Miasto

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? Szukam prezydenta Warszawy

Komu w tej sytuacji chce się uśmiechać, skoro wiadomo, że Gniazdo czy Abotak nie są ani jedynymi, ani z pewnością ostatnimi miejscami, które dotknie fala antyaktywistycznej nienawiści.

Rafał Trzaskowski niby jeździ po całym kraju, ale mentalnie chyba już zamknął się w Belwederze. Trudno cokolwiek stamtąd dostrzec – nawet to, co dzieje się w jego własnym mieście. Można więc udawać, że żyje się w uśmiechniętej Warszawie i Polsce. Albo, że go nie ma i nie będzie. Ale nie wszystkim jest do śmiechu w tej grze pozorów.

W sobotę 3 maja w Warszawie po raz kolejny zaatakowano Centrum Aktywizmu Klimatycznego Gniazdo. Na witrynie lokalu, w którym spotykają się członkowie oddolnych ruchów obywatelskich i organizacji pozarządowych, przedstawicielki świata nauki i mieszkańcy stolicy, pojawił się napis „ruZZkie trolle”.

Wandal, który zniszczył szybę, został uchwycony na monitoringu i – jak wnioskuję z oświadczenia Gniazda – musiał być bardzo dumny ze swojego dzieła, bo miał dokładnie udokumentować je zdjęciami i specjalnie ze swoją akcją się nie spieszył, więc może i policji wcale się nie bał.

Ta błyskawicznie zjawia się tylko wtedy, gdy trzeba na przykład pryskać feministkom gazem w twarz albo szukać telefonu w odbytach kobiet po aborcji. A nie, tak było przecież za PiS-u. Teraz funkcjonariusze jedynie zabraniają aktywistkom klejenia plakatów na płocie obok warszawskiej przychodni Abotak. Tej samej, która wraz z okolicznymi mieszkańcami od tygodni jest terroryzowana przez płodziarzy.

Witajcie w pierwszej przychodni aborcyjnej w Polsce

czytaj także

Antyaborcjonistów, którzy rozlewają na chodniku czerwoną farbę, kwas masłowy oraz zakłócają porządek wielogodzinnymi krzykami przez megafon, nikt jednak nie tyka. Może dlatego, że nie piszą takich haseł jak, „Bążur, aborcję poproszę” czy „Straszny kwas, że nic nie robi Trzask”.

Wróćmy jednak do „grafficiarza” z Gniazda. Przedstawiciele centrum zastanawiają się, czy działał na czyjeś zlecenie – na przykład Mentzena, dworującego sobie ze zmiany klimatu zgodnie z oczekiwaniami Putina.

Wiecie, co? Wcale nie musiał, bo w stolicy dręczenie aktywistów i NGO-sów jest nie tylko bezkarne, ale i ostatnio bardzo modne. A to, że dodatkowo – jak by nie patrzeć – wpisuje się w ideologię skrajnej i prawdziwie prorosyjskiej (w przeciwieństwie do aktywistów klimatycznych czy feministek) prawicy, jak choćby Konfederacja, nikogo nie obchodzi. Zwłaszcza prezydenta Warszawy, który myśli, że Konfederaci zagłosują na niego, więc z rządzenia miastem chyba już zrezygnował, choć Polską jeszcze nie zaczął i nie wiadomo, czy w ogóle zacznie.

Tak się składa, że nie wystarczy minąć miejskich rogatek, by zmiana klimatu, prawa człowieka i inne kwestie, którymi z uwagi na bezczynność polityków w pocie czoła zajmuje się wiecznie przepracowany, deprecjonowany i niedofinansowany sektor pozarządowy i wolontaryjnie działający obywatele i obywatelki, wyparowały.

Mimo to Rafał Trzaskowski, zamiast reagować na wymierzoną w aktywizm przemoc, jeździ po kraju i mówi „uśmiechnijcie się brygada, ej!”, próbując nas przekonać, że „w Polsce jest więcej ludzi pozytywnie nastawionych do rzeczywistości”. Więcej niż kogo? Psujzabaw, które nie chcą robić dobrej miny do złej gry i ignorować kolejno przekraczanych granic bezpieczeństwa? Bo mówimy tutaj o bezpieczeństwie cywilnym, które poprzez reprodukcję prawdziwej, a nie przypisywanej aktywistom propagandy rosyjskiej, jest zagrożone nie tylko przez bomby.

Pocisków dezinformacji, która może skończyć się rozlewem krwi, nie brakuje, ale Koalicja Obywatelska, której Rafał Trzaskowski jest reprezentantem, reaguje tylko na wybrane incydenty. Gdy ginie lekarz ortopeda, wyraża swój sprzeciw, ale nie wtedy, gdy groźby śmiertelne dostaje ginekolożka przeprowadzająca aborcje.

Januszewska: Ginekolog nie jest bogiem. Uświadomcie to sobie

Komu w tej sytuacji chce się uśmiechać, skoro wiadomo, że Gniazdo czy Abotak nie są ani jedynymi, ani z pewnością ostatnimi miejscami, które dotknie fala antyaktywistycznej nienawiści. Walka o prawa człowieka i planety to – jak powtarzam często po Tomaszu Markiewce – „nie piknik w wiosce Smerfów”, więc, zamiast wesołych wieców czas zażądać od prezydenta miasta zdecydowanej reakcji na sytuację w stolicy, zwłaszcza, że historię z „ruzzkimi trollami” można było przewidzieć.

Kilka miesięcy temu do Gniazda – lokalu wynajmowanego aktywistom i aktywistkom klimatycznym przez miasto – wtargnęła z gaśnicą Marianna Schreiber, atakując obecne tam osoby. Nie tylko uwieczniła swój czyn na wideo i zdjęciach, ale i wyjątkowo entuzjastycznie chwaliła się nim w mediach społecznościowych. Efekt? Mimo dowodów, póki co nawet włos jej z głowy nie spadł. Przeciwnie – patocelebrytka bryluje na ściankach, a nawet prowadzi własny program w telewizji wPolsce24, wpisując się w naszą wspaniałą medialną tradycję promocji doszłych i niedoszłych przestępców, nazioli i innych delikwentów tańczących z gwiazdami czy mianowanych królami i królowymi życia.

Januszewska: Przestańcie mi Gniazdo prześladować!

Pisałam wtedy, że Schreiber nie doczekała się szczególnego potępienia ze strony urzędującego w Warszawie prezydenta ani rządzących krajem jego kolegów z partii. Dostaliśmy wówczas inny i nigdy niesprostowany komunikat – że jednym ze społecznych zagrożeń, którymi powinna interesować się zwłaszcza policja, są aktywiści klimatyczni. Chodziło wtedy o Ostatnie Pokolenie, które pokojowo blokuje stołeczne ulice, domagając się realizacji sprawiedliwej społecznie transformacji energetycznej, a konkretniej wprowadzenia taniego i dostępnego transportu publicznego.

O ruchu zrobiło się głośno nie tylko z uwagi na ich protesty w mieście, ale i na rozsianą wokół nich dezinformację. Pierwsze skrzypce grał tu przeciwny zielonej energii i kochający auta Sławomir Mentzen, który puścił w eter nieprawdziwą sugestię, że Ostatnie Pokolenie znajduje się pod specjalnym patronatem Trzaskowskiego, bo rzekomo wynajmuje miejski lokal na Kruczej, czyli siedzibę Gniazda.

Aktywiści faktycznie tam bywają, ale nie są formalnie związani z tym miejscem. Gniazdo prowadzą Rodzice Dla Klimatu, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny oraz Extinction Rebellion. Ale kto by tam sprawdzał fakty. Ważne, że spirala nienawiści się rozkręciła, politycy siejący fake newsy jak nie byli ścigani, tak nie są, a Schreiber zrobiła swoje i nie doczekała się kary, tylko naśladowcy. Pytam kolejny raz: kto będzie następny?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Autorka książki „Gównodziennikarstwo” (2024). Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij