Świat

Białoruś: Matki skazanych za narkotyki czekają na cud

Liana Szuba jest działaczką ruchu „Matki 328”. Jej syna skazano na 10 lat za sprzedaż pięciu miligramów „dopalacza”. Prowadziła strajk głodowy przez 14 dni. W rozmowie dla Krytyki Politycznej mówi o białoruskiej polityce narkotykowej.

15 dni trwał strajk głodowy członkiń ruchu „Matki 328”, skupiającego najbliższych krewnych osób uwięzionych za przestępstwa narkotykowe. Żądały spotkania z prezydentem Łukaszenką, powołania specjalnej komisji do rewizji wyroków wydanych w sprawach o posiadanie narkotyków oraz liberalizacji prawa narkotykowego na Białorusi. 17 maja władze kraju opublikowały projekt nowelizacji artykułu 328. kodeksu karnego.

Każdego roku na Białorusi kilka tysięcy osób trafia do więzienia za naruszenie artykułu 328 białoruskiego kodeksu karnego: „niedozwolony obrót narkotykami i substancjami psychotropowymi, ich prekursorami i analogami”. Kara może wynosić od dwóch lat za produkowanie, nabywanie lub posiadanie narkotyków bez zamiaru ich rozprowadzania po dwadzieścia pięć lat, jeśli w wyniku czynu zabronionego nastąpi czyjaś śmierć.

Według ruchu obywatelskiego „Legalize Belarus”, który prowadzi kampanie edukacyjne i nawołuje do reformy prawa narkotykowego, za przestępstwa związane z narkotykami osadzono w więzieniach już ponad 15 tysięcy Białorusinów. Większość skazanych to młodzi ludzie, którzy palili marihuanę w gronie znajomych. Zwykle znajdowano przy nich nie więcej niż 2 gramy narkotyku. Wszystkich pozbawiono wolności na pięć do ośmiu lat. Odsiadują wyroki w nieludzkich warunkach, upokarzani przez personel i współwięźniów, zmuszani do wykonywania darmowej pracy fizycznej na rzecz państwa.

Jak Białoruś wydała wojnę narkotykom – i co z tego wynikło

Prawo nie różnicuje kar ze względu na ilość czy rodzaj posiadanej substancji. Co gorsza, posiadanie choćby 5 gramów marihuany może wystarczyć, by sąd dopatrzył się „zamiaru wprowadzania do obrotu” i wydał wyrok odpowiedni do tej surowszej kwalifikacji czynu. Użytkownicy narkotyków i drobni uliczni handlarze odsiadują więc wysokie ponad miarę wyroki, podczas gdy najwięksi dealerzy i urzędnicy państwowi zamieszani w hurtowy handel narkotykami pozostają bezkarni.

Spotkanie aktywistów Legalize Belarus z działaczkami ruchu Matki 328 | fot. Piotr Markiełaŭ

Ta drakońska polityka karna doprowadziła do zawiązania się ruchu „Matki 328”. Dziś uczestniczy w nim ponad tysiąc kobiet. Tej wiosny dwadzieścia cztery z nich rozpoczęły strajk głodowy w mieście Kalinkowicze w południowo-wschodnim obwodzie homelskim, w Ostrowie w regionie mińskim oraz w Lidzie, Mohylewie i Witebsku. Szóstego dnia głodówki skarżyły się dziennikarzom na osłabienie, mdłości i zawroty głowy. Większość przerwała protest głodowy 11 maja, gdy rada gabinetowa przesłała do białoruskiego parlamentu projekt nowelizacji artykułu 328. kodeksu karnego.

Projektowi przyjrzą się teraz posłowie. Pierwsze czytanie zaplanowano na czerwiec. Projekt przewiduje zastąpienie dotychczasowej konfiskaty mienia grzywną oraz obniża minimalny wymiar kary z pięciu do trzech lat więzienia za produkcję, zakup lub posiadanie narkotyków bez zamiaru ich rozprowadzania, a z ośmiu do sześciu lat za przestępstwa z udowodnionym zamiarem sprzedaży narkotyku, szczególnie gdy w grę wchodzi znaczna jego ilość.

Prawnicy z „Legalize Belarus” podchodzą jednak do sceptycznie do planowanych zmian prawa. Na swojej stronie na Facebooku wezwali niedawno do podpisywania petycji o dekryminalizację drobnych ilości narkotyków.

Narkotyki w Rosji dziś

czytaj także

Narkotyki w Rosji dziś

Katya Shadkovska

Maksim Kavaleu: Wygląda to absurdalnie. Większość skazanych z artykułu 328. to młodzi ludzie. Nie mają żadnego majątku, co można im skonfiskować? Teraz się okaże, że będą płacić grzywny albo wykonywać prace społeczne. Zmniejszenie minimalnego wymiaru kary to nikła pociecha, jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość nadal ma przed sobą 9, 10, 12 czy 15 lat więzienia – na pewno nie osiem. Pojęcie „niewielka ilość” nie jest zdefiniowane, więc nie wiadomo, co oznacza. Ile narkotyku to „niewiele”? W efekcie prawo tak samo traktuje ludzi, przy których znaleziono jeden gram albo sto gramów marihuany – a sądy wydają takie same wyroki.

Spotkanie aktywistów Legalize Belarus z działaczkami ruchu Matki 328 | fot. Piotr Markiełaŭ

Stas Szaszok: Strajk podjęły matki, których dzieci niesłusznie skazano z artykułu 328. Dziś już widać, że państwo je wykiwało. Nowelizacja nadal nie rozróżnia między kimś, kto handluje narkotykami, a kimś, kto zapalił z kolegami skręta. Za rekreacyjne palenie marihuany karze się ich jak gwałcicieli i morderców.

Serbskie rave’y

czytaj także

Serbskie rave’y

Irena Molnar

Zapytaliśmy o to Lianę Szubę, jedną z działaczek ruchu „Matki 328”. Jej syna skazano na 10 lat za sprzedaż pięciu miligramów „dopalacza”. Prowadziła strajk głodowy przez 14 dni.

Alina Kruszyńska: Co pani sądzi o proponowanej nowelizacji? Czy w jakimś stopniu spełnia wasze żądania?

Liana Szuba: To jedna dziesiąta tego, o co zabiegałyśmy. Dwa lata temu przedstawiłyśmy parlamentarnej komisji legislacyjnej 14 poprawek, które naszym zdaniem należy wprowadzić w artykule 328. Posłowie przyglądali się, jak wygląda egzekwowanie tego artykułu w praktyce. W wielu kwestiach przyznali nam rację. Sądziłyśmy, że wezmą pod uwagę chociaż część naszych propozycji. Jednak procedury się przeciągały, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych było przeciwne złagodzeniu przepisów. W końcu zdałyśmy sobie sprawę, że nic z tego nie będzie. Widać to w proponowanej nowelizacji. Z jednej strony istnieje niewielka, ale realna szansa, że nasze dzieci wyjdą na wolność dwa lata wcześniej. Będzie można odwołać się od wyroku. Możliwe, że sąd przyzna nam rację i skróci synowi wyrok z dziesięciu lat do siedmiu albo ośmiu. Na sześć nawet nie liczymy – mówią nam prawnicy, że sześć lat to minimum jedynie dla nieletnich i dla kobiet. To o wiele za mało. Będziemy walczyć dalej.

#Rejwolucja róż

Jakie dalsze kroki planują „Matki 328”?

Dopóki projekt nowelizacji czeka w komisji, możemy liczyć na cud i mieć nadzieję, że parlament uwzględni jeden czy dwa nasze postulaty. Naszych prawników wspiera Anna Kanapacka, jedyna posłanka opozycji w białoruskim parlamencie. Razem starają się przepchnąć którąś z naszych poprawek, na przykład wykreślenie z artykułu pojęcia „szczególnie niebezpieczne substancje psychotropowe”. W żadnym sąsiadującym z nami kraju prawo nie zna takiego pojęcia. Jeśli uda się je usunąć, zniknie punkt 3. artykułu 328. A w punkcie 2. chcemy znacznie skrócić czas pozbawienia wolności. Domagamy się także zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sądu Najwyższego. Ale na razie potrzebujemy jeszcze tygodnia, żeby dojść do siebie po strajku głodowym.

fot. Piotr Markiełaŭ

Jak się pani teraz czuje?

Już lepiej. Odżywiam się dietetycznie, jem po troszeczku, nadal jestem osłabiona. Wczoraj umyłam okna na trzy podejścia (śmiech).

Czy któraś z pań prowadzi jeszcze głodówkę?

O ile wiem, nie. Czytałam niedawno na naszej grupie, że strajk głodowy w Lidzie skończył się 14 albo 15 maja. Z drugiej strony, Ludmiła Łapko rozpoczęła głodówkę 10 maja i ogłosiła, że nie przerwie, dopóki Łukaszenko nie zgodzi się na spotkanie z nami – nawet gdyby miała głodować sama.

Poznajcie Białego Chińczyka z Rosji

To było jedno z waszych głównych żądań. Dlaczego chcą się panie spotkać z Łukaszenką?

Wszystkie nasze dzieci otrzymały głęboko niesprawiedliwe wyroki. Chcemy, by komisja ponownie przeanalizowała sprawy kryminalne – przynajmniej te, w których oskarżeni nie przyznali się do postawionych im zarzutów. Musieli mieć powody, by odmówić uznania swojej winy. A teraz, po dwóch i pół roku zmagań jest dla nas jasne, że cały proces apelacji od wyroku jest z gruntu niesprawiedliwy. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, jak dużo zależy od dobrej woli Łukaszenki.

Spotkanie aktywistów Legalize Belarus z działaczkami ruchu Matki 328 | fot. Piotr Markiełaŭ

Naiwnie wierzyłyśmy, że jednym podpisem coś zmieni, powoła komisję do zbadania spraw naszych dzieci. Przecież ma do tego środki administracyjne. Miałyśmy nadzieję, że jeśli się z nami spotka i usłyszy nasze historie bezpośrednio od nas, to zrozumie, że nie wszystko w tym systemie działa jak należy, i zgodzi się nam pomóc. Jako przywódca państwa to on jest gwarantem naszych konstytucyjnych praw. Mógłby przynajmniej przywołać do porządku wymiar sprawiedliwości. Im trzeba szarpnąć za cugle – niech wreszcie zaczną przestrzegać prawa.

 

**
Z angielskiego przełożył Marek Jedliński.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij