Ramię w ramię z Afroamerykanami wreszcie stają biali. To daje nadzieję. Wcześniej na zajęcie stanowiska przez białych sportowców i sportsmenki trzeba było czekać dnie, a nawet tygodnie.
„Jestem sportsmenką, ale przede wszystkim jestem czarnoskórą kobietą. I jako czarnoskóra kobieta czuję, że są o wiele ważniejsze sprawy, które wymagają natychmiastowej uwagi, niż oglądanie mojej gry w tenisa” – napisała w ubiegłym tygodniu na swoim facebookowym profilu Naomi Osaka. Japońska tenisistka zdecydowała, że nie zagra w półfinale turnieju Western & Southern Open. Zrobiła to na znak protestu.
Następnego dnia polski Eurosport napisał na swoim profilu: „Eurosport sprzeciwia się nierówności rasowej i niesprawiedliwości społecznej. W geście solidarności z amerykańskimi sportowcami wstrzymujemy programy i publikacje dotyczące tenisa na wszystkich naszych platformach do piątku, 28 sierpnia”.
Stacja napisała o proteście już po tym, jak ten na antenie się odbył. Napisał o proteście, który polskich widzów i widzki nie dotknął, bo transmisji tych nie było na żywo w ramówce.
Tak czy siak, to niespotykane zdarzenie, w amerykańskim sporcie wrze, i to bezprecedensowo.
Postrzelenie Blake’a
Na ulice 100-tysięcznego Kenoshy w stanie Wisconsin wyszły setki mieszkańców. Protesty wybuchły po tym, jak policja postrzeliła kolejnego czarnoskórego mężczyznę. Tym razem był to 29-letni Jakob Blake.
W internecie krąży filmik, na którym widać, jak ubrany w biały podkoszulek Blake okrąża swojego szarego SUV-a i wsiada za kierownicę. Za nim idzie trzech policjantów z bronią wymierzoną w plecy mężczyzny. Gdy 29-latek otwiera przednie drzwi, policjant łapie go za koszulkę, strzela. W sumie odda minimum siedem strzałów w plecy. W samochodzie jest trzech synów Blake. Mężczyzna w stanie ciężkim trafia do szpitala.
Scenę nagrał stojący po drugiej stronie ulicy jeden ze świadków zdarzenia. Zdaniem rodziny przed wypadkiem Blake próbował załagodzić spór dotyczący zarysowania samochodu.
Mecze w NBA odwołane
Protest rozpoczęli zawodnicy Milwaukee Bucks. Ogłosili, że nie zagrają meczu przeciwko Orlando Magic, podkreślając, że gdy wychodzą na boisko, oczekuje się od nich gry na wysokim poziomie, a także maksymalnego zaangażowania.
„Trzymamy się tego standardu i obecnie wymagamy tego samego od prawodawców oraz organów ścigania” – czytamy w oświadczeniu „Kozłów”.
Wkrótce po tym poinformowano, że nie odbędą się także spotkania Los Angeles Lakers – Portland Trail Blazers i Houston Rockets – Oklahoma City. Później mówiło się już o tym, że odwołany zostanie cały sezon.
„Pieprzyć to! Żądamy zmian, mamy tego dość!” – zatweetował LeBron James, gwiazda Los Angeles Lakers. A w wywiadzie dla ESPN mówił: „Wiem, że ludzie mają już dość mówienia o tym, ale my, czarni ludzie w Ameryce, boimy się. Czarni mężczyźni, czarne kobiety, czarne dzieciaki, jesteśmy przerażeni”.
Postępowanie koszykarzy zbulwersowało Donalda Trumpa, który nazwał NBA „organizacją polityczną”.
„Nie sądzę, żeby to było dobre dla sportu czy dla kraju” – powątpiewał prezydent Stanów Zjednoczonych. Po czym w kolejnych dniach dodał, że protesty w National Basketball Association mogą zniszczyć koszykówkę. Przecież ludzie nie chcą, żeby mieszać politykę ze sportem.
czytaj także
Po trzech nierozegranych meczach NBA w kolejnych godzinach odwołano także mecze ligi baseballowej MLB, piłki nożnej MLS i kobiecej WNBA. Zaprotestowała też wspomniana Naomi Osaka.
„Nie spodziewam się, że stanie się coś drastycznego, jeśli nie zagram, ale jeśli uda mi się zapoczątkować rozmowę w sporcie, gdzie większość to biali, to będzie to krok we właściwym kierunku” – uzasadniła swoją decyzję Osaka. Japonka wróciła jednak na półfinał, wygrała go, ale przez kontuzję uda musiała wycofać się z finału.
Koszykarze też postanowili, że na parkiet wrócą, a protestować będą w inny sposób. Ale zamknięte w kompleksie World Disney gwiazdy NBA już wcześniej zwracały uwagę na brutalność policji i niesprawiedliwość rasową w Stanach Zjednoczonych. Impulsem była śmierć George’a Floyda. Większość zawodników na swoich meczowych koszulkach umieściła polityczne hasła, na rozgrzewkach pojawia się w koszulkach z napisem „Black Lives Matter”, to samo hasło wymalowane jest na parkiecie, a podczas hymnu zawodnicy klęczą.
„Równość i władza w ręce ludzi!” Wraca NBA z Black Lives Matter w tle
czytaj także
Po majowych wydarzeniach wielu postanowiło przemówić. LeBron James na swoim Instagramie wrzucił podzielone na pół zdjęcie. Po lewej policjant dusi Floyda, po prawej klęczy futbolista amerykański, wkrótce uznany za wroga narodu. Na górze pierwszego zdjęcia LeBron napisał „To…”, drugie zdjęcie podpisał „dlatego”, a w opisie zamieścił komentarz: „TERAZ rozumiecie?!?!?! Czy ten obraz nadal jest dla was rozmyty?!”. Dla wielu rozmyty był przez lata.
Wróg Ameryki
Najpierw podczas hymnu siedział, potem zdecydował, że będzie klęczał. Był 26 sierpnia 2016, w Stanach zawrzało, choć robił to już od jakiegoś czasu. Od tej pory wielu zaczęło nazywać go wrogiem Ameryki. Teraz ma 32 lata, ale od czterech lat nie podpisał żadnego kontraktu ani nie zagrał w żadnym meczu NFL. Zdaniem managerów jest kimś, kto dzieli szatnię.
„Nie będę stał, żeby pokazać dumę z flagi kraju, który uciska czarnych i kolorowych. Chodzi o coś więcej niż futbol, więc samolubne byłoby, gdybym odwrócił wzrok w drugą stronę. Na ulicach leżą ciała, morderstwa uchodzą na sucho, a mordercom jeszcze się za to płaci” – powiedział.
Gdy wpisze się w Wikipedię Colin Kaepernick, jego biogram zaczyna się od opisu, że jest aktywistą walczącym o prawa człowieka, w drugiej kolejności mowa o tym, że jest (był?) zawodnikiem grającym na pozycji rozgrywającego. To jego zdjęcie LeBron wrzucił na Instagram.
czytaj także
Za Kaepernickiem poszli kolejni, w końcu w Narodowej Lidze Futbolowej dwie trzecie zawodników ma inny niż biały kolor skóry. Swoim zachowaniem zdenerwowali Donalda Trumpa. „Czy nie jest to zapisane w kontrakcie, że zawodnicy muszą stać na baczność, z ręką na sercu?” – napisał i dodał: „Pierwszy raz na kolanach – wyrzucić z meczu. Drugi raz – zawiesić na cały sezon, bez zapłaty!”.
Potem jeszcze tweetnął: „Dlaczego NFL korzysta z olbrzymich ulg podatkowych, podczas gdy w tym samym czasie znieważa hymn, flagę i kraj? Należy zmienić prawo!”. Ale najbardziej poniosło go podczas wiecu republikanów w Alabamie: „Czy nie chcielibyście zobaczyć jednego z szefów drużyn rywalizujących NFL, który w przypadku, gdy ktoś znieważa amerykańską flagę, mówi: Zabierzcie tego skurwysyna z boiska. On jest już zwolniony! Został właśnie zwolniony!”.
Ale uruchomionej przez Kaepernica lawiny nie dało się już zatrzymać. Raz nawet klęknął mężczyzna, który wykonywał hymn, potem klękały całe drużyny. Skoro zgięte kolano tak oburzało, byli tacy, którzy unosili zaciśniętą pięść w górę. Symbol amerykańskiego ruchu Black Pride. Co zresztą nie pierwszy raz zdarzyło się na sportowej arenie.
Pięści w górę
Mieli tylko jedną czarną parę rękawiczek. Tommy założył jedną na prawą dłoń, John drugą na lewą. Chwilę wcześniej wbiegli na metę w finale biegu na 200 metrów. Tommy Smith jako pierwszy, John Carlos jako trzeci. Podczas dekoracji medalowej obaj unieśli zaciśnięte pięści w górę. Za ten gest obaj zostali od razu ukarani, usunięto ich z wioski olimpijskiej, a Amerykański Komitet Olimpijski dożywotnio wykluczył z reprezentacji. Mieli 48 godzin, żeby opuścić Meksyk. Był 1968 rok. Smith i Carlos podczas dekoracji mieli na piersi znaczek OPHR, czyli organizacji Projekt Olimpijski dla Praw Człowieka. Ruchu, który domagał się m.in. przywrócenia licencji bokserskiej Muhammadowi Alemu. Bokser rok wcześniej odmówił służby wojskowej i wyjazdu na wojnę do Wietnamu. „Nie mam nic do Viet Congu, bo żaden z ich członków nie nazwał mnie nigger” – powiedział Ali.
John Carlos & Tommy Smith at the 1968 Olympics Making A Bold Statement #Farrakhan #TheTroubledWorld pic.twitter.com/JcZ29EOWye
— Carlos Muhammad (@CarlosMuhammad1) August 17, 2014
Takie przykłady można mnożyć. W 1961 Bill Russel i zawodnicy Boston Celtics sprzeciwili się graniu po tym, jak w jednej z restauracji odmówiono im obsługi. Cztery lata później musiano przenieść mecz gwiazd futbolu amerykańskiego z Nowego Orleanu do Houston, bo publiczność kipiała z nienawiści do czarnoskórych zawodników. Ale wroga potrafiła być też policja, jak w przypadku Al Joynera, trójskoczka i mistrza olimpijskiego z Los Angeles, którego aresztowano, tak po prostu, bez podania motywu.
NBA protestowała od lat. Na przykład wtedy, gdy LeBron i jego ówczesna drużyna Miami Heat weszli na parkiet w bluzach z kapturem, buntując się przeciwko śmierci Trayvona Martina.
LeBron James tweeted out this photo of the Miami Heat all wearing hooded sweatshirts in support of Trayvon Martin. pic.twitter.com/WQilPi3y
— Bleacher Report (@BleacherReport) March 23, 2012
Dwa lata później LeBron nosił koszulkę z napisem: „I can’t breathe”, ostatnimi słowami Erica Garnera, uduszonego przez policję.
#Tbt to when Lebron James wore the "I Can't Breath" shirt in memory of Eric Garner's death. #fresheyes pic.twitter.com/fYzU4fkh7z
— blake hargrove (@bjhargrove124) October 2, 2015
Lata minęły i dopiero coś się zmienia, protestują nie tylko zawodnicy NBA, nie tylko czarnoskórzy.
Wreszcie ruszyli się biali
Na wspomniane igrzyska w 1968 roku nie pojechał Kareem Abdul-Jabbar, znakomity koszykarz. Był to sprzeciw wobec tego, jak traktowani są Afroamerykanie w USA.
„Gdy zbojkotowałem igrzyska z powodu nierówności rasowej, stałem się przedmiotem ostracyzmu. Teraz biali zawodnicy dołączają do swoich czarnych kolegów w proteście” – napisał w tekście dla „Guardiana” były amerykański koszykarz.
I właśnie to się zmienia, ramię w ramię z Afroamerykanami wreszcie stają biali. To – zdaniem Abdula-Jabbara – ożywiło płomień nadziei. Wcześniej na zajęcie stanowiska przez białych sportowców i sportsmenki trzeba było czekać dnie, a nawet tygodnie. Wielu zrozumiało, że to nie upolitycznianie sportu, ale obrona praw człowieka.