Świat

Czy mogę być obiektywna, relacjonując wojnę w Ukrainie?

W Rosji obecnie istnieje tylko propaganda, niezależne środki masowego przekazu są zamykane, dziennikarze siedzą w więzieniach i nazywani są agentami. Tymczasem w Ukrainie dziennikarze zdobyli i zachowali wolność słowa przez ponad 30 lat niepodległości.

Jestem ukraińską dziennikarką. Czy mogę być obiektywna, relacjonując wojnę w moim kraju?

Takie pytanie padło nagle, podczas wydarzenia publicznego w jednym z europejskich krajów. Podczas spotkania opowiadałam o moim doświadczeniu zawodowym w Ukrainie. O tym, że nie jadę na wojnę na chwilę, w delegację, ale wojna przychodzi do mojego domu. I nagle trzeba spakować się w jedną torbę na wypadek ewakuacji miasta, schować się w schronie przed atakami rakietowymi, pracować między przerwami w dostawie prądu, bo Rosja otwarcie atakuje cywilną infrastrukturę, pochować kolegów, czytać nekrologi znajomych i obserwujących na Facebooku, pracować z licznymi opowieściami o zbrodniach rosyjskiego wojska. A to wszystko w XXI wieku.

Hrycak: Ważne jest tworzenie takiej pamięci historycznej, która by włączała wszystkie regiony Ukrainy

Pytanie o obiektywizm, które mi zadano, nie było wyjątkiem. Usłyszeli je również moi ukraińscy koledzy następnego dnia na innej imprezie, również w Europie. Jego autorzy uważają je za trudne, aktualne i bardzo merytoryczne. W rzeczywistości pytanie to pokazuje, jak bardzo powierzchownie rozumieją naszą sytuację.

To pytanie wywołuje irytację, złość i rozpacz, bo wydaje się, że Europa, która jest naszym sojusznikiem i za której wartości ukraińscy wojskowi i cywile oddają życie, powinna zrozumieć, co się dzieje, bo ta wojna nie trwa pół roku, tylko dziewięć lat.

Ale odpowiadając, wiemy, że powinniśmy być powściągliwi, ponieważ nasze emocje zostaną zinterpretowane jako stronniczość. I na pewno padnie zdanie: „Cóż, widzisz, jednak jesteś zaangażowana”. Ale zadajcie sobie pytanie: czy ktokolwiek może być „ponad to” w wojnie, która w rzeczywistości jest współczesnym ludobójstwem?

Jeśli wasza odpowiedź brzmi „tak” – dobrze, postaram się tutaj spokojnie przedstawić swoje argumenty.

Oczywiście, odpowiedź na to pytanie wydaje się związana z klasyczną kwestią przestrzegania standardów dziennikarskich, przedstawienia relacji z kilku stron. Ale to, co nazywa się innym punktem widzenia w wojnie Rosji z Ukrainą, jest w rzeczywistości rosyjską propagandą. Wielu ludzi na Zachodzie wpada w tę manipulacyjną pułapkę, wbrew temu, co już wiadomo o Rosji nie tylko w kontekście wojny w Ukrainie, ale także w Czeczenii i Syrii.

Do 24 lutego zagraniczne media w większości relacjonowały wydarzenia, które miały miejsce na terytorium Ukrainy z Moskwy. Świadomie lub nie – z rosyjskiej, kolonialnej perspektywy.

Często nawet największe autorytety musiały być poprawiane, że Krym to Ukraina, że ​​jest okupowany, a nie anektowany, że w obwodach donieckim i ługańskim nie ma pospolitego ruszenia, a kontrolowane przez Rosję marionetkowe rządy „republik” są faktycznie rządzone bezpośrednio z Moskwy.

Należy też wyjaśnić, że w Ukrainie nie było prześladowań ludności rosyjskojęzycznej. Za to język i tożsamość ukraińska były represjonowane w Związku Radzieckim, którego spadkobiercą jest Rosja. „Donbas” nie był czysto rosyjskojęzyczny, ale raczej mieszany, wielu lokalnych mieszkańców komunikuje się po ukraińsku.

Zgodnie z prostą formułą, obiektywizm jest równoznaczny z zasadą uwzględnienia komentarza drugiej strony. Wtedy pojawia się kontrargument: komu w tej sytuacji udzielić głosu?

Zimno jako broń. Jak Ukraina przetrwa mrozy

czytaj także

Terrorystom, armii rosyjskiej, która zabija cywilów, bombarduje infrastrukturę cywilną, przejmuje elektrownie atomowe, odcina dostawy zboża, grozi głodem i użyciem broni atomowej? „Zwykłym Rosjanom”, tym, którzy przed mobilizacją uciekli do Europy i w większości nadal popierają wojnę? O co dokładnie należy zapytać Władimira Putina i jego popleczników, którzy rozpętali tę wojnę? Chętnie opiszę to, co mają do powiedzenia, gdy tylko trafią za kratki i staną przed sądem.

Po 24 lutego sytuacja w relacjach nieco się zmieniła. Do Ukrainy przyjeżdżają setki dziennikarzy z zagranicy, piszą o masowych pochówkach Ukraińców znalezionych na terenach okupowanych po wycofaniu się wojsk rosyjskich, o piwnicach, w których Rosjanie torturowali ludność cywilną, o zniszczeniu budynków mieszkalnych, które Rosja, słabo się usprawiedliwiając, nazywała celami wojskowymi.

Ale nawet to nie pomaga zmienić perspektywy – Rosja i Putin wciąż pozostają na nagłówkach światowych gazet w części dotyczącej wojny w Ukrainie. Choć o losach tej wojny decyduje armia ukraińska, dzięki której wbrew wszelkim prognozom Rosji nie udało się zdobyć Kijowa w trzy dni. Liczy się wsparcie narodu ukraińskiego, który walczy nie tylko o przetrwanie, ale także o demokrację i europejskie wartości. Dziennikarze wciąż jednak szukają odpowiedzi i rozwiązań tam, w Rosji, po „drugiej stronie”.

Bardzo chciałabym zobaczyć i opowiedzieć o drugiej stronie: o tym, co dzieje się na terenach okupowanych lub na przykład z Ukraińcami, którzy pod przymusem zostali wywiezieni do Rosji. Nie jest to jednak możliwe, ponieważ Rosja traktuje dziennikarzy jako cel do zlikwidowania. Od 24 lutego rosyjska armia zabiła już ośmioro dziennikarzy. Rosja nie pozwala światu zobaczyć prawdy, dlatego używa całej serii eufemizmów, w szczególności „operacja specjalna” zamiast „wojna”.

Warto przypomnieć, że w 2014 roku, a nawet w latach 2015–2016 istniała jeszcze możliwość – choć obarczona dużym ryzykiem – pracy w okupowanym Doniecku, Ługańsku, na Krymie i w Rosji. Ukraińscy dziennikarze z niej korzystali. Później Rosjanie rozpoczęli represje: aresztowali dziennikarzy, sądzili ich za ekstremizm lub deportowali.

24 lutego wielu ukraińskich dziennikarzy uczciwie porzuciło swój zawód, chwyciło za broń i pojechało bronić kraju, ponieważ przyszłość Ukrainy i trwały pokój w dużej mierze zależą od armii. Zginęło już 34 kolegów. To ogromna strata dla naszego środowiska zawodowego.

Bez wątpienia priorytetem każdej wojny jest bezpieczeństwo. Dlatego dziennikarze muszą brać pod uwagę bezpieczeństwo i interes publiczny przed opublikowaniem materiału. Ale ta zasada dotyczy wszystkich, nie tylko ukraińskich kolegów.

9 maja ukraińscy dziennikarze otrzymali Nagrodę Pulitzera za odwagę, wytrwałość i poświęcenie w rzetelnym relacjonowaniu wydarzeń podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

„Pomimo bombardowań, porwań, okupacji, a nawet śmierci swoich kolegów uparcie starają się wiernie opisać straszliwą rzeczywistość, co jest zaszczytem dla Ukrainy i dziennikarzy na całym świecie” – czytamy w oświadczeniu komitetu.

Bilous: Jestem ukraińskim socjalistą. Dlaczego walczę z rosyjską inwazją?

W Rosji obecnie istnieje tylko propaganda, niezależne środki masowego przekazu są zamykane, dziennikarze siedzą w więzieniach i nazywani są agentami. Tymczasem w Ukrainie dziennikarze zdobyli i zachowali wolność słowa przez ponad 30 lat niepodległości. To jedna z wartości, o które walczymy w tej wojnie. I ci, którzy chcą zarzucić nam stronniczość, powinni wreszcie to sobie uświadomić.

Я українська журналістка. Чи можу я бути обʼєктивною, коли висвітлюю війну своїй країні? Раптом пролунало питання під час публічного заходу в одній з країн Європи. На ньому я розповідала про досвід роботи в Україні. Про те, як я не їду у відрядження на війну, а війна приходить до мене в дім. Коли треба збирати одну сумку з речами на випадок, якщо треба буде евакуюватися з міста, ховатися в бомбосховищі від ракетних обстрілів, працювати між блекаутами, бо Росія відкрито атакує цивільну інфраструктуру, хоронити колег, читати у фейсбуку некрологи френдів та фоллоуверів, працювати з  численними історіями злочинів російських військових. І це все у 21 сторіччі.

Питання до мене про обʼєктивність виявилось не винятком. Його ставлять моїм українським колегам наступного дня на іншому заході — теж в Європі. На думку його авторів, воно має бути складним та актуальним. Насправді це питання лише демонструє їхнє поверхневе розуміння ситуації.

Це питання викликає роздратування та відчай, бо здається в Європі, що є нашим союзником та за чиї цінності українські військові та цивільні віддають свої життя, мають розуміти, що відбувається, адже війна вже триває навіть не пів року, а цілих девʼять. Але відповідаючи, ми знаємо, що маємо бути стриманими, бо емоції обовʼязково трактуватимуть як упередженість. І обовʼязково послідує за цим: «Ну ось бачите, ви заангажовані». Проте ви спитайте себе, хіба хтось може бути в цій війні, що є насправді сучасним геноцидом, «над схваткою»?

Aле коли так, то добре, я спробую тут спокійно викласти свої аргументи.

Звісно, це здається класичним питанням щодо дотримання стандартів журналістики, висвітлення з декількох сторін. Але те, що називають у війні Росії проти України іншою точкою зору, насправді є російською пропагандою. В цю маніпулятивну пастку, попре те, що вже відомо про Росію не тільки у контексті війни в Україні, а й Чечні, Сирії, потрапляє багато хто на Заході.

До 24 лютого іноземні ЗМІ здебільшого висвітлювали події в Україні з Москви, свідомо чи ні, з російської колоніальної перспективи. Часто навіть найавторитетніших доводилось виправляти, що Крим — це Україна, що він окупований, а не анексований, що у Донецькій та Луганській області немає ополченців, а контрольовані Росією маріонеткові уряди «республік» насправді керуються напряму з Москви. Додатково треба пояснювати, що в Україні не було жодних утисків російської мови, проте українську мову та ідентичність репресували у Радянському Союзі, спадкоємцем якого себе назвала Росія. «Донбас» не був суто російськомовним, а радше зросійщеним, багато місцевих мешканців спілкуються українською.

За простою формулою обʼєктивність дорівнює правилу взяти коментар іншої сторони. Тоді виникає зустрічне питання: кому ми маємо надати слово у цій ситуації?

Терористам, російській армії, яка вбиває мирних мешканців, бомбить цивільну інфраструктуру, захоплює атомні електростанції, перекриває постачання зерна, погрожує голодом та застосуванням ядерної зброї? «Простим росіянам», тим, хто втік в Європу від мобілізації та у більшості продовжують підтримувати війну? Про що саме треба питати Володимира Путіна та його поплічників, які розвʼязали цю війну? Звісно, я напишу про їхню відповідь, коли вони опиняться за ґратами та виступатимуть в суді.

Після повномасштабного вторгнення ситуація з висвітленням дещо змінилася, в Україну приїжджає сотні журналістів з-за кордону, пишуть про масові захоронення українців, які знаходять на деокупованих територіях після відступу російської армії, про підвали, де росіяни тортурували мирних мешканців, про знищення житлових будинків, які Росія слабко намагається видавати за військові цілі. Але і це не допомагає змінити перспективу — Росія та Путін досі залишаються у більшості заголовків світових ЗМІ у розділі про війну в Україні. Хоча долю цієї війни вирішує саме українська армія, завдяки якій та попри всі прогнози Росія так й не спромоглася взяти Київ за три дні. Вирішує підтримка заходу українського народу, який бореться не тільки за своє виживання, а й за демократію та європейські цінності. Але все ще там, в Росії, в «іншій стороні» шукають відповідей та рішень.

Я б дуже хотіла побачити та розповісти іншу сторону: про те, що відбувається на окупованих територіях або, наприклад, з українцями, які під примусом опиняються в Росії. Проте це не можливо, бо Росія сприймає журналістів за мішені. З початку 24 лютого російська армія вбила вже 8 журналістів. Бо Росія не дозволяє, щоб світ бачив правду, тому використовує цілу низку евфемізмів, зокрема «спецоперація» замість «війни».

Варто нагадати, що у 2014 році, навіть у 2015-16 роках ще залишалась можливість, хоч й зі значним ризиком, працювати в окупованому Донецьку, Луганську, Криму та в Росії. Українські журналісти користалися нею. Потім росіяни почали репресії: затримували моїх колег, судили їх за екстремізм або депортували.

24 лютого багато українських журналістів чесно залишили професію та пішли захищати країну зі зброєю, бо майбутнє України та тривалий мир залежить багато в чому від армії. 34 колег вже було вбито. Це величезна втрата для нашої професійної спільноти.

Безперечно пріоритет під час будь-якої війни — це безпека. Тому дійсно журналістам доводиться ретельніше зважувати безпеку та суспільний інтерес перед тим, як видавати матеріал. Але це правило стосується усіх, не тільки українських колег.

Зрештою, 9 травня українських журналістів нагородили Пулітцерівською премією за мужність, витривалість та відданість правдивому висвітленню подій під час російського вторгнення в Україну.

«Попри бомбардування, викрадення, окупацію та навіть смерть своїх колег, вони наполегливо намагаються надати точний опис жахливої реальності, що робить честь Україні та журналістам у всьому світі», — йшлось у заяві комітету.

В Росії існує наразі тільки пропаганда, незалежні ЗМІ закривають,  називають їх інагентами, садять журналістів у тюрми. Але в Україні журналісти за понад 30 років незалежності вибороли та зберегли свободу слова. Вона серед цінностей, за які ми бʼємося в цій війні. І ті, кому кортить звинуватити нас в необʼєктивності мають це нарешті усвідомити.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij