„Ojej! Kolejny miliarder wścieka się, że przyjdzie mu zapłacić wyższe podatki, gdy tymczasem w Ameryce dzieci chodzą głodne, a weterani śpią na ulicy”.
W związku z aferą wokół akcji firmy GameStop, jaka wybuchła w ubiegłym tygodniu, powróciły głosy o konieczności wprowadzenia podatku od transakcji finansowych i wdrożenia innych zdroworozsądkowych mechanizmów redystrybucji. To pokłosie nadużyć na Wall Street i pogłębiających się w zastraszającym tempie nierówności. Tymczasem jeden z inwestorów, miliarder Leon Cooperman, gotując się ze wzburzenia na falach eteru, stwierdził, że zmuszanie megabogaczy do płacenia uczciwych podatków to „brednie” i „zwykły atak na tych, którym dobrze się powodzi”.
Niezależny senator Bernie Sanders, wieloletni orędownik podniesienia podatków dla miliarderów pokroju Coopermana, niezbyt się przejął jego tyradą.
„Ojej, kolejny miliarder wścieka się, że przyjdzie mu zapłacić wyższe podatki, gdy tymczasem w Ameryce dzieci chodzą głodne, a weterani – śpią na ulicy. Próżne łzy – napisał na Twitterze w czwartkowy wieczór senator z Vermont. – Tak. Zmusimy miliarderów z Wall Street, żeby uczciwie dorzucali się do podatków, a wtedy stworzymy gospodarkę korzystną dla każdego z nas”.
Oh look, another billionaire is mad that he might have to pay more taxes while children in America go hungry and veterans sleep on the street. Cry me a river. Yes. We will make Wall Street billionaires pay their fair share of taxes and create an economy that works for all of us. https://t.co/61lHgQO0Jr
— Bernie Sanders (@BernieSanders) January 29, 2021
Cooperman zarządza funduszem hedgingowym. W 2016 roku Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oskarżyła go o nielegalne wykorzystywanie informacji poufnych w obrocie giełdowym. Teraz, jako jedna z kilku grubych ryb z branży, Cooperman odbywa tournée po telewizyjnych stacjach finansowych takich jak CNBC, by ponarzekać na drobnych inwestorów, którzy skrzyknęli się i wywindowali ceny akcji podupadłej firmy GameStop, udaremniając w ten sposób szczwany plan funduszy hedgingowych, by przez tzw. krótką sprzedaż, czyli granie na spadek akcji, nabić sobie kabzę na nieuniknionej, zdawało się, rychłej plajcie firmy.
Cooperman, którego majątek szacuje się na około 3 mld dolarów, utyskiwał, że „rynek zachowuje się w ten sposób, bo ludzie siedzą w domu, dostają kasę od rządu i obracają sobie na giełdzie bez prowizji i bez odsetek do woli”. „Ja ich nie potępiam. Tylko z doświadczenia wiem, że to się skończy płaczem” – stwierdził, kiedy aplikacja giełdowa Robinhood nagle ograniczyła obrót akcjami m.in. GameStop, a członkowie i członkinie Kongresu, w tym demokratki Alexandria Ocasio-Cortez i Rashida Tlaib, zaczęli domagać się przesłuchań i śledztwa.
Listen to this incredible crybaby pic.twitter.com/KmJvZpBQ59
— Timothy Burke (@bubbaprog) January 28, 2021
Podczas kampanii prezydenckiej w 2020 roku Sanders zaproponował podatek od transakcji na Wall Street, który z jednej strony miałby ograniczyć frywolne spekulacje finansowe, a z drugiej – stać się źródłem dochodów budżetowych, które można by przeznaczyć na progresywne projekty, takie jak np. bezpłatne publiczne szkoły pomaturalne i uniwersytety.
Szef kancelarii Sandersa Warren Gunnels stwierdził w tweecie, że postulowany przez Sandersa podatek od transakcji w ciągu kolejnej dekady zasiliłby budżet kwotą 2,4 bln dolarów, co „pozwoliłoby zlikwidować czesne w publicznych szkołach pomaturalnych i anulować długi studenckie”.
Bernie's Wall Street speculation tax would raise $2.4 trillion – enough to make public colleges tuition free and cancel student debt. If the working class could bail out Wall Street, Wall Street can bail out working families in America during a damn pandemic. https://t.co/wp1pyUUCx2 pic.twitter.com/TFQaWj09e4
— Warren Gunnels (@GunnelsWarren) January 29, 2021
„Skoro klasa robotnicza już raz uratowała skórę Wall Street – stwierdził Gunnels – to Wall Street może chyba, do jasnej cholery, podratować pracujące amerykańskie rodziny w czasie pandemii”.
Zach Carter z „Huffington Post” przekonywał w ubiegłym tygodniu, że podatek od transakcji finansowych to najprostsze rozwiązanie niemożliwego do obrony status quo, kiedy to tytani z Wall Street są szczodrze nagradzani za udział w „działalności, która jest w zasadzie ekonomicznym marnotrawstwem”.
czytaj także
I dodał: „Mamy mnóstwo dróg i mostów, które wymagają remontu, i mocno przestarzały system transportu. Redystrybucja dochodów magnatów z Hamptons i przeznaczenie tych środków na budowę kolei dużych prędkości albo realizację krajowego programu mieszkalnictwa komunalnego zrobi więcej dla rozwoju i produktywności niż wszystkie krótkie pozycje i opcje sprzedaży Nowego Jorku razem wzięte”.
**
Jake Johnson jest redaktorem magazynu Common Dreams.
Artykuł opublikowany w magazynie Common Dreams na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.