Najmłodsze egzorcyzmowane dziecko, które spotkałem, to była czternastoletnia dziewczynka. Wcześniej została wykorzystana przez księdza, który wyjechał potem za granicę
Agata Diduszko-Zyglewska: Najpierw jako prawnik zaczął pan prowadzić sprawy ofiar księży pedofilów. Potem razem z żoną psycholożką napisał pan książkę „Żeby nie było zgorszenia” o przemocy seksualnej duchownych wobec dzieci. A teraz wychodzi powieść „Kroniki opętanej” – historia egzorcyzmowanej nastolatki. Misja czy obsesja?
Artur Nowak: Od pewnego czasu w Polsce moda na egzorcyzmy staje się coraz bardziej powszechna. A ludzie nie uświadamiają sobie, jaki dramat spotyka młodych ludzi, którzy są im poddawani.
czytaj także
Świadomie używam słowa „dramat”. To zazwyczaj są nastolatki z typowymi nastoletnimi problemami wychowawczymi czy osobowościowymi, które zamiast do psychologa czy psychiatry trafiają do księdza – i to on arbitralnie stawia „diagnozę” dotyczącą opętania. Dziecko nie ma nic do gadania. W ręce egzorcystów wpychają je rodzice. W wielu polskich rodzinach przekaz z ambony znaczy więcej niż zdrowy rozsądek, a w szkołach nie ma psychologów, są za to siostry zakonne i księża, którzy opowiadają dzieciom o wszechobecnym diable. Ta sytuacja to także pokłosie zaniedbań ze strony państwa. I oczywiście państwo nie ma nad tym, co wyprawia się z tymi dzieciakami, żadnej kontroli.
Bohaterowie mojej książki to postaci zbudowane z wielu prawdziwych historii. Między innymi odwołuję się do opowieści Ireny, o której było głośno po słynnym reportażu w „Dużym Formacie”. Krępowanie nago, podduszanie, dotykanie miejsc intymnych, egzorcyzmy grupowe, niemal praktyki sadystyczne.
Skąd księża egzorcyści mają kompetencje, które pozwalają im trafnie ocenić stan psychiczny dziecka?
Znikąd. Egzorcyści nie mają żadnej wiedzy medycznej. Teoretycznie przyszli egzorcyści powinni przechodzić roczne szkolenia, ale wiem od samych księży, że one często w ogóle się nie odbywają. A nawet jeśli, to są bez znaczenia. Zapytałem uznanego psychiatrę, czy taki roczny weekendowy kurs daje podstawy do diagnozowania chorób psychicznych. Nawet nie chciał tego komentować. Wykładowcami przeważnie nie są lekarze, tylko – uwaga – egzorcyści.
Owszem, Kościół współpracuje z psychologami, ale tylko wybranymi. W „Wytycznych dotyczących posługi egzorcysty” jednej z diecezji czytamy: „W sytuacjach wątpliwości zaleca się konsultację osoby cierpiącej z psychiatrą, który powinien być osobą wierzącą i uznającą możliwość opętania za realną”. Czyli specjalista musi być „swój”. Ale i tak „ostateczną diagnozę dotyczącą realności opętania danej osoby stawia egzorcysta. Opinia psychiatry bądź psychologa ma charakter doradczy”.
Ilu mamy egzorcystów? Ilu egzorcyzmowanych?
Kościół nie podaje żadnych statystyk i nie prowadzi rejestru osób, nad którymi sprawowane są egzorcyzmy. Wiemy tylko, że kilkanaście lat temu w Polsce działało 20 egzorcystów, teraz już około 150. To znaczy, że rocznie nawet kilkadziesiąt tysięcy osób może być poddawanych tym praktykom.
Egzorcyści bywają bardzo aktywni. Ksiądz Gabriele Amorth, nieżyjący już prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, twierdził, że wypędził z ludzi kilkadziesiąt tysięcy demonów i brał udział w ponad 100 tys. egzorcyzmów. Brzmi nieprawdopodobnie, ale ustalenie skali dodatkowo utrudnia to, że zgodnie z kościelnymi wytycznymi egzorcyzmy mają się odbywać w miejscach ustronnych, nie wolno rejestrować ich przebiegu, nie mogą w nich uczestniczyć osoby postronne.
Nie wiemy też, jaki procent egzorcyzmowanych to niepełnoletni, ale wiemy, że 90 proc. to kobiety. O takiej proporcji wspominał choćby znany egzorcysta ksiądz Piotr Markielowski. Najmłodsze egzorcyzmowane dziecko, które spotkałem, to była czternastoletnia dziewczynka. Wcześniej została wykorzystana przez księdza, który wyjechał potem za granicę.
Dlaczego ludzie oddają siebie i swoje dzieci w takie ręce?
Przyczyn jest kilka. Według raportu rzecznika praw obywatelskich prawie jedna czwarta z nas boryka się z zaburzeniami psychicznymi, którymi są także przewlekły lęk i depresja. Dostęp do psychologa w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia sprowadza się do piętnastominutowej konsultacji. A egzorcyści oferują rozwiązanie magiczne i natychmiastowe: przepędzenie demona.
Ale jest jeszcze jeden czynnik. Młodym ludziom na mszach się po prostu nudzi, więc przychodzą na nie coraz rzadziej. I nagle pojawia się moda na charyzmatyków, nabożeństwa o uwolnienie, pełne emocji paramagiczne spektakle religijne – jak występy słynnego księdza Bashobory, na które łaknący uzdrowień Polacy zjeżdżają z całego kraju i wypełniają 50 tys. miejsc na stadionie, czy egzorcyzm narodowy na Jasnej Górze w 2016 roku, na który przyjechało 100 tys. ludzi. Na tych samych emocjach opierają się mnożące się gwałtownie w kolejnych parafiach ruchy charyzmatyczne Odnowy w Duchu Świętym.
Były też słynne rekolekcje księdza Jarosiewicza w Lesznie opisywane m.in. przez poznańską „Wyborczą”. 700 nastolatków w udostępnionej Kościołowi za darmo przez miasto hali, drgawki, omdlenia, stany hipnotyczne. W końcu część rodziców nie wytrzymała i zaczęła dzwonić do prasy.
Msze z transami i omdleniami od ponad dekady nie są w Polsce rzadkością. Te wszystkie wydarzenia mają na celu zatrzymanie ludzi, którzy odchodzą z Kościoła. Mają też wspólną nazwę – to „uzielonoświątkowienie”, czyli pentekostalizacja Kościoła.
Żeby zrozumieć, czemu Kościół na to stawia, wystarczy spojrzeć na ogólnoświatowy sukces Kościoła zielonoświątkowego, który jest źródłem tego rodzaju praktyk. Zielonoświątkowcy zawiązali się na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych i po 100 latach istnienia było ich około 100 mln, ale od kilkunastu lat ich ekspansja na całym świecie niesłychanie przyspieszyła, zwłaszcza w Chinach czy Brazylii. Szacuje się, że jest ich już 700-800 mln, a w 2025 roku będzie miliard. Ludzi pociąga możliwość wspólnego przeżywania silnych, „prawdziwych” emocji. Nie znajdują ich w liturgii Kościoła katolickiego.
Polscy hierarchowie widzą ten proces i dlatego sankcjonują egzorcyzmy, które wpisują się w ten popularny, ezoteryczny nurt. Przy czym Kościół sam pakuje się w pułapkę, bo jestem przekonany, że ten ruch także w Polsce wkrótce się wyemancypuje i odbierze wiernych instytucjonalnemu katolicyzmowi. Już teraz dochodzi do zgrzytów na tym tle.
Teolog ksiądz Grzegorz Strzelczyk zauważa, że w tych wspólnotach lądują także osoby o słabej konstrukcji duchowej i psychicznej. I tu krąg się zamyka – tacy ludzie nie wiedzą, gdzie szukać profesjonalnej pomocy, która i tak jest trudno dostępna, więc wszystko, co się z nimi dzieje, tłumaczą sobie działaniem szatana. I popularność egzorcystów rośnie.
Rytuał wypędzania demona zwykle nie obywa się bez przemocy. Czy Kościół jako instytucja odpowiada za dramatyczne skutki działalności egzorcystów?
Powinien. To biskup dekretem powołuje egzorcystę. Nic nie dzieje się bez wiedzy zwierzchników. W dodatku w kościelnych wytycznych zgoda „opętanego” na egzorcyzmy nie jest nieodzowna. Mówi się jedynie o „powinności uzyskania zgody”, a więc mamy fakultatywność.
Egzorcyści cieszą się też przychylnością biskupów. Świadczy o tym ich mocna pozycja w hierarchii. Dobrym przykładem może być słynny zakonnik Michał Olszewski, sercanin, który chwalił się w swojej książce tym, że salcesonem wyganiał z jakiejś biednej dziewczyny „demona wegetarianizmu”, i opowiadał o swoich kontaktach ze wściekłym, ale potulnym szatanem. Brzmi to egzotycznie, ot, kuriozum z obrzeży ludowego chrześcijaństwa – tymczasem Olszewski jest rzecznikiem Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji.
A wcześniej był mistrzem sztuk walki. Popularna księgarnia internetowa przedstawia go tak: „Ksiądz Michał Olszewski dokonuje także egzorcyzmów. W tej trudnej profesji pomagają mu jego przyjaciele: bokser Tomasz Adamek i Arkadiusz Zbozień, raper o pseudonimie Arkadio. Jak twierdzi bowiem sam ksiądz Olszewski, egzorcyzmy to nie tylko modlitwa, ale często również powstrzymywanie opętanych od zrobienia krzywdy samym sobie i innym”. Nie wiem, co dokładnie robił salcesonem ten egzorcysta z Episkopatu, ale praktyki, które obrazowo opisujesz w „Kronikach opętanej”, to molestowanie i tortury. Licentia poetica?
Opis przebiegu egzorcyzmów oparłem na relacjach pokrzywdzonych i częściowo samych egzorcystów, którzy chełpią się swoimi sukcesami w walce z demonami. Wiązanie, podtapianie wodą święconą wlewaną do gardła, wcieranie świętych olejów w intymne części ciała – o tym wszystkim opowiadali mi egzorcyzmowani.
Symptomatyczne są też wypędzane demony. Oprócz demona wegetarianizmu wymienić mogę jeszcze demona intelektualizmu i bardzo popularnego demona homoseksualizmu. Nie słyszałem natomiast, żeby jakiś ksiądz wypędzał demona nietolerancji, szowinizmu lub pogardy.
Rozumiem, że to w związku z popularnością demona homoseksualizmu w powieści pojawia się wątek LGBT. Bohaterka zakochuje się w przyjaciółce i przez to trafia w ręce egzorcysty.
To żadna nowina, że polski Kościół ma na celowniku osoby LGBT i wbrew ustaleniom medycyny, a także psychologii traktuje homoseksualizm jako chorobę, z której leczy. Egzorcyzmami i na „terapiach” w specjalnych ośrodkach.
Ksiądz Jarosław, co UFO podbija i brukselskie ujarzmia demony
czytaj także
Ta niezgodność nauki Kościoła z nauką budzi coraz większy niepokój wielu Polaków, ale nie obecnych władz. Prezydent dopiero co podpisał nowelizację ustawy o UKSW (Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego), czyli dawnej Akademii Teologii Katolickiej, dzięki której ta katolicka uczelnia ma otworzyć wydział lekarski. I chyba musimy śledzić, czego przyszli lekarze dowiedzą się tam o homoseksualizmie, in vitro czy cechach embrionu. Ale skoro mowa o roli państwa, zastanawia mnie coś innego. Czy rodzice, którzy zamiast do lekarza prowadzą dziecko do egzorcysty, który je krzywdzi, nie podlegają odpowiedzialności karnej?
Z prawnego punktu widzenia to, co robią rodzice oddający dziecko w ręce księdza, który się nad nim znęca, to współudział w przestępstwie. Problem w tym, że ci rodzice także są ofiarami katolickiej socjalizacji – oni wierzą, że pomagają dziecku. Rzecz jasna tu nie działa teoria „ślepych bagnetów”. Każdy odpowiada za swoje czyny i rodziców nie tłumaczy to, że poddali się autorytetowi księdza. Tyle że trudno ich pociągnąć do odpowiedzialności. Dzieci, kiedy już dorastają, zwykle nie chcą tego robić mimo olbrzymiego żalu, który czują do rodziców.
Boją się czy nie chcą wracać do przeszłości?
Przemoc psychiczna i fizyczna, elementy molestowania – to wszystko, co zawiera się w egzorcyzmach – powodują długotrwałą traumę. W dodatku te dzieci czują, że zostały skrzywdzone przez najbliższe i obdarzane największym autorytetem osoby: rodziców, którzy oddali je w ręce oprawców, i księży, którym ufały. To powoduje utratę wiary w siebie i zaufania do świata, co jeszcze bardziej utrudnia w ogóle poproszenie o pomoc. A kiedy dorosną – utrudnia nawiązywanie jakichkolwiek bliskich i intymnych relacji.
Ci ludzie często mają poczucie, że coś jest z nimi nie tak, bo przecież właśnie to im się wmawia, poddając ich tym brutalnym praktykom. Obwiniają za wszystko siebie. Nawet jako dorośli nie mają poczucia, że ich świadectwo przeciwko świadectwu księdza ma znaczenie. Boją się ostracyzmu, odrzucenia przez otoczenie, ale też tego, że wpędzą rodziców w kłopoty.
Egzorcyzmy to przemoc, której skutki wpływają na całe życie człowieka. A tymczasem państwo umywa ręce, zwykle takie sprawy nie są wszczynane z urzędu. Znam tylko jeden wypadek, kiedy tak się stało.
Czy państwo nie powinno z urzędu ścigać wszystkich egzorcystów, którzy przywiązują dzieci do stołu i torturują je na różne inne sposoby?
Kościół nie jest wyjęty z porządku prawnego kraju, w którym działa, więc nie mam wątpliwości, że państwo powinno reagować. Trudność polega na tym, że egzorcyzmy odbywają się w zasadzie bez świadków, a więc nawet jeśli wyjdą na jaw, to mamy słowo dziecka z problemami przeciwko słowu poważanego księdza. Księża bez problemu uzasadniają to, że te dzieci są poturbowane czy posiniaczone i że mają podarte ubrania – przecież tego złego ducha trzeba obezwładnić.
Indolencję państwa najjaskrawiej widać przy okazji ujawniania tych nadużyć. Konrad Szołajski nakręcił dokument „Walka z szatanem” – o egzorcyzmach w Polsce. Na nagraniu widać gołym okiem psychomanipulacje, naruszanie nietykalności. Nie wszczęto żadnego postępowania wobec sprawców. Kościół zareagował w ten sposób, że zabronił filmowania egzorcyzmów.
W reportażu o Irenie ksiądz przyznaje, że „egzorcyści mają nawet specjalne łóżka i pasy do trzymania. Jednego z egzorcyzmowanych mężczyzn zawinęliśmy w dywan. Kapitalne to było. Był jak w rurce”. Litościwie pomijam język, stosunek księdza do swojej misji, tę osobliwą ekscytację. Już samo to, że egzorcyści posługują się „specjalnymi łóżkami” i „pasami”, powinno zainteresować prokuraturę. Z doświadczenia wiem, że gdy pacjent na oddziale psychiatrycznym bez zgody ordynatora zostanie skrępowany pasami, wybucha skandal. To chyba najlepiej pokazuje, że Kościół jest przez państwo traktowany na specjalnych zasadach.
Czy poddawanie osoby niepełnoletniej egzorcyzmom jest z punktu widzenia prawa – choćby konwencji o prawach dziecka – legalne?
Nie. Powinna być na to zgoda sądu. Polski ustawodawca stoi na stanowisku, że obowiązuje prymat dobra dziecka, a egzorcyzmy to nie jest uznana przez ekspertów medycznych forma terapii. Egzorcyści nie mają żadnych sprecyzowanych kwalifikacji do prowadzenia praktyk terapeutycznych wobec dzieci. Te praktyki powinny zostać oficjalnie zdelegalizowane i spenalizowane. Egzorcyzmy nie są leczeniem, są przeciwieństwem leczenia.
>Niestety, dziś państwo nie reaguje nawet w wypadkach, które kończą się tragicznie. Była taka głośna sprawa w Bydgoszczy. Wykonywano tam egzorcyzmy w prywatnym domu i doszło do zgonów. Pisał o tym „Tygodnik Powszechny”, ale później nie słyszałem, żeby ktoś tę sprawę badał. Znany holenderski dziennikarz Ekke Overbeekopisał w książce „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią” historię dziewczyny molestowanej przez księdza, która później była egzorcyzmowana i popełniła samobójstwo. Nie słyszałem, żeby ktoś poniósł konsekwencje.
Takich „wypadków przy pracy” jest więcej i dlatego nie mam wątpliwości, że państwo powinno zwalczać to zjawisko i obciążać instytucjonalną odpowiedzialnością Kościół jako pracodawcę egzorcystów. Ewidentnie zachodzi tu odpowiedzialność osoby prawnej. Niestety, nie mam złudzeń, że obecnie rządzący się tym zajmą.
Dlaczego Polacy widzą w Bogu jełopa, a w salcesonie zbawienie?
czytaj także
Jak z problemem egzorcyzmów radzą sobie inne kraje?
Różnie. Dla mnie modelowym przykładem są Niemcy, gdzie właściwie zakazano egzorcyzmów, gdy w latach 70. dwóch egzorcystów i rodziców osoby egzorcyzmowanej skazano na karę więzienia w zawieszeniu. Chodzi o słynną sprawę zagłodzonej 24-letniej Anneliese Michel. Z kolei Polska i Włochy to dwa główne centra tych praktyk w Europie.
Ale kiedy byłem ostatnio we Włoszech, miałem poczucie, że to my przodujemy. Odwiedziłem w Neapolu słynny grób bardzo popularnego w Polsce księdza Ruotolo Dolindo. Nie był oblegany przez wiernych, wyglądał na niezbyt często odwiedzany. Dziś kult świętych i relikwii jest w Polsce o wiele żywszy niż tam. Kupowanie świętych olejów, obrazków i innych gadżetów to w Polsce kwitnący biznes napędzany przez katolickie media i prasę. Podczas akcji „Jezus na Stadionie” do Warszawy zjeżdżają tysiącami katolicy, żeby słuchać faceta, który mówi, że wskrzesza ludzi. Ksiądz doktor Przemysław Sawa opublikował całą listę rzeczy, które są groźne dla katolika. Na cenzurowanym są The Rolling Stones i Bob Marley, ale również „Wojownicze żółwie ninja”.
Czytałem też wpisy internetowe osób, które dobrowolnie poddają się egzorcyzmom. „Ten egzorcysta mi nie pomógł, ale pojechałem do innego i on dał radę”. To kto w końcu wyrzuca te złe duchy – konkretny egzorcysta czy Chrystus, jak oficjalnie głosi Kościół?
Ksiądz Andrzej Kobyliński alarmuje, że mamy do czynienia z pandemonizmem, czyli powrotem diabła jako głównej figury religijnej. To strategia zarządzania strachem. Front walki duchowej to „zła” Europa, a w niej: mniejszości narodowe, homoseksualiści i wegetarianie. Kazania egzorcystów są przesiąknięte nienawiścią do wszelkich form modernizacji standardów obyczajowych. Trudno, żeby Kościół próbował okiełznać egzorcystów, skoro większość hierarchów myśli podobnie. Egzorcyści i ich mocodawcy są naturalnymi sojusznikami antyeuropejskiej retoryki Kaczyńskiego.
Premier technokrata Morawiecki dopiero co podpisał kontrakt z Matką Boską. A rok temu Jezus został królem Polski. Stajemy się kolonią Watykanu?
Na pewno świeckość państwa, i tak od wielu lat wątpliwa, staje się teorią. Głównym politycznym rozgrywającym w naszym kraju jest zakonnik z Torunia, który rozstawia po kątach polityków i biskupów. Działalność obecnych władz łamie już nie tylko zapisy konstytucji o rozdziale państwa i Kościoła, ale nawet konkordat, na który Kościół tak lubi się powoływać.
czytaj także
I to się przekłada na wszystkie obszary. Jakiś czas temu w sprawie pedofilskiej, w której pozwanym był ksiądz, sędzia zaczął od tego, że go przeprosił, że sprawa odbywa się w święto Matki Boskiej Gromnicznej. Jak się poczuła ofiara?
Kościół przydaje się władzy, bo umie zarządzać emocjami sfrustrowanych. To dlatego blisko 30 lat po odzyskaniu niepodległości słyszymy, że ciągle żyjemy w okopach, osaczeni przez wroga, który chce nas okraść z chlubnej tożsamości. Pytanie brzmi: co tak naprawdę tworzy tę tożsamość? Co chcą nam zabrać? Europejski rekord w spożyciu alkoholu czy w unikaniu książek?
Jednak ten alians władzy i Kościoła przynosi też skutki uboczne. Ponieważ Kościół nie musi się kryć ze swoimi intencjami i ambicjami, pokazał prawdziwą twarz. Bez ogródek przejmuje ogromne fundusze z państwowej kasy, atakuje kobiety, najeżdża różne obszary świeckiego państwa, choćby ingerując w programy szkolne. I to odkrycie kart ma konkretne rezultaty – OKO.press przytaczało niedawno wyniki badań Pew Research Center, z których wynika, że w Polsce następuje największy w porównaniu z innymi krajami spadek religijności wśród młodych ludzi. Myślę, że za jakiś czas pod gabinetami psychoterapeutów ustawią się kolejki tych dorosłych dzieci katolików, które nie będą sobie radziły w realnym świecie.
Mało optymistyczne. Ale przynajmniej pańska powieść ma zaskakująco pozytywne zakończenie. Nie będziemy go zdradzać, ale jest i „girl power”, i media społecznościowe. Trochę jak podpowiedź dla pokrzywdzonych…
Wiele ofiar, zwłaszcza bezbronne nastolatki, nie widzi żadnej drogi ratunku. Chciałem pokazać, że z tego rodzaju opresji można wyjść, że nie wolno tracić nadziei i dać się złamać.
To proszę jeszcze powiedzieć, co powinna zrobić osoba, która wie, że jakieś dziecko w jej otoczeniu jest poddawane egzorcyzmom.
Najlepiej skontaktować się z fundacją Nie Lękajcie Się i jej szefem Markiem Lisińskim. Tam można dostać poradę prawną i wspólnie ustalić dalsze kroki. Takie osoby już od jakiegoś czasu zgłaszają się do fundacji. Nie wolno tracić nadziei.
**
Wywiad ukazał się w „Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej”. Dziękujemy za zgodę na przedruk.
Diabeł jest wszędzie, a zwłaszcza w waginie, czyli czas zdelegalizować egzorcyzmy