Unia Europejska

Majmurek: Kto zyska na zestrzeleniu boeinga?

Prasa europejska szeroko relacjonuje i analizuje sprawę zestrzelonego na terytorium wschodniej Ukrainy samolotu.

Obok konfliktu w Izraelu stanowi on główny temat działów zagranicznych europejskich gazet.

Na okładce weekendowego wydania francuskiego lewicowego dziennika „Liberation” widnieje zdjęcie Władimira Putina podpisane wielkimi literami „oskarżony”. Z boku okładki, mniejszą czcionką, gazeta podaje: „Putin, który uzbroił pro-rosyjskich separatystów, ponosi dużą część odpowiedzialności za czwartkową katastrofę pasażerskiego samolotu”.

O odpowiedzialność za wywołanie tragedii – przez militarne, finansowe, polityczne i logistyczne wsparcie dla separatystów – oskarża rosyjskiego prezydenta w wideo umieszczonym na stronie dziennika szef jego działu zagranicznego, Marc Semo. Wskazuje on także, że, wbrew pozorom, Putin może jeszcze zyskać na katastrofie samolotu. Postulowane teraz przez wielu istotnych globalnych graczy – z prezydentem Obamą na czele – zawieszenie ognia na wschodniej Ukrainie do czasu wyjaśnienia katastrofy, może skonsolidować władzę Rosji i przyjaznych jej sił w tym regionie i dać jej mocniejszą na przyszłość pozycję do destabilizacji Kijowa i odzyskiwania wpływów nad całą Ukrainą. Co zdaniem francuskiego dziennikarza jest stawką, o jaką gra tu Rosja.

„Le Monde” z kolei publikuje szczegółową analizę tego, kto mógł zestrzelić samolot. Wskazuje ona na separatystów, którzy – jak 29 czerwca podawała rosyjska agencja informacyjna Interfax – mieli zdobyć na ukraińskiej armii dwa zestawy rakiet przeciwlotniczych ziemia-powietrze BUK, zdolnych do zestrzeliwania samolotów lecących na wysokości nawet większej niż 10 tysięcy metrów. Anonimowo wypowiadający się dla gazety „ekspert od lotnictwa wojskowego pracujący dziś dla Airbusa” mówi, że do pełnej obsługi zestawu potrzeba kilku wysoko wyszkolonych żołnierzy. W pełni funkcjonujący, obsługiwany przez wyszkoloną załogę zestaw daje możliwość odróżnienia lotu cywilnego od wojskowego. Ale, jak spekuluje gazeta, zestaw mogła obsługiwać mniejsza liczba żołnierzy, nie wykorzystując w pełni jego możliwości, co mogło doprowadzić do tragicznej pomyłki.

Niemiecka „Süddeutsche Zeitung” także obarcza Putina polityczną odpowiedzialnością za katastrofę. To Putin stoi bowiem zdaniem gazety za separatystami ze wschodu Ukrainy. Których działań sam być może już nie kontroluje. „Prezydent Putin wypuścił z butelki dżina, który okazał się być potworem. Jeśli ma on jeszcze choć odrobinę rozsądku, będzie musiał dać teraz Ukrainie pokój” – konkluduje w redakcyjnym komentarzu Stefan Kornelius. Na razie jednak, jak pisze komentator, zachowanie prezydenta po katastrofie – rozpętanie propagandowej wojny, próbującej zrzucić winę za tragedię na Ukrainę – określić można wyłącznie jako „chucpę”. I jeśli nic się tu nie zmieni „Rosję będą musiały spotkać najostrzejsze sankcje”. Na które zdobyć się będzie musiała także Europa.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” drukuje z kolei korespondencję z Moskwy, autorstwa Friedricha Schmidta. Opisuje on gesty solidarności mieszkańców stolicy z ofiarami lecącymi feralnym lotem. Centrum takich gestów jest moskiewska ambasada Holandii. Ten smutek, żal i solidarność mają jednak także polityczny wymiar. Pod ambasadą Królestwa Niderlandów mieszkańcy Moskwy nie tylko zapalają znicze i składają kwiaty, ale także umieszczają tablice z napisami (często po angielsku, lub holendersku) typu : „Wybaczcie nam”; „Nie wszyscy Rosjanie są mordercami”; „Wstyd nam za nasz kraj i naszego prezydenta”, „Europo, otwórz oczy i zobacz w końcu kim jest Putin!”. 

Liberalna, turyńska „La Stampa” w komentarzu Gianniego Rotty stawia tezę, że katastrofa zestrzelonego samolotu „ostatecznie przypieczętowuje klęskę polityki zagranicznej Putina”. Zdaniem włoskiego komentatora rosyjski prezydent znajduje się obecnie w politycznym pacie, w który w dużej mierze sam się wpędził. W antykijowksiej propagandzie zapędził się tak daleko, że nie może normalnie negocjować z Poroszenką; ze względów wewnętrznych i międzynarodowych nie może przeprowadzić frontalnego, militarnego ataku na Kijów; nie może zostawić samym sobie separatystów i patrzeć jak rząd w Kijowie zbliża się do Europy; nie może w końcu pozwolić sobie na globalną izolację ekonomiczną, jaka byłaby skutkiem sankcji nałożonych na Rosję przez Europę i Stany. Katastrofa samolotu stanowi, zdaniem gazety, do maksimum eskalacji konfliktu – i punt, w którym trzeba zacząć pracować na rzecz jego deeskalacji. Komentator widzi tu kluczową rolę Europy, o ile zdolna będzie ono wyłonić silne, ambitne przywództwo, przede wszystkim w postaci kierownika unijnej demokracji, wokół „biurokraty Junckera”.

Katastrofę w kontekście wyboru nowego szefa dyplomacji umieszcza także drugi komentator gazety, Cesare Martinetti. Wskazuje on na paradoks, że w czasie, gdy separatyści strącali samolot, Europa nie mogła wyłonić swojego szefa dyplomacji, negocjując kolejnych kandydatów. Co łatwo mogło posłużyć jako pretekst do krytyki „impotentnej Europy”, która „w kółko deliberuje, gdy w Donbasie giną kolejni ludzie”.

Martinetti przestrzega jednak przed komisarzem ds. zagranicznych powielającym zimnowojenne schematy, skupionym na anachronicznym odtwarzaniu zimnowojennej polityki „powstrzymywania” Moskwy (stąd jego sceptycyzm wobec kandydatów z krajów dawniej zależnych od ZSRR). Na pewno bowiem, jego zdaniem, „powstrzymywanie” nie może być jedynym, co wspólnota międzynarodowa ma do zaoferowania Rosji. Powtarzając słowa, jakie kilka dni wcześniej w wywiadzie dla gazety powiedział włoski prezydent Giorgio Napolitano, Martinetti postuluje unijną politykę, która „uznając i podkreślając legalność rządów w Kijowie”, nie udając, że można „zresetować historię” (w takich kwestiach jak Krym) będzie jednocześnie „wsłuchiwać się w obawy Rosji”. Taka polityka jest dziś tym bardziej niezbędna, gdyż upadek malezyjskiego samolotu radykalnie umiędzynarodowił konflikt, pokazując, że wojna ta dotyka całej Europy i ta nie może uchylić się od pracy na rzecz jego rozwiązania. 

***

Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij