Okazjonalny konsument marihuany, jak ja, zamiast rzetelnych informacji dostaje tylko emocjonalny szantaż - Jakub Majmurek. Chciałbym zaproponować taką oto agendę. Szerzmy wiedzę, a nie zabobony - Jaś Kapela.
Jakub Majmurek: Z punktu widzenia okazjonalnego konsumenta
Nie, nie nabijam się z tragedii „Stasia” i jego mamy. Choć w momencie, gdy tragedia ta ze sfery prywatnej dostaje się do publicznej, gdzie staje się narzędziem moralnego szantażu, mającego na celu cofnięcie naszego myślenia o substancjach psychoaktywnych, mamy prawo bronić się przed tym szantażem także nawet brutalnym szyderstwem.
Czy marihuana naprawdę zabija? Z tego, co wiemy, nie – choć może być przyczyną różnych problemów. Tak jak wszystko, co sprawia ludziom przyjemność – alkohol, seks, czekolada, soczyste steki, sadomasochizm. Jeśli jednak chcemy, by ludzie robili sobie tą substancją psychoaktywną i innymi jak najmniej krzywdy, musimy rzetelnie informować o ich działaniu. […]
Okazjonalny konsument marihuany, taki jak ja, zamiast rzetelnych informacji o ryzyku związanym używką i kontroli nad jej jakością, otrzymuje seanse moralnej paniki i emocjonalny szantaż. Jeśli okaże się, że mama Stasia działa medialnie równie dobrze, co mama Madzi, wkrótce pewnie pojawi się tata Zosi, która zmarła od tabletki ecstasy i mama Krzysia, którego „do szaleństwa doprowadziło LSD”. Pogrążonych w rozpaczy rodziców nawet rozumiem, ale lepiej już się przygotujmy, by odeprzeć szantaż, jakiemu będą nas poddawać media.
Jaś Kapela: Tekst napisany po marihuanie
We wczorajszym programie Tomasz Lis na żywo zostaliśmy uraczeni półgodzinną rozmową z matką szesnastolatka, który w wigilię zeszłego roku popełnił samobójstwo. Czy to koniec pewnej epoki? Z pewnością po tym nagraniu nie można dalej nazywać programu Lisa zwykłym programem „publicystycznym”. Osiągnęliśmy nową jakość, zarezerwowaną do tej pory dla brukowców czy telewizji śniadaniowych. Nie mamy już nawet do czynienia z komiczną konfrontacją przeciwstawnych racji, które więcej mają wspólnego z walką w kisielu niż merytoryczną dyskusją. Tym razem zabrakło choćby listka figowego w postaci osoby będącej kontrapunktem dla prezentowanej historii. Przedstawienia warta okazała się tylko jedna strona. Strona tragedii, bo nie racji. Zamiast faktów, otrzymaliśmy emocje. Zamiast publicystki, operę mydlaną. […]
Ludzie popełniają samobójstwa, nie zawsze może im pomóc nawet najlepsza opieka. To nie jest niczyja wina. Szukanie kozła ofiarnego w marihuanie, jest szukaniem kozła ofiarnego właśnie. Czasami pewnych rzeczy po prostu nie można zrozumieć. Inne natomiast można.
Można np. prezentować rzetelną i uczciwą wiedzę na temat działania narkotyków, a nie wzmacniać tabu, które sprawia, że dorośli ludzie nie mają pojęcia o objawach używania trawki. A przecież wystarczyłoby przestać się panicznie bać substancji psychoaktywnych, a ta wiedza stałaby się powszechna. I może pomogłaby uniknąć kolejnej tragedii. Skoro więc Lis nie występuje pod żadną agendą, a jedynie plotkuje o śmierci, to ja chciałbym zaproponować taką oto agendę. Szerzmy wiedzę, a nie zabobony. Uczmy się o świecie, zamiast wymyślać kolejne represje dla jego mieszkańców. Czy wolimy poczekać, aż jakiś nastolatek popełni samobójstwo po badaniach moczu? I dalej po trupach prowadzić debatę? Pozdrawiam. Jaś Kapela na żywo.