W „Sterniczkach” Roberta Kowalskiego gości prof. Monika Płatek.
– Wyroki trzeba opublikować, sędziów trzeba zaprzysiąc. W przeciwnym razie mamy do czynienia z ludźmi, którzy zachowują się jak terroryści. Chcą zgubić siebie, ale przy okazji pociągną za sobą maksymalną liczbę ofiar. To jest tak poważne – mówiła prof. Monika Płatek w programie Roberta Kowalskiego Sterniczki w Krytyce Politycznej.
Karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego nie zgadza się, aby na opis sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego używać sformułowania „kryzys konstytucyjny”. – My nie mamy w Polsce kryzysy konstytucyjnego. Mamy sytuację, w której łamana jest konstytucja. Łamie ją prezydent. Konstytucja jest jednoznaczna – mówiła prof. Płatek.
– Ja się czuję jak w samolocie, w którym pilot stara się po kolei wyłączyć wszystkie zabezpieczenia. I to jest oczywiście groźne. Tak jak przestępca wraca na miejsce zbrodni, tak ten „pilot” może w sposób podświadomy dążyć do samo-ukarania – mówi prof. Płatek. – Tylko my też jesteśmy w tym samolocie – przestrzega.
Zobacz Sterniczki w Krytyce Politycznej:
Płatek skomentowała również wypowiedź rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, która uchwałę Sądu Najwyższego o respektowaniu nieopublikowanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego nazwała „stanowiskiem kolesi”. – Sędziowie wydając wyroki, działają zgodnie z Konstytucją. I ktoś, kto nazywa ich „kolesiami”, narusza artykuł 226 Kodeksu Karnego, który mówi, że kto narusza cześć podstawowych organów państwa, nie działa bezmyślnie, tylko dąży do tego, żeby to państwo zniszczyć.
Prof. Płatek przestrzega również przed nasilającą się aktywnością skrajnie prawicowych organizacji. – Mamy do czynienia z zachowaniami, które już nie są nacjonalistyczne, ale na odległość cuchną nazizmem. I raz puszczona, taka gromada może poczynić niesamowite szkody.
– Ci ludzie chcą mieć poczucie własnej godności. I ja to rozumiem. Ale można to zrobić na różne sposoby. Jeżeli pozwoli się im – tylko dlatego, że są biali i mają szerokie karki – pobić, zabić czy zastraszyć kogoś – tylko dlatego, że ma inny odcień skóry – to dojdzie do katastrofy – przestrzega gościni Roberta Kowalskiego.
– Przyszła do mnie pani ze zdjęciami z uroczystości pogrzebowych Łupaszki. Przy jego grobie młodzi ludzie z szerokimi karkami, rozebrani do połowy, hajlują. I nikt na to nie zwraca uwagi – mówiła w Sterniczkach prof. Płatek.
Karnistka uważa, że na tego typu zachowania jest obecnie milczące przyzwolenie ze strony rządzących. – Chłopcy, którzy hajlują, naruszają prawo. Byłabym jednak jak najdalsza od tego, żeby nasyłać na nich prokuratora. Bo oni są produktem i efektem działań podejmowanych przez głowę państwa. Musieliby się inaczej zachowywać, gdyby nie mieli przyzwolenia z góry, które mówi o tym, że to my będziemy decydować, kto jest nasz, a kto jest niechciany – mówiła prof. Płatek odwołując się do tzw. mowy otwockiej Andrzeja Dudy.
Pytana o możliwość uniknięcia katastrofy, prof. Płatek podkreśla rolę społeczeństwa obywatelskiego. – Szczególnie ważne jest trzymanie się litery prawa przez osoby specjalnie do tego zobowiązane – policję, prokuraturę i sędziów. Obawiam się, że policję i prokuratorów mamy w dużej mierze straconych. Ci, którzy wykazują się odwagą cywilną i przywiązaniem do prawa, tracą pracę albo są przenoszeni. Pozostajemy my. Obudziło się społeczeństwo obywatelskie – mówiła prof. Monika Płatek.
– Nie można nas zaorać – podkreśla Płatek.
**Dziennik Opinii nr 123/2016 (1273)