Niektórzy zdają się sądzić, że wyłącznie Bill Gates, Jeff Bezos i Mark Zuckerberg wynaleźli komputery, książki i przyjaciół. Nigdy chyba nie będą dostatecznie bogaci, a lud całej kuli ziemskiej nigdy nie zdoła dostatecznie im podziękować za wszystkie te dobrodziejstwa.
W swojej nowej książce Thomas Piketty przedstawia idee, które stały za wzrostem nierówności w minionym tysiącleciu, bada ideologiczne spory, które dały nam niewolnictwo, poddaństwo, kolonializm, komunizm oraz kapitalizm i w ten sposób ukształtowały losy miliardów ludzi. Wnioski z tego badania są między innymi takie: postęp gospodarczy przez wieki polegał na walce o równość i edukację, a nie, jak się często przyjmuje, o uznanie świętych praw własności. Publikujemy fragment książki Kapitał i ideologia Thomasa Piketty’ego, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
***
Ideologia neowłaścicielska, która rozwinęła się na przełomie XX i XXI wieku, to nie tylko zwykły powrót do ideologii ustroju właścicielskiego z przełomu XIX i XX wieku. Jest bardziej złożona i między innymi wiąże się ze skrajną ideologią merytokratyczną. Ogólnie rzecz biorąc, narracja merytokratyczna gloryfikuje zwycięzców i stygmatyzuje przegranych systemu gospodarczego za ich rzekomy brak zasług, cnót i należytej staranności.
Jest to, rzecz jasna, ideologia dość stara, na którą wszystkie elity pod wszystkimi szerokościami geograficznymi powoływały się w mniejszym lub większym stopniu, by uzasadnić swoją uprzywilejowaną pozycję. Takie wzbudzanie poczucia winy u najuboższych nasilało się z upływem czasu, aż dziś stanowi jedną z głównych cech ustroju nierównościowego.
Zdaniem Giacomo Todeschiniego pochodzenie postaci „biedaka bez zasług” może nawet sięgać średniowiecza, a ogólniej zbiega się z końcem niewolnictwa, pracy przymusowej i, mówiąc wprost, posiadania klas ubogich przez klasy bogate. Kiedy biedak przestaje być przedmiotem i staje się podmiotem, trzeba nad nim zapanować w inny sposób, najlepiej poprzez narrację o zasługach. Ta nowa wizja nierówności, która stała się powszechna, jest związana z kolejnym wynalazkiem średniowiecznym, o którym pisze Todeschini: nowymi formami własności i lokat kapitału, zatwierdzonymi przez doktrynę chrześcijańską. Inaczej mówiąc, te dwa aspekty „nowożytności” pasują do siebie: skoro reguły gospodarki i własności są zgodne z zasadami sprawiedliwości, biedni są w pewnym sensie odpowiedzialni za własny los i należy jasno im to uświadomić.
Markiewka: Nie stać cię na sukces, czyli okrutny mit merytokracji
czytaj także
Dopóki porządek właścicielski opierał się na modelu stanowym, później na ustroju cenzusowym, dyskurs merytokratyczny odgrywał marginalną rolę. Wraz z nadejściem epoki przemysłowej i pojawieniem się nowych zagrożeń dla elit ze strony walki klas i głosowania powszechnego, potrzeba uzasadnienia różnic społecznych poprzez odwołanie do indywidualnych zdolności stała się bardziej paląca. Charles Dunoyer, liberalny ekonomista i prefekt za czasów monarchii lipcowej, pisał w swojej książce z 1845 roku De la liberté du travail (O wolności pracy), w której gwałtownie przeciwstawiał się wszelkiemu ustawodawstwu socjalnemu o charakterze przymusowym: „System przemysłowy niszczy sztuczne nierówności, aby tym mocniej uwypuklić nierówności naturalne”.
Zdaniem Dunoyera do nierówności naturalnych należy zaliczyć różnice zdolności fizycznych, intelektualnych i moralnych. Nierówności te znajdują się w samym centrum nowej innowacyjnej gospodarki, którą autor obserwuje, a która sprawia, że odrzuca on wszelką interwencję państwa: „Wyższość jednych nad drugimi jest źródłem wszystkiego, co wielkie i użyteczne. Sprowadzając wszystko do równości, sprowadzimy wszystko do bierności”.
czytaj także
Ideologia merytokratyczna zyskuje decydujące znaczenie przede wszystkim wraz z nadejściem epoki edukacji wyższej. W 1872 roku Émile Boutmy otworzył Wolną Szkołę Nauk Politycznych (Sciences Po), której powierzył jasną misję: „Klasy, które określają siebie jako wyższe, zmuszone do uległości wobec prawa najliczniejszych, mogą zachować swoją hegemonię polityczną tylko wówczas, gdy powołają się na prawa najzdolniejszych. Za rozsypującym się ogrodzeniem zbudowanym z prerogatyw i tradycji, strumień demokracji zderzy się z drugim murem obronnym zbudowanym ze świetnych i użytecznych zasług, z wyższości o prestiżu nie do zbicia, ze zdolności, których nie można się pozbawić, nie popadając w szaleństwo”.
Tę niewiarygodną deklarację należy potraktować z pełną powagą: oznacza ona, że to instynkt przetrwania skłania klasy wyższe do porzucenia bezczynności i wymyślenia merytokracji, ponieważ inaczej głosowanie powszechne mogłoby je pozbawić stanu posiadania.
Zapewne można ją złożyć na karb kontekstu epoki: Komuna Paryska właśnie została pokonana, a głosowanie powszechne przez mężczyzn zostało przywrócone. Ma ona jednak jedną zasługę: przypomina, że nadawanie sensu nierównościom i uzasadnianie uprzywilejowanej pozycji zwycięzców mają zawsze zasadnicze znaczenie. Nierówności są przede wszystkim ideologiczne. Obecny system neowłaścicielski tym bardziej chce uchodzić za merytokratyczny, że nie może już być cenzusowy jak klasyczny ustrój właścicielski z początków XIX wieku.
W książce Les héritiers (Spadkobiercy) Pierre Bourdieu i Jean-Claude Passeron analizowali w 1964 roku mechanizmy legitymizacji porządku społecznego w ówczesnym systemie szkolnictwa wyższego. Pod przykrywką „zasług” i osobistych „talentów” przywileje społeczne nadal się utrzymywały, ponieważ grupy pokrzywdzone nie dysponowały kodami ani kluczami pozwalającymi im na zyskanie uznania. Liczba studentów gwałtownie rosła, a uznanie poprzez dyplom odgrywało coraz większą rolę w strukturze nierówności społecznych. Klasy niższe były jednak niemal całkowicie wykluczone z tego procesu: mniej niż 1 proc. synów robotników rolnych podejmowało studia wyższe wobec 70 proc. synów przemysłowców i 80 proc. synów osób wykonujących wolne zawody.
System jednoznacznie segregacjonistyczny, który w tym samym 1964 roku zanikał w Stanach Zjednoczonych, nie spełniłby lepiej tej funkcji. Tyle że dominacja kulturowa i symboliczna samą siebie podstępnie prezentuje jako rezultat swobodnego wyboru, gdzie teoretycznie każdy ma takie same szanse. Dlatego właśnie Bourdieu i Passeron wolą porównanie z mechanizmami reprodukcji kasty czarowników u Indian Omaha, zbadanymi przez antropolożkę Margaret Mead: zasadniczo wszyscy młodzi ludzie niezależnie od pochodzenia mogli spróbować swojej szansy. Musieli w tym celu „udać się w osamotnienie i pościć, a po powrocie opowiedzieć swoje wizje starcom, aby usłyszeć – jeśli ich rodzina nie należała do elity – że ich wizja nie jest autentyczna”.
czytaj także
Kwestia niesprawiedliwości edukacyjnej i merytokratycznej hipokryzji zyskiwała na znaczeniu od lat 60. ubiegłego wieku. Nauczanie wyższe bardzo się upowszechniło, cały czas pozostając rozwarstwione i nierównościowe. Nigdy nie zadano sobie pytania o zasoby dostępne dla studentów o różnym pochodzeniu ani o reformę metod pedagogicznych służącą wyrównaniu dostępu do edukacji. W Stanach Zjednoczonych, Francji i większości innych krajów narracje wychwalające krajowy model merytokratyczny rzadko opierają się na starannej analizie faktów.
Najczęściej chodzi o uzasadnienie istniejących nierówności z pominięciem jawnych porażek aktualnego systemu i smutnej sytuacji klas średnich i niższych, które nie mają dostępu do takich samych środków i takich samych ścieżek kształcenia co klasy wyższe. W następnej części zobaczymy, że nierówności edukacyjne stanowią jeden z głównych czynników, które w ostatnich dziesięcioleciach doprowadziły do rozpadu „socjaldemokratycznej” koalicji wyborczej. Różne partie socjalistyczne, laburzystowskie i socjaldemokratyczne coraz mocniej były postrzegane jako kibicujące zwycięzcom w wyścigu społeczno-edukacyjnym, przez co straciły wsparcie, jakim się cieszyły w grupach społecznych najgorzej wykształconych w okresie powojennym.
czytaj także
Warto zauważyć, że brytyjski socjolog Michael Young już w 1958 roku ostrzegał przed tym procesem. Wziąwszy udział w opracowaniu i wdrożeniu laburzystowskiego programu w 1945 roku, w latach 50. odszedł z Labour Party ze względu na to, że jego zdaniem partia nie dość szybko reformowała swój program, zwłaszcza w dziedzinie edukacji. Younga niepokoiło między innymi skrajne rozwarstwienie brytyjskiego systemu nauczania średniego. W roku 1958 opublikował zadziwiającą opowieść dystopijną The Rise of the Meritocracy 1870–2033. An Essay on Education and Equality (Wzrost merytokracji 1870–2033. Esej o edukacji i równości). Przedstawił społeczeństwo brytyjskie i światowe coraz bardziej rozwarstwione w zależności od zdolności poznawczych, w praktyce ściśle związanych z pochodzeniem społecznym (choć nie zawsze).
W jego opowieści partia torysów, która zamieniła się w ugrupowanie ludzi najlepiej wykształconych, zdołała przekazać władzę Izbie Lordów na podstawie nowej dominacji intelektualistów. Partia Pracy stała się ugrupowaniem pracowników „technicznych” stojących w konfrontacji z „populistami”. Ci ostatni składają się z warstw ludowych rozwścieczonych faktem, że stały się banitami społeczno-gospodarczymi w świecie, w którym nauka zadekretowała, że zaledwie jedna trzecia ludności zasługuje na zatrudnienie.
Populiści na próżno domagają się równości edukacyjnej i ujednolicenia systemu oświaty, w którym comprehensive schools (powszechne szkoły ogólnokształcące) oferowałyby wszystkim młodym Brytyjczykom takie samo wykształcenie i takie same środki. Natykają się jednak na wspólny front torysów i laburzystów, którzy od dawna porzucili wszelkie ambicje równościowe. W 1933 roku Wielka Brytania ostatecznie tonie w populistycznej rewolucji. Opowieść przerywa się, kiedy socjolog-reporter, który opowiada o wydarzeniach, ginie w gwałtownych zamieszkach pustoszących kraj.
Sam Young zmarł w 2002 roku, nie doczekawszy chwili, kiedy rzeczywistość przerosła jego opowieść przynajmniej w jednym aspekcie: w pierwszej i drugiej dekadzie XXI wieku Partia Pracy stała się pierwszym ugrupowaniem absolwentów szkół wyższych, wyprzedziwszy pod tym względem partię torysów.
czytaj także
Podsumowując, należy stwierdzić, że obecnej ideologii merytokratycznej towarzyszy narracja gloryfikująca przedsiębiorców i miliarderów. Wygląda na to, że ideologia ta nie ma żadnych granic. Niektórzy zdają się sądzić, że wyłącznie Bill Gates, Jeff Bezos i Mark Zuckerberg wynaleźli komputery, książki i przyjaciół. Nigdy chyba nie będą dostatecznie bogaci, a lud całej kuli ziemskiej nigdy nie zdoła dostatecznie im podziękować za wszystkie te dobrodziejstwa. By lepiej ich chronić, próbuje się wznieść mury między złymi rosyjskimi oligarchami a dobrymi kalifornijskimi przedsiębiorcami, jak gdyby zapominając o wszystkich łączących ich podobieństwach: bardzo korzystnej pozycji, niemal monopolu, prawnych i podatkowych systemach faworyzujących największe podmioty, prywatnym zawłaszczeniu zasobów publicznych itd.
*
Fragment książki Thomasa Piketty’ego Kapitał i ideologia, która ukazała się właśnie w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w przekładzie Beaty Geppert. Pominięto przypisy.
*
26 maja 2022 roku w warszawskiej Świetlicy Krytyki Politycznej odbędzie się pierwsze w Polsce spotkanie z legendą współczesnej ekonomii, Thomasem Pikettym. Rozmowę poprowadzi Sławomir Sierakowski. Serdecznie zapraszamy, wstęp wolny!