Co by było, gdyby Jarosław Kaczyński raz w miesiącu zapalił jointa, a może nawet dwa? – pytał w czasie debaty sejmowej Krzysztof Mieszkowski. Posłowie głosowali w Sejmie nad projektami ustaw dotyczących marihuany medycznej i konopi włóknistych. Dwa z nich, przygotowane przez Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany, zostały odrzucone głosami posłów PiS. Do dalszych prac przyjęty został jedynie projekt Jarosława Sachajki.
– Precz z legalizacją! Tylko lewy biznes! – pokrzykiwał pod sejmem mężczyzna ucharakteryzowany na gangstera. Na szyi pobrzękiwał mu złoty łańcuch, w ustach tliło się cygaro. Jego towarzysze stali obok w dresach, kominiarkach, z kijami bejsbolowymi w rękach. – Jesteśmy związkiem zawodowym dealerów i przemytników. Chciałbym powiedzieć, że obecny ład prawny gwarantuje nam stabilne miejsca pracy i ciągle wysokie dochody na niełatwym rynku narkotykowym, pełnym przemocy, wymuszeń i mordobicia – mówił przebrany za gangstera mężczyzna.
To Andrzej Dołecki, prezes stowarzyszenia Wolne Konopie i były poseł Ruchu Palikota. Bywalcom Marszów Wyzwolenia Konopii, które organizuje od lat, nie trzeba go przedstawiać. Na nich jednak zazwyczaj domaga się legalizacji marihuany, a nie walczy z nią przebrany za gangstera.
– Chcemy pokazać tym happeningiem, że jedynym beneficjentem obecnego porządku prawnego są przestępcy. Skoro marihuana jest tak niebezpieczna, to dlaczego zostawiamy ją w rękach przestępców? – pytał Dołecki przed sejmem.
Kilka godzin po happeningu zorganizowanym przez stowarzyszenie Wolne Konopie w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie aż trzech ustaw regulujących prawo wokół konopi. Dwie z nich przygotowane zostały przez Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany, jedna przez grupę posłów pod przewodnictwem Jarosława Sachajki z koła poselskiego Kukiz’15 – Demokracja Bezpośrednia.
To był przełomowy rok. Oto 8 najważniejszych zmian w polityce konopnej na świecie
czytaj także
Po dyskusji do dalszych prac skierowany został projekt posła Sachajki – nikt na sali sejmowej nie zgłosił sprzeciwu. Na wniosek posłów Prawa i Sprawiedliwości głosowano nad odrzuceniem projektów zespołu ds. legalizacji marihuany. Obydwa projekty zostały odrzucone.
Co jest w projektach?
Sednem projektu Jarosława Sachajki, pod którym podpisali się również posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jest wprowadzenie możliwości uprawy marihuany medycznej, ale jedynie w instytutach badawczych pod okiem Głównego Inspektora Farmaceutycznego. W odpowiedzi na postulaty przedsiębiorców z rynku zajmującego się konopiami włóknistymi w projekcie Sachajki pojawił się postulat, aby zwiększyć dopuszczalny poziom stężenia THC, czyli substancji psychoaktywnej, w legalnych produktach z konopi z 0,2 proc. do 0,3 proc. Restrykcyjne ograniczenia narażają firmy między innymi z branży tekstylnej na wysokie sankcje przewidziane dla przestępców narkotykowych.
Ten sam postulat znajdziemy w jednym z dwóch projektów zgłoszonych przez Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany. Od dwóch lat działa on pod przewodnictwem Beaty Maciejewskiej z Lewicy. Funkcję wiceprzewodniczącej pełni w nim Paulina Matysiak, również z Lewicy, a sekretarzem zespołu jest Urszula Zielińska z KO. W jego prace zaangażowali się także posłowie Konfederacji: Berkowicz, Dziambor, Kulesza.
czytaj także
– Dzieli nas wszystko, łączy nas zioło – żartowała chwilę przed pierwszym czytaniem projektów posłanka Maciejewska. W krótkiej rozmowie z KP przed sejmem zapowiedziała, że projekt posła Sachajki będzie mógł liczyć na jej poparcie w czasie głosowania, ale jej zdaniem nie reguluje on kwestii związanych z marihuaną medyczną w sposób wystarczający.
– Projekty przygotowane przez nasz zespół podchodzą do sprawy całościowo. Uważamy, że konopie powinien móc uprawiać każdy, kto spełni restrykcyjne wymagania, a nie tylko instytuty badawcze. Do naszego projektu wpisana jest również edukacja lekarzy w zakresie leczenia preparatami z konopi oraz refundacja leków – mówiła Maciejewska.
W projekcie, który powstał w zespole pod przewodnictwem posłanki Lewicy, wpisano również wprowadzenie do porządku prawnego pojęć „stan po użyciu tetrahydrokannabinolu” i „stan upojenia tetrahydrokannabinolem”. W ten sposób można byłoby określić, czym dokładnie jest bycie pod wpływem THC działającego psychoaktywnie w marihuanie, tak samo jak określany jest stan upojenia alkoholowego.
Zarówno poseł Sachajko, jak i posłanki Lewicy zauważają w swoich projektach, że ustawa legalizująca tak zwaną medyczną marihuanę z 2017 roku nie spełnia oczekiwań pacjentów – leki są słabo dostępne, a konieczność sprowadzania ich z zagranicy zwiększa cenę.
czytaj także
„Jeden gram marihuany kosztuje dziś około 65 zł, co sprawia, że koszt miesięcznej kuracji – leki recepturowe wytworzone z konopi nie są refundowane – wynosić może ponad 1000 zł. Jednocześnie szacuje się, że koszt wyprodukowania grama marihuany w Polsce mógłby wynosić około 4,50 zł” – piszą w uzasadnianiu ustawy członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Legalizacji Marihuany.
Na pierwsze czytanie czeka jeszcze jeden projekt przygotowany przez legalizacyjny zespół – ustawa dekryminalizująca posiadanie marihuany na własny użytek. Jednak ze względu na brak frazy „na własny użytek” w pierwotnej wersji projektu został zwrócony do poprawek. Nie wiadomo, kiedy zostanie poddany dyskusji w Sejmie.
Debata w Sejmie: „Co by było, gdyby Jarosław Kaczyński zapalił jointa?”
– Sadzić, palić, zalegalizować – usłyszeć można było w czwartek z mównicy sejmowej, kiedy podczas debaty sejmowej nad projektami przemawiał Franciszek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej. Andrzej Rozenek z Polskiej Partii Socjalistycznej wspominał, że temat legalizacji marihuany obecny jest na sali sejmowej od ponad 10 lat, kiedy to posłowie Ruchu Palikota próbowali zmienić prawo narkotykowe. – Do dziś nic z sadzić, palić, zalegalizować nie udało się wprowadzić – mówił Rozenek.
Większość wypowiedzi w czasie debaty sejmowej skierowanych było w stronę posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy wnioskowali o odrzucenie projektów przygotowanych w ramach prac Parlamentarnego Zespołu ds. Legalizacji Marihuany. Posłom partii rządzącej przeszkadzał pomysł refundacji leków przygotowanych w oparciu o konopie indyjskie – a to wpisane zostało do projektu prezentowanego przez posłanki Lewicy.
– Tak sobie myślę, co by było, gdyby Jarosław Kaczyński raz w miesiącu zapalił jointa, a może nawet dwa. Może byśmy mieli wtedy w Polsce więcej demokracji – dywagował Krzysztof Mieszkowski z Koalicji Obywatelskiej.
– Dlaczego nie chcecie ulżyć ludziom cierpiącym? – pytała Małgorzata Pępek, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
– To nie chodzi o sprawy leczenia chorych, sytuację rolników i możliwość dania im dodatkowej formy zarobkowania. Chodzi o marihuanę rekreacyjną! To jest eufemizm, który ma zastąpić twardą rzeczywistość. Osoby pod wpływem marihuany powodują wypadki ze skutkiem śmiertelnym. Jest zbadany wpływ używania marihuany na zwiększone zagrożenie depresją i próby samobójcze. Czy wnioskodawcy biorą odpowiedzialność za cierpienie tych ludzi? Jest skandalem, że istnieje w Sejmie Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany. Ten zespół, powinien zostać zdelegalizowany! – grzmiał z mównicy sejmowej poseł Zbigniew Dolata z Prawa i Sprawiedliwości.
Po dyskusji przystąpiono do głosowania nad projektami Zespołu ds. Legalizacji Marihuany. Wcześniej bez sprzeciwu do dalszych prac przyjęty został projekt ustawy autorstwa posła Sachajki. Większość posłów zagłosowała za odrzuceniem zarówno projektu dotyczącego konopi włóknistych (225 głosów za), jak i projektu regulującego uprawę marihuany medycznej (227 głosów za). Autorki i autorzy odrzuconych projektów będą starali się włączyć swoje postulaty w postaci poprawek do projektu posła Sachajki.
Dekryminalizacja przed pierwszym czytaniem
Przypomnijmy, że to nie wszystkie projekty przygotowane przez parlamentarny zespół ds. legalizacji. Pozostała jeszcze ustawa dekryminalizująca posiadanie niewielkich ilości suszu. Jeśli projekt zostanie przyjęty, to każdy dorosły obywatel będzie mógł mieć przy sobie do 5 gramów marihuany. Zniosłaby również kary za prowadzenie własnej uprawy konopi indyjskich.
Nie będzie kar za posiadanie marihuany? Ustawy konopne już w Sejmie
czytaj także
– Chcemy uniknąć scenariusza, w którym ktoś, kto ledwie przekroczy 5 gramów, wpada od razu w konsekwencje karne posiadania dużych ilości narkotyku. Dlatego ilości 5–10 gramów będą podlegać karze grzywny. Natomiast jeśli w toku śledztwa okaże się, że to susz przeznaczony na własne potrzeby, to sprawę będzie można umorzyć – wyjaśniała w rozmowie z Krytyką Polityczną Beata Maciejewska.