Kraj

Wymalować Polskę na czerwono

W najtrudniejszym okresie II wojny światowej polskie elity polityczne zdobyły się na stworzenie programu, którego postępowość zadziwia nawet z dzisiejszej perspektywy.

15 marca 1944 roku odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Jedności Narodowej, parlamentu Polski podziemnej. Tę samą datę nosi najważniejszy dokument tego gremium – deklaracja O co walczy naród polski, choć ostateczny tekst dokumentu został zredagowany w trybie roboczym kilka dni później.

Jak napisał po wojnie jeden z przywódców Państwa Podziemnego Stefan Korboński, deklaracja ta była „odbiciem poglądów ustrojowych i politycznych, społecznych i gospodarczych, jakie nurtowały społeczeństwo polskie pod najstraszniejszą w dziejach okupacją, która starała się zabić w nim wszelkie myśli i dążenia. Była ona także zwierciadłem nadziei i złudzeń, jakie panowały w Polsce w piątym roku wojny”.

Lewica nie wygra, jeśli nie odbije prawicy słowa „patriotyzm”. Jak to można zrobić?

Deklaracja była wyrazem zmiany nastrojów społecznych, o której pisał dwa miesiące później dowódca AK gen. Bór-Komorowski: „Duże przesunięcie się światopoglądów w lewo. Silna radykalizacja, zwłaszcza wśród chłopów i uboższej inteligencji, niemal powszechne żądanie kontroli społeczeństwa nad życiem gospodarczym, likwidacji skupienia dóbr w rękach prywatnych ponad określone minimum i uprzywilejowania jednostek lub grup społecznych. Władza, która by próbowała zahamować ten proces, naraziłaby Kraj na ciężkie wstrząsy”. Nastrojom tym starała się przeciwstawiać tylko endecja, która odcięła się od treści deklaracji, chociaż jej przedstawiciel uczestniczył w pracach redakcyjnych.

Organ Stronnictwa Narodowego „Walka” zarzucił wręcz deklaracji „tendencję wymalowania Polski na czerwono”.

Quasi-parlament

Rozporządzenie Delegata Rządu na Kraj o powołaniu Rady Jedności Narodowej weszło w życie w styczniu 1944 roku. Rada była kontynuacją istniejącej wcześniej Krajowej Reprezentacji Politycznej, w skład której wchodzili przedstawiciele stronnictw tzw. grubej czwórki – Polskiej Partii Socjalistycznej (używającej do maja 1944 roku konspiracyjnego kryptonimu „Wolność, Równość, Niepodległość”), Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego oraz Stronnictwa Pracy (chadeckie SP miało wpływy znacznie mniejsze od pozostałych ugrupowań, a miejsce w „grubej czwórce” uzyskało głównie dzięki wsparciu rządu londyńskiego, przede wszystkim premiera gen. Władysława Sikorskiego).

RJN miała się stać quasi-parlamentem, a więc czymś znacznie więcej niż tylko komitetem porozumiewawczym czterech partii. W jej skład oprócz reprezentantów „grubej czwórki” mieli też wejść przedstawiciele kilku mniejszych ugrupowań politycznych, duchowieństwa, spółdzielczości oraz mniejszości narodowych (miejsca zarezerwowanego dla mniejszości nie udało się obsadzić do końca istnienia RJN – wobec zagłady ludności żydowskiej z jednej strony, a narastającej wrogości między Ukraińcami a Polakami z drugiej nie było żadnej reprezentatywnej dla mniejszości organizacji, która by weszła w skład RJN).

Chcę mieć koszulkę z Okrzeją

Powołanie RJN było elementem przygotowań struktur Państwa Podziemnego do funkcjonowania w okresie przejściowym między wyzwoleniem a wolnymi wyborami, bo to one miały wyłonić władzę obdarzoną demokratycznym mandatem. Nie brano pod uwagę faktu, a może nawet wypierano go ze świadomości, że zbliżanie się do terytorium Rzeczpospolitej Armii Czerwonej może – wobec nieuznawania przez ZSRR rządu londyńskiego i związanego z nim podziemia krajowego – sprawić, że nie będzie możliwe ani przejęcie władzy przez administrację wyłonioną ze struktur Państwa Podziemnego ani zorganizowanie w Polsce wolnych wyborów.

Na decyzję o utworzeniu RJN miały też wpływ analogiczne posunięcia ugrupowań pozostających poza Państwem Podziemnym. Na początku stycznia 1944 roku komuniści ogłosili powstanie Krajowej Rady Narodowej i wydali deklarację O co walczymy. Naczelny Komitet Ludowy, który zrzeszał kilka niewielkich ugrupowań radykalnej lewicy szukających „trzeciej drogi” między Państwem Podziemnym a komunistami, został przekształcony w lutym 1944 roku w  Centralizację Stronnictw Demokratycznych, Socjalistycznych i Syndykalistycznych. Z kolei Obóz Narodowo-Radykalny powołał Tymczasową Narodowa Radę Polityczną.

„Ryzykancki nieco eksperyment”

Posiedzenie inaugurujące Radę Jedności Narodowej odbyło się z zachowaniem zasad najostrzejszej konspiracji. Do lokalu przy ul. Kredytowej w Warszawie przybyło dwudziestu kilku uczestników w odstępach od 3 do 5 minut. Ostatnim z nich był gen. Bór-Komorowski, który kartkę ze swoim inauguracyjnym przemówieniem miał ukrytą w szczotce do włosów. Na wstępie Delegat Rządu Jan Stanisław Jankowski wręczył nominacje na członków RJN wystawione na ustalone wcześniej pseudonimy. Marszałkiem seniorem został zasłużony działacz socjalistyczny, 67-letni Tomasz Arciszewski, po czym przez aklamację wybrano na przewodniczącego RJN innego socjalistę, Kazimierza Pużaka.

Kogo uczcił polski Sejm

czytaj także

Podczas posiedzenia przyjęto odezwę do Polonii oraz omówiono przygotowany wcześniej pod przewodnictwem Pużaka projekt deklaracji O co walczy naród polski, która okazała się najważniejszym dokumentem i największym dorobkiem Rady w całym okresie jej istnienia. Ostateczne zredagowanie tego dokumentu powierzono powołanej właśnie Komisji Głównej RJN, w skład której oprócz Pużaka weszli przedstawiciele 3 stronnictw. Komisja miała również przeprowadzić procedurę kooptacji przedstawicieli mniejszych ugrupowań.

Warto zauważyć w tym miejscu, że w inauguracyjnym posiedzeniu wzięli udział tylko przedstawiciele 4 stronnictw i desygnowany przez władze kościelne kapelan AK. Z obecnością księdza w składzie RJN wiązał się incydent wskazujący, że kwestia świeckości państwa była problemem już 75 lat temu. Kazimierz Pużak napisał o tym w swoich wojennych wspomnieniach z nieskrywaną irytacją: „Gdyśmy przystąpili (…) do ostatecznego wyznaczania członków, ludowcy, którzy w poprzednim okresie (…) wysunęli potrzebę udziału duchowieństwa w Radzie, obecnie zaczęli wysuwać sprzeciwy. Nie poparłem ich nie dlatego, żebym przepadał za klerem, ale to nie znaczyło, żebym nie rozumiał nietaktu i afrontu, w dodatku trudnego do umotywowania, zwłaszcza w takim momencie, jak przedstawicielstwo narodowe”. (Na marginesie trzeba odnotować, że wojenne wspomnienia Pużaka, opublikowane w formie książkowej dopiero w 2012 roku, przetrwały wyłącznie jako odpis z niezredagowanych zapisków autora, sporządzonych między jego powrotem z moskiewskiego więzienia w listopadzie 1945 roku a aresztowaniem przez UB w czerwcu 1947. We wspomnieniach jest wiele ostrych, być może czasem nawet niesprawiedliwych opinii o osobach, z którymi Pużak stykał się w konspiracji. Dzięki temu jednak wspomnienia są niewątpliwie bardziej autentyczne, niż gdyby autor miał szansę pracowicie je cyzelować przed publikacją, żeby nikogo nie urazić).

Daszyński z suplementem

Pierwsze posiedzenie RJN trwało ponad cztery godziny, a jego uczestnicy opuszczali lokal w podobnie konspiracyjny sposób, jak do niego przyszli. Trzeci z socjalistów (obok Arciszewskiego i Pużaka) uczestniczący w pracach RJN, Zygmunt Zaremba, tak później podsumował to pierwsze spotkanie Rady: „Ryzykancki nieco eksperyment z plenarnym posiedzeniem podziemnego parlamentu przyniósł niewątpliwie chociaż ten poważny skutek, że uczestnicy zobaczyli się oko w oko, jak w prawdziwym parlamencie, zobowiązania i uchwały przyjęły bardziej żywe barwy bezpośredniego wspólnego dzieła. To dla uczestników. Dla społeczeństwa posiedzenie Rady stanowiło nowy przedmiot dumy ze sprawności Podziemia”.

Treścią deklaracji O co walczy naród polski zajęła się wkrótce Komisja Główna RJN. Dyskusja skomplikowała się jednak, gdy Stronnictwo Pracy zażądało, jak wspomina Pużak, dodania do deklaracji „Boga oraz papieża”, a potem wspólnie z SN zgłaszało zastrzeżenia do propozycji reform gospodarczych. Wobec ryzyka, że deklaracja RJN w ogóle nie powstanie, Pużak zastosował wybieg formalny, traktując zgłaszane uwagi jako poprawki do wstępnie uzgodnionego tekstu i odrzucając je w głosowaniu dwa do dwóch (SP i SN za, PPS i SL przeciw). Ustalony w ten sposób tekst deklaracji został przesłany do Londynu, o czym poinformował w przemówieniu radiowym premier Mikołajczyk. Wkrótce opublikowano ją również w podziemiu.

Wizja Polski sprawiedliwej

Historycy, omawiając treść deklaracji O co walczy naród polski, koncentrują się na części dotyczącej celów wojennych Rzeczypospolitej. Program denazyfikacji i demilitaryzacji Niemiec oraz przesunięcia granicy polskiej na zachód podzielała wówczas cała polska opinia publiczna. Nadzieja na przyszły sprawiedliwy ład w Europie już wkrótce miała się jednak okazać iluzją wobec arbitralnego podziału kontynentu na strefy wpływów. Równie nierealistyczne było dążenie do utrzymania granicy wschodniej. Nie będę się tutaj zajmował fragmentami deklaracji dotyczącymi ówczesnej sytuacji międzynarodowej, które są stosunkowo lepiej znane, a ograniczę się do przedstawienia wizji przyszłej Polski zaprezentowanej przez jej autorów.

Polska miała się odrodzić jako demokratyczna republika parlamentarna, a pierwszoplanowym zadaniem ustrojowym było zastąpienie nadal formalnie obowiązującej konstytucji kwietniowej przez nową ustawę zasadniczą: „W możliwie najrychlejszym czasie zostaną przeprowadzone wybory do parlamentu na podstawie nowej, demokratycznej ordynacji wyborczej. Parlament ten dokona zmiany konstytucji, która sformułuje zasady wszechstronnej wolności obywatelskiej, swobody religii, sumienia, przekonań politycznych, słowa, druku, zgromadzeń i stowarzyszeń oraz zasady równości praw obywatelskich przy równości obowiązków i niezależności wymiaru sprawiedliwości”.

11 listopada: Święto lewicy

czytaj także

Przewidywano decentralizację państwa poprzez rozwój różnych form samorządności terytorialnej, gospodarczej i zawodowej. Armia miała być apolityczna, chociaż „przesiąknięta duchem demokratycznym”. Słabym punktem deklaracji była kwestia mniejszości narodowych, będąca efektem kompromisu między stanowiskami socjalistów i endecji. Gwarantowano mniejszościom równouprawnienie polityczne oraz zapewnienie „warunków pełnego rozwoju kulturalnego, gospodarczego i społecznego”, oczekując w zamian nie tylko „lojalności i wierności w stosunku do państwa”, ale też „życzliwego stosunku do praw i interesów narodu polskiego”. Autorzy deklaracji przyjęli tym samym endecką definicję samego narodu, tzn. kulturowo-etniczną, a nie polityczną. Wykluczono autonomię terytorialną dla mniejszości, co z góry przekreślało możliwość kompromisu z Ukraińcami. Warto jednak zauważyć, że na początku 1944 roku, a więc w momencie rozlewania się „rzezi wołyńskiej” na obszary wschodniej Galicji, wychodzenie ze strony polskiej z ofertą autonomii terytorialnej dla Ukraińców byłoby dość karkołomnym przedsięwzięciem.

Celem przebudowy struktury społeczno-gospodarczej kraju było podniesienie jego potencjału oraz usunięcie krzywdzących dysproporcji socjalnych. Na tej drodze zadaniem państwa miało być upowszechnienie własności oraz „podniesienie dochodu społecznego i sprawiedliwy jego podział. Państwo obejmuje funkcje kierownicze i kontrolne w gospodarce, celem zapewnienia realizacji planu gospodarczego Polski. Państwo będzie miało prawo przejmowania lub uspołeczniania przedsiębiorstw użyteczności publicznej oraz kluczowych przemysłów, a także aparatu transportu oraz wszelkich instytucji finansowych — w wypadku, gdy tego będą wymagały potrzeby ogólne. (…) Przyszły parlament zdecyduje, czy przejęcie ziemi oraz przedsiębiorstw przez państwo nastąpi za odszkodowaniem czy bez odszkodowania”.

Przewidywano planową odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych, której celem miało być „pełne zatrudnienie wszystkich stojących do dyspozycji sił roboczych i właściwe ich użycie” oraz „wyrównanie poziomu gospodarczego Polski z państwami zachodniej Europy w drodze celowych inwestycji publicznych i prywatnych”. Własność prywatna była zatem traktowana nie jako nieograniczony przywilej osobisty, ale podstawa do pełnienia zleconych funkcji społecznych i państwowych.

Państwo miało przejąć wszelkie prywatne obszary ziemi przekraczające 50 ha i utworzyć na tym areale gospodarstwa chłopskie o powierzchni od 8 do 15 ha, względnie powiększyć do takich rozmiarów istniejące już gospodarstwa. W tym punkcie projektowana reforma rolna istotnie odbiegała od reformy zrealizowanej później przez PKWN, kiedy to (z wyjątkiem ziem poniemieckich, gdzie nadziały wynosiły od 7 do 15 ha) tworzono gospodarstwa karłowate z myślą o ich późniejszej kolektywizacji.

Ciołkoszowa: Polska przyszłości

czytaj także

Upowszechnienie własności miało się dokonać dzięki wsparciu przez państwo tworzenia małych i średnich przedsiębiorstw, szeroką akcję budowlaną mającą na celu „zapewnienie ludności pracującej własnych mieszkań, gwarantujących kulturalne i zdrowe warunki mieszkaniowe” oraz „krzewienie idei spółdzielczej i pomoc w organizowaniu spółdzielczości”.

Polityka społeczna państwa miała eliminować poczucie niepewności i zbędności życiowej oraz otwierać drogi awansu społecznego. „Człowiek poczuje się wolnym od troski o pracę, o środki utrzymania, będzie mógł się rozwijać w obranym kierunku działalności. (…) Praca sama nie będzie towarem, człowiek pracy uzyska należną mu godność, wyzwoli się spod jarzma najemnictwa. Zależność pracownika będzie tylko sprawą organizacji wynikającej z podziału pracy, przestanie zaś być przejawem władzy człowieka na człowiekiem”.

Warunkiem upodmiotowienia ludzi pracy było przyznanie szerokich kompetencji związkom zawodowym i radom pracowniczym: „Zorganizowany w związkach zawodowych i samorządzie pracy pracownik będzie uczestniczył w planowaniu społecznym i gospodarczym, w nadzorze i kontroli życia gospodarczego, w kontroli nad podziałem dochodu społecznego. Przez powołanie rad zakładowych jego życie i praca w zakładzie staną się pełniejsze. Wzmocnienie reglamentacji w zbiorowym planie pracy doprowadzi do zobiektywizowana płac, więc zapobiegnie nieuzasadnionym ich przerostom. Upowszechnienie ubezpieczeń społecznych i pomocy leczniczej oraz urealnienie opieki społecznej, zwłaszcza w zakresie pomocy rodzinie oraz opieki nad matką i dzieckiem, dopełnią systemu urządzeń zabezpieczających człowiekowi pracy wolność od niedostatku”.

Deklaracja przewidywała również upowszechnienie oświaty na wszystkich szczeblach oraz pomoc dla młodzieży gwarantującą równy start życiowy oraz umożliwiającą zdobywanie wiedzy „bez względu na zamożność i środowisko”. „Uspołecznienie i jak najszersze upowszechnienie kultury” powinno zapewnić „wszystkim obywatelom państwa korzystanie z dóbr duchowych narodu polskiego i całej ludzkości”.

„Demagogia, bolszewizm, kompromitacja”

Przyjęty przez Pużaka tryb pracy nad projektem deklaracji został oprotestowany przez Stronnictwo Narodowe. 27 marca 1944 roku Zarząd Główny SN skierował na ręce Pużaka pismo stwierdzające, że deklaracja powinna była być przyjęta przez plenum RJN, a nie przez Komisję Główną, czym zdezawuowano stanowisko reprezentanta SN w RJN Władysława Jaworskiego. Stwierdzono, że „manifest nabrał charakteru jednostronnego i odpowiada dążeniom pewnych tylko części społeczeństwa”. Na łamach oficjalnego organu SN „Walka” sformułowano trzy postulaty po adresem deklaracji.

Żądano: jednoznacznego stwierdzenia, że „zachodnie granice Wielkiej Polski leżą na Odrze i Nysie Łużyckiej”, przesądzenia przyznania odszkodowań za wywłaszczenia ziemi na rzecz reformy rolnej, stwierdzenia, że Polska w swych postępowaniu kieruje się ideałami nauki Chrystusa, które są świętsze i wymowniejsze niż „hasła demokracji, tak przecież rozmaicie u nas pojmowanej i stosowanej”.

Ostrzejsze komentarze pojawiły się na łamach nieoficjalnych pism endeckich. „Wielka Polska” domagała się odebrania praw politycznych mniejszościom narodowym – Żydom, Niemcom i Ukraińcom, a deklarację kwitowała słowami: „demagogia, bolszewizm, kompromitacja”. „Warszawski Głos Narodowy” sugerował udział w powstaniu deklaracji czynników wrogich Polsce, stwierdzając jej ewidentną „niezgodność z duchem polskim”. Historyk Andrzej Friszke stwierdził w książce O kształt niepodległej, że źródłem takiej postawy Stronnictwa Narodowego był wewnętrzny konflikt wśród jego działaczy. Część z nich była bowiem skłonna współpracować z innymi stronnictwami przy programie odbudowy demokratycznych struktur państwa polskiego, podczas gdy inna frakcja, rosnąca w siłę, marzyła o wyłącznej władzy w Wielkiej Polsce – Katolickim Państwie Narodu Polskiego.

Narodowy dzień pamięci antysemitów wyklętych

Wobec destrukcyjnego stanowiska Stronnictwa Narodowego po lewej stronie podziemia pojawiły się głosy o potrzebie przejęcia przez lewicę pełnej odpowiedzialności za Państwo Podziemne. Poglądy takie wyraził kierownik Biura Informacji i Propagandy KG AK Jan Rzepecki w memoriale dla Bora-Komorowskiego. Podobna opinia znalazła się w memoriale wysłanym do Londynu przez zastępcę Delegata Rządu na Kraj, działacza Stronnictwa Ludowego Adama Bienia. Realizacja tych postulatów oznaczałaby jednak rozłam w Państwie Podziemnym i prowadziłaby do walki bratobójczej z endecją, co w obliczu wkraczającej na ziemie polskie armii radzieckiej i prowadzonej przez AK operacji „Burza” mogłoby przynieść niepowetowane szkody. Dlatego SN ostatecznie pozostało do końca w strukturach Państwa Podziemnego.

Nowa nadzieja

W trakcie Powstania Warszawskiego w dniu 15 sierpnia 1944 roku Rada Jedności Narodowej powtórzyła główne punkty swojej deklaracji sprzed trzech miesięcy. Tym razem dokument został zaakceptowany również przez Stronnictwo Narodowe. Warto przytoczyć ten tekst w całości:

„Podstawami ustroju Polski jako Rzeczypospolitej demokratycznej będą:

  1. Przyszła konstytucja zapewniająca sprawne rządy, zgodne z wolą ludu.
  2. Demokratyczna ordynacja wyborcza do ciał ustawodawczych i samorządowych, dająca wierne odzwierciedlenie opinii społeczeństwa.
  3. Przebudowa ustroju rolnego przez parcelację przeznaczonych na ten cel posiadłości niemieckich i obszarów ziemskich ponad 50 ha oraz skierowanie nadmiaru ludności rolnej do pracy w przemyśle i rzemiośle.
  4. Uspołecznienie kluczowych gałęzi przemysłu.
  5. Współudział pracowników i robotników w kierownictwie i kontroli produkcji przemysłowej.
  6. Zagwarantowanie wszystkim obywatelom pracy i dostatecznych warunków bytu.
  7. Sprawiedliwy podział dochodów społecznych.
  8. Upowszechnienie oświaty i kultury”.

II Rzeczpospolita zaczynała swoje istnienie od wielkiej nadziei i wielkiej obietnicy. Nadzieję i obietnicę dawały u jej zarania rządy ludowe, deklarujące stworzenie ustroju sprawiedliwości społecznej, równych praw i równych szans dla wszystkich obywateli. Te obietnice pozostały w znacznej mierze niespełnione, a nadzieje zaprzepaszczone. Elity II RP pogrążyły szybko kraj w konfliktach politycznych i społecznych. Antysemicka histeria endecji doprowadziła do zamordowania pierwszego prezydenta, a sanacyjna dyktatura zmierzała w kierunku faszyzmu. Ludzie pracy cierpieli niedostatek i z trudem bronili praw uzyskanych w pierwszych tygodniach niepodległości.

Ciechanowski: Powstanie odniosło odwrotny skutek, niż zamierzano

W najtrudniejszym okresie II wojny światowej polskie elity polityczne ponownie zdobyły się na stworzenie programu, którego postępowość zadziwia nawet z dzisiejszej perspektywy. Pochylając się na postulatami deklaracji O co walczy naród polski dotyczącymi pełnego zatrudnienia, sprawiedliwego podziału dochodów, upodmiotowienia pracy oraz udziału pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwami, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dzisiaj ich realizacja jest wyzwaniem nie mniejszym niż 75 lat temu.

**
Tomasz Borkowski
jest niezależnym dziennikarzem. Przed 1990 r. dziennikarz, działacz opozycji demokratycznej, internowany w stanie wojennym. Emerytowany oficer UOP i ABW, w latach 2011–2015 sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych. Od 2016 r. publikuje artykuły na temat historii oraz służb specjalnych. Sympatyk Partii Razem.

Wpłać na Krytykę #pozdrowGlinskiego

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij