Z niemałym zaskoczeniem przyjęliśmy do wiadomości informację, że przy okazji wizyty na Uniwersytecie Azji i Pacyfiku w Manili, spotkał się Pan z prezydentem Filipin Rodrigo Duterte. Oto laureat Pokojowej Nagrody Nobla ściska rękę człowieka odpowiedzialnego za ludobójstwo osób uzależnionych od narkotyków.
Szanowny Panie Prezydencie,
z niemałym zaskoczeniem przyjęliśmy do wiadomości informację, że przy okazji wizyty na Uniwersytecie Azji i Pacyfiku w Manili, spotkał się Pan z prezydentem Filipin Rodrigo Duterte. Chcieliśmy wierzyć, że to może jakiś niesmaczny żart, fake news sprokurowany na farmie trolli, niestety zdjęcia z kancelarii filipińskiego prezydenta, którymi chwali się Pan na Twitterze, nie pozostawiają wątpliwości. Oto laureat Pokojowej Nagrody Nobla ściska rękę człowieka odpowiedzialnego za ludobójstwo osób uzależnionych od narkotyków (oraz podejrzanych, a nawet pomówionych o handel narkotykami).
Zastanawialiśmy się nawet chwilę w redakcji, czy są takie sytuacje, kiedy można albo wypada podać rękę ludobójcy. I poza scenariuszem, w którym ciągnie się go za tę rękę przed oblicze sądu, żaden inny nie przyszedł nam do głowy.
Rodrigo Duterte objął urząd prezydenta Filipin w czerwcu 2016 roku, zaraz po zaprzysiężeniu przeszedł do realizowania swoich wyborczych obietnic. W tym konkretnym przypadku nie była to niestety dobra wiadomość. Zobowiązał funkcjonariuszy policji do bezwzględnego ścigania przestępstw narkotykowych. W mowie inauguracyjnej namawiał do mordowania zarówno sprzedających jak i kupujących narkotyki. Podtrzymał swoją obietnicę wypełnienia Zatoki Manilskiej ciałami pomordowanych, a kilka miesięcy później zapewniał, że zabiłby nawet własnego syna, gdyby okazało się, że ma cokolwiek wspólnego z narkotykami.
czytaj także
Zarzuty pod adresem prezydenta Duterte nie płyną z anonimowych źródeł. Największe światowe organizacje zajmujące się obroną praw człowieka, Human Rights Watch oraz Amnesty International wysłały do Filipin swoich pracowników, którzy z narażeniem życia udokumentowali wstrząsające morderstwa osób używających i sprzedających narkotyki. Morderstwa dokonywane przez funkcjonariuszy policji z pełnym błogosławieństwem Rodrigo Duterte. Pracownicy Amnesty International donosili przed rokiem o siedmiu tysiącach zabitych i ciałach podziurawionych kulami rozkładających się na ulicach. Wśród pomordowanych są dzieci, chorzy, przypadkowi przechodnie. 43 tysiące osób siedzi w przepełnionych więzieniach.
czytaj także
W roku 1981 Amnesty International przygotowało raport o innym kraju, w którym nagminnie dochodziło do łamania praw człowieka. Jej działacze domagali się wtedy zwolnienia więźniów sumienia i stanowczo potępiali przypadki pobicia pokojowo demonstrujących obywateli. Ten kraj, to oczywiście Polska, gdzie Lech Wałęsa, dwa lata przed przyznaniem nagrody Nobla, zostaje wybrany na pierwszego przewodniczącego NSZZ „S”, a później, po wprowadzeniu stanu wojennego internowany. To ten sam kraj, w którym rok wcześniej domagał się Pan realizacji postulatów sierpniowych, między innymi tego z numerem 16: „Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.”
23 stycznia 2018 roku spotkał się Pan i zapozował do zdjęcia z Rodrigo Duterte, mającym na sumieniu brutalne morderstwa tysięcy ludzkich istnień. W swoim bogatym w doświadczenia życiu ściskał Pan ręce najważniejszych światowych przywódców, dlatego nikt lepiej jak Pan nie wie przecież tego, że takie gesty mają kolosalne znaczenie. Przebiegli populiści, tacy jak Duterte, tylko czekają na okazję, żeby obfotografować się z kimś, kto podniesie ich wiarygodność w oczach światowej opinii publicznej.
czytaj także
Wielokrotnie dowiódł Pan, że jest w stanie wpływać na polityczne losy świata. I nie mamy na myśli tylko najnowszej historii Polski. Przecież gdyby nie rozmowa z Panem na Florydzie w 2010 roku, Donald Trump nigdy nie uwierzyłby, że może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych. Namawiamy Pana w takim razie, żeby przemówił Pan do rozumu Rodrigo Duterte i zainspirował go do porzucenia swojego morderczego planu wobec osób używających metamfetaminy.
Wierzymy, że tak doświadczony politycznie gracz jak Pan nie dałby się ograć przez Rodrigo Duterte. Dlatego jesteśmy niemal przekonani, że pojechał Pan tam z misją rozpoznawczą i zamierza Pan podjąć konkretne działania mające na celu kontrolę nadużyć prezydenta i jego zbrodni. Wyciągamy pomocną dłoń i z chęcią podzielimy się listą osób, które od blisko dwóch lat działają na rzecz poprawy sytuacji na Filipinach. Pana wsparcie dla ich działań, potwierdzone uściskiem dłoni, byłoby dla nich bezcenne.
Panie Prezydencie, czy osoby uzależnione i ich bliscy, nie tylko w Filipinach, mogą liczyć na Pana pomoc?