AK walczyło o deklarację LGBT+ (choć o tym nie wiedziało)
Zważywszy że w AK działało prawie 400 tysięcy osób, możemy swobodnie założyć, że jakieś 20–40 tysięcy z nich było orientacji innej niż heteroseksualna.
Tożsamość, ciało i miłość poza heteronormą.
Zważywszy że w AK działało prawie 400 tysięcy osób, możemy swobodnie założyć, że jakieś 20–40 tysięcy z nich było orientacji innej niż heteroseksualna.
Znana z homofobicznych wypowiedzi ulubienica prawicy broni się wolnością słowa i poszanowaniem odmiennych przekonań. Z czym tak naprawdę walczy?
W sobotę, 8 czerwca, ulicami Warszawy przeszła Parada Równości. Po raz pierwszy została objęta patronatem prezydenta miasta.
Z perspektywy Gniezna widzę, jak na miasta, wioski czy miasteczka wpływa ogólna atmosfera w kraju, coraz większa polaryzacja polityczna, ale też zmiana świadomości społecznej.
Korporacje się po prostu podczepiły. I dobrze, że podczepiają się pod Paradę Równości, a nie Marsz Niepodległości.
Mając naście lat naprawdę wierzyłem, że polska idea narodowa nikogo nie wyklucza. Że można być gejem, czarnoskórym bądź innego wyznania, ale mieć w sercu kraj i drugiego człowieka.
Przypadkiem trafiłam pod skrzydła społeczności LGBT+, a właściwie grupy gejów oraz ich przyjaciół i przyjaciółek. Na początku nie wiedziałam, jak się zachować, jak rozmawiać, w którą stronę patrzeć.
Na 100 możliwych punktów zdobyliśmy zaledwie 18. Publikowane co roku zestawienie to w rzeczywistości sprawdzian dla władzy.
Czy nie zakrawa na paradoks, że oczekuje się szacunku dla Kościoła, jednocześnie dopuszczając do jawnego braku szacunku funkcjonariuszy tej instytucji względem Żydów, nauczycieli, osób LGBT, krytyków PiS?
Jeśli ludzie znajdują na ulicy kilku tak samo skopanych kolesiów, to się nie dziw, że się policja zainteresowała. Fragment książki „Rado Boy”, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.