Kraj

Nowa definicja gwałtu zacznie obowiązywać za pół roku. Co tak naprawdę się zmienia?

Przez dotychczasowe, absurdalne prawo, możliwe były wyroki, w których gwałciciele jednej 14-latki nie zostali uznani za gwałcicieli, bo „nie krzyczała”, a drugiej – bo miała umalowane paznokcie i farbowane włosy. Oby dzięki nowelizacji Kodeksu karnego takie patologie już nigdy nie miały miejsca.

To oznacza, że osoby, które w trakcie zgwałcenia doznały efektu zamrożenia, będą chronione jako pokrzywdzone i nie będzie im się z automatu odbierało wiarygodności. To nie ich reakcja będzie traktowana jako potwierdzenie krzywdy bądź jej braku. Ludzie różnie reagują na przemoc seksualną – jedni zamierają, inni doświadczają wyparcia lub dysocjacji. To nie oznacza, że  do przemocy nie doszło.

To zmiana anachronicznego prawa, które obowiązywało od 1932 roku. W Polsce wprawdzie definicja gwałtu oznaczająca stosunek bez zgody działała od 2015 roku, na mocy konwencji stambulskiej – ale Kodeks karny dotąd nie uwzględnił tej zmiany.

W końcu się udało, ale nie w stu procentach. Nie jest to dokładnie zapis, o jaki walczyły feministki. To jego okrojona i mniej precyzyjna forma, która wyszła z komisji po poprawkach. Nowa definicja z art. 197 Kk brzmi:

„Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”.

Wątpliwości

Zgwałcenie z art. 197 Kk nadal pozostaje zaledwie występkiem, nie zbrodnią – grozi za nie minimum 2 lata więzienia. Postulowałyśmy 3 lata – to minimalna kara za dokonanie zbrodni. Podwyższony za to został górny wymiar kary – z 12 lat do 15. To ważna zmiana, chociaż w kontekście wyroków, które w większości wynoszą 2-3 lata, często w zawieszeniu – może dobrze wyglądać wyłącznie na papierze, a w rzeczywistości niewiele zmieniać. Zobaczymy.

Seks „na śpiocha” to nie seks. To gwałt

Sposób sformułowania nowej definicji także wzbudza niepokoje prawników o to, czy w istocie  nastąpi zmiana w traktowaniu pokrzywdzonych. Trzeba to będzie monitorować, na co wskazują organizacje pomagające osobom po przemocy, np. Feminoteka.

Do tego art. 198 Kk wciąż zakłada najniższy wymiar kary 6 miesięcy więzienia – to oznacza, że za wykorzystanie seksualne osób z niepełnosprawnością intelektualną, chorobą psychiczną czy odurzonych będzie mogło grozić tylko pół roku pozbawienia wolności. Osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi i mentalnymi oraz ich opiekunki mówią o dyskryminacji. To rażąco niski wymiar kary jak na rodzaj spustoszenia, jaki czyni wykorzystanie seksualne, zwłaszcza u osób z trudnościami psychicznymi czy intelektualnymi.

Nie ma niewłaściwych reakcji na gwałt

Masa dezinformacji

Wokół tej nowelizacji jeszcze przed głosowaniem pojawiło się mnóstwo fake newsów i dezinformacji kolportowanej przez polityków (zwłaszcza Konfederacji). Warto je sprostować:

1. 

Zasada domniemania niewinności pozostaje bez zmian. To podstawa procesu karnego.

2.

Ciężar dowodu pozostaje bez zmian – nadal spoczywa na prokuraturze. Nie ma tu ciężaru odwróconego dowodu i nigdy nie było takiego postulatu. Podejrzany/oskarżony nie musi udowadniać swojej niewinności. Pokrzywdzona nie udowadnia winy – robi to prokuratura. Tak samo jak było wcześniej i tak, jak w przypadku każdego przestępstwa ściganego z urzędu.

3.

Bez wystarczająco mocnych dowodów nie ma i nie będzie skazania. Taka sprawa kończy się umorzeniem na którymś z etapów. Tu raczej nikt nie oczekuje zmian – nadal większość osób pokrzywdzonych nie znajdzie sprawiedliwości, a ich sprawcy pozostaną bezkarni i będą mogli krzywdzić kolejne osoby, bo przemoc seksualna rzadko pozostawia jednoznaczne ślady.

Ta nowelizacja nie rozwiązuje tego problemu – jest on znacznie głębszy i bardziej złożony, często związany z działaniami organów ścigania na pierwszym etapie sprawy, a nie samą definicją. Gdy materiały i dowody są źle zabezpieczane albo ignorowane, śledztwo prowadzone niedbale lub prawie wcale, a „eksperci” w roli biegłych mogą nie odświeżać swojej wiedzy od dziesiątek lat – sprawy kończą się tragedią dla pokrzywdzonych i brakiem odpowiedzialności dla sprawców.

Kucharska-Dziedzic: Ze zmianą definicji gwałtu w 2025 roku nastąpi wielka zmiana społeczna

4.

Nie potrzeba zgody notarialnej przed stosunkiem. Prokurator i sędzia dobrze wiedzą, że relacje społeczne i stosunki seksualne nie odbywają się u notariusza – i na podstawie tej wiedzy, przesłuchań oraz dowodów podejmują decyzję. Na większość naszych aktywności nie mamy aktów notarialnych – a jednak jakoś funkcjonujemy w świecie. Za każdym razem, gdy ktoś zaprasza nas do domu, możemy zostać oskarżeni o naruszenie miru domowego. Czy to oznacza, że przed każdym wejściem do kogoś zapraszamy notariusza, który poświadcza zgodę?

5.

W polskim Kodeksie karnym jest sporo przestępstw opartych o kategorię zgody i woli, np. art. 191a, czyli utrwalanie wizerunku nagiej osoby bez jej zgody. Pojęcie zgody w prawie karnym działa od lat i nie wywołuje kontrowersji. Czy widzieliście protesty przeciwko zapisowi o utrwalaniu wizerunku nagiej osoby bez jej zgody, bo opiera się na koncepcji zgody? Albo kradzieży – bo zakłada zabranie mienia bez zgody (§2: „kto to bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”)?

6.

Sytuacja „słowo przeciwko słowu” nie zmienia się w kontekście nowej definicji zgwałcenia – wcześniej także była możliwa w przypadku wielu przestępstw dokonywanych bez świadków i bez jednoznacznych dowodów (jak naruszenie miru, kradzież czy znęcanie się).

Gdy ktoś oskarża cię o kradzież, a tak naprawdę wręczył ci prezent – mamy sytuację „słowo przeciwko słowu”. Co więcej – jeśli zachował dowód kupna i nie wręczył ci go z prezentem (a to byłoby niezbyt dobrze widziane i trochę niezręczne, więc raczej tego nie zrobił), to po jego stronie jest „dowód” na to, że to jego własność. Tego typu sytuacje są badane przez prokuraturę i rozstrzygane przez sąd na podstawie analizy wszystkich okoliczności. Dotyczy to – znów – każdego przestępstwa. Ale tylko w sytuacji przestępstw seksualnych jest wykorzystywane jako argument przeciwko ofiarom.

Co dalej?

Czy ta zmiana sprawi, że osoby pokrzywdzone już zawsze będą lepiej chronione, a sprawcy przemocy skuteczniej skazywani? Niestety, raczej nie. Może za to sprawić, że osoba, która doświadczyła zamrożenia w trakcie zgwałcenia, nie zostanie odesłana z kwitkiem. Może sprawić, że w trakcie przesłuchania to nie ona będzie czuła się jak oskarżona – a tak się działo, gdy była wypytywana, czy nie prowokowała i czy „odpowiednio” zareagowała, wyrywając się i krzycząc. Przez to absurdalne prawo, które z reakcji ofiary czyniło potwierdzenie bądź zaprzeczenie przemocy, możliwe były wyroki, w których gwałciciele jednej 14-latki nie zostali uznani za gwałcicieli, bo „nie krzyczała”, a drugiej – bo miała umalowane paznokcie i farbowane włosy. Oby dzięki tej nowelizacji takie patologie już nigdy nie miały miejsca.

Większość dzieci doświadcza przemocy seksualnej w sieci. Czas z tym skończyć [rozmowa z Mają Staśko]

Gdy to z reakcji pokrzywdzonej robiono wyznacznik zgwałcenia, całe obciążenie spadało na nią. A przecież problemem nie są czyny ofiary, tylko gwałciciela. To gwałciciel decyduje o gwałcie – reakcja następuje dopiero potem. Przestępstwem jest to, że ktoś zgwałcił, a nie to, czy w oczach organów ścigania i sądu osoba skrzywdzona wystarczająco mocno się broniła.

Jak nowe prawo przełoży się na rzeczywistość? Zobaczymy. Zapisy zaczną obowiązywać za pół roku.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maja Staśko
Maja Staśko
Dziennikarka, aktywistka
Dziennikarka, scenarzystka, aktywistka. Współautorka książek „Gwałt to przecież komplement. Czym jest kultura gwałtu?”, „Gwałt polski” oraz „Hejt polski”. Na co dzień wspiera osoby po doświadczeniu przemocy. Obecnie pracuje nad książką o patoinfluencerach.
Zamknij