Czytaj dalej

Jeśli „Sto lat samotności” jest realizmem magicznym, to oto jest rzeczywistość magiczna

Reportaże z Ameryki Łacińskiej.

Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej Marii Hawranek i Szymona Opryszka są książką zaskakującą, oryginalną i dopracowaną w najmniejszym szczególe. Zaskoczenie jest spore, bo co prawda oboje autorzy wyrobili sobie już renomę współpracując między innymi z „Dużym Formatem”, reprezentują też chyba najmłodsze (oboje rocznik ’87) pokolenie polskich reporterów.

Cel napisania tej książki zdradzają sami autorzy: „Ameryka Łacińska opisywana jest za pomocą trzech oczywistych przymiotników: niebezpieczny, egzotyczny, biedny rejon świata. A przecież to rzeczywistość złożona i zaskakująca kulturową różnorodnością, wymykająca się stereotypom.” Hawranek i Opryszka widzą, że obraz serwowany nam na co dzień przez media, filmy i ogólnie popkulturę wiąże się ściśle z dyskursem postkolonialnym, który jest wciąż obecny także w twórczości wielu reporterów (patrz: większość książek Cejrowskiego). Problem został dostrzeżony, a Tańczymy już tylko w Zaduszki, która ma być lekarstwem na tę przypadłość, doskonale spełnia swoje zadanie.

Pamiętacie może, jak byliście młodzi i zaczytywaliście się w literaturze iberoamerykańskiej? Ja na pewno byłem takim przypadkiem. Mario Vargas Llosa, Julio Cortazar, Gabriel Garcia Marquez itd. Zwłaszcza ten ostatni wywarł na mnie duże wrażenie ze względu na wyjątkowy klimat tworzony wokół realizmu magicznego. Wciąż mam duży sentyment do tego autora, ale nie spodziewałem się, że kiedykolwiek poczuję dokładnie ten sam klimat czytając reportaż. A tak właśnie jest w przypadku otwierającego książkę tekstu Mój tato jest głupiutki. Opisywana jest w nim wioska, w której po 40 latach życia co druga osoba z każdego rodzeństwa zapada na Alzheimera. Dzieje się tak od wielu lat, a lekarze nie są w stanie wytłumaczyć tego zjawiska. Jeśli analizując Sto lat samotności mówimy o realizmie magicznym, to jak możemy nazwać coś takiego? Rzeczywistość magiczna? Wrażenie takie odnosimy przez większą część lektury, co zostawia nas z przekonaniem, że może ten cały Marquez nic od siebie nie dodawał. Może po prostu opisywał rzeczywistość, która go otaczała na tym niezwykłym kontynencie? Może Macondo istniało naprawdę?

W tym miejscu muszę się też przyznać do jednej rzeczy. Kończąc otwierający reportaż, sprawdziłem na okładce, czy na pewno mam do czynienia z literaturą faktu.

Nie tylko na tym opiera się książka. Porusza ona wiele kwestii społecznych, dobranych chyba na zasadzie „dla każdego coś dobrego”. Mamy więc fragment dotyczący feminizmu (Komendantka Mewa), ekologii (Ostatni lodziarz), buntu społecznego (Lepiej nago). Wydaje się więc, że autorzy spełnili swoją obietnicę: Amerykę Łacińską pokazują bez jakichkolwiek samoograniczeń, w całym bogactwie i różnorodności, które oferuje ten region.

Różnorodność ta jest jednak czasami aż przesadna. I nie chodzi mi tutaj o różnorodność tematyczną, ale raczej dotyczącą nagłych zmian nastrojów w kolejnych reportażach. Takie wrażenie odniosłem podczas samej lektury, co spowodowało, że na początku uznałem cały zbiór za nierówny. Kiedy jednak wróciłem do fragmentów uznanych wcześniej za słabsze, okazało się, że tak naprawdę są równie dobre jak pozostałe. Po prostu nagły przeskok z wioski, w której urodził się Marquez, do opowieści o nielegalnych kopalniach i okropieństwach, które się w nich dzieją, wydał mi się chyba zbyt brutalny. Na początku winę zrzuciłem na autorów, ale może właśnie taka jest tamtejsza rzeczywistość? Może nie pozwala ci wziąć oddechu, rzuca cię od skrajności w skrajność?

Całkowitej spójności ciężko wymagać również z czysto praktycznego powodu, który zarazem napawa mnie podziwem i cichą zazdrością. Otóż autorzy, żeby napisać książkę, spędzili w Ameryce Łacińskiej kilkanaście miesięcy, a w zbiorze mamy możliwość przeczytania reportaży z aż 10 (!) państw. I to oczywiście nie ze stolic. Młodzi reporterzy próbują się zatrudnić w nielegalnej kopalni, odwiedzają wymierające wioski, a nawet biorą udział w rytuale picia ayahuasci. Odwiedzają miejsca, które w ogóle nie kojarzą się nam z regionem. Kto by na przykład pomyślał, że w centralnej Kolumbii znajduje się matriarchalna ekowioska – Nashira? Składa się z 11 kobiecych kooperatyw, w których głosu nie mają dzieci i mężczyźni. W kraju, w którego kulturze do dziś dominuje tzw. machismo, nagle napotykamy feministyczny raj, w którym kobiety mieszkają, pracują i są całkowicie samowystarczalne. Mimo jednak wyczuwalnej sympatii autorów do tego projektu, nie starają się oni wcale ukryć jego wad: kilka z kooperatyw istnieje już tylko teoretycznie, ponieważ nikt nie chce pracować np. przy segregowaniu śmieci, mieszkanki, które otrzymują rentę czy alimenty w ogóle nie pracują dla wspólnego dobra, a mężczyźni są tak wycofani, że z reporterami rozmawiają tylko za zamkniętymi drzwiami. Propozycja utworzenia organu doradczego w postaci Rady Mężczyzn spotkała się z zerowym poparciem pełnoprawnych członkiń społeczności.

Warto też wspomnieć, że niesamowite miejsca to w tej książce nie wszystko. Niezwykłe są też historie opowiedziane dzięki mrówczej pracy autorów. Każdy z reportaży ma własną bibliografię, a zamykający tom Lamaland w 90% jest napisany na podstawie książek. Dzięki pozostałym 10% efekt jest jednak zaskakująco świeży.

Jeśli po przeczytaniu całej książki uznacie, że wciąż wam mało, warto wiedzieć, że ta podróż wciąż trwa, a można ją śledzić na blogu autorów Intoamericas. Znajdziemy tam zarówno fragmenty Tańczymy już tylko w Zaduszki, jak i zwyczajne, blogowe opisy podróży i odwiedzanych miejsc. Tak Maria Hawranek jak i Szymon Opryszek są zafascynowani regionem. Ci, którzy po przeczytaniu książki zarażą się tą pasją, mogą nawet… towarzyszyć reporterom w jednej z podróży. Może uda wam się odkryć własne Macondo?

***

Maria Hawranek i Szymon Opryszk, Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej, Znak, 2016

 **Dziennik Opinii nr 102/2016 (1252)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij