Dlaczego kino tak ukochało Boże Narodzenie?

Dlaczego kino tak ukochało Boże Narodzenie?
Fragment książki „Szpakowska. Outsiderka”.
W „The Wire” kluczowe są nie pojedyncze postacie, ale instytucje i systemowe uwarunkowania.
Z dzisiejszej perspektywy, próbując leczyć homoseksualizm, medycyna oficjalnie łamała przysięgę Hipokratesa – szkodziła ludziom zdrowym.
Nie będę pisał o tym, jak ważnym Karkowski był muzykiem i kompozytorem. Zamiast tego chciałbym – po prostu – przypomnieć pewien koncert.
„Community” niesie pokrzepienie wszystkim, którzy próbują manewrować po zakorkowanych drogach relacji społecznych przy pomocy popkulturowego GPS-a.
Zaciekawiło mnie, co zostanie z problemów poruszanych w filmie Wajdy, jak się przeniesie to gdzieś daleko.
Stworzył festiwal, o którym wreszcie zaczęto dobrze mówić.
W dniach sowieckiej inwazji Václav Havel, poeta i dramaturg, działacz związku pisarzy i praski playboy, odkrył wreszcie swoje prawdziwe powołanie. Była nim polityka.
Pogmatwane tożsamości, pokiereszowani ludzie, drogi PRL-owskiego awansu społecznego – już to wystarczyłoby, żeby pochwalić „Niebko” Brygidy Helbig.
Ta mieszanka wszystkiego, co najgorsze w muzyce tanecznej, wciąż się sprzedaje. I to jak! Ale ten karnawał się skończy.
Wszyscy czworo byliśmy raczej nieszczęśliwi, każdy z nas na swój sposób (ja i moja mama bardziej, ojciec i mój brat – tradycyjnie – mniej się dręczyli od nas, kobiet).