„Trumienne” za mundurowego z Dagestanu otrzymała nie matka, lecz macocha. Babcia żołnierza z Krasnojarska pozbawiła jego rodziców prawa do odszkodowania. Matka Iwana z Tiumieni wytoczyła proces swojej synowej, utrzymując, że jej syn zawarł związek małżeński w stanie nietrzeźwym, zaledwie po trzech dniach znajomości.
Coraz więcej Rosjanek pragnie, by ich mężowie udali się na front. Świadczy o tym ponad dwudziestokrotny wzrost liczby wyszukiwań hasła „jak wysłać męża na wojnę” lub nawet „jak wysłać męża na wojnę bez jego wiedzy”. W drugiej połowie 2023 roku wprowadzano je ok. 200 razy miesięcznie, a w roku 2024 – ok. 5000.
Mężowie na sprzedaż
Owa tendencja wynika ze znacznego wzrostu benefitów dla mężczyzn podpisujących kontrakt z Ministerstwem Obrony. 1 sierpnia 2024 roku zwiększono jednorazową wypłatę z krajowego budżetu ze 195 do 400 tys. rubli. Jeszcze więcej przyszłemu żołnierzowi oferują władze regionu, w którym jest zameldowany. W obwodzie samarskim wartość nagrody za podpis na dokumencie podniesiono prawie dwukrotnie i wynosi 2 mln rubli, w obwodzie biełgorodskim – czterokrotnie, co dało 3 mln rubli. Poza tym walczący na froncie żołnierz dostaje miesięczną pensję w wysokości 200 tys. rubli, a jego żona jednorazowy zasiłek, jeśli urodzi dziecko w trakcie służby męża (ta kwota różni się w zależności od regionu, np. w kraju permskim wynosi 120 tys. rubli).
Putinomika. Czy wojna zależy od rosyjskiej gospodarki, czy rosyjska gospodarka od wojny?
czytaj także
„Dla rosyjskiej prowincji to są ogromne pieniądze” – mówiła w wywiadzie dla kanału Michaiła Chodorkowskiego działaczka Olga Romanowa, założycielka i prezeska fundacji „Ruś siedząca”, świadczącej pomoc prawną i finansową osadzonym w rosyjskich zakładach karnych i aresztach tymczasowych. Сhociaż Rosstat (rosyjski odpowiednik GUS) twierdzi, że przeciętne wynagrodzenie w kraju wynosi 87 952 ruble, w wielu regionach pensje są na granicy przeżywalności. Na przykład w Kirowie, stolicy regionu kirowskiego, ekspedientka w sklepie zarabia 23 tys. rubli.
Dla rosyjskiego mężczyzny nawet głodowa pensja jest powodem do zadowolenia, bo wielu pracuje dorywczo i za grosze, frustrację łagodząc alkoholem. W takich okolicznościach odpowiedzialność za rodziny spada na kobiety. Chwytają się one każdej możliwości poprawy warunków życia. Niektóre wiercą mężom dziury w brzuchach, by się zaciągnęli. Gdy na konto wpływają miliony, mężczyzna staje się tylko źródłem dochodu.
Pasożytniczą strategię rosyjskiej propagandy ukształtowały lata 90. [rozmowa]
czytaj także
Pewna mieszkanka Uralu zyskała dostęp do konta męża, gdy ten złożył podpis na dokumencie. Jednak nie dotarł do Ukrainy, bo w trakcie szkolenia złamał nogę. Został odesłany do domu na czas leczenia, po którego zakończeniu miał jechać na front. Żona nie przyjęła go we wspólnym mieszkaniu i postanowiła umieścić w schronisku dla bezdomnych. Jak donosił niezależny rosyjski portal Echofm.online, gdy zszokowana pracownica instytucji rozpatrującej wnioski o odszkodowania zapytała: „Czy to oznacza, że mąż jest pani niepotrzebny?”, usłyszała „tak”.
Bezrobotna Swietłana, wychowująca małe dziecko, przyznała się koleżance, że traktuje udział męża w wojnie jako „sprzedaż”. Liczyła na podreperowanie budżetu i pozbycie się niekochanego partnera. Aby mieć pewność, że ten otrzyma powołanie do wojska, udała się do wojenkomatu (odpowiednika WKU) i poinformowała urzędników faktycznym miejscu zamieszkania męża – w jej domu, a nie w miejscu zameldowania. Mężczyzna wyruszył na wojnę i zginął. Swietłana zainkasowała 7 mln rubli – są to tak zwane grobowyje, co na polski tłumaczy się jako „trumienne”, które dostają rodziny zabitych na wojnie żołnierzy.
Walka o trumienne
Po śmierci żołnierzy na ich krewnych spada deszcz pieniędzy, a w ostatnim czasie kwota rekompensaty wzrosła prawie dwukrotnie i obecnie wynosi około 13 mln rubli. Składają się na to: jednorazowy zasiłek w wysokości ponad 5 mln rubli, 5 mln z puli prezydenta i 3 mln z ubezpieczenia.
Kolejność dziedziczenia określa Kodeks cywilny. W przypadku męża i ojca pieniądze dostają żona, niepełnoletnie dzieci oraz rodzice. Spadkobiercami mogą zostać także dziadkowie, rodzeństwo czy ciotka lub wujek, jeśli zdołają udowodnić przed sądem, że to oni, a nie rodzice, zajmowali się wychowaniem poległego.
Jermołenko: Amerykanie nic nie rozumieją. Pod wieloma względami są podobni do Rosji [rozmowa]
czytaj także
Za 13 mln rubli można kupić trzypokojowe mieszkanie w mieście powiatowym albo dwupokojowe w stolicy regionu. Nic dziwnego, że gdy żołnierz zostaje zabity, jego bliscy zaczynają prawdziwą walkę o grobowyje. Jak ustalili dziennikarze portalu Verstka.media, w ciągu ostatnich trzech lat przynajmniej 174 rodziny wszczęły sądowe postępowanie spadkowe.
Jak czytam na rosyjskojęzycznym portalu Yaplakal.com, grobowyje za mundurowego z Dagestanu otrzymała nie matka, lecz macocha. Babcia żołnierza z Krasnojarska pozbawiła jego rodziców prawa do odszkodowania. Matka Iwana Nowopaszyna z Tiumieni wytoczyła proces swojej synowej, utrzymując, że jej syn zawarł związek małżeński w stanie nietrzeźwym, zaledwie po trzech dniach znajomości.
Moja znajoma z Kaliningradu spędza mnóstwo czasu z wnukami na placu zabaw i w miejskich parkach, gdzie regularnie spotyka beneficjentki wojny w Ukrainie. – Widzę, jak się zmieniły. Niegdyś zmęczone życiem dziewczyny w zdeptanych butach, których nie stać było na wizytę w salonie fryzjerskim, teraz kroczą dumnie, z makijażem permanentnym, botoksem, świeżymi tatuażami, w drogich ciuchach. Wreszcie wyremontowały zagrzybione mieszkania, kupiły meble, wyrobiły paszporty i po raz pierwszy pojechały do Turcji. Mniej obrotnym koleżankom mówią: „Nie bądź głupia, wyślij darmozjada na front!”. I kolejne dziewczyny przekonują mężów do podpisania kontraktu – opowiada.
Między dwoma paleonowoczesnymi mocarstwami atomowymi – Rosją i Stanami [rozmowa z Etkindem]
czytaj także
W sądzie walczą dwie sąsiadki i zarazem wieloletnie koleżanki. W początkach ich przyjaźni jedna była panną, druga mężatką. W gospodarstwie tej ostatniej pracował młody kawaler. Po wybuchu wojny panie znalazły sposób na wzbogacenie się: niezamężna miała rozkochać w sobie mężczyznę, poślubić, namówić do podpisania kontraktu, a po jego śmierci oddać połowę rekompensaty koleżance. Wszystko poszło zgodnie z planem, oprócz tego, że wdowa odmówiła podzielenia się pieniędzmi. Koleżanka poczuła się oszukana i… wstąpiła na drogę sądową.
Lepszy martwy bohater niż żywy obywatel?
Udział syna w wojnie napawa dumą rosyjskie matki. Uwierzyły one telewizji i prawosławnym duchownym, że podstawowym obowiązkiem obywatela jest obrona ojczyzny, a śmierć na polu boju stanowi piękne zwieńczenie życia. A do tego zapragnęły należeć do „prawdziwych elit”, jak Władimir Putin określił walczących na froncie żołnierzy.
czytaj także
Na stronie rosyjskojęzycznej telewizji Current Time, uruchomionej w lutym 2017 roku przez Radio Wolna Europa, czytam o Grigoriju, który opierał się namowom matki do podpisania kontraktu, bo miał antywojenne poglądy. Gdy poinformował ją o zamiarze opuszczenia Rosji wraz z żoną i dzieckiem, usłyszał: „Może warto pójść i spróbować – a jeśli wrócisz?”. Próbował uświadomić matce, że szansa na śmierć w pierwszych tygodniach walki jest ogromna. Odparła: „Cóż, przynajmniej zginiesz jak mężczyzna […] Będziesz bohaterem w oczach syna, a twoja żona wdową po bohaterze”.
Gdy mężczyzna i jego rodzina przygotowywali się do opuszczenia Rosji, matka próbowała mu przeszkodzić, informując wojenkomat o planach małżonków. Odgrażała się, że pozbawi ich praw rodzicielskich. Na szczęście zdołali szybko opuścić Rosję. Przyznał, że był wstrząśnięty: „Czy matka nie zdawała sobie sprawy, że małe dziecko zostanie bez ojca? Obchodziło ją tylko mityczne położenie w społeczeństwie. Zakładam, że po prostu bała się ludzkiego potępienia: «Co z ciebie za matka, wychowałaś zdrajcę»”.
Najnowszym zjawiskiem są seryjne żołnierskie żony. Po śmierci pierwszego małżonka szybko wychodzą za mąż, wysyłają partnera do Ukrainy i żyją wizją kolejnych trumiennych.
**
Violetta Wiernicka – autorka wielu książek, m.in. Polki, które rządziły Kremlem, Sekrety Ukrainy i Rosjanie w Polsce. Publikowała w „Polityce” i „Newsweeku”. Doktora nauk humanistycznych. Specjalizuje się w historii polskiej społeczności prawosławnej. Wydała monografie: Prawosławni w Łodzi i Prawosławna diecezja łódzko-poznańska.