Twój koszyk jest obecnie pusty!
7 największych szkód, jakie poczynił Nord Stream
Budowa Nord Stream umożliwiła Rosji agresję na Ukrainę, pogłębiła podziały w UE, spowolniła transformację energetyczną i zatruła Bałtyk. Co jeszcze „zawdzięczamy” temu rosyjsko-niemieckiemu projektowi?

🌍 Gazociągi Nord Stream umożliwiły Rosji ominięcie Europy Środkowo-Wschodniej, osłabiając jej pozycję geopolityczną i ułatwiając agresję na Ukrainę.
➗ Projekt podzielił Unię Europejską i zwiększył zależność Niemiec od taniego gazu z Rosji, co opóźniło transformację energetyczną i osłabiło europejską solidarność.
💰 Rosja zarabiała miliardy euro dziennie na eksporcie gazu, co bezpośrednio finansowało zbrojenia i wzmocniło autorytarny reżim Putina.
💣 Budowa i wysadzenie Nord Stream poważnie zaszkodziły środowisku, m.in. przez największy w historii wyciek metanu do Bałtyku.
Wypuszczenie przez polski sąd podejrzewanego o wysadzenie gazociągów Nord Stream Wołodymyra Żurawlowa zbiegło się w czasie z przesłuchaniem przed komisją parlamentarną Meklemburgii-Pomorza Przedniego byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera. Polityk, który niedługo po podpisaniu z Rosją umowy o budowie gazociągu Nord Stream dostał od Kremla stanowisko w radzie nadzorczej budującego go konsorcjum, zaciekle bronił swoich decyzji w sprawie niemiecko-rosyjskiej inwestycji – między innymi utworzenia w 2021 roku Fundacji Ochrony Klimatu i Środowiska, która miała umożliwić finalizację budowy drugiej nitki kontrowersyjnego gazociągu. Warto dodać, że Schroeder był już wtedy szefem rady dyrektorów rosyjskiego giganta naftowego Rosneft.
Nad skompromitowanym do cna politykiem nie warto się rozwodzić. Warto jednak przypomnieć szkody, jakie wyrządziła budowa obu nitek tej inwestycji. Oto siedem najważniejszych.
1. Ominięcie infrastruktury przesyłowej państw Europy Środkowo-Wschodniej
Dzięki budowie Nord Stream I i II Rosja mogła przesyłać gaz do Europy Zachodniej, w szczególności do Niemiec, z pominięciem krajów naszego regionu. Wcześniej surowiec docierał do Unii Europejskiej poprzez sieć gazociągów przebiegających przez Ukrainę, Polskę, Czechy i Słowację. Dawało to państwom Europy Środkowo-Wschodniej możliwość bardziej suwerennego kształtowania swojej polityki zagranicznej względem Rosji i Niemiec. Ewentualne agresywne działania Kremla względem nich mogłyby się skończyć zablokowaniem przesyłu, odcięciem UE od gazu i tym samym naciskiem państw europejskich, by jak najszybciej zakończyć działania wojenne. Dla Rosji kluczowe było odcięcie Ukrainy, czego dowodem planowany krótki gazociąg Jamał II, który miał biec z Białorusi, przez Polskę wschodnią, do Słowacji. Jego budowa nie doszła do skutku, jednak Kreml uruchomił gazociąg po dnie Bałtyku, co umożliwiło mu uderzenie w Ukrainę w 2014 i 2022 roku.
2. Skłócenie wewnętrzne państw Unii Europejskiej
Kreml zawsze stawiał na kontakty bilateralne z państwami Unii Europejskiej, gdyż dzięki temu mógł wobec nich stosować swoją ulubioną taktykę „dziel i rządź”. UE jako całość była (i jest) dla Rosji znacznie trudniejszą stroną rozmów, negocjacji i dyplomacji niż poszczególne państwa, wśród których w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jest wiele małych i łatwych do połknięcia przez Moskwę podmiotów. Należące do UE państwa EŚW od początku głośno krytykowały Gazociąg Północny, alarmując, że to czysto geopolityczna inwestycja, która umożliwi Moskwie agresywne działania wymierzone względem nich lub sąsiadów. Berlin utrzymywał, że to czysto biznesowy projekt, co było oczywistym kłamstwem i budowało nieufność względem Niemiec – szczególnie w Polsce, której spod nosa uciekały również miliardy złotych z tytułu tranzytu gazu.
3. Zapewnienie Rosji stałego dopływu gotówki
Nord Stream umożliwił Rosji zwiększenie przesyłu gazu do Europy, z czego ochoczo korzystała. Według danych Russian Fossil Tracker w przeddzień drugiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku Unia Europejska codziennie przelewała na konto Kremla ok. 600 mln euro z tytułu zakupów rosyjskich paliw kopalnych. Tak, codziennie. UE przed drugim etapem wojny w Ukrainie odpowiadała za około 60 proc. dochodów Kremla z paliw. Dzięki temu Moskwa mogła się zbroić, a reżim umacniać swoją pozycję w rosyjskim społeczeństwie, oddając mu drobną część tego wielkiego tortu, co dla przyzwyczajonych do biedy Rosjan było dowodem na skuteczność i przychylność cara, czyli Władimira Putina.
4. Legitymizacja Rosji w oczach Europy
Nieustanne przekonywanie przez Berlin, że budowa Nord Stream to tylko zwyczajny projekt biznesowy, nie tylko umożliwiło uruchomienie pierwszej nitki gazociągu i niemal finalizację drugiej, ale też dało „glejt” Kremlowi na realizację innych projektów. Skoro tak cywilizowany kraj jak Niemcy może spokojnie z Putinem prowadzić kosztowne biznesy, to dlaczego też nie spróbować? Przypomnijmy, że Rosja zorganizowała piłkarski Mundial w 2018 roku, a więc cztery lata po aneksji Krymu i inwazji tak zwanych zielonych ludzików na Donbas. W przeddzień pierwszej agresji na Ukrainę organizowała zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Rosyjscy oligarchowie wykupywali nieruchomości w Londynie, wozili się jachtami po europejskich portach na Morzu Śródziemnym i wysyłali swoje potomstwo na studia w Europie. Byli traktowani jako zupełnie normalni Europejczycy, chociaż każdy dobrze zorientowany i uczciwy komentator doskonale wiedział, że Moskwa knuje przeciw państwom byłego Bloku Wschodniego.
5. Uzależnienie Niemiec od tanich paliw
Niemiecka gospodarka przeżywa obecnie ciężkie chwile, a niegdyś uznawany za przykład doskonałej organizacji niemiecki przemysł obecnie jest zapóźniony i w niektórych aspektach przestarzały. Szczególnie motoryzacja, która na długo zatrzymała się na etapie trujących diesli, a niemieckie koncerny samochodowe notowały afery związane z ukrywaniem prawdziwych danych o emisji zanieczyszczeń. Obecnie słynny Volkswagen odznacza się gorszą rentownością i zyskownością niż francusko-włoski Stellantis, powstały z połączenia koncernów Peugeot-Citroen i Fiat. Zapóźnienie niemieckich koncernów, w niektórych obszarach nawet na tle przemysłu francuskiego i włoskiego, wynika z faktu, że Niemcy korzystały na potęgę z tanich dostaw źródeł energii z Rosji, co zniechęcało do innowacji oraz inwestycji w nowe rozwiązania i technologie.
6. Opóźnienie unijnej transformacji energetycznej
Zapewnienie niemieckiemu przemysłowi tanich dostaw paliw kopalnych z Rosji negatywnie wpłynęło również na europejską transformację energetyczną. Dla Niemiec gaz miał być surowcem przejściowym w okresie transformacji, więc stawiały na elektrownie gazowe, rezygnując ze znacznie czystszej energii jądrowej. Niewątpliwie dostawy gazu z Kremla umożliwiły Berlinowi wyłączanie kolejnych bloków jądrowych. Tymczasem gaz jest – podobnie jak ropa i węgiel – zwyczajnym paliwem kopalnym, emitującym podczas spalania dwutlenek węgla oraz inne zanieczyszczenia. Ta krótkowzroczna polityka doprowadziła do sytuacji, w której Niemcy po 2022 roku, gdy zostały odcięte od zdecydowanej większości dostaw ze Wschodu, musiały powrócić do spalania węgla. Według danych Electricity Maps 20 października Niemcy produkowały 14 proc. swojej energii z węgla i 7,5 proc. z gazu, emitując ekwiwalent 233g CO2 na kilowatogodzinę. Pobliska Francja zaledwie 18g/kWh.
7. Naruszenie ekosystemu Bałtyku
Od początku inwestycji w drugą nitkę ekolodzy protestowali przeciw budowie tej instalacji gazowej na dnie Bałtyku. Ruszyła ona jeszcze przed uzyskaniem zezwoleń, niszcząc chociażby położony w Rosji Rezerwat Kurgalski. Ekolodzy próbowali zablokować inwestycję w 2016 roku, argumentując, że Morze Bałtyckie jeszcze nie zregenerowało się po budowie pierwszej nitki, która była przecież ogromną ingerencją w jego ekosystem nie tylko na samym dnie. Oczywiście zdecydowanie największe szkody poczyniło wysadzenie gazociągu we wrześniu 2022 roku, w wyniku którego do Morza Bałtyckiego wydostało się niespełna 500 tysięcy ton metanu. Był to największy jednorazowy wyciek zanieczyszczeń do Bałtyku w historii, gdyż w momencie wysadzenia rura była szczelnie wypełniona gazem. Większość wycieku wydostało się do atmosfery, emitując przy tym ogromne ilości dwutlenku węgla, ale według szwedzkich naukowców z Uniwersytetu w Göteborgu w morzu mogło zostać nawet kilkadziesiąt tysięcy ton metanu. Warto też jasno zaznaczyć, że wysadzenie Nord Stream było zdecydowanie uzasadnionym działaniem zbrojnym wymierzonym przeciw agresorowi, więc odpowiedzialność za to spada na Rosję, która zbudowała tę instalację, a potem dzięki niej zaatakowała Ukrainę. Część odpowiedzialności spada również na jej partnerów „biznesowych” z Niemiec, z Gerhardem Schroederem na czele.
Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.