Inwazja Rosji na Ukrainę przypomniała nam, do czego potrzebne są wydatki na obronność. Lecz chcąc zachować konkurencyjność, Ameryka musi też inwestować mocno w edukację, badania, technologie i infrastrukturę.
NOWY JORK – Kompromisowa ustawa, którą poparli wszyscy senatorzy Partii Demokratycznej – czyli Inflation Reduction Act (Ustawa o obniżaniu inflacji) – odnosi się nie tylko do wzrostu cen, ale także do kilku problemów stanowiących od dawna wyzwanie dla naszej gospodarki i społeczeństwa.
Debata nad przyczynami inflacji wciąż się toczy, jednak ustawa ta stanowi dla wszystkich krok naprzód, niezależnie od zajmowanego stanowiska w dyskusji. Ci, którzy obawiają się nadmiernego popytu mają ponad 300 mld dolarów redukcji deficytu. Po stronie popytowej ustawa uruchomi 369 mld dolarów na inwestycje w bezpieczeństwo energetyczne i dekarbonizację. To przyczyni się do obniżenia kosztów energii, które są jednym z głównych czynników stymulujących wzrost cen i pozwoli Ameryce wrócić na drogę do redukcji emisji dwutlenku węgla o około 40 proc. (w porównaniu z poziomem z 2005 roku) do 2030 roku.
czytaj także
Te inwestycje dadzą daleko idące zwroty. Koszty zdarzeń wywołanych przez zmianę klimatyczną (pożary, huragany, tornada i powodzie) obniżą nasz standard życia nawet bardziej niż dziś inflacja i w sposób dysproporcjonalny obciążą gospodarstwa domowe o niższych dochodach, osoby niebiałe i przyszłe pokolenia. Koszty te są znacznie większe i trudniejsze do skorygowania niż koszty deficytów.
Ponadto poprawa bezpieczeństwa energetycznego stała się już kwestią zasadniczą. Zbyt długo autorytarni przywódcy petropaństw mogą trzymać resztę świata w szachu. Prezydent Rosji Władimir Putin przypomniał nam znowu, że ze współzależnościami energetycznymi wiąże się poważne ryzyko (ostrzegałem przed tym ponad 15 lat temu). Pogoda może się zmieniać, ale przywódcom dyktatur zbudowanych na paliwach kopalnych nigdy nie można wierzyć, bo są zwyczajnie niebezpieczni.
Ustawa IRA pomoże też w powstrzymaniu rosnących kosztów opieki medycznej, które od dawna są wielką bolączką Ameryki. Po pierwsze spowoduje bowiem obniżenie składek ubezpieczenia zdrowotnego płaconego przez miliony obywateli w ramach Obamacare (Affordable Care Act), a po drugie wprowadzi górne limity kosztów lekarstw, które ponoszą z własnej kieszeni osoby objęte programem Medicare. Przemysł farmaceutyczny otrzymał dziesiątki miliardów dolarów więcej z wypłat z Medicare niż zarobiłby, gdyby tylko rząd federalny nie miał zakazu negocjowania niższej ceny z koncernami (do tej pory rozmowy prowadziły podmioty prywatne, które przygotowywały plany ubezpieczeniowe w ramach programu – przyp. tłum.). Ten prezent dla branży wytwórców leków w końcu zostanie odebrany, co w ciągu dziesięciu lat przyniesie oszczędności w wysokości prawie 300 mld dolarów.
Prawybory potwierdzają: republikanie nie mogą uwolnić się od Trumpa
czytaj także
Stany Zjednoczone są jednym z czołowych ośrodków na świecie, jeśli chodzi o innowacje farmaceutyczne a badania podstawowe, dzięki którym postępy w tej dziedzinie są możliwe są w dużej mierze finansowane przez amerykańskich podatników. Jednakże Amerykanie płacą jednocześnie znacznie więcej za leki wypisywane na receptę niż mieszkańcy innych krajów, po części dlatego, że koncerny farmaceutyczne dostały nieograniczoną możliwość ustalania cen. Wielu z nas walczyło latami o wprowadzenie limitów dla pozycji rynkowej, która tym firmom się nie należy. Jeśli IRA wejdzie w życie sam ten zapis będzie wyjątkowym osiągnięciem.
Co więcej ustawa wprowadzi bardzo potrzebne korekty do amerykańskiego systemu podatkowego. Korporacje i najbogatsze gospodarstwa domowe nie płacą uczciwych podatków. To nie tylko osłabia wiarę w naszą demokrację, ale jest też nieefektywne ekonomicznie. Przychody z podatków z potrzebne do finansowania podstawowych wydatków publicznych bez generowania deficytów, które mają inflacyjne oddziaływanie.
Inwazja Rosji na Ukrainę przypomniała nam, do czego potrzebne są wydatki na obronność. Lecz chcąc zachować konkurencyjność, Ameryka musi też inwestować mocno w edukację, badania, technologie i infrastrukturę. Dlatego w ustawie znalazły się zapisy, które pozwolą zebrać na ten cel ponad 450 mld dolarów (w ciągu dekady) poprzez wprowadzenie minimalnego podatku CIT dla firm w wysokości 15 proc. (dolny limit stosować się ma do spółek, które zgłaszają w raportach dla akcjonariuszy przychody w wysokości ponad miliarda dolarów, ale za pomocą różnych metod obniżają rzeczywistą stawkę opodatkowania znacznie poniżej ustawowego 21 procent – przyp. tłum.), poprawę ściągalności podatków oraz wprowadza podatek akcyzowy w wysokości 1 proc. od odkupu akcji (tzw. buyback).
Globalizacja okazała się wielką ściemą. Czy z deglobalizacją pójdzie nam lepiej?
czytaj także
Szczególnie ważne jest 15-procentowy dolny limit podatku CIT. Stany Zjednoczone odegrały kluczową rolę w globalnych negocjacjach w celu ograniczenia praktyki zawierania specjalnych umów z korporacjami stosowaną przez niektóre rządy, by zasysać przychody z podatków oraz miejsca pracy z innych państw i konkurować w „wyścigu na dno” o to, kto zaoferuje mniejszą stawkę podatkową (wyścigu, w którym jednymi zwycięzcami były korporacje ponadnarodowe). Minimum podatku od firm w wysokości 15 proc. w USA przyniesie nie tylko bardzo potrzebne wpływy do budżetu, ale także przyczyni się do zakończenia tego samobójczego wyścigu. To wyjątkowo istotne dla Stanów Zjednoczonych, bo chroni miejsca pracy przed nieuczciwą konkurencją.
Jednak przełomowe porozumienie, które zostało zawarte dzięki Ameryce doprowadzi donikąd, jeśli sama Ameryka nie będzie przestrzegać jego warunków. Jest tak wiele problemów, dla których potrzebujemy globalnej współpracy od zmiany klimatycznej i bezpieczeństwa dostaw żywności po walkę o demokrację w Ukrainie. Wprowadzenie minimalnego podatku od firm w USA, podobnie jak działania na rzecz walki ze zmianą klimatyczną, jest ważnym krokiem, by pokazać, że jesteśmy porządnymi obywatelami świata.
Oczywiście cześć prawicowych krytyków (wielu działających wspólnie z koncernami farmaceutycznymi, innymi wielkimi korporacjami oraz najbogatszymi obywatelami) będzie przekonywać, że IRA będzie przyczyniać się do zwiększania inflacji, a nawet tworzyć modele „dowodzące” takich skutków ustawy. Ale wiemy już, że błędne modele dają błędne prognozy. Spójrzmy tylko na modele wytoczone, by pokazać korzyści z cięć podatków dla najbogatszych Ronalda Reagana (nieprawdziwie dowodziły, że cięcia zwiększą przychody z podatków) albo z cięcia podatków dla korporacji Donalda Trumpa (nieprawdziwie dowodziły, że pobudzą dodatkowe inwestycje).
Te przewidywalne argumenty przeciwko IRA oparte są na błędnym założeniu, że korporacje „przerzucą” obciążenie związane z wprowadzeniem podatku minimalnego na innych, podnosząc ceny i obniżając wynagrodzenia. Ale ekonomiści od dawna dostrzegają, że system podatków od przedsiębiorstw obowiązujący teraz w USA, który pozwala przedsiębiorstwom odliczać niemalże wszystkie koszty, w tym koszty pracy i kapitału, jest bliski podatkowi od czystego zysku. A w ekonomii obowiązuje dobrze ugruntowane przekonanie, że podatek od czystego zysku nie prowadzi do podwyższenia cen lub obniżenia wynagrodzeń.
Co za tym idzie, te podatki można podwyższać bez obaw o wywołanie niekorzystnych skutków w obszarze inflacji lub inwestycji. Wielkie zniekształcenia w systemie podatkowym (oraz najgłębsze nierówności) wynikają z niewystarczającej ściągalności oraz ogromnych luk. IRA przynajmniej reprezentuje postęp na pierwszym z tych frontów.
czytaj także
O ile pełne korzyści z IRA ujawnią się dopiero stopniowo w nadchodzących latach – zwłaszcza w miarę kolejnych inwestycji w zieloną transformację – to część antyinflacyjnych efektów odczujemy prawie od razu, szczególnie w przypadku zapisów związanych z cenami leków. Ponieważ rynki formułują oczekiwania (ang. forward-looking), to nawet mimo że robią to w sposób niedoskonały, antycypacja zwiększenia podaży energii odnawialnej powinna już dziśdoprowadzić do obniżenia się cen paliw kopalnych. Ponadto, wedle niektórych bardziej rozpowszechnionych teorii, oczekiwania inflacji w przyszłości są kluczowe dla określania obecnej inflacji, tak więc nawet wolniej działające mechanizmy antyinflacyjne zawarte w ustawie mogą mieć dziś wpływ na spowolnienie wzrostu cen.
Nie ma ustawy doskonałej. W amerykańskiej polityce rządzi pieniądz i kompromisy z grupami interesów będą zdarzały się zawsze. IRA nie jest tak dobra jak pierwotna ustawa Build Back Better, która lepiej pobudziłaby sprawiedliwy wzrost gospodarczy oraz zrobiłaby więcej dla walki z inflacją. Ale nie możemy pozwolić, by lepsze było wrogiem dobrego. W ostatecznym rachunku, IRA to bardzo ważny krok we właściwym kierunku.
**
Copyright: Project Syndicate, 2022.
www.project-syndicate.org
Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.