W świecie według Weinsteina kobiety są po to, żeby je ruchać. I milczeć. Jak tego nie potrafią, to można im ewentualnie zapłacić sto tysięcy dolarów albo zniszczyć karierę. Nie chcesz dać się wyruchać? Ok, twoja sprawa, ale nie wystąpisz już w żadnym filmie.
Widmo krąży nad Europą – widmo #metoo. Wszystkie potęgi starego świata połączyły się w imię świętej nagonki przeciwko temu widmu. Papież i car Hollywoodu, Brigitte Bardot i Donald Trump, Catherine Deneuve i Matt Damon, polscy dziennikarze i sojusze lewicy demokratycznej… Ok, może trochę przesadzam, ale jeśli wierzyć świadectwu Rose McGowan (oraz wielu innych kobiet), to naprawdę tylko trochę. Nie da się ukryć, że akcja #metoo wstrząsnęła podstawami naszego świata.
czytaj także
Choć już wcześniej zdawaliśmy sobie sprawę ze skali i powszechności przemocy seksualnej (a przynajmniej ci z nas, którzy czytają odpowiednie raporty albo mają przyjaciółki), to jednak dopiero świadectwa kobiet, który zaczęły przyznawać, że były gwałcone i molestowane, a także wymieniać konkretne nazwiska, dobitnie pokazały, jak wielki jest to problem. Nie tylko dla ofiar, ale również dla oprawców, którzy często – oprócz tego, że stosują przemoc – mają skądinąd niepodważalne sukcesy w innych dziedzinach. Są na przykład wybitnymi reżyserami, aktorami albo producentami filmowymi.
czytaj także
Choć Rose McGowan od lata opowiadała o tym, jak została zgwałcona przez Harveya Weinsteina, to jednak dopiero publikacja w „New York Timesie”, w której kilkanaście innych kobiet oskarżało słynnego hollywoodzkiego producenta o wykorzystywanie seksualne, sprawiła, że wybuchła afera, która doprowadziła jego studio na skraj bankructwa i – wydaje się – ostatecznie pogrzebała jego karierę gwałciciela.
czytaj także
Producent Pulp Fiction czy Zakochanego Szekspira miał na przestrzeni lat zgwałcić lub próbować zgwałcić przynajmniej sto kobiet. A przynajmniej tyle się do tego przyznało, bo ofiar prawdopodobnie jest znacznie więcej. Jego wieloletnia asystentka opowiadała, że do jej obowiązków należało zaopatrywanie go w leki na potencję oraz czyszczenie jego kanapy ze spermy i też złożyła przeciwko niemu pozew.
Jak to możliwe, że słynny producent filmowy przez trzydzieści lat mógł bez przeszkód gwałcić lub próbować gwałcić kolejne kobiety? Wydaje się to zupełnie niepojęte, zważywszy, że wśród jego ofiar znajdują się takie gwiazdy jak Angelina Jolie, Ashley Judd, Gwyneth Paltrow, czy Uma Thurman. Czy nikt ich nie ostrzegł? Wszystko wskazuje na to, że przez lata jego zachowanie było tajemnicą poliszynela. Dlaczego wcześniej o tym nie mówiły? Czy raczej, czemu nikt im nie wierzył? A może wierzyli albo nawet wiedzieli, że to prawda, ale nie traktowali tego na poważnie? (Przywoływanej dziś czasem dawnej wypowiedzi Courtney Love nikt nie potraktował poważnie.)
Na powyższe pytania odpowiada wydana niedawno autobiograficzna książka Rose McGowan Brave. Aktorka, bodajże najbardziej znana z głównej roli w filmie Roberta Rodrigueza Planet Terror oraz serialu Czarodziejki, z brutalną szczerością opowiada o tym, jak trafiła do Hollywoodu oraz do hotelowego pokoju Weinsteina i oskarża świat filmu i szołbiznesu o systemowe wspieranie przemocy seksualnej i wykorzystywania kobiet. Według Hollywoodu masz wyglądać tak, żeby chciano cię wyruchać. I nie powinnaś narzekać, gdy ktoś rzeczywiście to zrobi, niekoniecznie pytając cię o zgodę. W świecie według Weinsteina kobiety są po to, żeby je ruchać. I milczeć. Jak tego nie potrafią, to można im ewentualnie zapłacić sto tysięcy dolarów albo zniszczyć karierę. Nie chcesz dać się wyruchać? Ok, twoja sprawa, ale nie wystąpisz już w żadnym filmie.
Gdy Harvey Weinstein zaprosił McGowan do swojego hotelowego pokoju, była właśnie wschodzącą gwiazdą. Na festiwalu filmowym Sundance pokazywano cztery filmy, w których występowała. Kariera stała przed nią otworem, więc gdy jej agent ustawił jej spotkanie ze znanym producentem filmowym, myślała sobie, że od tego momentu wszystko będzie już tylko łatwiejsze. Wcześniej łatwe nie było. Wychowana w parachrześcijańskiej sekcie, którą jej rodzice zdecydowali się w końcu opuścić, gdy ich guru zaczął wysyłać kobiety, żeby prostytuując się zarabiały na potrzeby wspólnoty, nigdy nie miała łatwego życia. Przemocowy ojciec z problemami psychicznymi oraz matka, która po rozwodzie znajdowała sobie kolejnych partnerów, którzy wyżywali się na niej (i jej dzieciach). Nic dziwnego, że młoda Rose w końcu uciekał z domu. Przez kilka miesięcy była bezdomna. Jako trzynastolatka była maskotką imprez techno, na których zabawę lubiła podkręcić LSD albo speedem. Ale dopiero w Hollywoodzie stała się ofiarą przemocy seksualnej.
Bycie zgwałconą zmieniło ją na zawsze. I nawet nie chodzi o to, że jej kariera na wiele lat legła w gruzach, gdy zaczęła mówić o tym, co się wydarzyło w hotelu, ale o traumę, jaka wiążę się z gwałtem. Jak pisze: „Problem z traumą, gwałtem i seksualną napaścią jest taki, że zastyga w Twojej głowie na zawsze, jakby to się wydarzyło wczoraj (…) moje życie na zawsze będzie nieodwracalnie związane z Potworem, z powodu tego, co mi odebrał. (…) Napaść seksualna zabiera nam zdolność do bycia tym, kim byliśmy i okrada z tego, kim mieliśmy być. Jako ofiary zostajemy obsadzone w roli, w której nie chciałyśmy występować”.
Skądinąd wiadomo, że Weinstein nie tylko zaprzecza, że zrobił cokolwiek złego i twierdzi, że każdy seks, jaki uprawiał, był konsensualny, ale również zatrudnił byłych agentów Mossadu, żeby walczyli z wysuwanymi przeciwko niego oskarżeniami. Wiadomo też, że płacił ofiarom za milczenie i dbał o rujnowanie karier kobiet, które milczeć nie chciały. Być może to nie działalność producenta sprawiła, że hakerzy wykradli sex taśmy z udziałem aktorki, a w jej bagażu znaleziono kokainę. Aktorka nie kryje, że zdarzało się jej zażywać narkotyki, ale wypiera się ich przewożenia w portfelu. Niewątpliwie jednak nadepnęła na odcisk potężnym ludziom, którzy gotowi są wiele uczynić, żeby pogrzebać żywcem byłą aktorkę i aktywistkę.
Niestety, spotkanie z Weinsteinem nie było wcale końcem jej relacji z oprawcami. Praktycznie jedynym partnerem, o którym McGowan wyraża się dobrze, był Marilyn Manson. Jednak, gdy ich związek się rozpadał, miała nieszczęście na imprezie spotkać czarującego kowboja, Roberta Rodrigueza. Ten odnoszący sukcesy reżyser okazał się równie utalentowanym manipulatorem i oprawcą. Podobno Rodriguez dał jej główną rolę w Planet Terror, żeby wkurzyć Weinsteina, ale najwyraźniej szybko pozazdrościł oprawcy. W filmie kazał jej powtarzać traumatyczne sceny z jej życia (między innymi przeżywać śmierć jedynego – oprócz Mansona – dobrego chłopaka, z jakim była, a który zginął w wypadku), aby na koniec sprzedać dzieło firmie Weinsteina. W efekcie McGowan musiała promować film w towarzystwie knura, który ją zgwałcił. I uśmiechać się do zdjęć. Opętany zazdrością Rodriguez doprowadził ją na skraj zdrowia psychicznego i fizycznego. Po jednej ze scen, do których ją zmusił, musiała się przez wiele lat hospitalizować. Aktorka nie chciała odmówić jej zagrania, żeby nie okazać słabości.
Brave to nie tylko historia gwałcicieli i oprawców, ale również dzielnych i mądrych kobiet, które wchodzą w toksyczne relacje i czasem nie potrafią powiedzieć „nie”. Ale czy można się im dziwić, skoro są wychowywane do tego by być posłusznymi i się nie sprzeciwiać, nawet gdy ktoś robi im krzywdę? To pełna pasji i gniewu opowieść o tym, jak Rose McGowan odważyła się pokazać środkowy palec wszechobecnej kulturze przemocy. Niegdysiejsza aktorka, a dziś artystka i aktywistka namawia też do tego nas wszystkich. Przestańmy uczyć dziewczynki, żeby były uległe, zacznijmy uczyć chłopców, żeby nie gwałcili.
Dlaczego to właśnie przemysł filmowy i telewizyjny znalazł się w centrum akcji #metoo?