Wszystko zależy od ordynacji.
W Wielkiej Brytanii dobiegły w czwartek końca wybory przewodniczącego Partii Pracy. Wzięły w nich udział cztery osoby: Andy Burnham, Yvette Cooper, Jeremy Corbyn i Liz Kendall. Wyniki mają zostać ogłoszone w sobotę, 12 września. Wyborcy głosowali, wskazując, kto z kandydatów i kandydatek podoba im się bardziej, a kto mniej – układali nazwiska w odpowiedniej kolejności, zgodnie ze swoimi preferencjami. Zwycięzca wybrany zostanie metodą „głos alternatywny”. Gdyby jednak zdecydować się na inną metodę, to, przy określonej konfiguracji głosów, wynik mógłby być zupełnie inny. Czym się one różnią w praktyce? Tłumaczy Peter Emerson.
***
Dobór metody głosowania w wyborach przewodniczącego Partii Pracy będzie miał kluczowe znaczenie dla wyniku. Załóżmy, że czworo zgłoszonych kandydatów i kandydatek nazwiemy odpowiednio A, B, C i D oraz że w wyborach wzięło udział 14 osób. Każdy z głosujących wskazał swoje preferencje, od pierwszej do czwartej. Ich głosy przedstawiają się następująco: 2 głosy na kolejność A-B-C-D, 3 głosy na kolejność B-A-C-D, 4 głosy na kolejność C-A-B-D, 5 głosów w kolejność D-A-C-B.
Myślę, że patrząc na te wyniki, można śmiało stwierdzić, że największym poparciem cieszy się kandydat czy też kandydatka A, gdyż jako swoją pierwszą lub drugą preferencję wskazali ją wszyscy głosujący. Gdybyśmy jednak zastosowali w tych wyborach proste głosowanie większościowe, tak jak w JOW-ach, wówczas wyjdzie nam, że na pierwszym miejscu jest D, potem C, następnie B, a na koniec A (na D oddano pięć głosów pierwszej preferencji, na C cztery, na B trzy, natomiast na A tylko dwa). Zwycięzcą byłby więc kandydat lub kandydatka D z pięcioma głosami.
Spójrzmy teraz, jak by to wyglądało, gdyby wyłaniać zwycięzcę według ordynacji STV (w tym przypadku byłaby to metoda „głos alternatywny”, stosowana w Australii – gdyż zwycięzcą jest tylko jedna osoba). W pierwszym etapie ustalania wyniku mielibyśmy tę samą kolejność co wyżej, czyli D-C-B-A. Kandydat czy też kandydatka A zostaje wyeliminowany, gdyż otrzymał najmniej pierwszych preferencji (tylko dwie). W następnym etapie te dwa głosy oddane na A przechodzą na kandydata lub kandydatkę drugiej preferencji, czyli w tym przypadku na B. B ma wówczas pięć głosów, D pięć, a C cztery. Kandydat lub kandydatka C ma w tym zestawieniu najmniej głosów, więc zostaje wyeliminowany. Cztery głosy oddane na C przechodzą teraz na B, co daje B łącznie dziewięć głosów. D ma cały czas pięć głosów, B ma ich więcej i w takim razie B zostaje zwycięzcą.
W systemie dwuturowym, tak jak we Francji, do drugiej tury przeszłyby tylko osoby C i D, gdyż to one otrzymały najwięcej głosów pierwszej preferencji. Zakładając, że w drugiej turze wyborcy zagłosowaliby tak samo jak w pierwszej, zwycięzcą będzie C, ponieważ zdobywa dziewięć głosów, a D tylko pięć.
Z kolei w metodzie Bordy, która obowiązuje w Słowenii do wybierania dwóch członków Zgromadzenia Narodowego spośród mniejszości etnicznych, za wskazanie kogoś jako pierwszej preferencji przyznaje się cztery punkty, jako drugiej – trzy punkty, jako trzeciej – dwa punkty, a czwartej jeden. Kolejność jest więc następująca: A – 44 punkty, C – 36 punktów, B – 31 punktów, D – 29 punktów. Zwycięzcą jest zatem A.
Jak widzimy, w przypadku tej konkretnie puli głosów zwycięzcą może być A, B, C lub D, w zależności od zastosowanej metody głosowania.
Peter Emerson – dyrektor de Borda Institute w Belfaście. Specjalizuje się w metodach głosowania używanych przy podejmowaniu decyzji oraz systemach wyborczych.
Tłum. Marcin Gerwin
**Dziennik Opinii nr 254/2015 (1038)