Podczas wtorkowej konferencji prasowej Ursula von der Leyen zaprezentowała propozycję składu nowej Komisji Europejskiej. To jeszcze nie koniec całej procedury, ponieważ proponowany przez przewodniczącą skład musi zostać zaaprobowany przez Parlament Europejski. Mimo tego podział kompetencji pomiędzy poszczególnych komisarzy pozwala już na tym etapie wskazać na główne wyzwania, z którymi Komisja pod kierownictwem von der Leyen będzie się mierzyć.
Zacznijmy od komisarza, który jak mało kto rozpala polityczną wyobraźnię Polaków. Frans Timmermans pozostanie komisarzem, ale nie będzie już zajmował się praworządnością. Czy oznacza to, że polski rząd może „odetchnąć”? Triumfalistyczny ton części komentatorów związanych z prawą stroną naszej sceny politycznej wydaje się zdecydowanie przedwczesny. Timmermans w nowej Komisji będzie odpowiedzialny za koordynację działań związanych z tworzeniem „Zielonego nowego ładu” i polityką klimatyczną. Von der Leyen zadeklarowała, że chce, aby właśnie ten program stał się symbolem Unii Europejskiej, a Europa pierwszym kontynentem neutralnym klimatycznie.
Walka z katastrofą klimatyczną wymaga naruszenia podstaw kapitalizmu [podcast]
czytaj także
Takie rozłożenie akcentów powinno ucieszyć przede wszystkim młodsze pokolenie Europejek i Europejczyków, szczególnie zatroskanych o przyszłość. Nie sposób jednak nie zadać sobie również pytania, czy transformacja energetyczna nie stanie się zarzewiem kolejnego konfliktu na linii Polska – Komisja Europejska. Niestety, jest bardzo prawdopodobne, że polski rząd, mocno przywiązany do wizji gospodarki opartej na węglu, będzie starał się politycznie wykorzystać postać niepopularnego komisarza do uwiarygadniania swoich kontrowersyjnych decyzji w obszarze polityki klimatycznej.
W nowej Komisji Europejskiej aż trzy osoby mają pełnić funkcję tzw. wiceprzewodniczących wykonawczych – oprócz Fransa Timmermansa są to Margrethe Vestager, która w nowej Komisji obok dotychczasowych kompetencji w obszarze konkurencji ma również zająć się wyzwaniami związanymi z gospodarką cyfrową, a także Valdis Dombrovskis, odpowiedzialny za „gospodarkę na rzecz ludzi”. Vestager, która kilkukrotnie była już krytykowana przez Donalda Trumpa za „antyamerykańską” politykę wobec wielkich spółek technologicznych, została przez „New York Times” ogłoszona „europejską cyfrową królową”. Będzie ona odpowiadać za szeroki wachlarz tematów związanych z cyfryzacją – od nadzorowania konkurencji do przestrzegania polityki prywatności i bezpieczeństwa danych. Z kolei Dombrovskis ma w swojej misji nie zapominać o wymiarze społecznym, czyniąc z praw socjalnych, ochrony i sprawiedliwości serce współczesnej gospodarki.
Praworządność, temat znajdujący się w centrum zainteresowania polskiej opinii publicznej, będzie od teraz domeną czesko-belgijskiego tandemu. Věra Jourová, nowa komisarz ds. wartości i przejrzystości, oraz Didier Reynders, komisarz ds. sprawiedliwości, będą dbać o stan rządów prawa w państwach członkowskich. Zdaniem części komentatorów przekazanie nadzoru nad kwestią praworządności czeskiej komisarz to ukłon w stronę skonfliktowanych z Komisją państw Grupy Wyszehradzkiej, które zarzucały Brukseli nadmierną ingerencję w sprawy wewnętrzne i niezrozumienie specyfiki krajów Europy Wschodniej. Tym, którzy liczą na złagodzenie kursu Komisji pod kierunkiem nowej komisarz, przypomnieć jednak trzeba, że nie jest to osoba nowa. Jourová w poprzedniej kadencji pełniła funkcję komisarz ds. sprawiedliwości, spraw konsumenckich i równości płci, podzielała krytyczne wobec polskiego rządu stanowisko Fransa Timmermansa oraz wspierała powiązanie wypłaty funduszy europejskich z przestrzeganiem praworządności przez państwa członkowskie.
W Polsce media prawicowe z dumą donoszą o sukcesie Polski, która w nowej Komisji reprezentowana ma być przez Janusza Wojciechowskiego. „Rośnie znaczenie polskiej wsi” – informowali z dumą we wtorek dziennikarze Wiadomości TVP. Choć teka unijnego komisarza ds. rolnictwa jest ważna, to w nowej politycznej układance ten przydział jest raczej przejawem spadku znaczenia Polski, która liczyła na ważne gospodarcze stanowiska. Ponadto Janusz Wojciechowski jest wymieniany obok kandydatów z Węgier, Rumunii i Francji jako jeden z tych, którzy mogą mieć poważne problemy z uzyskaniem akceptacji Parlamentu Europejskiego. Wobec Polaka trwa postępowanie OLAF dot. rozliczania kosztów podróży w latach, kiedy sprawował mandat europosła. Nie wiadomo też, jak europarlamentarzyści zareagują na kandydata związanego mocno z Prawem i Sprawiedliwością. W końcu, jak oceniał m.in. mój fundacyjny kolega Adam Traczyk, to właśnie obawa przed widowiskowym odrzuceniem przez PE jego kandydatury stała za rezygnacją Krzysztofa Szczerskiego z ubiegania się o tekę komisarza.
Czy tak się stanie, zobaczymy. Pewne jest jednak, że w obecnym rozdaniu widać spadek znaczenia krajów Grupy Wyszehradzkiej skonfliktowanych z Komisją. Węgierski kandydat, László Trócsányi, były minister sprawiedliwości w rządzie Viktora Orbána, ma być odpowiedzialny za politykę sąsiedztwa i rozszerzenie. Kontrowersje w tym wypadku budzi fakt, że polityk zaangażowany w negatywnie oceniane przez Brukselę działania węgierskiego rządu byłby w ramach swoich nowych kompetencji odpowiedzialny m.in. za ocenę spełnienia kryteriów kopenhaskich przez państwa kandydujące.
„Zielony Ład dla Europy”, praworządność, integracja. I jak tam wielki sukces PiS?
czytaj także
Podczas wtorkowej konferencji prasowej konsternację wzbudziła również nominacja Margaritisa Schinasa, który ma być odpowiedzialny za „ochronę europejskiego stylu życia”. Tym razem nie chodziło jednak o personalia, a samo określenie kompetencji. Ku zdziwieniu zgromadzonych Von der Leyen wyjaśniła, że przez ochronę europejskiego stylu życia rozumiana jest polityka migracyjna. Ze zrozumiałych względów kwestia nazewnictwa sprowadziła na nową przewodniczącą falę krytyki za nawiązanie do skrajnie prawicowej retoryki i podejrzenia o zaostrzenie kursu w obszarze polityki migracyjnej.
Skład nowej Komisji jest najbardziej równościowy w historii – według propozycji tworzyć ją będzie 14 mężczyzn i 13 kobiet. Ursula von der Leyen będzie przewodniczyć Komisji w momencie kryzysu jedności wspólnoty, która będzie musiała poradzić sobie z pobrexitowym krajobrazem i na nowo ułożyć stosunki z byłym już krajem członkowskim.
czytaj także
Von der Leyen zaczęła od ogromnych kontrowersji – jej kandydatura została zgłoszona wbrew zasadzie kandydatów wiodących (Spitzenkandidat), która miała przecież na celu przywrócenie obywatelkom i obywatelom Unii poczucia choćby minimalnej sprawczości przy wyborze wysokiej rangą urzędników unijnych. Przed niemiecką przewodniczącą już niedługo ważny sprawdzian, podczas którego okaże się, w jakim stopniu zaprezentowany przez nią w tym tygodniu skład uzyska akceptację europarlamentarzystów. Personalia są więc jeszcze kwestią częściowo do potwierdzenia, tymczasem można uznać, że jeżeli rzeczywiście Komisji uda się prowadzić konsekwentną politykę w obszarze choćby polityki klimatycznej czy cyfryzacji, to będzie to ważny krok we właściwym kierunku.
***
Dominika Gmerek-Pęczek – współzałożycielka i wiceprezeska Fundacji Global.Lab