Sztuka dobrego życia polega na umiejętnym wyręczaniu się innymi. Dziś wyręczę się jednym z naszych internetowych komentatorów, Spokojnym. I to będzie jedyny zabawny fragment tego felietonu. W felietonie zawsze powinno być też coś do śmiechu, przynajmniej tak mi się wydaje. Inna sprawa, że nie wszystkich śmieszy to samo, ale mnie wpis Spokojnego pod moim felietonem naprawdę rozbawił. Może dlatego, że feministki nie mają poczucia humoru.
Pani Kingo, powiem Pani szczerą prawdę, ale tylko raz. My mamy, a Wy nie. I to się nie zmieni.
My mamy firmy a Wy nie. I nie będziemy Was zatrudniać w naszych firmach. Są nasze i siebie będziemy zatrudniać a Was nie. A Wy nie macie firm, bo my je mamy. I też Wam nie damy naszych firm. Bo są nasze.
Mamy też w tych firmach pieniądze, ale to są nasze pieniądze i Wam nie zapłacimy ich. Wy nie macie pieniędzy. My byśmy mogli Wam zapłacić, bo my mamy, a Wy nie, ale Wam nie zapłacimy, bo to nasze pieniądze są.
Mamy też stanowiska, a Wy nie. To są nasze stanowiska a Wy nie macie stanowisk. Mamy sejm, ale to jest nasz sejm i Wam go nie oddamy. Zróbcie sobie własny. Ten sejm jest nasz i Wam nie damy naszego sejmu. Nie macie takiego sejmu jak my. Mamy też partie polityczne które sobie zrobiliśmy. A Wy nie macie. I nie damy Wam naszych partii politycznych.
Sami będziemy się nimi bawić. Zróbcie sobie własne, a nie, nasze chcecie. Naszych
nie damy, bo mamy.
Mamy też samochody. Ale nie damy Wam naszych samochodów. Same sobie zróbcie samochody i sobie jeździjcie. Ale chcecie te które my mamy, to nic z tego. Nie damy. Bo są nasze.
Mamy też wojsko. A Wy nie macie wojska. Nie damy Wam wejść do naszego wojska, bo jest nasze. Mamy to wojsko. Chcecie wojska to sobie zróbcie własne i własną wojnę. Wojna też jest nasza. Nie damy Wam naszej wojny. Sami sobie ją zrobiliśmy i jest nasza. Zróbcie sobie własną.
Mamy też własne malarstwo i sobie malujemy obrazy i je kupujemy. Nie damy Wam naszego malarstwa. Zróbcie sobie swoje własne malarstwo jak chcecie i sobie same
kupujcie obrazy za te pieniądze które sobie same zarobicie w firmach, które sobiesame założycie. My mamy firmy, pieniądze, malarstwo i obrazy. I nie oddamynaszego. Bo mamy. A Wy nie macie.
I co ja mogę na to powiedzieć? Z grubsza rzecz biorąc, oraz z poprawką na dowcip, tak właśnie jest. Damy o fakty się nie spierają. A w dyskusjach dotyczących równości płci najbardziej męcząca jest konieczność nieustannego spierania się o fakty. Tu ujawnię moje skażenie neopozytywizmem: w nieparzyste dni tygodnia wierzę faktom, w parzyste jestem postmodernistką, a w niedzielę odpoczywam. Fakt to coś, co można zmierzyć, sprawdzić, stwierdzić i przestać się spierać. Tak, kobiety wszędzie na świecie mają mniej pieniędzy, własności, władzy niż mężczyźni. I mniej prestiżu. Prestiż trochę trudniej się mierzy, ale jest sporo badań, z których to wynika.
Jednak moi studenci pytani o to, czy kobiety i mężczyźni to grupy różne czy społecznie nierówne, notorycznie odpowiadają, że jedynie różne. Można bronić takiego stanowiska, kiedy zapomina się o faktach, czyli pieniądzach, władzy i realnym społecznym znaczeniu (ludzie też lubią coś znaczyć) w świecie takim, jaki istnieje.
Przywoływałam już, ale zrobię to raz jeszcze, najprostszą definicję feminizmu. Feminizm to przekonanie, że kobiety mają gorzej i że należy to zmienić. Oczywiście z bytu nie wynika powinność, z tego, że mają gorzej nie wynika, że cokolwiek należy z tym robić. I takie stanowisko przyjmuję z pewną ulgą, bo przynajmniej nie ma w nim zamieszania i hipokryzji. Mam i nie dam.
Istnieje jeszcze jedno ważne pytanie, czy da się to zmienić? Sięgając do historii lub porównując sytuację kobiet w rozmaitych krajach, łatwo zauważyć, że może być lepiej albo gorzej. W związku z tym przypuszczam, że może być jeszcze lepiej niż jest tam, gdzie dziś jest najlepiej. Czemu jednak komuś miałoby się chcieć o to starać, szczególnie wbrew własnym interesom? Nie ma na to żadnego logicznego argumentu. Jest natomiast nielogiczny. Ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości.
Jestem na lewicy – pragnę większej równości ekonomicznej, równości płci, praw dla imigrantów, pomocy dla biednych krajów itepe itede – bo wydaje mi się, że tego wymaga przyzwoitość.