Unia Europejska

Pinior: To jest memento dla nas wszystkich

Oddaliśmy Polskę prawicy. Wszyscy musimy z tego wyciągnąć wnioski.

Michał Sutowski: Znamy już częściowe wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Coś pana w nich zaskoczyło?

Józef Pinior: Przede wszystkim mieliśmy do czynienia z całkowitą klęską polskiej lewicy – choć nie mogę powiedzieć, żeby mnie to zaskoczyło. SLD stracił dwa mandaty w stosunku do wyborów sprzed pięciu lat; Palikot z kolei nie potrafił wykorzystać szansy na zbudowanie alternatywy, a jego sukces w ostatnich wyborach okazał się sezonowy. Ani Leszkowi Millerowi, ani Januszowi Palikotowi, ani też lewicowemu skrzydłu PO – ja też mam w tym swój udział – nie udało się zaproponować platformy europejskiej, która byłaby wiarygodna dla wyborców i która mierzyłaby się także z dorobkiem rządu Tuska.

I marne to pocieszenie, że również Platforma de facto z PiS-em przegrała, bo partii Kaczyńskiego udało się przecież zniwelować ogromną przewagę PO sprzed pięciu lat niemal do zera.

To jest memento dla nas wszystkich – polityków, dziennikarzy, związkowców, inteligencji, robotników – którzy poczuwają się do bliskich związków z lewicą i z Europą. Musimy łączyć siły i przełamać w końcu ten fatalizm. Nastąpiło tu, moim zdaniem, przekroczenie pewnej granicy, po której może być już tylko lepiej.

Dlaczego lista Palikota przegrała tak wyraźnie?

W dużej mierze przez samego Janusza Palikota, który nie potrafił zagospodarować niewątpliwego sukcesu z wyborów 2011 roku. Dla mnie to dosyć przykre, bo długo mu kibicowałem, okazał się jednak politycznym amatorem. Wygląda na to, że powinien się udać na dłuższą medytację i przemyśleć swoją przyszłość w świecie polityki. Okazał się mało profesjonalny – i nie myślę tylko o perypetiach ze zmianą nazwy listy partyjnej, której większość wyborców nie potrafi powtórzyć. Ale to sprawa drugorzędna. Koalicja z Aleksandrem Kwaśniewskim okazała się na tyle sekciarska, że pozwoliła odpłynąć elektoratowi do Nowej Prawicy Korwin-Mikkego.

Co to znaczy „sekciarska”?

Nie potrafiła wystarczająco przekonująco zmierzyć się z problemami, które nie tylko ludzie lewicy traktują jako kluczowe dla całej Europy. Nawet jeśli lista Twojego Ruchu miała je w programie, nie było o nich słychać. Z jednej strony myślę o tych kwestiach, które zadecydują o przyszłości integracji: o wejściu Polski do strefy euro i kierunkach zmiany konstrukcji unii walutowej; o granicach rozszerzenia Unii; o powołaniu do życia drugiej izby parlamentarnej dla strefy euro, co pozwoliłoby na jednoczesne zacieśnienie integracji i jej demokratyzację… Ale są jeszcze inne sprawy, bardziej namacalne.

Jakie na przykład?

Rządy prawa! Palikot na czas kampanii właściwie zamilkł w sprawie więzień CIA w Polsce, a to jest sprawa żywotnie związana z naszą przyszłością w Europie, bo nie jest bez znaczenia, czy będziemy amerykańskim folwarkiem na kontynencie, czy jednak niekoniecznie. To jest też kwestia Karty Praw Podstawowych i elementarnych zasad równości. I naprawdę nie tylko wyborcom Palikota z wielkich miast zależało na związkach partnerskich. Zamiast tego większy nacisk kładziono na niezbyt zniuansowany antyklerykalizm; raczej na happeningi i prowokacje, w miejsce systematycznej walki o normalny rozdział Kościoła od państwa. To samo dotyczy np. polityki narkotykowej: walka o dekryminalizację nie polega na paleniu jointów w Sejmie, tylko zmianie prawa, a jeśli to niemożliwe, to przynajmniej zmuszeniu rządzących do debaty na ten temat. Przecież nie chodzi o robienie skandali, tylko o pokazanie przykładów dobrych praktyk – jak np. ze stanów Kolorado czy Waszyngton w USA, gdzie to władze kontrolują produkcję i obrót marihuaną, czerpiąc z tego solidne zyski.

I przez to wszystko wyborcy przeszli do Korwin-Mikkego?

Palikot przestał być traktowany jako polityk antyestablishmentowy – a to zapewniało mu sporą część głosów, zwłaszcza ludzi młodych. Jego polityka w parlamencie sprawiła, że jest postrzegany jako część systemu; myślę tu przede wszystkim o wspieraniu Tuska w różnych sprawach, z podniesieniem wieku emerytalnego na czele. Na pewno zaszkodziło mu też typowe dla polityków establishmentu oderwanie od realnych problemów socjalnych, brak kontaktu choćby ze związkami zawodowymi.

Zamiast polityki socjalnej Palikot miał do zaoferowania głównie socjotechnikę – jak przy okazji słynnej wypowiedzi o rodzicach niepełnosprawnych dzieci.

Czy te ponad siedem procent Kongresu Nowej Prawicy to poważny problem?

Nie sądzę, żeby ugrupowanie Korwin-Mikkego mogło na trwałe zbudować siłę polityczną. Ich sukces jest wręcz oszałamiający, ale śmiem twierdzić, że zarazem sezonowy. Szkodliwi będą o tyle, że świetnie wpiszą się w rolę destruktorów debaty w Parlamencie Europejskim. Będą przykuwać uwagę mediów, tak jak dziś skutecznie robi to Nigel Farage.

Powiedział pan, że teraz dla lewicy może być tylko lepiej. Skąd ten optymizm?

Lewica sięgnęła dna – uzyskała najgorszy wynik w historii wyborów do Parlamentu Europejskiego. Polskę będzie w nim reprezentował polityk skrajnej prawicy, w niektórych swych wypowiedziach wręcz faszyzujący. Oddaliśmy Polskę prawicy. Wszyscy musimy z tej sytuacji wyciągnąć wnioski – przede wszystkim taki, że na lewicy nie mogą wiecznie królować Miller i Palikot.

A kto powinien?

Prawdziwi liderzy mają to do siebie, że się ich nie wskazuje, nie nominuje ani nie namaszcza. Myśmy w 1989 roku nie pytali starszych, czy możemy wziąć przywództwo, tylko wyłączyliśmy maszyny tamtego systemu. Ktoś ten sztandar podniesie – w jakiejś fabryce w Mielcu, w jakiejś redakcji w Warszawie; może w parlamencie też. Lewica musi Europę i Polskę odwojować.

Ale co to znaczy?

Sądzę, że w najbliższych latach czekają nas bardzo gwałtowne przeobrażenia polityczne w Unii Europejskiej – i to jest okazja do działań dużo bardziej bezpośrednich.

Niekoniecznie przez Parlament Europejski, sparaliżowany przez populistów, przejdzie największa energia, najsilniejszy impuls do przemian.

***

Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij