Co roku wykonywanie swojej pracy przypłaca życiem więcej dziennikarzy niż korespondentów wojennych. Od 1992 roku, kiedy Komitet Ochrony Dziennikarzy zaczął zbierać dane, przy pracy zginęło 1324 dziennikarzy. 849 z nich zamordowano w odwecie za publikacje.
Od redakcji: Poniższy tekst został napisany pod koniec października. Kilka dni później, w niedzielę 4 listopada, w szpitalu zmarła ukraińska dziennikarka i aktywista Kateryna Handziuk. W lipcu została oblana kwasem siarkowym przez nieznanych sprawców. Handziuk opisywała m.in.afery korupcyjne na Ukrainie.
***
Ile kosztuje uciszenie wścibskiego reportera? W 2011 roku na Filipinach za wykonanie usługi władze zapłaciły zabójcy dziennikarza zaledwie 250 dolarów. W lutym 2018 roku w Słowacji Jan Kuciak z narzeczoną zostali zgładzeni za 80 tysięcy dolarów.
Dla skorumpowanych polityków i szefów zorganizowanej przestępczości takie sumy nie znaczą nic. Dla demokracji koszt ten jest jednak niezmierzony.
czytaj także
Co roku za wykonywanie swojej pracy płaci życiem więcej dziennikarzy niż korespondentów wojennych. Od roku 1992, kiedy Komitet Ochrony Dziennikarzy zaczął zbierać dane, przy pracy zginęło 1324 dziennikarzy. 849 z nich zamordowano w odwecie za ich publikacje. W niemal 90 procentach przypadków zleceniodawcy tych zabójstw nie ponieśli żadnych konsekwencji. A kiedy już wszczyna się śledztwo, co zdarza się rzadko, w sieć wpadają jedynie pomniejsi współsprawcy. Grube ryby najczęściej unikają kary.
Problem nie ogranicza się do krajów Globalnego Południa. 16 października minął rok, od kiedy Daphne Caruana Galizia, maltańska dziennikarka zajmująca się korupcją, zginęła w wybuchu samochodu-pułapki zaledwie kilka minut po tym, jak wysłała tekst, który zdawał się zapowiadać tę śmierć. O zabójstwo oskarżono trzech mężczyzn, ale organizatorzy zamachu cieszą się wolnością.
Podobnie w Słowacji – należącej przecież do Unii Europejskiej, tak jak Malta – nikomu nie wymierzono sprawiedliwości za brutalne morderstwo Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej w ich domu pod Bratysławą. Chociaż policja zatrzymała część sprawców, nie odnaleziono wszystkich organizatorów, którzy zapewne chcieli powstrzymać Kuciaka od odkrycia prawdy o mafijnych układach w Słowacji.
czytaj także
Podczas gdy Arabia Saudyjska przyznała, że dziennikarz „Washington Post” Dżamal Chaszukdżi został zabity jej konsulacie w Stambule, trwające śledztwo w tej sprawie prawdopodobnie nie doprowadzi do skazania wszystkich sprawców jego śmierci.
Bezkarność w takich sprawach toczy demokrację jak nowotwór. Dziennikarze do swojej pracy potrzebują rządów prawa. Tam, gdzie organy ścigania i sądy są zakładnikami zorganizowanej przestępczości, dziennikarze wiedzą, że nikt ich nie ochroni, jeśli doszukają się informacji zagrażających interesom przestępców czy skorumpowanych urzędników.
Oto kobiety, które rzuciły na kolana najpotężniejszą mafię świata
czytaj także
Konsekwencje takiej sytuacji łatwo dostrzec w Meksyku, gdzie powszechnie nie zgłasza się przestępstw popełnianych przez kartele narkotykowe. Reporterzy, którzy nie dają się zastraszyć, przypłacają tę odwagę płacą życiem, a zabójstwa przypisywane kartelom osiągają zamierzony efekt: zniechęcają innych. Meksykańscy dziennikarze instynktownie potrafią wskazać „strefy ciszy”, gdzie demokracja i transparentność nie mają wstępu.
W 2013 roku ONZ próbowała zwrócić uwagę świata na tę kwestię, ogłaszając 2 listopada dorocznym Międzynarodowym Dniem Zakończenia Bezkarności Popełniania Zbrodni wobec Dziennikarzy. Moja organizacja, Komitet Ochrony Dziennikarzy, wspiera tę inicjatywę. Każdego roku publikujemy Globalny Indeks Bezkarności, pokazujący, że demokracje takie jak Meksyk, Brazylia, Indie, Pakistan i Filipiny wciąż nieskutecznie ścigają zabójców dziennikarzy.
czytaj także
Dziennikarze wiedzą, że demokracja i wolna prasa zależą od siebie nawzajem, oraz że tam, gdzie ucisza się reporterów, szerzą się malwersacje, wyłudzenia i przestępstwa przeciw środowisku. Chociaż wielu samodzielnie stawia opór, przydałaby im się pomoc.
Jedną z prawdopodobnie najskuteczniejszych broni przeciwko bezkarności są sankcje. Przyjęta przez Stany Zjednoczone w 2016 roku Ustawa o globalnej odpowiedzialności za łamanie praw człowieka, tzw. „ustawa Siergieja Magnitskiego”, upoważnia prezydenta USA do nakładania zakazów wjazdu i zamrażania aktywów obywateli zagranicznych podejrzanych o naruszanie praw człowieka. W październiku 2017 roku Kanada przyjęła własną „ustawę Magnitskiego”; podobne środki podjęła Estonia, Litwa, Łotwa i Wielka Brytania.
czytaj także
Nie wystarczy jednak ustanowić prawo; trzeba je jeszcze stosować. Z wyjątkiem zatrzymania kilku osób zamieszanych w morderstwo redaktora „Forbesa” Pawła Chlebnikowa w 2004 roku w Moskwie, ustaw Magnitskiego nie użyto dotychczas w szeroko rozumianej obronie dziennikarzy. Rządy, które zobowiązały się do podtrzymywania demokracji, nie powinny wahać się przed sięgnięciem po wszystkie dostępne im narzędzia, by chronić tych, którzy ryzykują życie w obronie wolności słowa. Zwłaszcza rządy krajów europejskich mają obowiązek dopilnować, by krajowe i unijne przepisy są egzekwowane.
Organizacje zajmujące się wolnością prasy mogą zintensyfikować wysiłki, by skończyć z bezkarnością.
Na przykład w Meksyku Komitet Ochrony Dziennikarzy współpracował z reporterami i grupami rzeczniczymi, przekonując rząd, by ataki na dziennikarzy uznano za przestępstwa federalne. Dzięki temu pomija się stanowe organy ścigania – najsilniej przeżarte korupcją. W odpowiedzi na ten apel rząd federalny Meksyku utworzył urząd Specjalnego Prokuratora ds. Przestępstw Przeciwko Wolności Słowa (FEADLE). Prokuratorowi nie przyznano jednak budżetu odpowiedniego do zadań, co może przekreślić dotychczasowe, niewielkie sukcesy. Nadchodzący rząd prezydenta elekta Andrésa Manuela Lópeza Obradora może zająć się problemem bezkarności, jeśli tylko FEADLE otrzyma środki niezbędne do pracy.
Słowacja po zabójstwie Kuciaka: Nacjonaliści i neofaszyści u bram
czytaj także
Gdy rządy zwlekają, dziennikarze bronią się najlepiej, jak potrafią: dziennikarstwem. Zbiorowa odpowiedź na morderstwa Caruany Galizii i Kuciaka dobrze to pokazuje. Oboje należeli do międzynarodowych sieci dziennikarskich. Dziś te grupy idą ich śladami, kończąc artykuły, których pisanie przerwał cios. Komunikat do przyszłych oprawców jest prosty: możecie zabić dziennikarza, ale tematów nie zabijecie.
**
Robert Mahoney – zastępca dyrektora generalnego Komitetu Ochrony Dziennikarzy (Committee to Protect Journalists).
Copyright: Project Syndicate, 2018. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.