Świat

Komu nie wisi Jeffrey Epstein

Zbyt długo Trump grał kartą afery Epsteina, obiecując ujawnić wszystkie dotyczące jej fakty, zbyt natarczywie zagrzewały go do tego gwiazdy utraprawicowej propagandy, żeby teraz, już z urzędu, Trump mógł oznajmić, że sprawy nie ma i nie było.

Od dwóch tygodni Ameryka znów żyje sprawą zmarłego pedofila Jeffreya Espsteina i od dwóch tygodni Donald Trump próbuje zmienić temat. To, że mu się nie udaje, jest chyba w całej tej historii najciekawsze.

7 lipca Departament Sprawiedliwości wydał niepodpisane memorandum stwierdzające, że Jeffrey Epstein zmarł śmiercią samobójczą i że temat jest zamknięty. Wywołało to szok wśród wielu wyborców Trumpa, którzy czekali na publikację (rzekomej bądź nie) listy klientów Epsteina, która miała udowodnić, że przez lata wysoko postawieni demokraci i inni przedstawiciele „liberalnych elit” brali udział w organizowanych przez niego pedofilskich orgiach.

Te oczekiwania nie brały się znikąd. Podsycanie wyobraźni ludu MAGA było istotnym motywem drugiej prezydenckiej kampanii Trumpa. Temat grzały również popierające Trumpa gwiazdy internetu i podkastosfery, z których część wchodzi w skład obecnego rządu – jak na przykład dyrektor FBI Kash Patel, a zwłaszcza jego zastępca – były podkaster Dan Bongino. Sam Trump dawał do zrozumienia, że ujawni wszystkie informacje związane ze sprawą Epsteina, to samo obiecywał obecny wiceprezydent J.D. Vance.

MAGA kontra Musk. Pierwsza schizma na amerykańskiej prawicy

Wybuchł więc potężny kryzys zaufania wyborców MAGA w stosunku do ludzi, którzy do niedawna byli ich idolami. Ruch MAGA domaga się teraz zdjęcia z urzędu szefowej Departamentu Sprawiedliwości Pam Bondi, rezygnacji Bongino i wszczęcia specjalnego śledztwa w sprawie Epsteina. Póki co, nikt nie domaga się głowy samego Trumpa, ale stwierdzenie prezydenta, że tylko ludzie chorzy – i oczywiście „fake news media” – mogą nadal interesować się tą historią, musi być dla jego wyborców potężnie obraźliwe. Pytanie, czy tę zniewagę również przełkną.

Opozycja oczywiście zaciera ręce i zapytuje, czy to początek rozpadu prawicowej koalicji, nadszarpniętej już wcześniej atakiem USA na Iran i kontynuacją wojny w Ukrainie, którą Trump obiecał zakończyć w pierwszym dniu urzędowania.

Po ukazaniu się memorandum dostało się przede wszystkim Bondi, która wcześniej sugerowała całkiem wprost, że ma listę klientów Epsteina na swoim biurku i właśnie ją przegląda. Gdy okazało się, że Departament Sprawiedliwości nie ma nic do pokazania, prawicowa ciżba zażądała krwi.

MAGA wiąże Epsteina z aferą z 2016 roku nazwaną Pizzagate, promowaną przez zapomnianą dziś postać proroka ruchu QAnon, który oskarżał małżeństwo Clintonów o organizowanie gangu pedofilskiego w jednej z waszyngtońskich pizzerii. Dzieci trzymano podobno w  lochach pod lokalem.

„Nie do wiary, wciąż interesuje was Epstein?” – zareagował na bunt swoich wyborców sfrustrowany prezydent, odpowiadając 8 lipca na pytanie dziennikarza. „Ten koleś nie żyje od lat. Co się dzieje z moimi chłopakami i dziewczynami?” – próbował jeszcze łagodzić na platformie Truth Social.

Tylko „samolubni ludzie” atakują naszą administrację pytaniami o Epsteina, napisał potem. Oraz że tylko jego „byli fani”, „miernoty” i „głupcy” wciąż interesują się aferą, która jest fejkiem wyssanym z palca przez… demokratów – Obamę i byłego szefa FBI Jamesa Comeya.

Uwierz w Plan. Dlaczego Amerykanie chwytają się teorii spiskowych? [rozmowa]

Problematyczne jest nie tylko to, że Trump atakuje swoich najwierniejszych entuzjastów, ale również podejrzenie – jasno wyartykułowane przez Elona Muska po burzliwym „rozwodzie” z prezydentem w czerwcu tego roku – że Trump figuruje na liście klientów Epsteina.

O tym, że Trump i Epstein byli dobrymi znajomymi już w latach 90. XX wieku, wiemy na pewno, dokumentują to liczne zdjęcia z tamtego okresu. Z drugiej strony do grona znajomych Epsteina można zaliczyć wielu sławnych i bogatych mężczyzn, z Billem Clintonem i Billem Gatesem na czele. Zapewne nie każdy z nich korzystał z usług młodych dziewczyn werbowanych na całym świecie przez Epsteina i jego żonę Ghislaine Maxwell (Maxwell została skazana na 20 lat więzienia za handel ludźmi w celu wykorzystywania seksualnego i odbywa teraz karę).

„To świetny koleś” – mówił Trump o Epsteinie w wywiadzie z 2002 roku. „Lubi kobiety tak samo jak ja. Wie, jak się bawić, i lubi, żeby były młode”. Do zerwania kontaktów między nimi miało dojść już w latach dwutysięcznych, gdy Epstein próbował poderwać córkę jakiegoś bogacza w rezydencji Trumpa w Mar-a-Lago.

Historia Jeffreya faktycznie aż się prosi o teorie spiskowe. Nie wiemy dokładnie, skąd Epstein czerpał środki finansowe, które umożliwiły mu posiadanie na własność wyspy i niegdyś największej rezydencji na Manhattanie.

Gdy w 2008 roku stan Floryda chciał przyskrzynić Epsteina za pedofilię i handel ludźmi, Departament Sprawiedliwości praktycznie puścił go wolno. Stąd plotki o roli Epsteina w międzynarodowym wywiadzie. Jedna z nich głosi, że pracował dla izraelskiego Mossadu i że puszczono go wolno, bo mógłby pociągnąć za sobą na dno zbyt wielu wysoko postawionych ludzi.

Ojciec Maxwella Robert faktycznie odgrywał rolę w izraelskim wywiadzie, więc wielu ludzi nie wyklucza tej opcji. Tą drogą poszedł na przykład prawicowy dziennikarz i podkaster Tucker Carlson, który spekulował w swoim programie o wielkim szantażu, który zmusza USA do poddawania się polityce Izraela, włączając w to wojnę w Gazie.

Kolejną kwestią jest domniemane samobójstwo Epsteina i brakujące trzy minuty nagrania wideo z jego celi. Na pewno nie wiemy wszystkiego.

Gdy Trump zaczął nalegać na wyciszenie sprawy, telewizja Fox News grzecznie go posłuchała, lecz te gwiazdy prawicy, które są wciąż outsiderami, czyli nie wchodzą – albo już nie wchodzą – w skład rządu Trumpa, dopominają się o natychmiastowe ujawnienie wszystkich informacji związanych z aferą. Należą do niej klasyczni bohaterowie radykalnej prawicy i teoretycznie nadal zwolennicy Trumpa – wspomniany już Tucker Carlson, Steve Bannon, Alex Jones z Infowars (który, płacząc, oświadczył, że „flaki mu się przewracają”) czy Laura Loomer.

Fallokracja. Rządy alfonsów i gwałcicieli

Zemsty na Trumpie szuka oczywiście Elon Musk, który skutecznie podżega swoich fanów do buntu. „Dzień jak co dzień” – napisał na platformie X. „Jak zwykle [w sprawie Epsteina] nikogo nie aresztowano”.

Musk spędził całą noc ze środy 16 lipca na czwartek 17 lipca, publikując swoje myśli na temat Trumpa i Epsteina w 35 osobnych postach.

Agencja informacyjna Reuters przeprowadziła dwudniowy sondaż wśród Amerykanów. 69 proc. ankietowanych uważa, że obecny rząd coś w sprawie Epsteina ukrywa.

* * *

W czwartek 17 lipca wieczorem „Wall Street Journal” opublikował artykuł na temat przyjaźni Trumpa z Epsteinem. Na 50. urodziny tego drugiego prezydent miał przesłać mu rysunek ze szkicem nagiej kobiety i dopiskiem „Wszystkiego najlepszego. Oby każdy dzień przynosił kolejną słodką tajemnicę”. W reakcji na tę publikację ruch MAGA stanął murem za prezydentem, a Trump zagroził, że pozwie gazetę, która – o ironio – uchodzi na prawicową i należy do Ruperta Murdocha.

Dzień później Trump w końcu się złamał i nakazał prokuratorce generalnej Pam Bondi upublicznić informacje sądowe i zeznania świadków w sprawie Epsteina. Ponieważ sądy – ze względu na informacje dotyczące świadków i ofiar – zwykle trzymają tego typu dokumenty w tajemnicy, publikacja zredagowanych i niewątpliwie w pewnym stopniu okrojonych materiałów może zająć miesiące.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij