Unia Europejska

Wściekłość peryferii

To nie pierwsza manifestacja, którą widzę w tym kraju. Ale tym razem nie organizuje jej żaden z potężnych związków zawodowych ani żadna partia. Korespondencja z Portugalii Wojtka Ziemilskiego.

To nie jest zwykły protest. Jestem w Coimbrze, niewielkim mieście uniwersyteckim w Portugalii, w pół drogi między Lizboną a Porto. Podobnie jak w kilkunastu innych miastach, odbyła się tu w sobotę 2 marca manifestacja przeciwko wszechwładnej Trojce (połączone siły Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, i Europejskiego Banku Centralnego, razem wymyślające, jak Portugalia ma zareagować na kryzys). 

To nie pierwsza manifestacja, którą widzę w tym kraju. Ale tym razem nie organizuje jej żaden z potężnych związków zawodowych, na czele nie ma też partyjnego znaczka. I chociaż sam pomysł na protest pojawił się podobno najpierw na portalu społecznościowym, wcale nie dominują tu studenci. Najwięcej jest chyba osób, których na takich wydarzeniach widuje się najrzadziej – to rodziny z klasy średniej, a także ludzie starsi. Ale są też aktywiści lewicowi. I narodowi. I anarchiści. I imigranci. I LGBT. Właściwie trudno się w tym połapać.

„Emeryt to nie produkt, który można wyrzucić”, fot. Wojtek Ziemilski

Co pewien czas następuje spontaniczny konkurs na najlepsze hasło lub piosenkę. Każda mała grupka krzyczy albo śpiewa swoje. Ale nawet wtedy nie ma agresji. Po minucie albo dwóch znowu ktoś rzuca hasło, które wszyscy są gotowi powtarzać. „Dy-mi-sja! Dy-mi-sja!” (To do premiera), „Lud zjednoczony, nigdy obalony!” (To często powtarzane hasło nawiązujące do rewolucji z 1974 r., kiedy ten lud wyszedł na ulice i pomógł obalić dyktaturę), wreszcie, hymn wszystkich Portugalczyków walczących o wyzwolenie od autorytarnej władzy – „Grandola, vila morena”, pieśń o miasteczku, w którym panuje braterstwo i równość. Portugalczycy potrafią śpiewać. Ten śpiew jest znaczący, powraca na różnych pochodach jak grożenie pięścią – bo  wciąż nie jest sprawiedliwie, bo w tym miasteczku to lud miał „najbardziej rządzić”, tymczasem robi się z niego eksperyment społeczny (ostatnio Olivier Blanchard z Międzynarodowego Funduszu Walutowego przyznał, że narzucony przez Trojkę „ratunek” dla Portugalii w postaci obcinania wydatków tylko jej zaszkodził).

„Skończyć ze służalczością”, fot. Wojtek Ziemilski

„Żądamy szacunku”, fot. Wojtek Ziemilski

Po paru godzinach ludzie się rozchodzą, ale nieśpiesznie – dyskusja o polityce jest tu rytuałem, a to ważna okazja. Przysłuchuję się grupkom, w których jedni chcą wyjścia z Unii Europejskiej, inni zmuszenia rządu do emigracji, jeszcze inni – permanentnego usunięcia parlamentu. Czy ten śpiew był jedynym wspólnym mianownikiem? A może to wystarczy? Może to dowód, że (jak u nas w sprawie ACTA?) różne grupy stanęły wreszcie razem i stanowią prawdziwą, choćby i chwilową, siłę polityczną?

Teraz, z daleka, może to wygląda pociesznie – taka sobie grupka krzykaczy. Ale wiem, że w poniedziałek znów ustawi się niedaleko stąd ponad 100-metrowa kolejka do urzędu pracy. I że nikt nie ma im do zaproponowania nic mądrzejszego. Dziewczynka, która przyszła z rodzicami, ma na kurtce kartkę z napisem: „Chcę zarabiać tyle, co minister finansów. Też potrafię się mylić w przewidywaniach”.

Fotorelacja Wojtka Ziemilskiego z protestu w Coimbrze

 

Projekt finansowany ze środków Parlamentu Europejskiego.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij