W walce z kryzysem opioidowym Kanadzie brakuje zacięcia, z jakim walczy z koronawirusem. Podejście do pandemii pokazało, że Kanadyjczycy mają wystarczające zasoby, żeby sprostać takim wyzwaniom. Brakuje tylko woli politycznej. Tymczasem liczba osób umierających z powodu uzależnienia od opioidów w niektórych miesiącach przewyższała liczbę zmarłych na koronawirusa.
Odpowiedź Kanady na pandemię koronawirusa spotkała się z lokalnymi i międzynarodowymi pochwałami. W kraju o liczbie ludności porównywalnej z Polską zmarło dwa razy mniej osób niż u nas, wykryto też dwa razy mniej przypadków wirusa. Państwo i jego służby wykazały się gotowością do działania w obliczu zagrożenia dla zdrowia obywateli. Jednocześnie pokazały, jak wybiórczy jest aparat państwowy w podejściu do walki z istotnymi problemami społecznymi. Kanadyjczycy zmagają się z kryzysem opioidowym, który to właśnie tam, po Stanach Zjednoczonych, jest najpoważniejszy na świecie.
Jego skutki są najdotkliwsze w Kolumbii Brytyjskiej. Prowincję na zachodnim wybrzeżu Kanady zamieszkuje ponad 5 mln ludzi. Tak jak w całym kraju i tam największe sukcesy w walce z koronawirusem mieszkańcy i władze odnieśli podczas pierwszej fali pandemii. Gdy Stany Zjednoczone notowały po 30 tys. nowych przypadków dziennie, Kanadyjczycy ustrzegli się zachorowań na masową skalę. Od maja do lipca w Kolumbii Brytyjskiej na COVID-19 zmarło 85 mieszkańców. W tym samym czasie z powodu przedawkowania opioidów zmarło ich aż 526.
czytaj także
Skala przedawkowań w tej prowincji sprawiła, że w 2016 roku wprost zaczęto mówić o kryzysie zdrowia publicznego na jej terenie. Od tamtej pory z powodu przedawkowania w Kolumbii Brytyjskiej zmarło ponad 5,8 tys. osób. Powód? To głównie nadużywanie fentanylu, najgroźniejszego opioidu. W 2019 roku, trzy lata od ogłoszenia opioidowego kryzysu, liczba zgonów z przedawkowania zmalała o jedną trzecią w stosunku do roku poprzedniego. Ale trend ten zatrzymał wybuch pandemii: sytuację pogorszyły środki zastosowane do walki z koronawirusem. Zamknięcie granicy z USA odcięło ścieżki przemytu narkotyków (np. heroiny), przez co rynek zapełnił się fentanylem o niespotykanym stężeniu oraz innymi substancjami, których składu użytkownicy nie znali.
Wyjątkowa kadencja
Ryzyko śmierci z przedawkowania, przerwania leczenia czy powrotu do uzależnienia potęgują paradoksalnie te środki, które ograniczają rozprzestrzenianie się koronawirusa: dystans społeczny, domowa izolacja, zamknięcie ośrodków redukcji szkód oraz ograniczenie dostępu do placówek medycznych. Czerwiec ubiegłego roku był najgorszy pod tym względem – zanotowano wtedy 183 zgony z przedawkowania. Stan na listopad był taki, że w okresie pandemii więcej osób umierało z przedawkowania niż w wyniku zakażenia koronawirusem. Mało tego, ich liczba przewyższyła liczbę ofiar zabójstw, samobójstw, wypadków i koronawirusa razem wziętych. Szacuje się, że w całej Kanadzie od początku 2016 do połowy 2020 roku z przedawkowania opioidów zmarło ponad 17,6 tys. osób.
Wśród osób chwalących reakcję Kanady na pandemię koronawirusa są akademicy z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej. W artykule opublikowanym przez „The Lancet” zauważają, że u źródeł jej skuteczności leży m.in. zaangażowanie państwa w walkę z epidemią SARS w 2003 roku. Ci sami autorzy zwracają jednak uwagę na nierówną alokację zasobów, jakimi dysponuje kanadyjski system ochrony zdrowia: niewspółmiernie mniej uwagi i środków poświęca się kryzysowi opioidowemu.
czytaj także
Za jedną z przyczyn takiego stanu wskazuje się to, że działania polegające na redukcji szkód pozostają pod ideologicznym ostrzałem. Mimo że federalne instytucje zdrowotne popierają takie podejście, włącznie z funkcjonowaniem placówek umożliwiających bezpieczne korzystanie z narkotyków, to ostatecznie największy wpływ na politykę zdrowotną mają prowincje, czyli władze lokalne. Największa placówka, gdzie użytkownicy substancji psychoaktywnych mogli przyjąć narkotyk pod okiem personelu medycznego, przez dwa lata działała w Lethbridge, stutysięcznym mieście w sąsiadującej z Kolumbią Brytyjskią Albercie. Prowincja ta przez ostatnie pół wieku była niemal nieprzerwanie rządzona przez konserwatystów. Jedynym wyjątkiem były lata 2015–2019. To podczas kadencji partii socjaldemokratycznej, która sprzyjała działaniom redukującym szkody, uruchomiono placówkę w Lethbridge.
Kiedy konserwatyści wrócili do władzy, zmieniło się też podejście do osób używających narkotyków. Mimo niebywałego wzrostu liczby zgonów w pierwszych miesiącach pandemii lokalne władze zamknęły ośrodek opowiadający się jednocześnie za propagowaniem abstynencji. Dla wielu osób z uzależnieniami zlikwidowany punkt był miejscem, w którym pierwszy raz konsultowali swoje problemy ze specjalistą. Stacjonarną placówkę zastąpił mobilny punkt pomocowy, którego możliwości są o wiele mniejsze. Z powodu pandemicznych trudności centra redukcji szkód ograniczyły swoją dostępność bądź całkowicie się zamknęły także w wielu innych miejscach w Kanadzie.
czytaj także
Trudeau nie chce dekryminalizacji
Mimo wysokiej śmiertelności do dzisiaj żadna instytucja w Kanadzie nie publikuje bieżących danych statystycznych związanych z używaniem narkotyków. Zestawienia są publikowane z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Aktywiści zauważają, że w przypadku koronawirusa nie mamy do czynienia z taką opieszałością, a rozwój pandemii jest monitorowany bardzo dokładnie.
Kanadyjski rząd rozpoczął jednak kampanię walki ze stygmatyzacją osób uzależnionych od narkotyków. A jest z czym walczyć: w lipcu za niewłaściwe komentarze przepraszał premier rządu Kolumbii Brytyjskiej. John Horgan mówił, że COVID-19 może dotknąć każdego, podczas gdy kryzys opioidowy dotyczy tylko tych, którzy podjęli decyzję, by brać. To sugeruje, że nawet na szczeblach władzy pokutuje postrzeganie, że ci, którzy przedawkowali, umierają z własnej winy.
Kanadyjscy aktywiści i lekarze proponują, by w całym kraju zdekryminalizować użycie opioidów. Politycy są jednak oporni wobec tego postulatu, włącznie z premierem Justinem Trudeau, który w listopadzie ubiegłego roku powiedział, że rząd nie zamierza zajmować się ani dekryminalizacją, ani legalizacją twardych narkotyków. Premier pozostaje jednak pod presją progresywnej części samorządów. Nie czekając na rządowe działania, Vancouver i Toronto wystąpiły o pozwolenie na dekryminalizację posiadania małych ilości narkotyków w granicach miasta.
Jak na razie premier poparł jednak rozszerzanie programów redukcji szkód uwzględniających dystrybucję bezpiecznych substytutów dla opioidów takich jak heroina. Już w trakcie pandemii rząd zwiększył wsparcie dla licznych pilotażowych programów substytucyjnych. Jednak polityczna pozycja sceptyków sprawia, że potencjał działań, które mogłyby pomóc tysiącom ludzi, jest wykorzystywany tylko w umiarkowanym stopniu.