Czekają na wjazd do Polski na granicy polsko-białoruskiej w białoruskim Brześciu.
Od lata tego roku dla nikogo nie jest tajemnicą, że kilkuset uchodźcach z Czeczeni czeka na wjazd do Polski na granicy polsko-białoruskiej w białoruskim Brześciu. Polacy nie wpuszczają Czeczenów do kraju, a w samej Czeczeni Ramzan Kadyrow mówi, że nikogo w Brześciu nie ma, bo przecież nie ma od czego z takiego kraju jak Czeczenia uciekać. W mieście Brześć pracuje organizacja Human Constanta, która zajmuje się problemem uchodźców z Kaukazu Północnego. Pojechałam do Brześcia, żeby zobaczyć na własne oczy, jak wygląda sytuacja.
W niedzielę rano na dworcu w Brześciu spotkałam Wiaczesława, współpracownika w Human Constanta. Kiedy czekałam w poczekalni dworca, dookoła mnie biegały dzieci, panie w chustkach na głowie sprzątały podłogę, mężczyźni rozmawiali i wychodzili na papierosa. Wiaczesław od razu po przyjściu poinformował mnie o głównych zasadach, jakie panują w kontaktach Czeczenami: nie robić zdjęć, nie nagrywać rozmów, bo „jak to zobaczą tam u nich, będą mieli kłopoty”.
Białoruska inicjatywa obrońcow praw człowieka Human Constanta zaczęła swoją pracę na początku września, kiedy w Brześciu byli już uchodźcy z Kaukazu Północnego. Według Human Constanta kryzys rozpoczął się, dlatego że polskie władze nie wykonują zobowiązań międzynarodowych dotyczących przyznawania azylu politycznego.
Codziennie rano do polskiej granicy przybywają nowe osoby, większość z nich ucieka z Czeczeni pociągiem relacji Brześć–Terespol, tym o 8:45 białoruskiego czasu. Dlaczego o tej porze? Bo pierwsza „segregacja” odbywa się już przy kasach dworca kolei białoruskich.
Osobom z Kaukazu po prostu sprzedają bilety tylko i wyłącznie na poranny pociąg i tylko na miejsca znajdujące się w trzech ostatnich wagonach, tym samym oddzielając ich od reszty pasażerów, tych posiadających wizy.
Dalej, straż graniczna w Polsce odmawia przyjmowania od ludzi, czy to pisemnych, czy ustnych próśb o nadanie statusu uchodźcy i odprawia następnym pociągiem z powrotem do Brześcia. Według prawa służby graniczne RP muszą przyjąć takie podanie, a wnioskodawcy powinni otrzymać tymczasowe dokumenty uprawniające do pobytu w Polsce i czekać na decyzję w sprawie złożonego podania. Teraz do Polski dostają się tylko 2-3 rodziny dziennie. Reszcie zostaje do paszportu wstawiona pieczątka odmowy wjazdu, jakby byli turystami bez wizy. Według jakich kryteriów jedni są wpuszczani, a nie inni – nie wiadomo.
Już po południu grupa 2-3 osób z organizacji Human Constanta spotyka ludzi z wracającego z Polski pociągu. Na miejscu piszą skargi na polską straż graniczną. Co kilka dni robią to różni ludzie, bo jednej czy dwóm osobom ciężko wytrzymać słuchanie non stop tych samych histori i nie frustrować się kompletną bezradnością.
Uchodźcy podróżują z rodzinami. Średnio rodzina ma 5-6 osób, w niektórych rodzinach są kobiety w ciąży oraz niepełnosprawni.
– 181 z 209 osób wróciło tym razem – powiedział mężczyzna poruszjący się o kulach. – Czy podania już są dostarczone?
– Tak, czekamy na odpowiedzi – mówi Wiaczesław.
Mężczyzna stoi z nami przez chwilę, rozmawiamy o przekroczeniu granicy białorusko-polskiej. On sam ma za sobą już kilka nieudanych prób.
– Łatwo jest ludziom z kartą polaka. A jak ja mam podtwierdzić swoję niemeckie korzenie? Przecież moja babcia była Niemką. A kto puści do ambasady na Białorusi? Bo jak do Rosji wrócę, od razu mnie złapią.
Czeczeni przyjechali tu jeszcze latem, nie mieli przy sobie ciepłej odzieży. Human Constanta zbierała rzeczy z całej Białorusi, ale łatwo nie jest. Niedawno miejscowa gazeta odmówiła im opublikowania ogłoszenia informującego o takiej zbiórce. Trudno jest uzyskać wsparcie lokalnie, od okolicznych Białorusinów. „Najlepsze”, co oferują, to mieszkania „na dobę”.
– 15 euro za noc. Mniej nie proponują.
Ci, którzy już nie mają gdzie iść lub nie mają pieniędzy, nocują na dworcu.
– Wczoraj moich przepuścili – mówi Białorusinka, która czekała na dworcu przekonana, że jej najbliźsi zostaną cofnięci z granicy. – Powiedzieli, że odwieźli ich do hotelu, a potem już do ośrodka. A ci co robią! Mam kolegę w Rosji, jest żołnierzem. I on nie potrafi zrozumieć tych ludzi, a ja mu mówię, że zrozumie, tylko jak sam znajdzie się w takiej sytuacji, że będzie musiał uciekać ze swojego kraju.
Poczekalna dworcowa wypełniona jest rodzinami, które tylko co przyjechły z polskiej granicy i innymi osobami, które dzisiaj nie spróbowały przedostać się do Polski. Pytają jak w ostatnich godzinach wszystko wyglądało.
Od czasu pierwszej wojny w Czeczeni fala uchodźców docierających do Polski nie jest czymś nowym. Brześć jest jedynym przejściem granicznym, do którego Czeczeni mogą kupić bilet bez sprawdzania wizy w paszporcie. Na Białorusi sytuacja wygląda tak, że ci, jako obywatele Rosji, mogą przebywać w mieście nie więcej 90 dni. Nie ma możliwości starania się o azyl, bo na poziomie politycznym od razu zaszkodziłoby to przyjaźni z Rosją. Ukraina nie puszcza obywateli Rosyjskich przez swoją granicę. W samej Rosji nie da się ukryć, ponieważ „kadyrowcy” szybką znajdą każdego uciekającego z kraju. Najłatwiej będzie im go odnaleźć na Białorusi, bo przecież granicy rosyjsko-białoruskiej nie ma.
Podstawowe przyczyny wyjazdu Czeczenów z kraju to bezprawne zatrzymania, porwania, tortury, prześladowania – metody siłowe służące do bezwzględnego podporządkowania sobie ludzi. Chętnie stosuje się zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Bliscy i krewni są zatrzymywani, tylko dlatego, że są spokrewnieni z osobą podejrzaną o popełnienie jakiegoś przestępstwa. W Brześciu słyszę o tym, że „kadyrowcy” szukali w mieście kobiety, która była bohaterką reportażu wyemitowanego w białoruskiej telewizji. Podobno dotarła już do Polski, więc jest bezpieczna.
Kilka razy wolontariusze Human Constanta wyjeżdżali z uchodźcami do Terespolu. Mieli przy sobie wcześniej przygotowane podania w języku polskim oraz odpowiednie pełnomocnictwa dla wolontariuszy. Podania o przyznanie statusu uchodźcy nie były rozpatrywane przez polskich strażników granicznych, a personel Human Constanta zostawał natychmiast oddzielony od uchodźców. Powodów rozdzielenia nie znamy.
Według Konwencji Genewskiej nie można wysyłać uchodźców z granicy do kraju, gdzie nie są bezpieczni. Białorusi nie można nazwać krajem dającym Czeczenom bezpieczeństwo, dlatego że Białoruś ma otwartą granicę z Rosją.
***
Nadzieja Olszewska – białoruska dziennikarka i filmoznawczyni. Prawdziwe nazwisko autorki do wiadomości redakcji.
**Dziennik Opinii nr 292/2016 (1492)