Kraj

Projekt legalizacji marihuany w Sejmie już w kwietniu

Legalizacja marihuany to zysk dla pacjentów, rolników i gospodarki. To spokój dla obywateli, którym za wypalenie skręta nie będzie groziło więzienie. I oszczędności dla państwa, które za tego skręta nie będzie ścigać. Rozmowa z posłanką Urszulą Zielińską.

W grudniu 2019 roku z inicjatywy posłanek Lewicy i Zielonych powstał Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany. Jego cel to całkowita zmiana porządku prawnego dotyczącego produkcji i używania marihuany. Obecnie jedno i drugie to przestępstwo zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Od 2017 roku można korzystać z marihuany jedynie w celach leczniczych. Produkcja z takim przeznaczeniem jednak wciąż nie jest dopuszczalna. Posłanki chcą usunięcia kar z Kodeksu karnego i określenia dopuszczalnych ilości uprawianych roślin, zarówno w celach leczniczych, jak i rekreacyjnych. O pracach zespołu opowiada jego sekretarzyni, posłanka partii Zieloni, Urszula Zielińska.

Pan sobie ogarnie marihuanę

czytaj także

Pan sobie ogarnie marihuanę

Aleksandra Pezda

Mateusz Kowalik: Po co powstał zespół?

Urszula Zielińska: Zespół powstał po to, żeby uregulować wszystkie kwestie prawne związane z konopiami poprzez dekryminalizację, depenalizację i legalizację. Marihuana jest wrzucana do jednego worka z wieloma innymi substancjami psychoaktywnymi, a to nie sprzyja dyskusji na jej temat. Zajmujemy się i konopiami siewnymi, które mogą być wykorzystywane w wielu gałęziach przemysłu, i konopiami indyjskimi, czyli marihuaną. Przy tej drugiej zajmujemy się jej właściwościami zarówno leczniczymi, jak i rekreacyjnymi. Zanim przedstawimy propozycje rozwiązań, będziemy też pracować nad oddemonizowaniem marihuany, zwłaszcza w parlamencie. Bo to tam, a nie w społeczeństwie, wzbudza ona najwięcej kontrowersji.

UJAWNIAMY: Marihuana nie zabija

Jaki jest wasz cel?

Ostatecznym celem jest całkowita legalizacja produkcji, obrotu, posiadania i używania marihuany w Polsce. Zakładamy też całkowitą depenalizację. Chcemy wyciągnąć marihuanę z czarnego rynku i poddać regulacjom prawnym, głównie w trosce o bezpieczeństwo obywateli. W ten sposób możemy pożegnać pokątne kupowanie substancji o niepotwierdzonym składzie i nieznanym pochodzeniu.

Czy to oznacza, że marihuanę będzie można produkować w Polsce?

Po pierwsze, chcemy jak najszybszej legalizacji produkcji marihuany w celach leczniczych. W 2017 roku ustawodawca dopuścił takie jej wykorzystanie, ale nie zezwolił już na produkcję na terenie kraju. Dlatego marihuanę medyczną sprowadzamy z Kanady, przez co jest droga i wielu pacjentów ciągle na nią nie stać. Część ratuje się własnymi uprawami, ale za to grozi sąd.

Po drugie, chcemy także zalegalizować możliwość uprawy marihuany jako środka rekreacyjnego.

Chciałam znaleźć odpowiedź na pytanie: czy marihuana leczy?

Jak chcecie to osiągnąć?

W kwietniu złożymy w Sejmie trzy projekty ustaw. Pierwszy ma zmienić regulacje dotyczące uprawy konopi siewnej, która ma wszechstronne zastosowanie w przemyśle. Obecnie można produkować tylko takie, które zawierają nie więcej niż 0,2 proc. substancji psychoaktywnej THC, a za przekroczenie tego poziomu grozi więzienie. Chcemy podwyższyć ten próg wzorem innych krajów w Europie, a kary znieść, bo w popularyzacji tej produkcji tkwi ogromny potencjał gospodarczy.

Drugi projekt zakłada legalizację produkcji marihuany medycznej. Trzeci natomiast ma umożliwić uprawianie i posiadanie niewielkich ilości marihuany na własny użytek. Mam nadzieję, że uda się złożyć ten projekt w wariancie całkowitej legalizacji – czyli żadnych kar w Kodeksie i karnym, i wykroczeń, ale to wymaga jeszcze dyskusji. Ustawa ma określić też dopuszczalne ilości, które każdy będzie mógł uprawiać i mieć przy sobie.

Substancje psychodeliczne, podobnie jak marihuana, mają potencjał medyczny

Osiągnięcie tych celów jest możliwe podczas bieżącej kadencji parlamentu?

Na pewno realne jest przygotowanie dobrych projektów i złożenie ich do laski marszałkowskiej. Najbardziej prawdopodobne jest uchwalenie projektu regulującego konopie siewne. Ta sprawa nie powinna budzić żadnych kontrowersji, bo przyniesie same korzyści dla rolnictwa i gospodarki.

Macie tutaj wsparcie Polskiego Stronnictwa Ludowego?

Do zespołu ds. legalizacji nie dołączył jeszcze żaden poseł z tej partii, ale liczę na współpracę z nimi. W grudniu będziemy tworzyć zespoły robocze do prac nad projektami i do tego o konopiach siewnych na pewno zaprosimy posłów PSL-u.

A co z pozostałymi dwoma projektami?

Prawo i Sprawiedliwość samo zalegalizowało medyczne użycie marihuany, więc nie widzę powodów, dlaczego miałoby nie poprzeć umożliwienia jej produkcji w Polsce w tych samych celach. Tym bardziej że będą się z tym wiązać konkretne korzyści gospodarcze. Najbardziej kontrowersyjne będzie użycie i produkcja do celów rekreacyjnych. Ten Sejm jest bardzo konserwatywny i będzie się bał podjęcia tego tematu. Obawiam się, że PiS sprzeciwi się wszystkim propozycjom tylko dlatego, że zgłosiła je opozycja. Jeśli będą chcieli wziąć nasze rozwiązania i złożyć jako własny projekt ustawy, to niech to zrobią. Liczy się efekt.

Lewico, dlaczego boisz się marihuany?

Jak do marihuany przekonać Prawo i Sprawiedliwość i jego konserwatywnych wyborców?

W lutym na otwarciu posiedzenia sejmowej podkomisji ds. biogospodarki i innowacyjności w rolnictwie pojawił się slajd z cytatem ze Starego Testamentu: „Pan Bóg polecił Mojżeszowi sporządzić kadzidło święte z ziół odurzających: myrra (500 szekli), cynamon (250 szekli), trzcina wonna (250 szekli)”. Po czym padło wyjaśnienie, że trzcina wonna to najprawdopodobniej konopie indyjskie.

Trawka, czyli historia pewnego kłamstwa

To anegdota, ale chciałabym, żeby patriotyczni posłowie PiS-u pomyśleli o potencjale zdrowotnym, rolniczym i gospodarczym konopi. I że pozostaje on niewykorzystany poprzez niezwykle oldschoolowy brak rozwiązań prawnych. Rozmawiałabym o poprawie bezpieczeństwa osób, które dziś kupują zupełnie niekontrolowane produkty na czarnym rynku, finansując mafię narkotykową. O szacowanych zyskach dla gospodarki. O kwotach, które państwo może zaoszczędzić, jeśli przestanie ścigać obywateli za zapalenie skręta. O przychodach z rodzimej produkcji marihuany medycznej. Jeśli komuś zależy na wyjściu z kryzysu gospodarczego, to argumenty te będą oczywiste.

Jaki efekt uzna pani za sukces?

Dzisiaj największym hamulcowym w sprawie konopi jest Sejm, a parlamentarzystom brakuje na ten temat wiedzy. Dlatego sukcesem będzie, jeśli projekty nie trafią do zamrażarki, a zostaną przedyskutowane po pierwszym i drugim czytaniu. A jeśli uda się je przegłosować, to będę świętować.

Posłanka partii Zieloni Urszula Zielińska. Fot. Jakub Szafrański

Co zespół zrobił do tej pory?

Na początku roku razem z przewodniczącą zespołu posłanką Beatą Maciejewską oraz posłanką Pauliną Matysiak z klubu Lewicy opracowałyśmy harmonogram prac zespołu, w tym plan wsparcia obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej Wolnych Konopi. Ale pandemia pokrzyżowała nam plany i zdecydowaliśmy się działać w formie trzech projektów poselskich. Zaangażowałyśmy Biuro Analiz Sejmowych do zestawienia rozwiązań europejskich i światowych. Teraz formujemy poselskie grupy robocze do prac nad projektami.

Dwie nasze przedstawicielki pojechały do Bydgoszczy na rozprawę pana Mariana, który stanął przed sądem za uprawianie konopi na własny użytek, przy czym jest to użytek medyczny. Ten nieuleczalnie chory człowiek potrzebuje marihuany w terapii w walce z wirusem HIV. To przykładowy pacjent, ale na przykładzie jego historii widać galimatias w polskim prawie i cierpienie, które on powoduje.

Jak Liroy i Gudaniec wywalczyli przyjęcie przez sejm projektu medycznej marihuany

Są ludzie, dla których marihuana to niebezpieczny narkotyk i którzy się jej po prostu boją. Co z obawami społecznymi wokół legalizacji?

Musimy koniecznie ten temat zagospodarować, bo jest dużo niezrozumienia. Nagłaśniając sprawę pana Mariana, pokazujemy, że marihuana ma udowodnione właściwości lecznicze, które są istotne dla pacjentów m.in. onkologicznych, ze stwardnieniem rozsianym czy cierpiących na chroniczne bóle. Znamy też efekty badań, które pokazują skalę efektów ubocznych jej używania, m.in. uzależnienia. Dzięki tej wiedzy możemy lepiej uregulować rynek. I tę wiedzę należy popularyzować, zwłaszcza w obliczu tego, że marihuana w polskim prawie ciągle funkcjonuje jako środek objęty zaostrzoną kontrolą. Choć i tak mam wrażenie, że poparcie społeczne dla legalizacji jest o wiele większe, niż się politykom wydaje. Jeszcze przed pandemią sporo rozmawiałam z obywatelami i zaskoczył mnie pozytywny odbiór inicjatywy.

Kontaktujecie się z przedstawicielami państw, które tę drogę mają już za sobą?

To dopiero przed nami. Warto inspirować się Szwajcarią, która w konopiach siewnych dopuszcza pięć razy wyższy poziom THC niż Polska. Kanada jest bardzo rozwinięta w produkcji marihuany medycznej. W ostatnim czasie kolejne stany USA zalegalizowały marihuanę. To jest dla nas potencjał do czerpania przykładów działań i tego, jak budować akceptację dla zmian prawnych. Kolejny krok to zaproszenie przedstawicieli tych krajów do rozmowy i wymiany doświadczeń.

W ściekach europejskich miast płynie coraz więcej kokainy

Polska jest stroną konwencji o środkach odurzających, która kwalifikuje marihuanę jako środek objęty zaostrzoną kontrolą. Jak pogodzić projekt legalizacji z prawem międzynarodowym?

Dosłownie kilka dni temu ONZ zaktualizowała konwencję i usunęła konopie indyjskie z wykazu środków najniebezpieczniejszych. To dobre posunięcie, zgodne z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia. Oby ta decyzja była dodatkowym, mocny impulsem dla uporządkowania i aktualizacji prawa w Polsce.

 **

Urszula Zielińska (1977) – warszawska posłanka partii Zieloni. Członkini zarządu krajowego partii. Absolwentka zarządzania i marketingu na Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. Przed objęciem mandatu posłanki kierowniczka ds. marketingu w międzynarodowej firmie medycznej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mateusz Kowalik
Mateusz Kowalik
Dziennikarz Krytyki Politycznej
Dziennikarz, stały współpracownik Krytyki Politycznej. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Zamknij