Unia Europejska

Hiszpania: Nadejdzie Europejska Wiosna?

Kto zagraża dominacji socjalistów i prawicy?

To już ponad pięć lat kryzysu w Hiszpanii. W tym czasie byliśmy świadkami, jak kwitnący ekonomicznie kraj w krótkim czasie zmienia się w masowego producenta bezrobotnych i emigrantów – liczba osób bez skutku szukających pracy to obecnie ponad cztery i pół miliona. Wskaźnik na poziomie 25% (gorzej mają tylko Grecy) mówi o straconej generacji młodych wykształconych, którzy tysiącami wyjeżdżają za chlebem do krajów północnej Europy (w tym Polski!) lub prężnie rozwijających się krajów Ameryki Południowej. Ci, którzy zostają, usłyszą w mediach głównie o kolejnych przypadkach korupcji wśród polityków, przekrętach rodziny królewskiej i kolejnych zastrzykach państwowej gotówki dla banków, podczas gdy coraz dotkliwiej brakuje pieniędzy w budżecie na szkolnictwo i służbę zdrowia.

W takiej właśnie atmosferze narodził się w 2011 roku społeczny ruch protestu 15M/Ruch Oburzonych. Chociaż 15M nie stworzył konkretnej partii politycznej, wydaje się, że zmiany w społeczeństwie hiszpańskim następują – powoli, ale chyba bezpowrotnie odwraca się ono od dwóch dominujących partii i szuka politycznych alternatyw.

Nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego przedstawia się jako sprawdzian przed wyborami parlamentarnymi w roku 2015. Jednak tym razem bitwa odbędzie się nie tylko między socjalistami i prawicą, którzy do tej pory rządzili Hiszpanią, ale także między innymi partiami, które na różne sposoby starają się zagospodarować potencjał polityczny wyrosły na kryzysie, pokazując, że polityka krajowa i europejska może być inna. Ich głównym celem jest prawie 50% Hiszpanów, którzy na dwa tygodnie przed wyborami deklarowali, że jeszcze nie zdecydowali, na kogo zagłosują, lub twierdzili, że w ogóle na wybory się nie wybierają. Wybory są więc europejskie, ale walka polityczna raczej skupiona na kwestiach krajowych, z dwiema podstawowymi osiami konfliktu: socjaliści kontra prawica i socjaliści/prawica kontra reszta.

UE: wciąż poparcie

Jak w większości krajów UE, wybory do Parlamentu Europejskiego były do tej pory w Hiszpanii wyborami „drugiego rzędu”. Frekwencja w nich dramatycznie spada w porównaniu z wyborami krajowymi. W 2009 wygrała je opozycyjna wtedy Partia Ludowa, a zagłosowało 44,9% obywateli, lekko powyżej średniej europejskiej, lecz dużo poniżej średniej w wyborach krajowych, która zwykle wynosi ponad 70%.

Teraz na być jednak inaczej, gdyż w kontekście kryzysu Europa stała się tematem dużo bliższym obywatelom Unii. Także możliwość wpływu na wybór szefa Komisji Europejskiej ma zmobilizować Europejczyków do potraktowania tych wyborów bardziej serio.

W wielu krajach UE eurosceptycy i partie radykalnej prawicy notują coraz lepsze wyniki, a zaufanie do instytucji narodowych i europejskich oraz poparcie dla integracji spada. Hiszpania nie do końca wpisuje się w ten trend. Owszem, prawie 90% ankietowanych w ostatnim sondażu hiszpańskiego Centrum Badań Społecznych (CIS) ocenia sytuację ekonomiczną w kraju jako złą lub bardzo złą, prawie 80% ma podobną opinię o sytuacji politycznej, a bezrobocie i korupcja są wskazywane jako dwa najważniejsze problemy. Nie lepiej jest z zaufaniem do instytucji i polityków: ponad 60% ankietowanych nie ma w ogóle zaufania do prawicowego premiera Mariano Rajoya, 67% uważa, że działania jego rządu są złe lub bardzo złe, a tyle samo negatywnie ocenia opozycję. Zaufanie do instytucji europejskich jest na jednym z najniższych poziomów w całej Unii.

Mimo to, według ankiety przedwyborczej CIS, 43% Hiszpanów nadal ocenia członkostwo w Unii korzystnie, a ponad 50% deklaruje, że ich stosunek do Unii jest pozytywny. Tak więc pomimo ciężkiego kryzysu ostatnich lat i starań polityków hiszpańskich o zrzucenie winy za cięcia budżetowe na „szantaż Brukseli” lub „dyktat Trojki” dalsze członkostwo w UE nie jest poddawane w wątpliwość.

Nie jesteśmy tacy sami?

Pierwsza bitwa, ta między socjalistami a prawicą, ma na celu zmobilizowanie ich wiernych elektoratów i uniknięcie rozdrobnienia sceny politycznej. Obie partie rządzą Hiszpanią na zmianę praktycznie od demokratycznej transformacji. Ich dominacja jest w dużej mierze rezultatem systemu wyborczego, który spowodował ukształtowanie się de facto dwupartyjnego układu. Chociaż teoretycznie ideologiczne pozycje Partii Socjalistycznej (Partido Socialista Obrero Español – PSOE) i Partii Ludowej (Partido Popular – PP) są przeciwstawne, coraz więcej Hiszpanów i Hiszpanek jest przekonanych, że tak naprawdę ten podział jest powierzchowny; ich podejście do polityki ekonomicznej jest podobne, a przede wszystkim łączy je wspólny interes: utrzymanie władzy. Według krytyków najlepszym tego przykładem było szybkie i bezkonfrontacyjne uchwalenie w parlamencie zmiany konstytucji dotyczącej limitu deficytu budżetowego w najgorszym momencie kryzysu.

Przywódca opozycji Alfredo Rubalcaba (PSOE) i premier Mariano Rajoy (PP) w fotomontażu „El Jueves”, www.eljueves.es

Stąd główne hasło mniejszych partii: wybór miedzy PP a PSOE jest pozorny, gdyż tak samo przyłożyły się one do istniejących problemów i nie są w stanie (lub nie chcą) zmienić niczego w hiszpańskiej polityce. PP i PSOE nie pomaga fakt, że wystawiły jako jedynki list europejskich weteranów swoich partii. Ich wiarygodność jako twarzy alternatywy dla obecnej polityki jest więc co najmniej problematyczna. Liderem listy Partii Ludowej jest Miguel Angel Arias Cañete, który jeszcze do 28 kwietnia był ministrem rolnictwa i środowiska. Z kolei na czele socjalistów znajdziemy Elenę Valenciano, która w ostatnich wyborach parlamentarnych była szefową kampanii, a obecnie jest wicesekretarzem partii.

Oba ugrupowania są bardzo świadome konieczności zaznaczenia różnic, stad slogan „No somos lo mismo” (Nie jesteśmy tacy sami) stał się głównym hasłem kampanii socjalistów. Na plakatach wyborczych PSOE przeciwstawia liberalną politykę ekonomiczną PP swoim propozycjom obrony państwa socjalnego.

Źródło: nosmomoslomismo.es

PP bardzo szybko odpowiedziało na to w sieci, że rzeczywiście nie są tacy sami, bo za rządów socjalisty Zapatero PKB spadło, w ostatnich miesiącach, dzięki polityce cięć Mariano Rajoya, wskaźniki makroekonomiczne odbiły się od dna.

Nie głosuj, PP-PSOE ci za to podziękują

Kto jest zagrożeniem dla bipartito socjalistów i prawicy? Partia Ludowa może głównie obawiać się utraty swoich wyborców na rzecz Unii Postępu i Demokracji (Unión de Progreso y Democracia – UpyD). Z kolei dla socjalistów największym zagrożeniem jest Zjednoczona Lewica (Izquierda Unida – IU). IU i UPyD istnieją w systemie politycznym od dawna, ale nigdy do tej pory nie stanowiły prawdziwej konkurencji dla PP-PSOE, choć mają już (nieproporcjonalnie małą) reprezentację w parlamencie i wszystkie sondaże wskazują, że w kolejnych wyborach będą ją powiększać kosztem właśnie PP-PSOE.

Stąd też kampanie obu opierają się głównie na podkreślaniu, że nadszedł czas na koniec dyktatury bipartito i że odejście od systemu dwupartyjnego jest możliwe.

Źródło: Facebook Julia Anguita, historycznego przywódcy Partii Komunistycznej i lewicowej IU

Sondaże przewidują dla IU i UPyD około 8-10 z 54 miejsc w PE, a przed kolejnymi wyborami krajowymi w 2015 analitycy hiszpańscy coraz częściej dopuszczają – do niedawna niewyobrażalną – opcję prawdziwego rządu koalicyjnego.

Należy wspomnieć jeszcze o dwóch typach rywali PP-PSOE. Z jednej strony są to partie regionalne, które, w zależności od sondażu, mają szanse na 4 do 6 miejsc w PE. Strategią tych ugrupowań jest zawiązywanie sojuszy wyborczych. Szanse na miejsca w PE mają: prawicowa, nacjonalistyczna Koalicja dla Europy (Coalición por Europa), koalicja partii lewicowych Lewica za Prawem do Decydowania (L’Esquerra pel Dret a Decidir), która optuje za niepodległością Katalonii i zniesieniem monarchii, a także Narody Decydują (Los Pueblos Deciden) – koalicja lewicowych partii regionalnych, które popierają prawo regionów do samostanowienia.

Jednak być może najciekawsza walka będzie się toczyć o zaledwie jedno miejsce w PE – na które według różnych sondaży szansę mają Primavera Europea lub Podemos. Najciekawsza, gdyż obie formacje można uznać za odpowiedź na rozczarowanie hiszpańskiego elektoratu tradycyjną polityką.

Obie też mają dużo wspólnego z 15M i pretendują do roli przedstawicieli oburzonych. Primavera Europea (Europejska Wiosna) to koalicja partii lewicowych i zielonych, proeuropejskich. Niektóre z nich mają już reprezentację parlamentarną. Ich głównym hasłem jest „Ratujmy ludzi, nie banki”, a w programie znajdziemy między innymi słynne hasło „Democracia real”, czyli bezpośrednie nawiązanie do mobilizacji z czasów 15M.

Z drugiej strony mamy Podemos („Możemy”, nawiązanie do sławnego „Yes, we can”), czarnego konia tych wyborów. Partia narodziła się zaledwie cztery miesiące temu (fakt, który w Polsce może tak nie szokuje, ale w Hiszpanii to naprawdę rzadkość). Opiera się na crowdfundingu, a kampanię prowadzi poprzez portale społeczne i lokalne grupy wsparcia. Głównym hasłem Podemos jest walka z korupcją i odzyskanie możliwości decydowania o polityce przez obywateli. Organizacja przeprowadziła selekcję kandydatów w internetowych prawyborach, otwartych dla wszystkich – wzięło w nich udział 33 tysiące internautów. Wygrał je Pablo Iglesias, trzydziestopięcioletni profesor nauk politycznych z Madrytu, znany szerzej ze swoich występów jako telewizyjny komentator polityczny. Iglesias rozpoczął kampanię Podemos w Berlinie, gdyż „wielu młodych Hiszpanów i Hiszpanek musiało wyemigrować w ostatnich latach do Niemiec”.

Pomimo różnic programowych wszystkie wymienione ugrupowania mają jeden wspólny cel – zmobilizować wyborców do oddania głosu na partie inne niż PP lub PSOE. I tego też najbardziej obawiają się socjaliści i prawica: większej niż dotychczas mobilizacji politycznej i utraty głosów na rzecz mniejszych aktorów politycznych. Stad popularny mem, który krąży wśród hiszpańskich internautów: uśmiechnięci liderzy obu największych partii, kiedy ktoś nie idzie na wybory, oddaje głos nieważny lub „en blanco” (popularna w Hiszpanii forma protestu politycznego – oddanie pustej karty do glosowania, liczonej osobno w wynikach wyborczych). Dopiero przy opcji „głosuję na kogoś innego” obaj wyglądają na dość zatroskanych. Mem opatrzony jest hashtagiem #saldelbipartidismo – „wyjdź poza system dwupartyjny”.

Koniec systemu dwupartyjnego?

CIS przewiduje najlepszy od 25 lat wynik małych partii, ale nie oznacza to, że najbliższe europejskie wybory diametralnie zmienią scenę polityczną w Hiszpanii – według ostatnich sondaży dwie główne partie i tak rozdzielą między siebie większość miejsc w PE. Dobra wiadomość jest taka, że pomimo głębokiego kryzysu w Hiszpanii nie triumfuje skrajna prawica, partie ksenofobiczne lub radykalni eurosceptycy.

W kampanii politycy mówią o Europie, ale i tak wszyscy wiedzą, że te wybory są zaledwie sprawdzianem przed nadchodzącymi wyborami krajowymi w 2015 roku, kiedy okaże się, czy Hiszpanie wreszcie odsuną od władzy układ PP-PSOE. Na razie przed nami jeszcze tydzień walki nie tyle już o oburzonych, ile o niezdecydowanych.

Aleksandra Sojka, łodzianka, obecnie wykłada system polityczny Unii Europejskiej na Wydziale Politologii Uniwersytetu w Granadzie, na południu Hiszpanii, gdzie kończy doktorat o obywatelstwie europejskim po wschodnim rozszerzeniu UE.

***

Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych

 



__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij