Świat

Uzależnieni od heroiny dostaną… heroinę

Rozdawanie heroiny uzależnionym od opiatów za darmo? Władze brytyjskich miast Glasgow i Middlesbrough w sierpniu zdecydowały o przedłużeniu programu pilotażowego o kolejny rok. I to wszystko przy poparciu lokalnej policji.

Chodzi o leczenie uzależnienia od opiatów wspomagane heroiną. Jest to terapia, w której pacjenci zamiast substytutów heroiny – takich jak metadon czy buprenorfina – otrzymują dzienne dawki syntetycznej heroiny. Middlesbrough i Glasgow jako pierwsze w Wielkiej Brytanii wprowadziły u siebie tego rodzaju programy. Pilotaże tych terapii prowadzone były już wcześniej, ale pomimo obiecujących wyników konserwatywny rząd odmówił ich finansowania po 2015 roku. Wydłużone w sierpniu programy są finansowane przez władze lokalne z pieniędzy skonfiskowanych przestępcom.

Koszmary białej Ameryki

Terapia wspomagana heroiną przeznaczona jest dla osób, wobec których tradycyjne leczenie substytucyjne się nie sprawdza. Zazwyczaj tacy pacjenci są zbyt silnie uzależnieni, żeby utrzymać trzeźwość. Założenia takiej terapii są proste: skoro ktoś nie może się powstrzymać od brania, to niech bierze tak, aby szkody wynikające z uzależnienia – zarówno dla użytkownika, jak i dla społeczeństwa – były jak najmniejsze. Oprócz wyliczonej dawki heroiny – wystarczającej, żeby zabić głód narkotykowy, ale niezagrażającej życiu – uczestnicy takiego leczenia otrzymują również czyste igły i strzykawki, zażywają środki pod okiem specjalistów i mają dostęp do szeregu innych usług.

Czy leki substytucyjne będą wydawane na receptę?

Terapia wspomagana heroiną jest najdalej idącym programem redukcji szkód, jednak wciąż mniej popularnym od chociażby pokoi iniekcyjnych. Pokoje iniekcyjne opierają się na podobnym założeniu: chodzi o to, żeby użytkownikom zapewnić jak najbezpieczniejsze warunki zażywania substancji psychoaktywnych. W tym celu rozdaje się im darmowe czyste igły i strzykawki (i odbiera zużyte), a na miejscu zapewnia opiekę wyszkolonego personelu.

Wiesz, co ćpiesz? Youtuber Mestosław uczy, jak działają substancje psychoaktywne

Pokoje iniekcyjne w Wielkiej Brytanii jednak nie istnieją pomimo apeli naukowców, którzy przekonują, że są one konieczne do poradzenia sobie z rosnącą falą przedawkowań. Rządzący krajem konserwatyści z uporem godnym lepszej sprawy odmawiają nawet rozmowy na temat ich otwarcia. O tym, jak są skuteczne, świadczą efekty działań takich miejsc jak Insite i Overdose Prevention Society w Vancouver, o których pisaliśmy na łamach Narkopolityki.

Bezpieczne wkłucie po kanadyjsku

Powodem otwarcia Insite w 2003 roku był rozprzestrzeniający się wirus HIV. OPS otwarto w odpowiedzi na falę przedawkowań wśród użytkowników opiatów, kiedy uliczną heroinę zaczęto wzmacniać fentanylem. Konserwatywny rząd Stephena Harpera usiłował zamknąć pokoje iniekcyjne, ale w upokarzający sposób przegrał w kanadyjskim Sądzie Najwyższym, który uznał, że ich istnienie przynosi same korzyści społeczne i żadnych kosztów – choćby w postaci zwiększonej przestępczości. Teraz naukowcy z Kolumbii Brytyjskiej zalecają władzom prowincji wprowadzenie leczenia wspomaganego heroiną.

Pokoje iniekcyjne rozwiązują problemy przenoszenia infekcji takich jak HCV czy HIV, powodowanego używaniem zakażonego sprzętu i przedawkowań, jednak nie rozwiązują problemu zaopatrzenia. Użytkownicy muszą sami kupić narkotyki, których skład jest nieznany, a żeby je kupić, muszą na nie zarobić, nierzadko popełniając przestępstwa. Ten problem mają rozwiązać programy terapeutyczne oparte na wydawaniu syntetycznej heroiny.

Koniec z karami za posiadanie. Polska Sieć Polityki Narkotykowej domaga się reform

Wyniki programu pilotażowego w Middlesbrough spełniły pokładane w nich oczekiwania. Jak donosi BBC, uczestnicy terapii wspomaganej heroiną w zasadzie nie sięgali po substancje psychoaktywne kupione na ulicy. Oznacza to, że nie konsumowali zanieczyszczonej ulicznej heroiny i innych narkotyków. Nie wspierali też przestępczości zorganizowanej swoimi zakupami. Fakt, że otrzymują heroinę za darmo, oznacza również, że nie muszą zdobywać pieniędzy – co robili wcześniej, m.in. popełniając przestępstwa – na zakup środków na czarnym rynku. Dramatycznie spadła recydywa wśród uczestników terapii, którzy wcześniej byli regularnymi bywalcami sądów jako oskarżeni o drobne kradzieże. Uczestnicy, którzy na początku terapii byli bezdomni, znaleźli dach nad głową.

Mój brat zmarł, bo heroina była (i nadal jest) nielegalna

„Ostatnie analizy pokazują, że program pilotażowy przyniósł obiecujące rezultaty, więc ważne jest, by znaleźć środki na jego dalsze finansowanie” – powiedział komisarz policji z Middlesbrough Barry Coppinger w rozmowie z „The Independent”.

– Realizowanie polityki opartej na dowodach naukowych, a nie na ideologii, to obowiązek policji – mówi Neil Woods, były brytyjski policjant z wydziału narkotykowego, a obecnie członek Law Enforcement Action Partnership, międzynarodowej organizacji zrzeszającej byłych i obecnych pracowników organów ścigania, której celem jest reforma polityki narkotykowej.

Współczesne programy pilotażowe nie są pierwszymi doświadczeniami Brytyjczyków z heroiną przepisywaną na receptę.

Setki tysięcy więźniów wyszło na wolność z powodu pandemii. Co ze skazanymi za narkotyki?

– Do lat 60. XX wieku, jeśli ktokolwiek w Wielkiej Brytanii miał problem z heroiną, to lekarz mógł takiej osobie przepisać ją za darmo. Oznaczało to, że Wielka Brytania była w zasadzie jedynym krajem Zachodu, który nie miał problemu z heroiną – opowiada Woods.

Gdy w latach 70. pod wpływem paniki moralnej obalano tak zwany system brytyjski, w całym Zjednoczonym Królestwie było 1046 osób uzależnionych od heroiny. Dwadzieścia lat później, jak mówi Woods, rynek przejęły grupy przestępcze, a liczba uzależnionych wzrosła do 300 tysięcy.

– Przed latami 70. nie było przestępstw związanych z heroiną. Nie sprzedawali jej gangsterzy, nikt nie kradł, żeby na nią zarobić. Nie było rywalizacji między grupami przestępczymi, które kończyły się wybuchami przemocy, nie było korupcji. Sprawa ograniczała się do cywilizowanej konwersacji z lekarzem i recepty, którą należało zrealizować w aptece – wyjaśnia.

Przez koronawirusa nie pijemy na mieście. Czy więcej pijemy w domach?

Efekty programów z Glasgow i Middlesbrough tylko potwierdzają to, co wiemy o tego rodzaju leczeniu na podstawie wyników podobnych programów choćby w Szwajcarii, gdzie funkcjonują od dekad. Szwajcarskie programy – poza redukcją przestępczości i poprawą jakości zdrowia i życia użytkowników – były bardzo skutecznym ciosem w czarny rynek heroiny i co za tym idzie, w przestępczość zorganizowaną. Okazało się bowiem, że 10–15 proc. osób, które kwalifikowały się na terapię wspomaganą heroiną, było odpowiedzialnych za korzystanie z 60 proc. nielegalnej heroiny. Dzięki terapii te osoby zniknęły z rynku jako konsumenci. Programy zmniejszyły też liczbę drobnych dilerów, bo 43 proc. pacjentów przed rozpoczęciem leczenia sprzedawało narkotyki, żeby zdobyć pieniądze na zaspokojenie swojego nałogu. Po 12 miesiącach ten odsetek spadł do 6 proc. Innymi słowy, z rynku zniknęła też spora część detalicznych sprzedawców.

Jak rynek narkotykowy zmienia się w czasie pandemii

Podobne doświadczenia mają inne kraje, w których uzależnionym oferuje się takie terapie. To między innymi Niemcy czy Kanada.

– Programy leczenia uzależnień wspomagane heroiną stają się coraz powszechniejsze w systemie pomocy osobom uzależnionym od heroiny – mówi Agnieszka Sieniawska z Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej. – W Danii na przykład funkcjonuje już kilka tego rodzaju programów, a ich efekty są zadowalające, wpływają na zmniejszenie przestępczości w przestrzeni miejskiej, zmniejszenie kryminalizacji użytkowników narkotyków, poprawę stanu zdrowia indywidualnego oraz publicznego – dodaje.

Sprawdziliśmy, jak w Europie Środkowo-Wschodniej traktuje się użytkowników narkotyków

Mówiąc wprost, terapia wspomagana heroiną redukuje przestępczość, chroni zdrowie i życie oraz pomaga wyjść na prostą. Jak przekonuje brytyjska organizacja Transform, pozbawione podstaw są również obawy, że terapia wspomagana heroiną doprowadzi do zwiększenia liczby użytkowników.

Sieniawska podkreśla jednak, że sukces programu nie zależy od samego przepisywania heroiny, tylko powiązania go z innymi mechanizmami wsparcia. Jakiekolwiek plany wprowadzenia terapii wspomaganej heroiną powinny być planowane holistycznie.

W okienku ciągle można wymienić igły i strzykawki

– Wprowadzenie takich programów w Polsce powinno odbywać się w formie pilotażu funkcjonującego nie jako samodzielny byt, ale formuła dopełniająca system pomocy, wsparcia i leczenia oraz reintegracji osób uzależnionych od heroiny. Samo podawanie substancji blokującej głód narkotykowy nie rozwiązuje tak złożonego problemu, jakim jest uzależnienie. Stabilizacja życia społecznego i rodzinnego, podjęcie aktywności zawodowej oraz bezpieczeństwo mieszkaniowe są podstawą oddziaływań pomocowych, których uzupełnieniem mógłby być program leczenia uzależnień wspomaganych heroiną – wyjaśnia.

Pozostaje jeszcze pytanie dotyczące finansowania. W Glasgow i Middlesbrough są one utrzymywane z zarekwirowanych pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej. Taki model zaleca również Transform.

Po pierwsze nie szkodzić? Nie, po pierwsze zarobić

„Cieszy mnie to, że pieniądze zarekwirowane grupom przestępczym, które niszczyły lokalne wspólnoty, są teraz wykorzystywane do finansowania tego pionierskiego podejścia przynoszącego nadzieję użytkownikom i ich rodzinom i poprawiającego życie mieszkańców oraz okoliczności do prowadzenia działalności biznesowej” – powiedział komisarz Coppinger.

– Dzisiaj to policja, wykorzystująca własne środki do finansowania leczenia wspomaganego heroiną, myśli dużo bardziej przyszłościowo niż politycy – komentuje Woods. – Stało się oczywiste, że przepisywanie heroiny nie tylko redukuje szkody i ratuje życie, ale też ogranicza przestępczość.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Smoleński
Jan Smoleński
Politolog, wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW
Politolog, pisze doktorat z nauk politycznych na nowojorskiej New School for Social Research. Wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW. Absolwent Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Stypendysta Fulbrighta. Autor książki „Odczarowanie. Z artystami o narkotykach rozmawia Jan Smoleński”.
Zamknij