Greta Thunberg miała poprzedniczkę. W 1992 roku na Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro dwunastoletnia Severn Cullis-Suzuki wygłosiła przemówienie na temat kryzysu klimatycznego.
Wiele osób zaskoczyły szkolne strajki dla klimatu. Greta Thunberg stała się niespodziewanym fenomenem polityki światowej – na różnych szczytach i konferencjach apeluje dziś do światowych przywódców. Nie jest jednak zupełnie nowym zjawiskiem. Już 27 lat temu Severn Cullis-Suzuki z kanadyjskiego Vancouver starała się zmobilizować dorosłych do ratowania planety. Tylko że świat nie odczuwał wtedy jeszcze tak mocno skutków kryzysu klimatycznego, więc wszyscy ją ignorowali.
„Przychodzę tu bez ukrytych zamiarów, walczę o swoją przyszłość. Brak przyszłości to nie przegrana w wyborach czy utrata kilku punktów na giełdzie. Mówię w imieniu wszystkich kolejnych pokoleń. Codziennie słyszymy o wymierających zwierzętach i roślinach, które znikają na zawsze. Musieliście się zajmować takimi rzeczami, kiedy byliście w moim wieku?” – większość osób przypisałaby dziś tę wypowiedź aktywistce klimatycznej Grecie Thunberg. Pomyliłaby się. Powyższe słowa wybrzmiały na posiedzeniu plenarnym Szczytu Ziemi w 1992 roku w Rio. Wypowiedziała je dwunastoletnia wówczas Severn Cullis-Suzuki.
Jesteśmy w ogóle na liście waszych priorytetów?
Zdobyła na krótko sławę jako „dziewczynka, która uciszyła świat na pięć minut”. Co, gdyby wówczas jej posłuchano? Ile gatunków zwierząt mogło zostać ocalonych, jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że według ekspertów od lat 70. wytępiliśmy 60 proc. wszystkich zwierząt?
Być może termin „depresja klimatyczna” nie musiałby powstać. Dzisiaj cierpi na nią coraz więcej osób, ponieważ kryzysy klimatyczny i ekologiczny są coraz wyraźniejsze. Ale od szczytu w Rio wyemitowaliśmy do atmosfery więcej CO2 niż kiedykolwiek wcześniej. Emisja gazów cieplarnianych musi koło 2020 roku zacząć gwałtownie spadać, a na przykład według Davida Wallace’a-Wellsa, autora książki Ziemia nie do życia, będzie to wymagać niemal wojennej mobilizacji.
Mimo to gazów cieplarnianych w atmosferze przybywa. Przy zachowaniu obecnego trendu wzrost średniej światowej temperatury przekroczyłby w przyszłości próg 1,5 stopnia, uważany przez Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu za wciąż jeszcze bezpieczny dla ludzi i środowiska naturalnego. Wzrost średniej światowej temperatury o ponad 2 stopnie pociągnie za sobą destrukcyjne konsekwencje w postaci susz, pożarów, ekstremalnej pogody, rosnącego poziomu mórz i destabilizacji klimatu.
Już nikt nie czeka, aż powiemy „tak” i wskażemy konkretny rok dojścia do neutralności klimatycznej
czytaj także
Kiedy to dziś wiemy, słowa Severn Cullis-Suzuki brzmią proroczo: „Rodzice powinni móc uspokoić swoje dzieci, mówiąc: »Wszystko będzie dobrze, przecież to nie koniec świata, robimy, co tylko możemy«. Tylko według mnie nie możecie nam już tego mówić. Jesteśmy jeszcze w ogóle na liście waszych priorytetów?”.
Gdybyśmy posłuchali Severn, mogliśmy stosunkowo bezboleśnie zapobiec rozwojowi zmian klimatycznych, obecnemu kryzysowi ekologicznemu i masowemu wymieraniu gatunków. Czy teraz będziemy słuchać Grety Thunberg?
Artykuł ukazał się w serwisie A2larm.cz. Z czeskiego przełożyła Olga Słowik.