Sytuacja kobiet na rynku pracy, skutki kryzysu, różnice w płacach – kto w PE zajmuje się tymi sprawami? I jak jest z równością płci w samym parlamencie?
Mieszkania socjalne, sytuacja kobiet w krajach bałkańskich, zróżnicowanie płac ze względu na płeć, Europejski Fundusz Pomocy Najuboższym, Milenijne Cele Rozwoju, mobilność edukacyjna i zawodowa – to tylko niektóre z tematów raportów i opinii przygotowywanych przez Komisję Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) w Parlamencie Europejskim. Przewodniczącym komisji jest Mikael Gustafsson, szwedzki eurodeputowany należący do frakcji Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordyckiej Zielonej Lewicy (GUE/NGL). W skład komisji wchodzą trzej polscy europosłowie i europosłanki: Tadeusz Cymański (EFD), Joanna Senyszyn (S&D) i Joanna Katarzyna Skrzydlewska (EPP).
Jak wygląda codzienna praca Komisji? Projekty – w większości proponowane przez samych europosłów – są przedstawiane na posiedzeniu, następnie zgłasza się do nich poprawki, które poddawane są pod głosowanie. Dokumenty robocze tłumaczone są na wszystkie języki urzędowe Unii i dostępne na stronie internetowej Parlamentu. Każde z posiedzeń FEMM tłumaczone jest symultanicznie na języki narodowe; spotkania grup roboczych oraz te przeznaczone dla pracowników administracyjnych prowadzone są najczęściej w języku angielskim.
Na dzień przed Międzynarodowym Dniem Kobiet, 7 marca, FEMM zorganizowała konferencję na temat kobiet i ich odpowiedzi na kryzys gospodarczo-ekonomiczny. Sytuacja kobiet na rynku pracy stanowi jeden z priorytetów programowych nie tylko działań Komisji, ale również całego Parlamentu.
Kobiety stały się głównymi ofiarami kryzysu – cięcia w sektorze publicznym i usługach spowodowały masowe zwolnienia w całej Europie.
To kobiety częściej przyjmują gorzej płatne posady, zgadzają się na pracę w niepełnym wymiarze godzin czy podpisują umowy śmieciowe, wychodząc z założenia, że lepsze jakiekolwiek źródło dochodu od jego braku, zwłaszcza że najczęściej są zależne finansowo od partnerów. Wciąż nagminnie blokuje się im możliwość podnoszenia kwalifikacji. Z drugiej strony na ich barki spada większość obowiązków domowych. Matki mające dwójkę dzieci dużo rzadziej podejmują pracę w pełnym wymiarze godzin, a z każdym kolejnym dzieckiem powrót do życia zawodowego jest coraz trudniejszy. To kobiety wreszcie stanowią większość rodziców samotnie wychowujących dzieci.
Innym ważnym zagadnieniem dla Unii Europejskiej jest pozycja kobiet w gremiach decyzyjnych. Celem UE jest wprowadzenie do 2020 roku 40-procentowych kwot dla kobiet w zarządach spółek. Jeśli spojrzymy na obecną sytuację, cel ten jest jeszcze bardzo odległy. Przeciwnicy i zwolennicy kwot dyskutują nad zasadnością ich wprowadzenia. Spór jest ciągle żywy. Czy wykwalifikowana i kompetentna kobieta naprawdę potrzebuje ułatwień, żeby znaleźć się na wysokim stanowisku? Jak pokazują statystyki – tak, gdyż kobiety z racji swojej płci doświadczają dyskryminacji już podczas rozmów kwalifikacyjnych. W pierwszej trójce kryteriów decydujących o ich zatrudnieniu jest posiadanie dzieci, dyspozycyjność, wygląd fizyczny. Dopiero na siódmym miejscu pojawia się doświadczenie zawodowe, które w przypadku mężczyzn jest na pierwszej pozycji (a kwestia posiadanego potomstwa dopiero na dziesiątym).
Dr Kim Peters z Uniwersytetu Exeter wskazuje na trzy główne czynniki demotywujące kobiety do starania się o większy udział w gremiach zarządczych: bariery psychologiczne i obawa przed porażką, zjawisko „szklanego sufitu” oraz nierówne wynagrodzenia. Co ciekawe jednak, kobietom chętniej powierza się kierownicze stanowiska w czasie kryzysu. Ich sposób zarządzania nierzadko jest w stanie wyprowadzić firmę na prostą.
Wprowadzenie kwot jest jedynym skutecznym sposobem umocnienia pozycji kobiet na rynku pracy. Nie jest to oczywiście rozwiązanie wieczne, ma tylko sprawić, że obecność kobiet – nie tyko szeregowych pracownic, ale również w gremiach decyzyjnych – stanie się normalna.
A jak jest z równouprawnieniem w samych strukturach PE? W 2012 posłanki stanowiły 35,1 procent deputowanych. Na 14 wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego tylko 3 to kobiety. Wśród przewodniczących komisji parlamentarnych jest 39,1 procent kobiet, a najbardziej sfeminizowaną komisją jest, jak łatwo się domyślić, FEMM, gdzie kobiet jest 85,7 procent. Najmniej kobiet jest z kolei w Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO).
Po przyjęciu w 2003 roku rezolucji dotyczącej gender mainstreamingu została powołana specjalna Grupa Wysokiego Szczebla do spraw Równouprawnienia i Różnorodności, której zadaniem jest promowanie tych wartości na wszystkich szczeblach organizacji PE. Program na lata 2009–2013 dotyczący struktury administracyjnej przyniósł w 2012 roku następujące efekty: 4 kobiety na stanowisku dyrektorek generalnych (33,3%), 15 dyrektorek (31,1%), 63 kierowniczek zespołów (26%). Tymczasem wśród szeregowych pracowników administracyjnych PE ponad połowa to kobiety, jest ich też aż 56,8 procent wśród wszystkich asystentów akredytowanych.
Jak widać więc, w samym PE jest jeszcze wiele do zrobienia.
Projekt finansowany ze środków Parlamentu Europejskiego.