Koalicja organizacji społecznych i działaczy lokalnych z Pragi-Północ popiera utworzenie w tej dzielnicy Centrum Redukcji Szkód dla Osób Uzależnionych. O wsparcie dla powstającego ośrodka wystąpili także do prezydenta stolicy. Mieszkańcy są podzieleni – jedni stoją po stronie działaczy, drudzy protestują przeciwko inwestycji.
Nad utworzeniem Centrum Redukcji Szkód na terenie Szpitala Praskiego stołeczny ratusz pracuje od 2016 roku. Wtedy rozpoczęły się przygotowania koncepcji funkcjonalnej budynku B. We wrześniu ubiegłego roku wyłoniony został wykonawca robót budowlanych, który późną jesienią rozpoczął przygotowania do realizacji inwestycji. Prace nad utworzeniem centrum trwają prawie pięć lat i prędko się nie zakończą. Modernizacja budynku ma zakończyć się na przełomie 2022 i 2023 roku.
Zgodnie z obecnymi planami w odnowionym budynku znajdzie się nie tylko Centrum Redukcji Szkód. Urząd miasta planuje umieścić w nim także specjalistyczną placówkę, która będzie udzielać wsparcia opiekuńczego i medycznego m.in. osobom w kryzysie bezdomności, osobom starszym i wymagającym całodobowej opieki. Samo centrum będzie także świadczyć usługi medyczne, m.in. w formie leczenia substytucyjnego – to leczenie uzależnienia od opiatów (np. heroiny) poprzez podanie leku znoszącego narkotykowy głód, ale niepowodującego uczucia „haju”. Koszt inwestycji ratusz szacuje na 30 mln zł.
„Nagonka na osoby marginalizowane”
Mimo że inwestycja ma być gotowa dopiero za kilka lat, to już dzisiaj elektryzuje mieszkańców Pragi-Północ. Mieszkańcy budynków położonych najbliżej Szpitala Praskiego w listopadzie zaczęli zbierać podpisy pod internetową petycją skierowaną do władz Warszawy. W piśmie zarzucali władzom, że te urządzają im „piekło” i „koszmar życia z osobami uzależnionymi”. W dalszej części listu można było przeczytać, że „osoby uzależnione […] prostytuują się, rabują, kradną, a także przyciągają dilerów i lichwiarzy. Po zażyciu narkotyków zachowują się nieobliczalnie, są agresywne albo otumanione”. Autorzy listu argumentowali, że dobór ostrego języka nie był przypadkowy, bo zależało im na rozgłosie. Z ich inicjatywy w dzielnicy zawisły plakaty z nagłówkami „Ratujmy Pragę-Północ”.
W Szpitalu Praskim pomoc znajdą osoby uzależnione. Część mieszkańców protestuje
czytaj także
Opór mieszkańców nie ustaje. W niedzielę pod szpitalem odbył się protest przeciwników utworzenia ośrodka wspierającego osoby uzależnione od substancji psychoaktywnych. Kilkadziesiąt osób przyniosło transparenty z napisami: „Chcemy normalnie żyć”, „Chcemy szpitala, a nie schroniska” czy „Niech mieszkańcy decydują”. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, wśród protestujących był Dariusz Kacprzak, wiceburmistrz Pragi-Północ. – W naszej dzielnicy działa 11 instytucji i ośrodków, które pomagają bezdomnym i uzależnionym. Nie potrzebujemy kolejnego takiego miejsca. Niech każda dzielnica zajmie się swoimi mieszkańcami – mówił przez megafon.
Organizacje społeczne i lokalni działacze twierdzą, że plany utworzenia ośrodka i schroniska dla osób w kryzysie bezdomności spotkały się z reakcjami, które mają na celu wymuszenie na ratuszu rezygnacji z tej inwestycji. – Rozpoczęciu remontu towarzyszy nagonka na osoby marginalizowane, która rozpętała się w naszej dzielnicy. Jesteśmy zaniepokojeni postawą zarówno urzędu, jak i rady dzielnicy, które za wszelką cenę próbują powstrzymać inwestycję – komentuje Wanda Grudzień ze stowarzyszenia Porozumienie dla Pragi.
Leczenie, nie karanie
Na potrzebę utworzenia ośrodka właśnie na Pradze, a nie w odległych dzielnicach, jak to sugerują jego przeciwnicy, zwraca uwagę Piotr Tubelewicz z Fundacji Polityki Społecznej Prekursor, która jest koalicją organizacji pozarządowych oraz specjalistów i specjalistek pracujących w obszarze zdrowia publicznego i polityki społecznej. – Na Pradze już od lat jest największa znana w Polsce otwarta scena narkotykowa. Zaprzeczanie problemowi przez radnych dzielnicy i protestowanie przeciwko centrum doprowadzi jedynie do tego, że problem w dzielnicy będzie taki sam, albo będzie narastał, a na ulicach będzie brudno i niebezpiecznie. Nawet jeśli naślemy na użytkowników narkotyków tysiące policjantów, a każde użycie będziemy traktować jak przestępstwo, to oni nie znikną. Zamiast karać użytkowników, należy ich wspierać i leczyć – tłumaczy.
czytaj także
Swoje poparcie dla utworzenia ośrodka działacze wyrazili w apelu, który skierowali do Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy. W piśmie zaznaczają, że ewentualne wycofanie się z inicjatywy nie jest dobrym rozwiązaniem, bo „nie sprawi, że z przestrzeni dzielnicy znikną osoby z problemami. Spowoduje to jedynie, że w dalszym ciągu będą one po prostu spędzać czas na ulicy, tak jak do tej pory”. Autorzy uważają, że wielu mieszkańców dzielnicy sprzeciwia się umiejscowienia ośrodka w Szpitalu Praski, ponieważ urząd miasta nie zwraca się do nich z jasnymi informacjami na jego temat. Dlatego też liczą, że ratusz skupi się na rzetelnej edukacji na temat funkcjonowania ośrodka, a także na kwestiach związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa w najbliższej okolicy.
Pod apelem podpisali się przedstawiciele organizacji: Porozumienie dla Pragi, Miasto Jest Nasze, Serce Miasta, Fundacja Polityki Społecznej Prekursor, partia Razem oraz osoby z uzależnieniami i osoby doświadczające kryzysu bezdomności.
Sygnatariusze zwrócili się do prezydenta także w sprawie utworzenia Warszawskiej Karty Praw Osób w Kryzysie Bezdomności. W dokumencie znalazłaby się zobowiązania organów władz publicznych do przestrzegania ich podstawowych praw. – Wśród nich są m.in.: prawo do swobodnego przemieszczania się w przestrzeni publicznej, prawo dostępu do urządzeń sanitarnych, prawo do prywatności, prawo do korzystania z usług ratujących życie, bez dyskryminacji, a przede wszystkim bezwarunkowe prawo do wyjścia z bezdomności – tłumaczy Wiktoria Popławska z Rady Okręgu Warszawskiego partii Razem.
czytaj także
Autorzy pisma chcą, by kartę opracowywali nie tylko eksperci, ale także osoby, których bezdomność dotyczy bezpośrednio. „Powołanie niniejszego zespołu pozwoliłoby w sposób kompleksowy przyjrzeć się rzeczywistej sytuacji takich osób oraz problemom, przed którymi stają organizacje im pomagające” – wyjaśniają w piśmie działacze.