Świat

Płonący McDonald’s w Kalifornii to symbol schyłkowej fazy amerykańskiego turbokapitalizmu

Stany Zjednoczone 2025 to nowa, końcowa faza dystopii, w której wszyscy uczestniczymy – jako sprawcy, ofiary, bierni obserwatorzy czy sfrustrowani swoją bezsilnością aktywiści i aktywistki, albo – jak kto woli – roszczeniowe, wkurzające dzieciaki z kolorowymi włosami, które najadły się kool-aidu z lewacką propagandą.

Pożary w Los Angeles w ciągu kilku dni zniszczyły 12 tysięcy budynków, w tym leżącą nad brzegiem oceanu willę Paris Hilton. Dziedziczka uspokoiła Amerykanów, pisząc na Instagramie, że swój płonący (wart 8,4 mln dolarów) dom widziała tylko na ekranie telewizora i że zarówno ona, jak i jej rodzina, w tym słynne pieski rasy chihuahua, są w bezpiecznym miejscu. Wrzuciła też nagranie pożaru zrobione z dużej odległości, stwierdzając, że „nigdy czegoś takiego nie widziała” oraz że „nikt nie powinien tego doświadczyć”.

Widziały i doświadczyły tego miliony mieszkańców Brazylii i Boliwii, gdy w 2024 roku ogień zmusił ich do ewakuacji, wielu pozbawiając dachu nad głową. Albo dorzecza Konga, gdzie w ciągu ostatnich osiemnastu lat podwoiła się liczba aktywnych pożarów, co naukowcy zgodnie tłumaczą wzrostem średnich temperatur, wynikającym z działań człowieka. O doświadczeniu patrzenia – niekoniecznie z bezpiecznego dystansu – na cały swój majątek stojący w płomieniach mogliby opowiedzieć Paris także niezamożni Amerykanie, stanowiący większość poszkodowanych w kalifornijskich pożarach z 2020 roku, które objęły ponad 800 tys. ha, zabijając 33 osoby.

Monbiot: Władcy pustyni

czytaj także

Monbiot: Władcy pustyni

George Monbiot

W 2017 roku ukazały się wyniki badania przeprowadzonego przez zespół szwedzkich naukowców pod kierownictwem profesora Stefana Gösslinga, demaskujące celebrytów i innych przedstawicieli amerykańskich elit o szczególnie swobodnym podejściu do zmian klimatycznych. Na pierwszym miejscu znalazł się Bill Gates, który w ciągu roku przeleciał 343 tys. kilometrów. Miejsce drugie, z wynikiem 274 tys. kilometrów, zajęła Paris Hilton, której podniebne wojaże w ciągu roku wypuściły do atmosfery ponad 1,300 ton dwutlenku węgla, czyli ponad 10 tys. razy więcej niż loty przeciętnego mieszkańca Ziemi.

Milionerka co prawda nigdy nie wypowiedziała się na temat swoich nawyków podróżniczych czy kwestii rosnących temperatur, rekomendowała za to samochody elektryczne, więc na pewno nie jest jej wszystko jedno. Zresztą w upodobaniu do przemieszczania się wszędzie samolotem, najlepiej prywatnym, dawno przebiły ją takie osobistości, jak Taylor Swift, Jay-Z, Steven Spielberg, Kim Kardashian, Oprah Winfrey czy Travis Scott.

Tym razem na biednego nie trafiło

Ogień, który 7 stycznia zrównał z ziemią luksusowe osiedle Pacific Palisades, w ciągu tygodnia objął 15 tys. ha, zabił co najmniej 24 osoby, a ponad 180 tys. zmusił do ewakuacji. Jako że w 2024 roku Kalifornia odnotowała w sumie 8 tys. „dzikich pożarów” (wildfires), zaskakiwać może jedynie wczesna pora – styczeń należy do najmniej „ognistych” miesięcy.

Zaskoczenie z pewnością nie towarzyszy naukowcom badającym zmiany klimatyczne – 2024 był pierwszym pełnym rokiem, w którym globalne temperatury przekroczyły średnie wartości sprzed epoki przemysłowej o 1,5 stopnia C. Ani amerykańskim firmom ubezpieczeniowym, przezornie ograniczającym zakres świadczonej ochrony w strefach wysokiego ryzyka pożarowego. W marcu 2024 roku jedna z nich – State Farm – ogłosiła, że nie odnowi 30 tys. polis w całej Kalifornii ze względu na „rosnące ryzyko pożarów i coraz wyższe koszty budowy”. W samym Pacific Palisades decyzja objęła ponad tysiąc ubezpieczeń.

Acemoglu: Jak upadała amerykańska demokracja

czytaj także

Swoje wille mają tam m.in. Oprah Winfrey i Steven Spielberg. To znaczy mieli – obydwa nazwiska znalazły się na liście poszkodowanych w Palisades Fire. Jak również w pierwszej dziesiątce rankingu opublikowanego w 2022 roku przez brytyjską firmę marketingową Yard, która zbadała, które spośród gwiazdorskich odrzutowców emitują najwięcej dwutlenku węgla w skali roku. Na pierwszym miejscu wylądowała Taylor Swift, która także posiada willę w Kalifornii, w związku z czym plotkarskie media musiały spieszyć z informacją, że „Miss Americana” oraz cały jej dobytek znajdują się poza obszarem ewakuacji.

Według danych Oxfamu prywatne odrzutowce i jachty miliarderów w półtorej godziny emitują więcej dwutlenku węgla niż przeciętna osoba przez całe swoje życie. Zamożne osoby mają też średnio większe domy, których ogrzewanie i chłodzenie zużywa więcej energii. Najbogatsi Amerykanie emitują średnio 56,5 tony dwutlenku węgla na osobę rocznie (wobec 14,4 tony w przypadku przeciętnego obywatela, który potrzebowałaby średnio 1500 lat, by wyprodukować tyle węgla, co topowe 1 proc. w ciągu jednego roku). W sumie 1 proc. najzamożniejszych ludzi na świecie odpowiada za emisje równe tym wytwarzanym przez 66 proc. najuboższych.

Jednak Oprah, Spielberg i Swift wielokrotnie dawali świadectwo swojej troski o klimat. Ta pierwsza zapewniła na swoim blogu, że „w życiu najbardziej ceni środowisko naturalne”, promowała też energooszczędne projekty domów, zachęcając fanów do dokonywania etycznych wyborów konsumenckich, a w dodatku wpłaca darowizny na cele związane z ochroną środowiska.

Reżyser Parku Jurajskiego również angażuje się w zieloną filantropię, w wywiadzie z 2018 roku powiedział, że „przeraża go globalne ocieplenie”, ganiąc ludzi, którzy „beztrosko idą przez życie”, nie przejmując się swoim wpływem na środowisko, poza tym jego kultowa seria o dinozaurach podniosła ponoć zainteresowanie społeczeństwa światem przyrody.

Taylor Swift wielokrotnie wykorzystała swoją platformę, by mówić o pilnej potrzebie działań na rzecz klimatu, wybiera ekologiczne marki modowe i zachęca fanów do recyklingu oraz ograniczania ilości odpadów.

Płoną świątynie amerykańskiego turbokapitalizmu

Gdybym miała wskazać pojedyncze zdjęcie, które najlepiej oddaje klimat mrocznej transgresji i absurdu, towarzyszący schyłkowej fazie amerykańskiego turbokapitalizmu, wybrałabym to przedstawiające płonącą restaurację McDonald’s, zrobione w miniony wtorek w Los Angeles.

Sieć odpowiada za produkcję ponad 53 mln ton metrycznych gazów cieplarnianych (GHG) rocznie, zostawiając w tyle niektóre państwa, m.in. Norwegię. Wynika to przede wszystkim z oparcia dań na mięsie, głównie wołowinie – udział McDonalda w światowej sprzedaży krowiego truchła wynosi do 2 proc. Produkcja mięsa generuje dwukrotnie więcej zanieczyszczeń niż wytwarzanie produktów roślinnych, a mięsna dieta odpowiada za prawie 60 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych związanych z produkcją żywności.

Ciemne Oświecenie i mafia z PayPala, czyli za co płaci Elon Musk

Dodajmy, że choć McDonald’s zobowiązał się do osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 roku, dotąd nie poczynił żadnych znaczących kroków w tym kierunku, licząc, że masy zadowolą się zapewnieniami o „poważnym traktowaniu sprawy” i skupią na nienawiści do imigrantów, którzy chcą zabrać im pracę, a jednocześnie żyć z zasiłków, uwodząc lub gwałcąc ich żony i córki.

Symbolizm płonącego McDonalda wzmacnia fakt, że 9 grudnia 2024 roku w należącej do sieci restauracji w Altoonie zatrzymano Luigiego Mangione, poszukiwanego w związku z zabójstwem Briana Thompsona – CEO największej w USA firmy sprzedającej ubezpieczenia zdrowotne. Po tym, jak policja poinformowała, że do aresztowania doszło dzięki pracownicy McDonald’s, która rozpoznała zabójcę, ulubiony fast-food Amerykanów zalała fala oskarżeń o kapusiostwo, współpracę z opresyjnym systemem i zdradę zwykłego obywatela, zgnębionego przez firmy ubezpieczeniowe, zarabiające na odmawianiu ludziom koniecznego leczenia.

Mocnym konkurentem dla dogorywającego McDonalda jest zdjęcie spalonego niemal do ziemi 100-letniego gmachu Palisades Starbucks, w którym mieścił się outlet sieciówki. Starbucks od lat mierzy się z krytyką ze strony organizacji proklimatycznych, m.in. w związku z oparciem swojego modelu biznesowego na ziarnach kawy arabica. Prognozy wskazują, że 80 proc. gruntów, na których jest ona obecnie uprawiana, do 2050 roku będzie do tego niezdatnych ze względu na rosnące temperatury i zmieniające się warunki pogodowe. Starbucks co prawda wyznaczył ambitne cele dotyczące zmniejszenia śladu węglowego i odpadów o 50 proc. do 2030 roku, ale jak na razie zarówno jego emisje, jak i produkcja odpadów rosną z roku na rok. W latach 2019–2023 ślad węglowy korporacji wzrósł o 8 proc., zaś ilość odpadów trafiających na wysypiska o 13 proc.

Do licznych problemów wizerunkowych Starbucksa należy pozew zbiorowy, w którym sieciówce zarzuca się m.in. wprowadzanie konsumentów w błąd poprzez oznaczanie swojej kawy i herbaty jako „w 100 proc. etycznych”. Amerykański gigant zaopatruje się na farmach w Brazylii, Gwatemali i Kenii, gdzie pracownicy traktowani są jak „współcześni niewolnicy”, pracownice spotykają się z „seksualnym wykorzystywaniem przez kierowników” i gdzie „korzysta się z pracy dzieci”.

Za to CEO korporacji, Brian Niccol, może pochwalić się zarobkami wynoszącymi ponad 100 mln dol. rocznie (jego poprzednik, Laxman Narasimhan, w 2023 roku zarobił 14,6 mln dol.), a także służbowym odrzutowcem, którym co najmniej trzy razy w tygodniu przemieszcza się między swoją kalifornijską willą a biurem w Seattle.

W oficjalnych komunikatach Starbucks zapewnia jednak o swoim nieustannym dążeniu do zrównoważonego rozwoju i ograniczania śladu węglowego.

Na ratunek obrazom i rzeźbom

Stany Zjednoczone 2025 roku to nowa, końcowa faza dystopii, w której wszyscy uczestniczymy – jako sprawcy, ofiary, bierni obserwatorzy czy sfrustrowani swoją bezsilnością aktywiści i aktywistki, albo – jak kto woli – roszczeniowe, wkurzające dzieciaki z kolorowymi włosami, które najadły się kool-aidu z lewacką propagandą i blokują autostrady, przez co każdemu z nas może się kiedyś zdarzyć stanie w korku.

Pamiętacie, jak w 2023 roku członkowie grupy Declare Emergency oblali farbą obudowę rzeźby Mała czternastoletnia tancerka Edgara Degasa w National Gallery of Art w Waszyngtonie? Straty wyliczono na całe 2,4 tys. dolarów. 54-letni sprawcy – Joanna Smith i Timothy Martin – zostali oskarżeni o uszkodzenie eksponatu i spisek. Aktywistkę skazano na 60 dni w zakładzie federalnym, dwa lata pod nadzorem i 150 godzin prac społecznych. Proces jej wspólnika rozpoczął się na początku stycznia. Grozi mu do pięciu lat więzienia.

Wieczorkiewicz: Czy Luigi Mangione jest bohaterem klasy robotniczej?

J.D. Vance, który za nieco ponad tydzień obejmie stanowisko wiceprezydenta, już w 2023 roku przedstawił w Kongresie Consequences for Climate Vandals Act – ustawę zaostrzającą kary za „dewastację sztuki i mienia w ważnych instytucjach kulturalnych”. Donald Trump stwierdził natomiast, że „ekowandalizm podważa legitymację dyskursu dotyczącego kwestii klimatycznych i odciąga uwagę od istotnych rozwiązań”.

Podczas swojej pierwszej kadencji, zapewne chcąc tę uwagę odzyskać, Trump zerwał paryskie porozumienie klimatyczne – nastawione na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, a tym samym przeciwdziałanie klęskom żywiołowym, w tym pożarom – jak również doprowadził do wykreślenia 100 przepisów środowiskowych, podwyższenia limitów emisji dwutlenku węgla z elektrowni i pojazdów oraz zniesienia ochrony terenów podmokłych. Jego administracja aktywnie promowała rozwój paliw kopalnych na ziemiach federalnych, w tym plany wierceń w Arctic National Wildlife Refuge.

„Ekowandali” można uciszyć pozwami, wsadzić za kratki i przy wsparciu mainstreamowych mediów przekonać opinię publiczną, że stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Potem wystarczy usiąść i obserwować, jak ogień otacza Getty Villa Museum, w którego liczących 44 tys. eksponatów zasobach znajdują się m.in. kolekcje pochodzące z Imperium Rzymskiego, licząc, że znajdą się jacyś migranci – ewentualnie bezdomni, a najlepiej jedno i drugie – których będzie można za to wszystko obwinić.

Palisades Fire oszczędził Getty Villa Museum (spłonęła jedynie okoliczna roślinność), swój apetyt na sztukę zaspokajając m.in. kolekcją obrazów amerykańsko-ormiańskiego artysty Jirayra Zorthiana, która znajdowała się w zasobach społecznego centrum sztuki Zorthian Ranch w Altadenie, oraz 95 proc. infrastruktury samego centrum. Ze względów bezpieczeństwa tymczasowo zamknięto pobliskie Muzeum Sztuki Hrabstwa Los Angeles (LACMA), Hammer Museum, Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCA), a także kilka komercyjnych galerii sztuki.

Czego się nie robi dla wolności słowa?

Na wiecu w Pensylwanii, dwa dni przed listopadowymi wyborami, Trump dwukrotnie użył słowa „oszustwo”, odnosząc się do wysiłków na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. „Nie mamy problemu z globalnym ociepleniem” – zapewnił, wskazując, że ostatnia jesień była chłodniejsza „Pamiętacie, jak to się zaczęło?” – kontynuował, przywołując niewiążącą rezolucję, którą w 2019 roku przedstawiła w Kongresie demokratka Alexandria Ocasio-Cortez. „Przyszła i zaczęła krzyczeć na senatorów, którzy są tam od 30 lat. A my wydaliśmy miliardy dolarów na, wiecie, stawianie turbin wiatrowych na tych wspaniałych równinach, polach, dolinach i w oceanach. A potem mieliśmy jednego wieloryba w ciągu, myślę, 50 lat. W zeszłym roku 18 z nich ocean wyrzucił na brzeg, martwe. No, to wszystko to wielkie oszustwo”.

Co prawda naukowcy nie znaleźli dotąd korelacji między rozwojem energii wiatrowej a wymieraniem wielorybów wzdłuż wybrzeża Atlantyku, ale to nie ma znaczenia, zwłaszcza odkąd Mark Zuckerberg wylizał prezydenckie buty i ogłosił, że Meta, śladem Twittera pod rządami Elona Muska, rezygnuje ze wprowadzonego w 2016 roku programu weryfikacji treści na Facebooku i Instagramie przez zatrudnionych w tym celu moderatorów na rzecz „notatek społeczności”, tworzonych przez zwykłych użytkowników. Na razie tylko w Stanach – kraje europejskie mają bowiem opresyjne przepisy, które ograniczają „wolność słowa”, przez co człowiek musi się martwić, że dostanie upomnienie za wzywanie do antysemickich pogromów, grożenie użytkowniczkom gwałtami czy publikowanie sfałszowanych danych na temat zmian klimatycznych, co tworzy zbyt daleko idące ograniczenia dla skrajnie prawicowych partii politycznych.

W 2022 roku Facebook dodał etykiety weryfikacyjne do prawie 50 proc. treści zaprzeczających zmianom klimatycznym. Na ponad 13 milionów postów graficznych opublikowanych od sierpnia do października 2020 roku, przeanalizowanych przez naukowców z Columbia University i George Washington University, 23 proc. zawierało dezinformację (39 proc. w przypadku treści prawicowych i 5 proc. w przypadku lewicowych).

Shore, Hochschild, Sutowski: „Co robić?”, gdy Ameryką rządzi faszysta [rozmowa]

Algorytm Facebooka ma też silniejszą niż inne tego typu platformy preferencję względem treści budzących silne emocje i wprowadzających w błąd, co daje im większą widoczność. W raporcie z badania przeprowadzonego na Uniwersytecie Bostońskim stwierdzono zaś, że poprzez rekomendowanie treści zgodnych z istniejącymi przekonaniami użytkowników Facebook wzmacnia dezinformację klimatyczną w większym stopniu niż np. X.

Zuckerberg w swoim oświadczeniu na temat planowanych zmian powołuje się na platformę Muska, który w ciągu roku od jej zakupu doprowadził do trzykrotnego wzrostu liczby wpisów zawierających sprzeczne z ustaleniami naukowymi twierdzenia dotyczące globalnego ocieplenia (rekord padł w 2022 roku – 850 tys. wobec 220 tys. w roku 2020). X zaczął też rekomendować użytkownikom wyszukującym hasło „klimat” treści „demaskujące oszustwo klimatyczne”.

Powody decyzji Zuckerberga można podzielić na oficjalne, dostosowane do oczekiwań gawiedzi spod znaku MAGA, oraz rzeczywiste, sprowadzające się do dbałości o interesy samego Zuckerberga. A że interesy te nie przypadkiem pokrywają się z interesami Donalda Trumpa i alt-rightu, idąc w ślady X Elona Muska, właściciel Mety zagwarantował sobie miejsce u boku pary prezydenckiej (jak mówi się o Musku i Trumpie), w wierchuszce konsolidującej się amerykańskiej plutokracji.

Ogień w Kalifornii a ogień w Gazie

Od tygodnia w mediach społecznościowych pojawiają się treści łączące kalifornijskie pożary z trwającą anihilacją Strefy Gazy, sponsorowaną przez Stany Zjednoczone i Niemcy, a w mniejszym stopniu także inne państwa Zachodu. Złośliwi wskazują m.in., że tylko w ciągu pierwszych 120 dni bombardowań sprowokowanych atakiem Hamasu z 7 października 2023 roku armia izraelska przekroczyła roczną emisję CO2 26 krajów.

W raporcie z października 2016 roku, przygotowanym przez amerykański think tank Institute for Policy Studies, wyliczono, że skuteczne przeciwdziałanie zmianom klimatycznym wymaga zainwestowania co najmniej 55 mld dolarów. Budżet państwa na 2017 rok przewidywał 21 mld dol. na ten cel, pozostawiając niedobór w wysokości 34 mld dol. Niestety, rządzący mieli wówczas inne priorytety, jak np. podpisane przez Baracka Obamę porozumienie z Izraelem, zobowiązujące Stany do udzielenia Jerozolimie pomocy wojskowej o łącznej wartości 38 mld dolarów w ciągu dekady (2019–2028). Jako że nic tak nie łączy republikańskich i demokratycznych elit jak stawianie interesów wątpliwego sojusznika o ludobójczych skłonnościach nad interesami niezamożnych Amerykanów, przetasowania na politycznym szczycie nie przynoszą znaczących zmian w tym zakresie.

Nadchodzi Trump. Co jego prezydentura oznacza dla Polski?

Biden sporo inwestował w mordowanie palestyńskich cywili, ale się nie cieszył, Trumpowi przyniesie to więcej satysfakcji. Ten pierwszy na ostatniej prostej dorzucił do budżetu armii Izraela 8 mld dol., drugi zapowiedział, że jeśli do dnia jego inauguracji (20 stycznia) Hamas nie uwolni izraelskich zakładników, na Bliskim Wschodzie „wybuchnie piekło”, co wielu odczytało jako zapowiedź zbrojnej interwencji USA w tym rejonie.

Warto wspomnieć, że amerykańskie wojsko to największy instytucjonalny konsument paliw kopalnych na świecie, a gdyby było krajem, znalazłoby się wśród największych emitentów gazów cieplarnianych. Tylko w 2017 roku wyemitowało 59 mln ton CO2 – więcej niż Szwecja czy Szwajcaria. Od inwazji na Afganistan w 2001 roku operacje wojskowe armii USA wypuściły do atmosfery ponad 1,3 mld ton ekwiwalentu dwutlenku węgla.

Wśród osób, którym ruiny Pacific Palisades przywiodły na myśl spaloną do ziemi Gazę, znalazła się Jamie Lee Curtis – aktorka podzieliła się skojarzeniem podczas konferencji prasowej poświęconej swojemu ostatniemu filmowi. Jako że wcześniej wielokrotnie deklarowała poparcie dla działań Izraela, w tysiącach wpisów i komentarzy zarzucono jej hipokryzję, wybiórczą empatię oraz brak wyczucia.

Jeszcze ostrzejsze reakcje wywołało oświadczenie Ambasady Izraela w Waszyngtonie: „Nasze serca są z mieszkańcami południowej Kalifornii, ponieważ pożary nadal wpływają na społeczności. Izrael solidaryzuje się z poszkodowanymi, a my przesyłamy siłę odważnym strażakom i służbom ratowniczym, którzy niestrudzenie pracują, aby chronić życie i domy” – czytamy we wpisie z 9 stycznia. „Palicie szpitale i uchodźców podczas transmisji na żywo” – skomentował na X dziennikarz Talha Ahmad.

Backlash spotkał też Jamesa Woodsa, który w rozmowie z CNN zalał się łzami, przekonany, że z jego posiadłości w Pacific Palisades pozostały zgliszcza. „Jednego dnia pływasz w swoim basenie, a nazajutrz tego wszystkiego nie ma. Myślałem, że będę silniejszy” – cedził na wizji. Aktorowi wyciągnięto wpisy z 2023 roku, odnoszące się do inwazji Izraela na Gazę, wykpiwając rozpaczliwą tęsknotę za luksusową posiadłością z basenem: „Bombardujcie dzikusów, którzy to zrobili, aż wrócą do epoki kamienia łupanego. Nie ma szarych stref. Zabijcie ich wszystkich” – pisał Woods. A także: „Żadnego zawieszenia broni. Żadnego kompromisu. Żadnego przebaczenia #KillThemAll”.

Polityczne MMA: soft power budowane pięściami

Rażący brak współczucia internauci okazali kalifornijskiemu milionerowi Keithowi Wassermanowi. „Czy ktokolwiek ma dostęp do prywatnej straży pożarnej, żeby uchronić nasz dom w Pacific Palisades? Trzeba działać szybko. Wszystkie sąsiednie domy płoną. Zapłacimy każdą kwotę. Dziękujemy” – napisał na X CEO dużej firmy inwestycyjnej, wystawiając się na żer ogarniętych zawiścią mas, w komentarzach wzywających „drugiego Luigiego”.

Podczas gdy prywatne usługi strażackie cieszą się w Kalifornii rosnącą popularnością, budżet Departamentu Straży Pożarnej Los Angeles (LAFD) na rok 2024–2025 zredukowano o 2 proc. (ok. 17,6 mln dolarów). Rada miejska zatwierdziła wprawdzie umowę podnoszącą wynagrodzenia, co doprowadziło do ogólnego wzrostu budżetu LAFD, jednak szefowa departamentu Kristin Crowley twierdzi, że cięcia utrudniły departamentowi skuteczne reagowanie na sytuacje awaryjne, szczególnie w trwającym sezonie pożarowym.

Jest wiele sposobów, by oszczędzić na usługach publicznych, a Stany Zjednoczone wykazują się zdumiewającą kreatywnością w tym względzie. Zasoby przeciwpożarowe Kalifornii w 30 proc. opierają się na dostawach z tamtejszych więzień – z trwającym kataklizmem walczy ponad 900 skazańców. Zarabiają 5,80–10,24 dol. dziennie – wielokrotnie mniej niż zawodowcy – a przy tym są czterokrotnie bardziej narażeni na urazy, takie jak złamania, i ośmiokrotnie bardziej na wdychanie dymu w porównaniu z etatowymi strażakami, m.in. dlatego, że przed przydzieleniem do służby przechodzą zaledwie 2–3 tygodniowe szkolenie, podczas gdy zawodowcy mają za sobą trzy lata rygorystycznego stażu.

Jako że państwo amerykańskie robi wszystko, by cele więzienne nie świeciły pustkami – m.in. dbając o nieustanny wzrost liczby bezdomnych, a następnie aresztując za spanie w miejscach publicznych – rąk do gaszenia pożarów wywołanych przez bogaczy z pewnością nie zabraknie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Patrycja Wieczorkiewicz
Patrycja Wieczorkiewicz
redaktorka prowadząca KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka, feministka, redaktorka prowadząca w KrytykaPolityczna.pl. Absolwentka dziennikarstwa na Collegium Civitas i Polskiej Szkoły Reportażu. Współautorka książek „Gwałt polski” (z Mają Staśko) oraz „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności” (z Aleksandrą Herzyk).
Zamknij