Rafał zawsze miał umiejętność robienia teatru „po prostu”. Bez przekombinowywania. W punkt. Wspólnie z Komuną Warszawa i portalem taniecPOLSKA.pl zapraszamy na obchody pierwszej rocznicy śmierci Rafała Urbackiego, performera, reżysera teatralnego i choreografa.
– Wojtek, a ty znasz Rafała Urbackiego? – pyta mnie przez telefon Witek Mrozek.
– Nie, nie kojarzę człowieka – odpowiadam.
– O, stary, musisz poznać. Chciałbym, żebyśmy zaprosili go do Wrocławia. Jest wspaniały.
Witek miał rację. Rafał był wspaniały. Zdecydowanie warto było go poznać.
*
To było we wrześniu 2011 roku. Wrocław. Jako Krytyka Polityczna organizowaliśmy przy Europejskim Kongresie Kultury w willi rodziny Dzieduszyckich projekt House of Change. Seria spotkań, dyskusji, koncertów, wystaw. I spektakli. W tym Mt 9,7 [„On wstał i poszedł do domu”] Rafała. To był nasz pierwszy kontakt. Bardzo mocny, bo spektakl poruszył bez wyjątku wszystkich. Długo o nim rozmawialiśmy, ponieważ to jeden z tych spektakli, o których można bez żadnej przesady powiedzieć, że nie pozostawia obojętnym nikogo. Jeśli go nie znacie albo nie wierzycie, to proszę:
Wybitny, prawda?
*
– Rafał, będziesz może w lipcu w Warszawie? – zapytałem.
– Mogę być, a co? – odpowiedział.
– No bo zamykamy NWŚ. Chciałbym, żebyś wyprowadził z niego ludzi.
I wyprowadził. Wszystkich.
To było w lipcu 2012 roku. Warszawa. Po trzech latach bujnej działalności zamykaliśmy nasze Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat. Gdy myślałem o ceremonii zamknięcia, od początku chodziła mi po głowie scena, w której ktoś w tańcu wyprowadza całą publiczność z lokalu na zewnątrz. Od początku czułem też, że ten taniec wyjścia musi odbyć się przy La Valse Ravela – pięknym, acz pokiereszowanym walcu, który zwykło się interpretować jako utwór opowiadający o końcu epoki. Tyle wiedziałem. Niewiele, ale na szczęście Rafał ten pomysł kupił i stworzył na tej wątłej podstawie przepiękny i wzruszający performans.
Zaczynało się na pierwszym piętrze. Od samej muzyki. Zgromadzona publiczność słyszała dźwięk, ale nie widziała nikogo. Po jakimś czasie – w warunkach scenicznych dość długim – przez okno z balkonu wszedł Rafał. Potem kolejni tancerze i kolejne tancerki. Pojawiali się i znikali. Balkon – okno – sala. Balkon – okno – sala. W rytm muzyki. Ruch się zagęszczał. Skupiał uwagę. W stronę schodów. Chodźcie, tańczcie z nami. Raz – dwa – trzy, raz – dwa – trzy. Już na schodach. Na dół. Przedsionek. Bar. Sala dolna – ta duża. Raz – dwa – trzy, raz – dwa – trzy. Coraz nas więcej, chodźcie i tańczcie z nami. Tańczą. Ruch się zagęszcza. Coraz nas więcej. W stronę drzwi, na podwórko. Podwórko. Z wewnątrz słychać jeszcze muzykę, ale wszyscy są już tu: na zewnątrz. Zamykają się drzwi, zamyka się Nowy Wspaniały Świat.
*
Tak to zrobił. Tak po prostu. Widziałem potem jego spektakle – i one też takie były. Takie po prostu. Nieważne, jak trudne tematy poruszały. Rafał zawsze miał umiejętność robienia teatru „po prostu”. Bez przekombinowywania. W punkt.
czytaj także
Gdy w roku 2018 reżyserowałem w warszawskim Teatrze Studio Operę dla Głuchych, bardzo zależało mi na tym, żeby to właśnie Rafał stworzył w nim opartą na języku migowym choreografię. Dużo o tym rozmawialiśmy, planowaliśmy próby. Wszystko szło w bardzo dobrą stronę. Do czasu. Stan zdrowia Rafała się pogarszał. Wiemy o tym też dlatego, że Rafał prowadził na Facebooku niezwykle poruszający „dziennik odchodzenia”. Robił to po swojemu: po prostu. Nie udało nam się skończyć tej pracy, a tak naprawdę nawet zacząć prób. Proces, który zaczęliśmy z Rafałem, skończył Karol Tymiński.
24 listopada 2018 roku napisaliśmy do siebie na Messengerze:
Ja: „Premiera była wczoraj. (…) Jest mi bardzo przykro, że nie udało nam się pracować nad Operą razem. Bardzo. Po prostu. (…) Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy w pracy (bo że prywatnie – to na pewno)”.
Rafał: „Pamiętałem o premierze. Mam nadzieję, że poszło co najmniej wyśmienicie. (…) Teraz już wiem, że nie byłbym w stanie skończyć tego działania. Teraz jestem już skupiony tylko na swoim solo”.
Umarł prawie dokładnie pół roku później.
Artysta jako medium dla społeczności. Rozmowa z Rafałem Urbackim
czytaj także
*
– Wojtek, 22 maja będzie rocznica śmierci Rafała – mówi mi przez telefon Igor Stokfiszewski.
– To już rok? – No bo serio: to już rok?!
– To już rok. Chciałbym, żebyśmy coś z tym zrobili.
Robimy.
**
Wojtek Zrałek-Kossakowski – artysta pogranicza teatru i muzyki, kurator Jasnej 10, warszawskiej świetlicy Krytyki Politycznej.
**
Tekst ukazuje się w ramach obchodów pierwszej rocznicy śmierci Rafała Urbackiego przygotowanych przez Krytykę Polityczną, Komunę Warszawa i portal taniecPOLSKA.pl prowadzony przez Instytut Muzyki i Tańca. Zapraszamy do lektury wspomnień o artyście opublikowanych na stronie taniecPOLSKA.pl autorstwa Iwony Olszowskiej, Magdaleny Przybysz, Anu Czerwińskiego, Jaśminy Wójcik, Katarzyny Żeglickiej, Witolda Mrozka, Agaty Wąsik, Marleny Hermanowicz, Adama Kowalskiego, Filipa Pawlaka, Tatiany Cholewy i Anny Królicy.
O godz. 19 zapraszamy na prezentację filmu Solo. Film zrealizowany przez Anu Czerwińskiego jest zapisem performatywnego laboratorium żałoby, które przyjaciele i przyjaciółki, współpracownicy i współpracowniczki Rafała Urbackiego, przeprowadzili w listopadzie ubiegłego roku w Komunie Warszawa w ramach pracy nad pożegnalnym spektaklem Rafał Urbacki Solo. Film przygotowany został przez Krytykę Polityczną w partnerstwie z Komuną Warszawa – zostanie opublikowany na profilu FB wydarzenia Pierwsza rocznica śmierci Rafała Urbackiego o godz. 19 i dostępny będzie do końca niedzieli 24 maja.
Zapraszamy również do posłuchania pożegnalnego utworu Dominika Strycharskiego, który odtworzony został podczas pogrzebu Rafała Urbackiego i towarzyszył mu w jego ostatniej drodze. Utwór opublikowany jest na profilu FB filmu Symfonia fabryki Ursus, którego Rafał Urbacki był choreografem.
*
Współorganizatorzy wydarzeń rocznicy śmierci Rafała Urbackiego: