Czy „zieloni” chcą wykorzystać mieszkańców Słowiańska jako żywe tarcze?
– Pomocy! Oni nas mordują! – biegnie z krzykiem przez plac Wolności starsza kobieta. – Gdzie są ci wszyscy uzbrojeni ludzie? Pomóżcie! Po co tu jesteście? – wrzeszczała pod okupowaną przez Ludową Armię Donbasu Radą Miejską. Po chwili wychodzi samozwańczy mer miasta, Wiaczesław Ponomariow, w otoczeniu dwóch mężczyzn z karabinami i w zielonych mundurach. – To prowokatorka – stwierdza krótko Ponomariow. Po czym uzbrojeni „zieloni” wprowadzają ją do Rady Miejskiej. – Pomóżcie, pomóżcie! – krzyczy i płacze.
W pobliżu miejscowości Chrestyszcze, oddalonej kilka kilometrów od Słowiańska, doszło do starć między zwolennikami federalizacji Ukrainy a ukraińskimi oddziałami specjalnymi. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy poinformowało, że w trakcie strać od kul specnazu zginęło pięć osób. Federaliści twierdzą, że stracili tylko jednego bojownika, a jeden był raniony. Federaliści, gdy uciekali ze swoich pozycji, podpalili blokady. Płomienie sięgały kilku metrów, a nad okolicą unosił się tuman czarnego dymu z płonących opon.
W stronę blokady powoli sunęły wozy pancerne ukraińskich sił specjalnych. Na jednym z nich powiewała ukraińska flaga. To pierwsza taka, którą ostatnimi czasy można było zobaczyć w okolicy Słowiańska. Poza wozami pancernymi, ukraińskie siły wykorzystywały śmigłowce bojowe i snajperów. To działania w ramach operacji antyterrorystycznej ogłoszonej 13 kwietnia. Początkowo była ona pośmiewiskiem wśród „zielonych”, ale 24 kwietnia ukraińskie siły specjalne pokazały, że trzeba się ich obawiać, a operacja nie jest jedynie PRową wydmuszką.
W centrum Słowiańska na pierwszy rzut oka toczyło się wówczas normalne życie – ludzie spokojnie chodzili po ulicach, jeździły autobusy i działały sklepy. Szybko jednak okazywało się, że zapanowała ogromna panika i obawa o to, że ukraińskie siły specjalne wkroczą do miasta. Na ulicach pojawiły się patrole „zielonych” uzbrojonych w karabiny i granatniki. Miasto zaczęło wymierać – ulice opustoszały, wszystko pozamykano. Ponomariow i „zieloni” wzywali do opuszczenia okolic okupowanych budynków. W pierwszej kolejności dotyczyło to okolic budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, gdzie stoją barykady federalistów i znajduje się większość uzbrojenia. Techniki wojskowej było jednak znacznie mniej – prawdopodobnie wozy pancerne zostały wysłane na patrole, bo jeszcze późną nocą było słychać jak jeździły po mieście.
Ukraińskie siły specjalne, po przejęciu blokad pod Słowiańskiem, zaprzestały akcji i wycofały się w stronę Iziumu. – Wozy pancerne odjechały, ale prawdopodobnie gdzieś w lasach znajduje się ponad setka specnazowców – twierdzi mężczyzna z karabinem i w kominiarce, który wcześniej pozował do zdjęcia na barykadzie ponownie przejętej przez zwolenników federalizacji po tym, jak odjechały ukraińskie siły specjalne. – Będziemy walczyć do końca! – mówi ostro. Nie jest to jednak „zielony”. W przeciwieństwie do tych, którzy byli w mieście, jest nienajlepiej wyposażony.
Prawdopodobnie na barykady przed miastem wysyłani są lokalni mieszkańcy, którzy rzeczywiście zaangażowali się ideologiczne w walkę o niepodległość lub większą autonomię Ludowej Republiki Donbasu. To oni są zazwyczaj na pierwszej linii i oni ponoszą ofiary.
„Zieloni” przeważnie przyjeżdżają dopiero wtedy, gdy dojdzie już do konfliktu.
– Widzicie z czym tu przyjechaliśmy. Gdyby finansowała nas Rosja, na pewno mielibyśmy coś lepszego – przekonuje weteran wojny w Afganistanie Jurij, gdy pokazuje nam koktajle Mołotowa znajdujące się w starej karetce. Jest bardzo uprzejmy i nawet rozmawia z nami po ukraińsku, co jest rzadkością wśród federalistów. I to pomimo tego, że według niego polskie media kłamią i w fałszywy sposób opisują to, co dzieje się w Donbasie. Jurij przyjechał ze swoim oddziałem na wieść o tym, że do blokady zbliżają się wozy pancerne. W przeciwieństwie do wydarzeń z 24 kwietnia, w piątek nie doszło do starć. Wozy pancerne po chwili się wycofały.
W czwartek poza potyczkami wokół barykad, ukraińskie siły specjalne przesunęły swoje pozycje bliżej Słowiańska. Wkrótce ogłoszono, że był to pierwszy etap operacji antyterrorystycznej, teraz zaczął się drugi – blokada miasta. Na wszystkich drogach wokół Słowiańska stanęły blokady, gdzie stoją funkcjonariusze wojsk wewnętrznych i Gwardia Narodowa. Jak powiedział pierwszy zastępca szefa SBU i kierujący antyterrorystyczną operacją Wasyl Krutow, do szturmu miasta nie dojdzie, aby uniknąć ofiar wśród cywilów.
Zgodnie z ulotkami, które są zrzucane na Słowiańsk z helikopterów, „zieloni” chcą ich wykorzystać jako żywe tarcze.
Autor dziękuje warszawskiemu przedstawicielstwu Fundacji im. Heinricha Bölla za umożliwienie wyjazdu na Ukrainę.