Podobno rosyjskie władze przekazały Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu, że na czas igrzysk homofobiczne prawo nie będzie obowiązywać widzów i zawodników.
Wprowadzenie w Rosji prawa wymierzonego w osoby homoseksualne wywołało ogromne poruszenie na Zachodzie. Każda zagraniczna wizyta prezydenta Władimira Putina spotyka się z protestami, a środowiska LGBT nawołują do bojkotu zimowej olimpiady, która odbędzie się w Soczi w 2014 roku. Władze raczej nie spodziewały się, że przez tę ustawę będą miały tyle problemów.
Obecnie w Rosji za jakiekolwiek pozytywne przedstawienie relacji nieheteroseksualnych grozi mandat. Same sankcje przewidziane w ustawie nie są jednak najgorsze – nowe prawo de facto przyzwoliło na nagonkę na mniejszości seksualne, które już wcześniej nie miały łatwego życia. Do tego jednoznacznie pokazało, że na ochronę ze strony państwa nie ma co liczyć.
Niedawno w „Guardianie” ukazał się tekst dziennikarki Maszy Gessen, która jako jedna z niewielu osób publicznych w Rosji nie ukrywa swojej orientacji seksualnej. W 2012 roku zaangażowała się w walkę na rzecz homofobii. „Homfobiczna przemoc w Rosji istniała wcześniej (…), ale nigdy nie była taka jak teraz: brutalne pobicia w biały dzień i gdy widzi je policja, która ewentualnie zatrzyma protestujących, a nie atakujących” – pisze Gessen. W obawie przed utratą dzieci dziennikarka z rodziną ucieka do USA. „Mamy pienądze i dokumenty, aby zrobić to stosunkowo łatwo – w przeciwieństwie do tysięcy innych rodzin i osób LGBT w Rosji” – kończy swój tekst.
Krytyka Putina na Zachodzie trwa już od kilku miesięcy. Prym wiedzie Holandia, która w 2001 roku jako pierwsza na świecie zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe. W kwietniu, czyli na miesiąc przed wprowadzeniem zakazu „propagowania nietradycyjnych relacji seksualnych” wśród dzieci, ponad tysiąc osób protestowało przeciw dyskryminacji mniejszości seksualnych w Rosji. Kilka dni temu także w Amsterdamie na paradzie równości lokalny oddział Amnesty International przebrał się za OMON, rosyjskie służby specjalne. Ewentualne pogorszenie stosunków rosyjsko-holenderskich może zmusić rosyjskie władze do refleksji, bowiem Holandia jest drugim po Chinach partnerem handlowym Rosji.
Mniej więcej w tym samym czasie w belgijskiej Antwerpii również około tysiąca osób LGBT urządziło happening, w trakcie którego całowało się pod konsulatem Rosji. Następnie wystosowano apel do władz miasta o zerwanie stosunków z Petersburgiem, miastem partnerskim. Apel poparł burmistrz Antwerpii. Pod koniec lipca środowiska LGBT, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych, wezwały do bojkotu bardzo popularnej w USA wódki Stolicznaja. Doszło tu jednak do pomyłki: w Rosji Stolicznaja rzeczywiście produkowana jest przez państwową firmę, ale wódka tej marki sprzedawana między innymi w USA należy do prywatnej firmy z Luksemburga. jej dyrekcja od razu wystosowała apel do środowisk LGBT, zmieniła barwy swojej stony internetowej na tęczowe oraz zadeklarowała poparcie dla walki z rosyjską homofobią. Tak szybką reakcję firmy wyjaśnił „Bloombergowi” jeden z dyrektorów, Val Mendeleev: otóż społeczność LGBT należy do jednego z ważniejszych konsumentów ich alkoholu.
W końcu zaczęły się też nasilać apele o bojkot zimowych igrzysk w Soczi, które odbędą się w lutym 2014 roku (list otwarty wystosował między innymi brytyjski aktor Stephen Fry). Pojawiła się też obawa o zagranicznych turystów: ustanowione w czerwcu prawo poza mandatami zezwala również na aresztowanie do czternastu dni, deportację i zakaz wjazdu na trzy lata do Rosji dla obywateli innych państw. Homoseksualna para, która będzie się trzymać za ręce lub obejmować na ulicy, oczywiście złamie nowe przepisy.
Chociaż wielu polityków reprezentujących władzę uznało, że nie ma żadnego zagrożenia, że olimpiada zostanie zbojkotowana, wydaje się, że Putin myśli inaczej. Sukces igrzysk jest jednym z podstawowych zadań, jakie sobie postawił, woli więc zapobiec ewentualnym problemom. Podobno rosyjskie władze przekazały Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu, że na czas igrzysk homofobiczne prawo nie będzie obowiązywać widzów i zawodników.
Tak czy inaczej szanse na międzynarodowy bojkot olimpiady są minimalne. Świetnym przykładem, że w tym wszystkim nie chodzi o prawa człowieka, tylko o biznes, były igrzyska w Pekinie. Władze Francji i Wielkiej Brytanii już zresztą zapowiedziały, że nie zamierzają sprzeciwać się igrzyskom w Soczi. Nawet więc jeśli rosyjskie władze pójdą na ustępstwa dla zagranicznych gości, to na pewno nie zrezygnują z ustawy, która cieszy się tak dużym poparciem społecznym.