Bezwzględne karanie za posiadanie zwalniało z myślenia o skutkach.
Marcin Chałupka: Jak Ministerstwo Sprawiedliwości ocenia po roku funkcjonowanie znowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii? Czy prokuratorzy – zgodnie z artykułem 62a tej ustawy – nie wszczynają postępowania wobec osób, które posiadały nieznaczne ilości substancji zakazanych na własny użytek, a kara w ich przypadku byłaby bezcelowa?
Barbara Wilamowska: Moje odczucia są więcej niż pozytywne. W trakcie prac nad ustawą wszyscy członkowie zespołu mieli świadomość, że „nowe prawo” będzie dla prokuratury bardzo dużym wyzwaniem, chociaż wytyczony nowelizacją kierunek jest pożądany nie tylko w zakresie polityki narkotykowej, ale również całej polityki karnej. Zaprzyjaźnieni prokuratorzy z Niemiec mówili, że mają bardzo podobny przepis do naszego nowego artykułu 62a i że pierwsze efekty nowelizacji dostrzegli dopiero po kilku latach. Uważali, że jeden czy dwa procent umorzeń to i tak będzie dużo. A tymczasem my po roku stosowania tej ustawy mamy łącznie ponad 2145 umorzeń dokonanych przez prokuraturę.
Widać jednak zróżnicowanie między poszczególnymi okręgami. Jedne prokuratury podeszły do nowelizacji w sposób bardziej przychylny, z większym zrozumieniem i aprobatą. Inne na razie się jej przyglądają. Natomiast nie spodziewaliśmy się, że z artykułu 62a zaczną korzystać również sądy. Zgodnie z tym przepisem można bowiem umorzyć sprawę również po jej wszczęciu. Chociaż więc sądy nie były docelowym odbiorcą tego artykułu, umorzono sprawy w 162 przypadkach oraz wydano 1833 warunkowe umorzenia (1576 w 2011 roku). Wzrosła również liczba umorzeń i warunkowych umorzeń podejmowanych przez sądy na podstawie artykułu 17 Kodeksu karnego – czyli z uwagi na niską społeczną szkodliwość czynu (607 przypadków wobec 212 w 2011 roku). Zatem łączna liczba spraw umorzonych i warunkowo umorzonych odpowiednio przez prokuratury oraz sądy wyniosła 4747.
A jaka była łączna liczba zatrzymań za posiadanie substancji niedozwolonych w 2012 roku, żeby móc porównać te liczby?
Zastanawiałam się nad możliwością porównania posiadanych danych do liczby zatrzymań. Ale pojawia się problem: kategorię „zatrzymania” ma w dyspozycji tylko policja, jest też nie do końca jasna – bowiem są to zatrzymania w związku z podejrzeniem. Człowiek z „podejrzaną lufką” też w tej kategorii jest – pomimo że za parę godzin będzie puszczony, bo w lufce posiadał tylko tytoń. Ale i tak w statystyce pojawi się jako zatrzymany z podejrzeniem posiadania.
Myślę, że bardziej wiarygodne jest porównanie spraw umorzonych i warunkowo umorzonych do ogólnej liczby spraw za posiadanie, którymi zainteresowała się prokuratura – sprawy przekazane przez prokuratury do sądu i osądzone przez sądy oraz umorzone w prokuraturze. Ogólna liczba spraw za posiadanie, które znalazły się w zainteresowaniu wymiaru sprawiedliwości, to 18 441 – z tej ogólnej liczby 25,7 procent spraw osób podejrzanych za posiadanie zostało umorzonych lub warunkowo umorzonych.
Cały czas musimy mieć jednak na uwadze, by nasze działania w zakresie reakcji prawnokarnej wobec osób używających narkotyki czy też już od nich uzależnionych były na drugim planie przeciwdziałania narkomanii. Priorytet to edukacja i profilaktyka oraz leczenie i redukcja szkód zdrowotnych i społecznych.
Dlaczego w niektórych miejscach w Polsce częściej stosowano znowelizowany przepis 62a ustawy?
To jest generalnie problem z nowymi przepisami. Prokuratura musi znaleźć sobie miejsce w nowej rzeczywistości prawnej, ustalić nową relację wobec podejrzanego czy zatrzymanego. Były prokuratury, które umorzyły w skali roku ponad czterysta takich spraw, ale były i takie, które umorzyły pięć. Pytanie, czy te, które umorzyły mniejszą liczbę spraw, miały więcej klientów kwalifikujących się do zastosowania artykułu 62a – czy też na przykład przesuwały podjęcie decyzji na sąd. Z samej statystyki takiej informacji nie wywnioskujemy. Ale publikacja tych danych na pewno będzie dobrym materiałem do rozważań dla tych prokuratur, które w mniejszym stopniu korzystały z artykułu 62a. A przynajmniej jakąś refleksją.
I to wystarczy? A są szkolenia, żeby wskazać prokuratorom, że mogą, a wręcz powinni stosować ten przepis? By nie narażać niepotrzebnie osób zatrzymanych na szkody psychiczne czy zawodowe i nie obciążać sądów kosztami spraw wszczętych, potem umorzonych?
Jeszcze minister Kwiatkowski wydał takie polecenie, żeby problematykę narkomanii i funkcjonowania ustawy przez najbliższe lata objąć szczególną troską, jeśli chodzi o szkolenia pracowników wymiaru sprawiedliwości.
Czym po roku okazała się ta „nieznaczna ilość” zapisana w nowelizacji? Czy w umorzeniach prokuratorów lub sędziów pojawiła się jakaś ilość – na przykład marihuany – poniżej której najczęściej odstępowano od zarzutów?
Orzecznictwo lepiej radzi sobie ze znaczną ilością. Sąd Apelacyjny w Krakowie mówi na przykład, że to musi być kilkadziesiąt tysięcy działek. Mamy pomysł, żeby wydać publikację, która przedstawi argumenty z różnych krajów, mówiące o tym, jak należy tę nieznaczną ilość w połączeniu z charakterem używania jej przez sprawcę rozumieć.
Nie chodzi bowiem tylko o proste wskazanie wartości granicznych dla każdej substancji – ale przyjrzenie się osobie zatrzymanej.
Jeśli ktoś jest uzależniony od heroiny i potrzebuje jej dziennie w znacznie większych ilościach niż ktoś, kto okazjonalnie sięga po ten środek, to nie będą oni podlegali tej samej odpowiedzialności. Bowiem dla każdej z tych osób inna jest definicja ilości posiadanej na własny użytek.
Czy prokuratorzy i sędziowie stosowali znowelizowany artykuł 72 ustawy, który mówi o zawieszeniu postępowania do czasu zakończenia leczenia? Jeśli taka terapia się powiedzie, to sprawa powinna zostać umorzona.
Niechętnie. Tam, gdzie dotarły szkolenia, gdzie bardzo jasno wybrzmiał argument dotyczący walorów podjęcia przez sprawcę leczenia, pojawiły się takie przypadki. Jedną z ważniejszych przeszkód, które prokuratura upatruje w tym przepisie, jest to, że długość zawieszenia nie jest jasno określona. Nie wiadomo, ile może trwać i jak może przebiegać. Wątpliwości te rozwiewamy w komentarzu do tego przepisu, mówiąc, że obecnie większość programów terapeutycznych ma ustalone granice. Są krótkie programy interwencyjne rekomendowane przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii, jak FreD goes net lub Candis, które trwają cztery czy pięć tygodni. Nie jest to jakaś katastrofa, która spowoduje, że sprawa zostanie zawieszona na dwa lata lub bezterminowo, w związku z czym prokuratura będzie mieć na stanie tzw. sprawę wiszącą, niezakończoną, a tym samym źle wypadnie w ogólnej ocenie. Efektywność tych programów, jeśli chodzi o powrót do używania, jest bardzo wysoka. Ponad 40 procent osób po roku od zakończenia leczenia nie pali marihuany i nie szuka jej zamienników.
Docieramy też do prokuratury z informacją, że jeśli chodzi o program substytucyjny dla heroinistów, który jest bezterminowy, to umożliwia on pacjentowi funkcjonowanie w dobrej kondycji i podejmowanie przez niego ról społecznych. W takim przypadku rekomendujemy prokuratorom wyznaczenie pewnego okresu, najlepiej dwunastu miesięcy, który będzie okresem oceny – a po nim wysłanie zapytania na temat oskarżonego do ośrodka, który prowadzi program. Jeśli weryfikacja jest pozytywna, to należy uznać, że istnieje przesłanka do warunkowego umorzenia postępowania. Sam artykuł 72 nie mówi, że to musi być zakończone leczenie.
Przekazujemy do prokuratur wiedzę, którą nie były specjalnie zainteresowane. To, że posiadanie środka odurzającego było przestępstwem, bez względu na to, czy ktoś posiadał na własny użytek czy nie, zwalniało trochę z myślenia. Zwalniało z myślenia o konsekwencjach – indywidualnych czy społecznych. Budżetowych również.
W Polsce orzeka się głównie kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania. Ma to również zastosowanie przy posiadaniu niewielkich ilości narkotyków. Rzadko skazuje się na pracę społecznie użyteczną czy karę grzywny. W sytuacjach, kiedy chodzi o osoby uzależnione od narkotyków, bardzo szybko dochodzi do ponownego skazania i poprzedni wyrok zostaje odwieszony. Kary zawieszone stają się więc odroczonymi w czasie bezwzględnymi karami pozbawienia wolności; to takie tykające bomby.
Czy po nowelizacji prokuratorzy stosują rozróżnienie między użytkownikiem a dilerem?
Pamiętam początek rozmów z prokuratorami, próbę zaangażowania ich w tematykę narkotykową i pokazania, że profile osób zatrzymywanych są bardzo zróżnicowane i podobna powinna być reakcja karna wobec nich. Tego wymaga interes społeczny i interes tych osób. Te rozmowy spełzały na niczym. Lata kryminalizacji w sposób jednoznaczny „ustawiły” prokuratury. Teraz zaczynają sobie uświadamiać, że ich odpowiedzialność nie kończy się w momencie przesłania aktu oskarżenia do sądu czy wniosku o dobrowolne poddanie się karze, z czego najczęściej korzystają. To jest też wzięcie odpowiedzialności za zdarzenia, które mają miejsce po orzeczeniu tego wyroku. Należy mieć na uwadze kwestię powrotu do przestępstwa, ale też stygmatyzację, która jest niewspółmierna w przypadku posiadania substancji na własny użytek.
W maju Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii zaprezentowało doroczny raport narkotykowy, opisujący rynek substancji zakazanych w Europie. Okazuje się, że 17,1 procent Polaków miało kontakt z marihuaną w ciągu ostatniego roku. To drugi wynik w Europie. Czy nie jest to sygnał, że powinniśmy położyć większy nacisk na profilaktykę, która wciąż u nas kuleje? Zmiana prawa karnego przeszła dość szybko, ale rozmowa na temat używek i substancji psychoaktywnych, szczególnie z młodzieżą, wciąż napotyka straszne bariery.
W naszym obszarze kulturowym narkotyki otoczone są lękiem. Lęk nie podpowiada dobrych rozwiązań, nie pozwala racjonalizować pewnych działań. Ale po wprowadzeniu nowelizacji rozpoczęła się dyskusja na temat używania substancji zakazanych. Pojawiło się wiele nowych wątków – odkryliśmy na przykład słowo substytucja i zaczęliśmy oswajać się z sytuacją, że można osobie chorej, która jest uzależniona od heroiny, podawać substancję – metadon – który zastępuje narkotyk. Zaczynamy w ten sposób funkcjonować w ramach polityki redukcji szkód i realnie pomagamy takiemu człowiekowi, nie próbujemy go po raz dwudziesty skazywać na ośrodek terapii długoterminowej. Dyskusja na temat różnego rodzaju leczenia, różnych grup użytkowników bardzo pozytywnie wpłynęła na ogólną świadomość samego problemu.
Jeśli zaś chodzi o profilaktykę i zabezpieczenie ludzi młodych… Ludzie dorośli, którzy postulują dekryminalizację posiadania narkotyków, patrzą na ten problem z własnej perspektywy. Zwracają się do osób, które potrafią wyznaczyć granice dla swojego bezpieczeństwa. Ludzie młodzi nie potrafią i nie mają w tej kwestii wsparcia systemowego. To tak, jakbyśmy wysłali na survival własne dzieci, nie dając im nawet paczki zapałek.
Odpowiedzialnym krokiem byłoby wpierw przygotowanie gruntu dla dekryminalizacji: świadomości, pewnych umiejętności, które pozwoliłyby przyjąć pierwszą falę zwyżki konsumpcji substancji.
Ale czy jest teraz w Polsce możliwe prowadzenie takiej kampanii profilaktycznej połączonej z postulatami dekryminalizacji posiadania?
Nie widzę samej profilaktyki w oderwaniu od sytuacji ekonomicznej czy innych elementów życia społecznego. Jak rozmawiam z młodymi ludźmi, to mam wrażenie, że rośnie w nich frustracja, poczucie zantagonizowania się z tzw. systemem, różnie przez nich rozumianym – ekonomicznie, politycznie, państwowo. A profilaktyka to także kwestia zobaczenia siebie, rozpoznania swojej wrażliwości, musi się odnosić do wielu obszarów życia. To nie tylko mówienie o dobrych i złych stronach danej substancji – to uczenie młodych, jak radzić sobie w rzeczywistości.
Mocny nacisk na legalizację w Polsce powoduje, że w zasadzie zamykają się wszystkie drzwi. Trudno jest wtedy o spokojną rozmowę i budowanie planów czy strategii. Zmiany systemowe, zmiany w prawie, powinny być oparte na racjonalnym i szczegółowym przeanalizowaniu warunków i sytuacji, w której się znajdujemy. Jest w każdej ustawie taka część, która przez wielu jest traktowana po macoszemu, a dla mnie ona ma bardzo duże znaczenie: ocena skutków regulacji. To ona powinna warunkować naszą akceptację albo jej brak dla kolejnych projektów zmian.
Barbara Wilamowska – prawnik i socjolog. Koordynator ministra sprawiedliwości ds. Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii. Sekretarz zespołu legislacyjnego ds. nowelizacji ustawy narkotykowej. Koordynator służb kuratorskich w zakresie wykonywania czynności w dozorze elektronicznym. Stały wykładowca Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Odznaczona Medalem „Niezłomnym w Słowie”.