Ciało biegaczki Caster Semenyi produkuje większą niż przeciętna ilość testosteronu. Ciało pływaka Michaela Phelpsa produkuje mniejszą niż przeciętna ilość kwasu mlekowego. Testosteron jest jednak traktowany inaczej niż kwas mlekowy, ponieważ wiąże się z wyobrażeniami o płci, a „dopuszczalny” poziom testosteronu u kobiet traktuje się jako kwestię do ustalenia przez panel ekspertów.
Caster Semenya to wybitna południowoafrykańska biegaczka, dwukrotna mistrzyni olimpijska na dystansie 800 m. Pierwszy wielki sukces odniosła jeszcze jako nastolatka w 2009 roku, zdobywając złoty medal na mistrzostwach świata. Wtedy też po raz pierwszy jej osiągnięcia okazały się kontrowersyjne, a błyskawiczne postępy i spektakularne wyniki wzbudziły podejrzenia dotyczące jej biologicznej płci.
IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych) nakazał przeprowadzenie testu płci. Wyniki tego testu nigdy nie zostały oficjalnie ogłoszone, ale szczegóły intymnej anatomii Semenyi wyciekły do prasy, jej prywatność stała się łupem brukowców. Ważne, że IAAF nie znalazł żadnych powodów do odebrania jej medalu i po kilku miesiącach ponownie dopuścił do startu w zawodach kobiet.
Co mieści się w „normie”
Semenya straciła przez to wszystko prawie dwa sezony, ale szybko wróciła do znakomitej formy. Od tego czasu zdobyła wiele medali, głównie złotych, w tym najważniejsze: na mistrzostwach świata w 2011 i 2017 roku oraz na igrzyskach olimpijskich w 2012 i 2016. Jest powszechnie uwielbiana w RPA, a w 2012 roku niosła flagę kraju na otwarciu igrzysk w Londynie. Podobnie jak u wszystkich wybitnych zawodniczek i zawodników źródłem jej sukcesów są nie tylko znakomite przygotowanie i determinacja, ale również naturalne warunki fizyczne.
IAAF nie znalazł żadnych powodów do odebrania jej medalu i po kilku miesiącach ponownie dopuścił do startu w zawodach kobiet.
I to właśnie naturalne warunki fizyczne Semenyi stały się obiektem kolejnej kontrowersji. Semenya ma nietypowo wysoki poziom testosteronu, znacznie wyższy niż przeciętnie u kobiet. Po tym, jak w 2016 roku obroniła złoto olimpijskie na swoim ulubionym dystansie 800 m, pojawiły się głosy – ze strony komentatorów oraz rozgoryczonych rywalek – że jej znakomite wyniki nie byłyby możliwe, gdyby jej poziom testosteronu mieścił się „w normie”. W kwietniu 2018 roku IAAF ogłosił nowe zasady dotyczące zawodniczek z hiperandrogenizmem (dolegliwością związaną z nadmiernym wydzielaniem androgenów, w tym testosteronu, u kobiet), które wymagają, aby biegaczki na 400, 800 i 1500 m, które mają poziom testosteronu wyższy niż 5 nanomoli na litr (dla porównania: przeciętna u kobiet to blisko 1–2 nanomole, u mężczyzn ok. 9–30), brały leki obniżające jego poziom; w przeciwnym razie nie będą dopuszczone do zawodów. Caster Semenya odwołała się od tej decyzji do Sportowego Sądu Arbitrażowego (CAS), który 30 kwietnia tego roku odrzucił jej odwołanie i podtrzymał nowe zasady.
czytaj także
IAAF (podobnie jak Międzynarodowy Komitet Olimpijski) próbował wprowadzić zasady dotyczące hiperandrogenizmu już wcześniej, ale CAS uchylił je w 2015 roku po skardze innej biegaczki, Hinduski Dutee Chand. Wcześniejsze reguły miały szerszy zakres i zupełnie wykluczały zawodniczki z wysokim poziomem testosteronu z udziału w żeńskich kategoriach. CAS uchylił je, uznając, że IAAF nie przedstawił przekonujących dowodów naukowych na poparcie tezy, że hiperandrogenizm rzeczywiście wpływa na wyniki sportowe.
Nowe reguły są mniej surowe, pozwalając zawodniczkom na użycie środków farmakologicznych zmniejszających poziom testosteronu. Dotyczą tylko trzech konkurencji biegowych – i trudno nie zwrócić uwagi, że są to dokładnie te trzy konkurencje, w których Caster Semenya zdobyła medale na międzynarodowych zawodach (na 400 i 1500 m zdobyła m.in. złoto mistrzostw Afryki). W dodatku wydaje się, że wciąż nie istnieją dobre naukowe podstawy dla wprowadzenia tych zasad. Pewne badania wskazują na pozytywną rolę wysokiego testosteronu w wynikach zawodniczek na krótszych dystansach, ale nie na 1500 m; pewne badania – na jego negatywną rolę (sic!) w niektórych konkurencjach biegowych. Z drugiej strony większy może być wpływ testosteronu w dyscyplinach nieobjętych tymi regułami, zwłaszcza w konkurencjach siłowych, takich jak rzut młotem.
Kobieta, czarna lesbijka
Trudno jest interpretować decyzje IAAF i CAS inaczej niż jako akt dyskryminacji wymierzony indywidualnie w Semenyę, tym bardziej że jako czarnoskóra lesbijka należy do grupy podwójnie marginalizowanej. Tradycyjna dominacja czarnych zawodników w konkurencjach biegowych jest odwiecznym przedmiotem zawiści białych. I nie jest to tylko problem z czasów Jesse’ego Owensa. Po zwycięstwie Semenyi na igrzyskach w 2016 roku polska zawodniczka Joanna Jóźwik, która zajęła w tym biegu piąte miejsce, miała powiedzieć, że czuje się srebrną medalistką, bo była „druga najszybsza biała”.
czytaj także
Problem jest jednak ogólniejszy. Wielu najlepszych sportowców charakteryzują nietypowe cechy anatomiczne i fizjologiczne. Ciało Michaela Phelpsa, być może najwybitniejszego olimpijczyka wszech czasów, produkuje o połowę mniej kwasu mlekowego niż w przypadku przeciętnego pływaka, co sprawia, że jego mięśnie męczą się znacznie wolniej, nikomu jednak nie przyszłoby do głowy regulować poziomu kwasu mlekowego u zawodników.
Tradycyjna dominacja czarnych zawodników w konkurencjach biegowych jest odwiecznym przedmiotem zawiści białych.
Tym, co różni Semenyę od Phelpsa, jest fakt, że w jej przypadku mamy do czynienia z cechą powiązaną z płcią biologiczną i – stereotypowo – kulturową. Jeżeli ktoś chciałby nadać pojęciu „ideologii gender” użyteczny sens, to powinien je odnieść do takich właśnie sytuacji: obsesyjnego, nieuzasadnionego dyscyplinowania kobiet, których ciała nie są wystarczająco „kobiece”, na pseudonaukowych podstawach i w imię fałszywych ideałów. Tak właśnie gender nagina biologię.
Trzeba też dodać, że w tej sprawie często zawodzą media. Te rynsztokowe, jak znana amerykańska stacja na „F” albo brytyjskie brukowce, szerzą jawne kłamstwa na temat Semenyi, twierdząc, że jest osobą transpłciową. Po nich pewnie nie można się spodziewać niczego innego, ale nawet „New York Times” pisze w kontekście nowych reguł IAAF o „female athletes with elevated male hormones” (zawodniczkach z podwyższonymi męskimi hormonami ), co jest groźną niedokładnością. Testosteron wszak nie jest „męskim” hormonem; jest po prostu hormonem, obecnym w ciałach i kobiet, i mężczyzn.
czytaj także
W jednych i drugich odgrywa istotną rolę. Faktem jest, że mężczyźni mają go przeciętnie dziesięć razy więcej, i w innych okolicznościach nazwanie testosteronu „męskim” hormonem byłoby niewinnym skrótem myślowym, ale w tej sytuacji przyczynia się do wzmocnienia błędnego przekonania, że Semenya nie jest dostatecznie kobietą. Niedawny artykuł dotyczący jej sprawy w „Przeglądzie Sportowym” jest dość rzetelny jeżeli chodzi o fakty, ale również nie unika sugerowania, że Caster „uważa się za kobietę”, jak gdyby to jej tożsamość płciowa była przedmiotem sporu. Ma to tyle samo sensu, co pisanie, że Michael Phelps tylko uważa się za normalnego człowieka, bo przecież normalni ludzie produkują więcej kwasu mlekowego i nie mają tak nienaturalnie długich ramion.
czytaj także
Testosteron jest traktowany inaczej niż kwas mlekowy, ponieważ wiąże się z wyobrażeniami o płci, a „dopuszczalny” poziom testosteronu u kobiet traktuje się jako kwestię do ustalenia przez panel ekspertów. Tak właśnie działa ideologia: wpisuje założenia o charakterze politycznym i kulturowym w porządek naturalny, aby następnie przedstawić ich konsekwencje jako sprawy do rozstrzygnięcia przez apolityczne instytucje regulujące. Skala oburzenia, jakie na świecie wywołała sprawa Semenyi, wskazuje na to, że tym razem zabieg ten był zbyt przejrzysty.
**
Leopold Hess jest filozofem i językoznawcą specjalizującym się w badaniach nad ekspresywnymi, normatywnymi i ideologicznymi aspektami języka.