Trump odmawia dalszych debat z Kamalą Harris i nie pali się nawet do udzielania wywiadów. Rozkręca się za to na wiecach politycznych, na których opowiada coraz dziwniejsze historie. Albo tylko tańczy.
Między 2021 a 2024 rokiem o Trumpie było słychać jakby mniej. Stopniowo wyczerpało się codzienne analizowanie jego komentarzy na – wtedy jeszcze – Twitterze; zniknęły polityczne wiece. Lecz od dobrych kilku miesięcy znów o kandydacie Trumpie i od niego samego słyszymy całkiem sporo. Wiece powróciły jako podstawa jego kampanii prezydenckiej i po raz kolejny nie możemy się nadziwić słowom, którymi raczy nas były prezydent.
Po tym, jak w trakcie pierwszej i jedynej debaty prezydenckiej Trump powiedział Amerykanom, że w Springfield w stanie Ohio imigranci jedzą miejscowe psy i koty, Donald wydaje się w defensywie. Odmawia kolejnej debaty z Kamalą Harris i nie udziela wywiadów mediom, o których wie, że robią mu fact-checking, czyli wyłapują kłamstwa w jego wypowiedziach. A w ostatnich tygodniach z ust Trumpa padło dużo interesujących rzeczy – od zwyczajnie idiotycznych po potencjalnie niebezpieczne.
czytaj także
Najbardziej mrożąca krew w żyłach – może nawet bardziej niż obietnica deportowania milionów nielegalnych imigrantów – jest zapowiedź Trumpa, że gdy wróci do Białego Domu, weźmie się za „radykalną lewicę”, która dominuje na największych amerykańskich uczelniach i w dużych miastach, jak choćby w Detroit, Chicago czy Seattle, których Trump nie cierpi. Jako prezydent nie zawaha się użyć Gwardii Narodowej, obiecał, a nawet wojska, jeśli sytuacja będzie tego wymagać. „Wróg czai się wewnątrz” – dodał w niedzielę 13 października w wywiadzie dla Fox News.
Kamala Harris, którą Trump nazywa chorą umysłowo, sama zasugerowała, że te słowa brzmią, jakby wypowiedział je człowiek niezrównoważony psychicznie.
Na spotkaniu telewizyjnym z dziećmi w programie Fox & Friends zapytano Trumpa, kto w dzieciństwie był jego ulubionym prezydentem. „Ronald Reagan” – odparł Trump (miał 34 lata, gdy Reagan wygrał wybory). „Ale nie podobała mi się jego polityka taryfowa. Ja jestem świetny, jeśli chodzi o taryfy”.
Następnie, jak pisze „New York Times”, Trump „wkroczył na niespodziewany teren, poruszając ulubiony temat wszystkich dzieci, czyli porozumienie gospodarcze NAFTA”. Stamtąd przeskoczył na Iran, a potem zakwestionował politykę Kamali Harris na południowej granicy USA. Sześciolatek z Massachusetts pytał, jakie jest ulubione zwierzę Trumpa, ale były prezydent wciąż nie porzucał raz rozpoczętego wątku, pomstując na Zielony Nowy Ład zaprojektowany przez Alexandrię Ocasio-Cortez. „Nie możemy w imię zmiany klimatycznej przegrać z Chinami” – perorował.
Na spotkaniu w środę 16 listopada telewizja Univision znowu poruszyła temat zmiany klimatu. „Pojechaliśmy na amerykańską wieś i naprawiliśmy ludziom wodę” – odparł Trump. – „Ale Zielony Nowy Ład kosztuje 93 biliony dolarów. Nie powinniśmy się obawiać zmiany klimatu, ale wojny nuklearnej”.
Na wiecu w Detroit Trump zaczął mówić o swoim planie co do ulg podatkowych na zakup samochodu, a większość czasu poświęcił Elonowi Muskowi: „Kupujesz samochód i odpisujesz go od podatku” – tłumaczył wyborcom. „Zadzwonili do mnie z Wall Street. Zapytali mnie, co o tym myślę. To dobry pomysł, bo samochód jest kluczowym elementem amerykańskiego marzenia. Widziałem rakietę [niedawno pierwszy stopień rakiety Starship odłączył się od niej i bezpiecznie wrócił na ziemię]. To musi być Elon. Więc dzwonię do Elona i pytam, czy to ty zrobiłeś? A on: to ja. Kto inny umie coś takiego zrobić? Nikt. Rosja nie umie. Tylko USA mogą tego dokonać. Powiedziałem mu, że jest cool, a jeszcze bardziej cool, bo mnie poparł”.
W ostatnich dniach, na niecałe trzy tygodnie przed wyborami, Trump wycofał się z szeregu wydarzeń kampanijnych. Zadziwił też fanów politycznej wiecówki, robiąc czterdziestominutową przerwę na taniec, gdy na scenie nie działo się zupełnie nic poza jego ostrożnym tanecznym dyganiem do, między innymi, Ave Maria w wykonaniu Pavarottiego.
Od czasu debaty z Harris – i odkąd nie stawia się go już na jednej scenie z Bidenem – dziennikarze mówią, że Trump starzeje się w oczach. Również umysłowo.
Oprócz tego powraca wątek przyjaźni Trumpa z Putinem. Tu radziłabym ostrożność, bo demokraci już raz podążyli na manowce „alternatywnych faktów”, polując cztery lata temu na rosyjskiego szpiega nazwiskiem Donald Trump. Niemniej, guru mainstreamowego dziennikarstwa Bob Woodward właśnie wydał nową książkę War, w której pisze na przykład, że Trump i Putin pozostawali w bliskim kontakcie na początku pandemii, kiedy to prezydent USA miał przesłać przywódcy Rosji „urządzenia” do diagnozowania koronawirusa – do jego osobistego użytku. Należy podkreślić, choć to oczywiste, że zapotrzebowanie na ten sprzęt było wówczas ogromne w samych Stanach. Woodward twierdzi, że od czasu gdy na początku 2021 roku Trump zakończył prezydenturę, Trump i Putin rozmawiali przez telefon przynajmniej siedem razy.
czytaj także
Ponieważ jednym z najważniejszych zagadnień w tej kampanii pozostaje prawo do aborcji, mieszane uczucia wywołują komentarze Trumpa o in vitro, które zdaje się popierać. Może to być próba złagodzenia jego wizerunku jako kandydata wrogiego kobietom. W tym samym czasie Melania Trump wypuściła książkę Melania, w której deklaruje poparcie dla aborcji bez względu na to, co na ten temat myśli jej mąż.
W końcu, do kin wszedł nowy film o młodym Trumpie, zatytułowany Wybraniec (The Apprentice, czyli tak jak telewizyjny reality-show, który sam Trump kiedyś prowadził). Film w reżyserii Alego Abbasiego ma pokazywać, jak młody Trump stawał się Trumpem, którego znamy, i kto go tego nauczył, sam reżyser zaś twierdzi, że chciał przedstawić Trumpa jako „zwykłego człowieka”.
Markiewka: Jeśli demokraci wywołali huragan, to mamy problem
czytaj także
Tymczasem kampania toczy się również w kontekście dwóch silnych huraganów, które uderzyły niedawno we Florydę. Prawicowe media natychmiast zaczęły snuć opowieść, że w Ameryce brakuje pieniędzy na pomoc dla poszkodowanych, bo FEMA (federalna agencja zarządzania kryzysem) przeznacza pieniądze na pomoc imigrantom.
Na dziś mamy dokładnie 50 proc. szans na to, że „stabilny geniusz”, jak Trump kiedyś o sobie powiedział, znów zostanie amerykańskim prezydentem.