Unia Europejska

Katalońskie dylematy

Przeciwnicy odłączenia Katalonii argumentują, że Katalończycy wypowiedzieli się już w referendum, gdy przyjęli nową konstytucję Hiszpanii. Secesjoniści odpierają, że przyjęcie konstytucji było wyższą koniecznością, bo kończyło brutalne rządy reżimu Franco – ale to nie dzisiejsze pokolenie głosowało 40 lat temu, a konstytucję trzeba renegocjować.

Od kilkunastu dni europejskie media donoszą o napiętej sytuacji w Katalonii. Po wyroku hiszpańskiego Sądu Najwyższego, który skazał byłych członków rządu, byłą marszałkinię jednoizbowego parlamentu i dwóch katalońskich aktywistów na kary od dziewięciu do trzynastu lat więzienia, rozgorzała dyskusja dotycząca działań obu stron sporu na przestrzeni ostatnich lat. Wyjątkowość tego konfliktu polega na tym, że linia podziału nie odzwierciedla zwyczajowych schematów prawica–lewica bądź populiści–postępowcy. Za Katalończykami ujął się swego czasu zarówno Matteo Salvini, przywódca skrajnie prawicowej i eurosceptycznej Ligi, jak i Noam Chomsky, czołowy intelektualista amerykańskiej lewicy i ruchu alterglobalistycznego.

Socjalizm dla mas, nie banków! Granice dla kapitalizmu, nie ludzi! [Warufakis o Katalonii]

Nie sposób przyjrzeć się wszystkim argumentom, jakich przeciwnicy i zwolennicy referendum niepodległościowego użyli na przestrzeni ostatnich lat, warto jednak przeanalizować kluczowy element tego sporu, czyli sposób patrzenia na rolę i miejsce konstytucji w państwie. Jest to dla nas, uczestników polskiej debaty publicznej, o tyle ciekawe, że od kilku lat mówi się o swoistym „kryzysie konstytucyjnym”, który przeżywa nasz kraj.

Głównym argumentem przeciwników zwołania referendum, w którym Katalończycy mieliby zdecydować o dalszym losie swojego regionu, jest argument prawny: mianowicie miałoby to być sprzeczne z ustawą zasadniczą Królestwa Hiszpanii. Natomiast katalońscy secesjoniści powołują się na akty prawa międzynarodowego – między innymi na Deklarację Narodów Zjednoczonych, w której jest mowa o prawie narodów do samostanowienia – oraz na historyczne precedensy: pokojowe procesy, które doprowadziły do powstania nowych organizmów państwowych. Na tym gruncie przekonują o wyższości korpusu prawa międzynarodowego nad konstytucją państwa.


Kolejne argumenty przytaczane przez zwolenników odłączenia się Katalonii od Hiszpanii są natury historyczno-prawnej. Przede wszystkim zwracają oni uwagę na kontekst, w jakim ustawa zasadnicza została uchwalona. Stało się to niespełna trzy lata po śmierci dyktatora Francisco Franco, faszysty, który przez prawie czterdzieści lat krwawo rozprawiał się ze wszelką opozycją. Uchwalenie konstytucji, które było elementem przemian ustrojowych rozpoczętych po śmierci dyktatora w listopadzie 1975 roku, odbyło się na drodze ogólnokrajowego referendum. Ten fakt, zdaniem części hiszpańskiej opinii publicznej, unieważnia wszelkie pretensje Katalończyków do samostanowienia. Wedle tej opinii z prawa do samostanowienia skorzystali oni, gdy opowiedzieli się za konstytucją po śmierci dyktatora.

Katalończycy odpierają ten argument, wskazując, że głosowanie odbyło się w atmosferze terroru sianego przez zwolenników skrajnie prawicowego reżimu. W istocie, losy Hiszpanii ważyły się aż do 1981 roku, wtedy bowiem miał miejsce ostatni nieudany przewrót wojskowy w historii tego państwa. Były funkcjonariusz reżimu, pułkownik Antonio Tejero, próbował przejąć władzę, otwierając ogień w budynku parlamentu. W tym świetle można domniemywać, że nieprzyjęcie konstytucji wzmocniłoby reprezentantów minionego, autorytarnego ustroju. Zdaniem Katalończyków niedopuszczenie do takiego rozwoju wydarzeń było ich główną motywacją w dniu referendum. Za wszelką cenę chcieli, aby państwo, w którym żyją, jak najszybciej przyjęło dokument dający jego instytucjom demokratyczne umocowanie.

Niewątpliwie należy się cieszyć, że polska konstytucja nie jest obciążona takim balastem dziejowym. Nikt, poza garstką zwolenników teorii spiskowych, nie przekonuje, że została ona uchwalona pod przymusem funkcjonariuszy peerelowskiego reżimu. Patrząc dziś na sytuację w Hiszpanii, można stwierdzić, że warto było poświęcić czas na negocjacje i uchwalić konstytucję dopiero osiem lat po obradach Okrągłego Stołu.

Wybory w Hiszpanii: albo koalicja lewicy, albo kierunek Budapeszt/Warszawa

Zwolennicy odłączenia się Katalonii argumentują również, że konstytucja uchwalona ponad czterdzieści lat temu powinna być renegocjowana, ponieważ w referendum pod koniec lat siedemdziesiątych mógł głosować zaledwie mały odsetek dzisiejszych obywateli Królestwa Hiszpanii. Co ciekawe, podobne zapisy wprowadzili do Ustawy Rządowej z dnia 3 maja (znanej jako Konstytucja 3 maja) i do konstytucji marcowej jej twórcy. Widzieli oni konieczność rewidowania ustaleń zawartych w tych dokumentach co pokolenie. Obecnie obowiązująca w Polsce ustawa zasadnicza jeszcze nie świętowała swych dwudziestych piątych urodzin, jednakże można podejrzewać, że niedługo te argumenty wrócą do polskiego dyskursu publicznego. Pozostaje kwestią otwartą, kto w tym sporze ma rację.

Stosunek do zapisów konstytucji dzieli Hiszpanów, nawet jeśli debata nie dotyczy kwestii Katalonii. Podnoszą się głosy, że należy zmienić ustawę zasadniczą, która leży u podstaw restauracji monarchii Burbonów pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Najbardziej radykalna z katalońskich partii niepodległościowych, lewicowa CUP, mówi nawet o „règim del 78”, czyli o starym porządku, który przez swój nadmierny tradycjonalizm i zakorzenienie we frankistowskiej dyktaturze nie pozwalałby Hiszpanii zmierzyć się z wyzwaniami teraźniejszości. Zanim wybuchł spór o legalność referendum z 2017 roku, w którym Katalończycy mieli zdecydować o dalszych losach swojego regionu, wiele progresywnych ustaw regionalnego parlamentu zostało uznanych za niezgodne z konstytucją, co bardzo wzmocniło partie domagające się niepodległości.

Dźwięki rewolucji. Strajk w Katalonii

czytaj także

Konflikt w Katalonii stawia także wiele innych pytań, na które prawnicy i inni uczestnicy debaty międzynarodowej będą próbowali odpowiadać w najbliższych latach. Przede wszystkim będzie trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, kiedy naród ma prawo do samostanowienia. Nie ulega wątpliwości, że Katalończycy są narodem, ale czy to oznacza, że gdy są częścią wielonarodowego organizmu państwowego, mają prawo żądać rozwodu bez względu na zdanie drugiej strony, tak jak jest to przyjęte w przypadku małżeństwa?

Katalończycy są narodem, ale czy to oznacza, że mają prawo żądać rozwodu bez względu na zdanie drugiej strony?

Kolejnym dylematem, z jakim należy się zmierzyć, jest wspomniana już kwestia ewentualnej zmiany konstytucji. Czy w przypadku, gdy Katalończycy nie zaniechają dążeń niepodległościowych, każdy inny hiszpański region musiałby wyrazić zgodę na zmianę zapisów mówiących o niepodzielności terytorium, aby ewentualny rozwód mógł się odbyć w majestacie prawa? Katalończycy odpowiedzieliby na tak zadane pytanie, przypominając, że mieszkańcy Londynu nie mieli prawa głosu w szkockim referendum z 2014 roku.

Mimo że aspekt prawny jest najmniej spektakularną składową konfliktu w Katalonii i przyćmiewają go doniesienia o burdach i barykadach wznoszonych w Barcelonie, to zapewne właśnie rozwiązanie tego problemu jest kluczem do zakończenia wieloletniego sporu o Katalonię.

**
Michał Pawlaczyk – absolwent lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Gdańskim. Po studiach spędził prawie rok w Katalonii, wtedy też zaczął tłumaczyć katalońską literaturę na język polski.  Obecnie mieszka w rodzinnym Gdańsku. Zna biegle cztery języki romańskie i pasjonuje się ekonomią i prawem, w tym też obszarze pracuje.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij