Coraz bardziej ewidentne jest, że w Watykanie duża grupa hierarchów liczy na to, że pontyfikat Bergoglia będzie trwał stosunkowo krótko.
Agnieszka Zakrzewicz: We Włoszech ukazała się pana księża Franciszek wśród wilków. Tajemnica rewolucji. Pierwszy nakład rozszedł się błyskawicznie. O czym opowiada pan w tej książce?
Marco Politi: Moja książka zaczyna się tam, gdzie kończą się inne napisane do tej pory. Przez pierwszy rok Franciszek zdobył olbrzymią popularność ze względu na swój prosty i bezpośredni sposób zwracania się do ludzi, na to, że chce, by Kościół był jak szpital polowy na polu bitwy, i uważa, że musi być biedny, za swój otwarty stosunek do ateistów. Ten rok pontyfikatu minął pod znakiem odrodzenia się sympatii do papiestwa.
Ale Bergoglio nie chce być tylko sympatyczny – chce działać naprawdę i rozpoczął już proces przemian, który można przyrównać do rewolucji. Ważne, by zrozumieć, jaki jest jego program i kto się opiera tym przemianom.
Ale skąd taki tytuł?
Książka nosi tytuł Franciszek wśród wilków, gdyż święty Franciszek spotkał wilka z Gubbio. Po wysłuchaniu jego kazania wilk lizał mu rękę i stał się potulny jak baranek. Również Bergoglia otaczają wilki. Zarówno w Kurii, jak i w łonie Kościoła powszechnego są siły reformatorskie, ale i siły konserwatywne, które opierają się planowanym działaniom. Są także siły pasywne, które liczą, że ten pontyfikat będzie trwał krótko i upłynie szybko, więc zabraknie czasu na dokonanie zmian, które Bergoglio chce wprowadzić.
Jakie są główne linie rewolucji Franciszka?
Przede wszystkim papież chce całkowicie zburzyć charakter imperialny, jaki miał do tej pory Kościół. Od pierwszego momentu, gdy pokazał się w Loży Błogosławieństw, zaprezentował się światu jako biskup Rzymu, a nie papież – monarcha absolutny. Użył antycznego sformułowania świętego Ignacego Antiocheńskiego Roma presiede nella carità – co oznacza, że chce zjednoczyć Kościół, ale Rzym – a więc Watykan, nie ma być centrum władzy i biurokracji, lecz dobroczynnej łaski. Fakt, że zrezygnował z czerwonych butów i wszystkich innych symboli imperialnych, jak złoty krzyż i mucet oblamowany gronostajem, nie wynikał z jego skromnego charakteru – to precyzyjny znak religijno-polityczny.
Pontyfikat papieski na przestrzeni wieków był kontynuacją imperium rzymskiego. Papież to nie jest nazwa wymyślona przez chrześcijan – Pontifex Maximus (łac. najwyższy kapłan; dosłownie: najwyższy budowniczy mostów) – był najwyższym kapłanem w hierarchii w starożytnym Rzymie. Ten absolutyzm wzrastał przez wieki aż do uchwalenia dogmatu o nieomylności papieskiej w 1870 roku na soborze watykańskim I.
Franciszek chce, aby Kościół opierał się na partycypacji. Mówi często o tym, że Kościół rzymskokatolicki musi się nauczyć od Kościołów wschodnich umiejętności decydowania poprzez synody.
Nowy papież chce wprowadzić kolegialność, którą uchwalił sobór watykański II. Pierwszym krokiem do tego było powołanie międzynarodowego konsylium kardynałów reprezentujących różne tendencje.
Wydaje się, że Bergoglio naprawdę chce przeprowadzić reformę finansów watykańskich, którą rozpoczął Ratzinger.
To prawda. Papież chce zaprowadzić rygor i porządek w finansach watykańskich. Popiera działania szefa IOR – Ernsta Freiherra von Freyberga, który rozpoczął „czyszczenie” i odtajnianie kont banku. Bergoglio chce zmienić całkowicie charakter Instytutu Dzieł Religijnych – aby nie był to jedynie bank, w którym deponuje się pieniądze dla zysku, ale aby spełniał wreszcie swoje cele statutowe – działanie charytatywne. Franciszek powołał specjalną komisję kontrolującą pranie brudnych pieniędzy w Watykanie. Stworzył rodzaj ministerstwa gospodarki mającego na celu kontrolowanie przetargów i wykorzystywanie pieniędzy. Papież naciska również na to, aby wyeliminować korupcję w zakonach i zgromadzeniach religijnych poza Watykanem, bo ostatnie lata pokazały, że były one bohaterami olbrzymich skandali finansowych. Franciszek chce w końcu, aby Kościół naprawdę służył biednym – by budynki kościelne nie były przemieniane w luksusowe hotele, lecz – jak w dawnych czasach – były hospicjami dla bezdomnych i imigrantów.
Zwłaszcza ta jego idea nie cieszy się popularnością wśród duchownych w Rzymie, gdzie w budynkach kościelnych powstało wiele luksusowych hoteli czy klinik, które były nawet odsprzedawane mafii. Całkowita przejrzystość finansowa Kościoła to jest drugi element rewolucji Franciszka.
Jakie inne pomysły Franciszka nie podobają się hierarchom kościelnym?
Trzecim ważnym elementem Franciszkańskiej rewolucji jest otwarcie się Kościoła na kobiety poprzez włączenie ich w proces decyzyjny na najwyższych szczeblach.
Inni papieże mówili dużo o roli kobiet w Kościele, ale do tego się to ograniczało. Franciszek chce pójść dalej – chce wprowadzić kobiety w miejsca, gdzie się decyduje i sprawuje władzę. W przyszłości, po reformie Kurii Rzymskiej, w niektórych dykasteriach powinny pojawić się kobiety, a nawet stanąć na ich czele. Oczywiście Bergoglio nie ma zamiaru zmieniać doktryny poprzez wprowadzenie kapłaństwa kobiet.
Papież naprawdę myśli o tym, by zmienić stosunek Kościoła do rozwodów, konkubinatów, homoseksualizmu i aborcji?
Ostatnim elementem rewolucji jest właśnie podejście do kwestii moralnych: aborcja, homoseksualizm, związki partnerskie, rozwody itd. Papież oczywiści nie będzie zmieniać doktryny, chce jednak zmienić opresyjne nastawienie Kościoła do tych spraw. Bergoglio postawił kilka pytań i kwestii, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi: jeżeli jakiś rozwodnik stworzył nową rodzinę i żyje po chrześcijańsku, to co z nim zrobić? Kim ja jestem, by osądzać homoseksualistów szukających Boga? Czy kobieta, która musiała usunąć ciążę, jest już na zawsze potępiona? Czy osoby żyjące bez ślubu należy skazywać na piekło? Papież chce, by to synod biskupów odpowiedział na te pytania i wziął na siebie odpowiedzialność za zmiany lub ich brak.
Franciszek powiedział, że w kwestii pedofilii Kościół zrobił już wystarczająco dużo. Papież powołał nawet specjalną komisję ds. ochrony nieletnich. To prawda, że problem pedofilii został już rozwiązany?
Niestety zdanie: „Kościół jest instytucją, która zrobiła najwięcej na świecie na polu walki z pedofilią” staje się mitologią. Oczywiście zarówno Benedykt XVI, jak i Franciszek zaostrzyli prawo kanoniczne, wprowadzając również przestępstwo porno-pedofilii. Niektóre, nieliczne episkopaty stworzyły system przewidujący ściganie przestępstwa pedofilii, zgłaszanie go do władz świeckich, pomoc ofiarom i finansowe zadośćuczynienie. Inne episkopaty – jak na przykład włoski – nie zrobiły absolutnie nic. We Włoszech wciąż nie ma nawet maila lub telefonu, pod który można kierować skargi na księży. W Rzymie mamy głośny przypadek, w którym biskup Reale nigdy nie zareagował na powtarzające się skargi na księdza Ruggero Conti. Ksiądz ten został skazany już przez sąd drugiej instancji i do tej pory Kościół w stosunku do niego nie podjął żadnych działań dyscyplinarnych ani nie otworzył procesu kanonicznego.
Papież Franciszek rozumie dramat pedofilii w Kościele i jego konsekwencje?
Myślę, że Franciszek zdał sobie sprawę z tego, że istnieją dziury w całym systemie i dlatego powołał Komisję ochrony nieletnich, w której po raz pierwszy są kobiety, osoby świeckie i duchowni, a przede wszystkim jest także jedna ofiara – Mary Collins z Irlandii. Również była ambasador Hanna Suchocka weszła w jej skład. Wszyscy mają nadzieję, że to właśnie kobiety przyczynią się do tego, by zostały wystosowane dyrektywy, które zobowiążą wszystkich biskupów do działań. Mary Collins powiedziała już ważną rzecz – problem pedofilii nie zostanie rozwiązany, dopóki nie zostanie wprowadzony obowiązek składania donosu przez biskupa do świeckich organów ścigania. Są kraje, w których to już obowiązuje – w innych nie. Nie powinno się jednak czekać na to, by to system świecki zobowiązał Kościół do denuncjowania nadużyć na nieletnich. Kościół powinien sam się na to zdecydować.
Jednak abp Wesołowski do tej pory nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Wiemy, co się dzieje w jego sprawie?
Niestety to niepokojące, że do tej pory Watykan nie ujawnił niczego, co dotyczy abp. Wesołowskiego i że nie jest on sądzony ani przez trybunał dominikański, ani polski. To pierwsza rysa na tym pontyfikacie. Wiemy jednak o tym, że wewnątrz Kościoła jest nadal silny opór przed tym, aby rozliczać hierarchów.
Kim są wilki, które czyhają na Franciszka?
Wilków jest kilka rodzajów. To ci duchowni, którzy wywołują skandale. We Włoszech mieliśmy ostatnio głośną sprawę prałata Nunzio Scarano, księgowego APSA – centralnego banku zarządzającego majątkiem Stolicy Apostolskiej, który zastał aresztowany za nielegalny przemyt 20 mln euro ze Szwajcarii i miał 10 kont w banku IOR, poprzez które były prowadzone różne niejasne operacje finansowe. Niestety we Włoszech jest wiele afer, w które są zamieszani dygnitarze watykańscy czy kościelni, szemrani biznesmeni i przede wszystkim także byli agencji służb specjalnych. Mamy więc do czynienia z prawdziwym bagnem, na którym grasują wilkołaki.
Wilkami są również ci, którzy za plecami Bergoglia – bo nikt nie ma odwagi mówić tego głośno – oskarżają go o to, że poprzez głoszenie ideologii franciszkańskiej tak naprawdę osłabia i niszczy Kościół. Tych wilków jest pełno nie tylko w Kurii Rzymskiej, ale i w Konferencjach Episkopatów czy diecezjach całego świata.
Kto w Kurii i w Kościele powszechnym próbuje przeszkodzić papieżowi w jego reformach lub je opóźniać?
W Kurii na pewno jest wielu konserwatorów. Kardynał Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który otwarcie potępił ideę papieża, aby do komunii dopuścić rozwodników, którzy weszli powtórnie w związek małżeński. Kardynał Mauro Piacenza nieugięty przeciwnik homoseksualizmu i związków partnerskich. Kardynał Razmond Leo Burke, który ostatnio uczestniczył w marszu „Pro Life” i jest nieustępliwy w kwestii aborcji.
Jest jeszcze inny rodzaj wilków – to osoby pasywne, które nie robią nic, aby pomóc Franciszkowi. Na przykład w Konferencji Episkopatu Włoch nikt nie ruszy palcem, aby wcielić w życie słowa papieża i pozwolić, by również kobiety mogły uczestniczyć w pracach różnych komisji. Przede wszystkim jest też wielka inercja katolickich ruchów i organizacji świeckich, które są mocno zdezorientowane. Podczas gdy Wojtyła w swojej wizji ewangelizacji świata, będącej w rzeczywistości zderzeniem z modernizmem, posługiwał się sprawnie Opus Dei, Legionem Chrystusa, Komunią i Wyzwoleniem, Focolarinami, dziś żadna z tych organizacji nie chce stanąć otwarcie przy boku Bergogalia, aby szerzyć jego rewolucyjne ideały.
Poprzednim pontyfikatem wstrząsnął skandal Vatileaks, którego konsekwencją była dymisja papieża Benedykta XVI. Czy Vatileaks już się skończył?
Nie znamy jeszcze całej prawdy o skandalu Vatileaks. Nikt nie wierzy – ani za Spiżową Bramą, ani poza nią – że jedynym winnym całej sprawy był papieski kamerdyner. Odważna decyzja Benedykta XVI o dymisji położyła kres walce klanów kardynalskich w Watykanie. Ratzinger zrobił czystkę poprzez swoją dymisję i chciał to zrobić.
Dziś żaden z klanów nie ma wpływu na władzę w Watykanie. Jeżeli ktoś chce działać przeciwko Franciszkowi, może tylko próbować sabotować po cichu politykę nowego papieża lub jak niektórzy – mieć nadzieję, że ten pontyfikat szybko przeminie i wróci się do starych obyczajów.
Papież Franciszek podoba się lewicy, która jego politykę wywodzi z teologii wyzwolenia. Jakie są korzenie rewolucji Franciszka?
Moim zdaniem to nieporozumienie. Teologia wyzwolenia posługiwała się kategoriami marksistowskimi, a wszystko to, co było związane z epoką marksizmu, już się definitywnie skończyło. Bergoglio nigdy nie popierał teologii wyzwolenia – pod tym względem bardzo zgadzał się z Wojtyłą, który wraz z kard. Ratzingerem stłumił ją całkowicie.
Dziś mówi się o „teologii ludu” Bergoglia. Nowy papież wie dobrze, że na świecie panuje i jest wszechobecna neoliberalna filozofia rynkowa, której jedynym celem jest zysk. Ta sytuacja prowadzi do tego, że bogaci coraz bardziej się bogacą, biedni biednieją, tworząc wielką masą spychaną na margines. Mamy do czynienia też z nowym fenomenem – znikaniem klasy średniej. To dzieje się już nie tylko w trzecim świecie, ale także w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Papież to wszystko dostrzega, mówiąc o „nowych formach niewolnictwa”. Bergoglio mówi nie tylko o niewolnictwie seksualnym, jakim jest przymusowa prostytucja czy o pracy niewolniczej imigrantów – odnosi się także do osób pracujących na umowy śmieciowe, których rzesza wciąż rośnie. Miliony młodych ludzi w Europie żyje dziś w sytuacji, która nie pozwala im nawet na założenie rodziny. Bergoglio z tego powodu jest oskarżany o to, że jest marksistą. On odpowiada: „Nie jestem marksistą i nigdy nim nie byłem. Głoszę tylko Ewangelię”.
Powiedział pan, że niektórzy mają nadzieję, że ten pontyfikat szybko przeminie. Czy te wilki, wśród których Bergoglio głosi swoje kazania, są tak groźne i naprawdę czyhają na jego życie?
Rzymianie bardzo wierzą we własne przeczucia i są bardzo szczególni – przede wszystkim od wieków są antyklerykalni, ale kochają papieży. Są też bardzo podejrzliwi. Już następnego dnia po wyborze Bergoglia na papieża spotkałem blisko dziesięć osób, które mi powiedziały: „Miejmy nadzieję, że przetrwa i nie skończy jak Jan Paweł I”. Od samego początku wszyscy czuli, że ten papież niesie ze sobą powiew rewolucyjnej nowości, która musi natrafić na twardą opozycję. Ostrzeżenie prokuratora Reggio Calabrii – Nicola Gratteriego, które obiegło świat, nie jest bezpodstawne: „Kto do tej pory żerował na władzy i bogactwie pochodzącym bezpośrednio z Kościoła, jest nerwowy i zaniepokojony. Papież Bergoglio rozbiera ośrodki władzy ekonomicznej w Watykanie. Gdyby bossowie mafijni mogliby mu podłożyć nogę, nie zawahaliby się”.
Coraz bardziej ewidentny jest jednak fakt, że w Watykanie duża grupa hierarchów liczy na to, że pontyfikat Bergoglia będzie trwał stosunkowo krótko – gdyż poda się on do dymisji jak Benedykt XVI, aby stało się obyczajem to, że papież w pewnym wieku odchodzi. W stanie całkowitej inercji chcą więc go przeczekać, licząc na to, że szybko przeminie i nie zdoła zrealizować tego wszystkiego, co zamierza.
Możemy być pewni, że Bergoglio rzeczywiście chce dokonać rewolucji? Czy może papież jezuita jest świetnym PR-owcem, który chce poprawić notowania Kościoła?
Bergoglio oczywiście jest świetnym PR-owcem, bo zna się na przekazie, potrafi się komunikować ze wszystkimi. Moim zdaniem on jednak naprawdę chce dokonać rewolucji i właśnie temu poświęciłem swoją książkę. Rewolucji rozumianej jako proces przemian. Niestety nie wiemy, jak ona się zakończy. Czy Franciszkowi tak jak Rooseveltowi uda się stworzyć „nowy ład”, czy tak jak Gorbaczow zacznie swoją pieriestrojkę, która jednak nie potrwa długo? Tego dziś nie wiemy – pokaże to przyszłość.
Marco Politi – watykanista, publicysta dziennika „La Repubblica”, współautor książki „Jego świątobliwość Jan Paweł II i nieznana historia naszych czasów”, autor książki „Joseph Ratzinger. Kryzys papiestwa”.
Agnieszka Zakrzewicz – dziennikarka specjalizująca się w tematyce kościelnej i watykańskiej, mieszka w Rzymie. Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazały się dwa tomy jej krytycznych rozmów o współczesnym Kościele katolickim, „Głosy spoza chóru” i „Watykański labirynt”.
Czytaj także:
Ruben Dri: Franciszek zmienia tylko fasadę Kościoła [rozmowa Artura Domosławskiego]
Agnieszka Zakrzewicz: Watykan to finansowy labirynt