Alois Pokora – nazwisko znaczące – urodził się w rodzinie górniczej, biednej i wielodzietnej. Oraz tradycyjnie patriarchalnej, z budzącym lęk, nieskąpiącym dzieciom pasa, małomównym ojcem i podporządkowaną mu, rodzącą co rok, dobrą matką. Kinga Dunin czyta „Pokorę” Szczepana Twardocha.
Szczepan Twardoch, Pokora, Wydawnictwo Literackie 2020
O twojej twarzy myślę, gdy na czarnym niebie, jeszcze nisko nad horyzontem, rozbłyskuje pierwsza biała gwiazda. Miękki zarys żuchwy, policzki, nos, usta, oczy. Ty, Agnes.
Pokora jest może najbardziej przyjazną czytelnikowi powieścią w twórczości Szczepana Twardocha. Prawie żadnych cudów-wianków: drachów, wielorybów na niebie, narracyjnych zawikłań, niejasnych narratorów… A jednocześnie jest podobna do poprzednich, trochę taki Twardoch dla opornych – wszystko widać jak na dłoni.
Alois Pokora – nazwisko znaczące – urodził się w rodzinie górniczej, biednej i wielodzietnej. Oraz tradycyjnie patriarchalnej, z budzącym lęk, nieskąpiącym dzieciom pasa, małomównym ojcem i podporządkowaną mu, rodzącą co rok, dobrą matką. Miał szczęście, bo był dzieckiem zdolnym oraz z innych powodów wyjątkowym. Dzięki temu dostał szansę na awans – skończył gimnazjum i studiował potem filozofię we Wrocławiu.
Podczas I wojny światowej zgłosił się na ochotnika do niemieckiej armii, został podoficerem i dowodził oddziałem walczącym w okopach. Potem znalazł się w Berlinie, gdzie trochę przypadkiem został komunistą i brał udział w całym tym rewolucyjnym wrzeniu. Następnie wrócił do Gleiwitz, dziś Gliwice, a był to okres powstań śląskich, plebiscytu, podziałów w społecznościach i rodzinach… Próbował trzymać się od tego z daleka i wiódł nudne życie księgowego, męża i ojca. Jednak cały czas był obsesyjnie zakochany w pewnej kobiecie, najpierw dziewczynie, potem mężatce, która nim pomiatała, a on ją wielbił i był dla niej gotów na wszystko.
czytaj także
Jak każdy chyba bohater Twardocha Alois ma dojmujące kłopoty z tożsamością. Często dopada go dysocjacja, przeważnie zrozumiała, bo spowodowana trudnymi i bolesnymi wydarzeniami, ale można odnieść wrażenie, że jest to u bohatera stan prawie permanentny – wydaje mu się, że znajduje się poza swoim ciałem, poza działającą w świecie figurą Aloisa. Nie jest sobą. Poza rozmaitymi traumami wojennymi są ku temu i inne przyczyny. Niektóre łatwe do identyfikacji oraz jedna, której postaram się przyjrzeć bliżej.
Jak wiadomo, głównymi parametrami określającymi naszą tożsamość społeczną są narodowość, klasa społeczna i kwestie związane z płcią.
Naród jest istotny, bo Alois jest kuszony przez Germanię i Polonię. Germania jest jednak silniejsza, a w Gleiwitz bardziej przydatna. A tak naprawdę jest Ślązakiem. Takiego wyboru jednak nie ma, no może trochę, bo gdzieś tam pojawiają się projekty własnego państwa czy też autonomii, ale plebiscyt każe wybierać między Niemcami a Polską. Alois nie może być sobą. Jest u-pokorzony.
Klasa. Tu mamy problem związany z awansem społecznym. Alois już jest obcy w swojej rodzinie. Rozumie jednak gniew klasowy swego ojca, który łączy w sobie konserwatyzm z nienawiścią do niesprawiedliwego porządku i fatalizmem, który nie pozwala mieć nadziei na zmianę. Nie jest też w pełni akceptowany w klasie średniej, a tym bardziej przez arystokrację. Często traktowany protekcjonalnie czuje się w wyższych sferach obco i zawsze towarzyszy mu… Jak to nazwać? Melancholia nuworysza? I znów – nie może być sobą. U-pokorzony.
czytaj także
Pozostaje jeszcze płeć. Tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Jak wiadomo, poza płcią biologiczną istnieje też płeć społeczno-kulturowa, orientacja seksualna, tożsamość płciowa… W tego typu powieści historyczno-przygodowo-romantycznej moglibyśmy oczekiwać bohatera, który jest heteroseksualnym cismężczyzną, i jest to właściwie przezroczyste i oczywiste. W Pokorze nie jest. Co prawda Aloisowi nie przychodzi do głowy, że mogłoby być inaczej, chociaż inna orientacja czy przebieranki płciowe mu nie przeszkadzają. Czytelnik jednak dostaje więcej sygnałów, które każą mu wątpić w czystej wody heteronormatywność bohatera. Ten natomiast w całym tym, często narysowanym komiksową kreską „teatrze męskości” – dumnych górników, żołnierzy i mundurów, walk między samcami, polowań, broni i podniecających samochodów – uczestniczy bez przekonania. I doznaje kolejnych upokorzeń.
Co go pociąga w wojnie? Mundur i ranga, które uprawomocniają go w lepszych sferach. Przede wszystkim jednak silne relacje homospołeczne. Jego opowieść o okopach i atakach czy uczestnictwie w oddziałach komunistycznych jest opowieścią o miłości – do towarzyszy. Miłości niebudzącej podejrzeń, ale intensywnej. Bardzo długo nie rozpoczyna życia seksualnego. Tak, w końcu sypia tylko z kobietami. Ale czy nie ma ochoty spróbować czegoś innego? Po prostu ma szczęście, że dwóch młodych chłopaków, z którymi idzie do łóżka, okazuje się kobietami.
czytaj także
Postacią paralelną do nieosiągalnej Agnes jest w powieści Twardocha Smilo von Kattwitz, postać w uczuciowym pejzażu bohatera mniej istotna, ale stale obecna w jego życiu i w końcu o tym życiu decydująca. Smilo reprezentuje wszystko, czego Aloisowi brak: bogactwo, władzę, autorytet i styl. A poza tym jest homoseksualistą, oczywiście na zewnątrz odgrywającym przerysowaną męskość. Alois, uwodzony przez niego, nie potrafi ukryć zachwytu jego ciałem, mógłby się z nim przespać, ale akurat wybiera inną strategię. Upodlony przez Agnes teraz znajduje się w pozycji władzy. Kiedy zwiąże się z podobną do siebie kobietą, jego szczęśliwe małżeństwo będzie nudne jak flaki z olejem. Miłość to wojna – poniżasz albo jesteś poniżany, tu bije źródło rozkoszy.
Prawdziwą miłością Aloisa jest Agnes, która pozwala mu na chwilę zobaczyć swoją nagość i ucałować stopę. Od niej może przyjąć każde cierpienie. Jest ona mieszanką wyobrażeń o średniowiecznej damie przyjmującej hołdy od swego rycerza, jakieś taniej femme fatale i dominy z porno sado-maso. Można ją też rozumieć metaforycznie – jest jak Germania i Polonia, które chcą, aby Ślązak im służył, nie dając mu nic w zamian. Przede wszystkim jednak jest kobietą niedostępną. Obsesja miłosna z nią związana może być dowodem na heteroseksualność bohatera, a jednocześnie wytłumaczeniem, czemu nie nawiązuje relacji seksualnych z innymi kobietami. Mechanizmem obronnym, który nie pozwala mu powątpiewać we własną tożsamość seksualną. Kocham kobietę, odrzucam homoseksualistę, czyli wszystko jest okej.
Z nieoczywistych identyfikacji – klasowej, narodowościowej i seksualnej – najbardziej zagmatwana i nieoczywista w powieści jest ta ostatnia. Można to tłumaczyć dość prosto: naród, klasa, konflikt klasowy były na początku XX wieku otwarcie i publicznie definiowane, nieheteronormatywność, a już szczególnie jeśli była niejasna – może bi?, a może jeszcze inna kombinacja? – była objęta tabu, obwarowana lękami, brakowało dla niej języka innego niż homofobiczny. Alois też go nie miał. Ale żyjemy w XXI wieku – czy Twardoch już go ma? Czy chodzi tylko o wiarygodność postaci?
Jedną z najsympatyczniejszych postaci w powieści jest drag queen występująca w berlińskich klubach dla homoseksualistów. Jednak wszystkie postacie homo i trans (-dressing lub -gender) są w Pokorze Niemcami i pochodzą z wyższych klas społecznych. Obcy narodowo i klasowo. Jeśli się nie ukrywają, są sympatyczni, jeśli się kryją – źli, ale jednak zawsze obcy. Po prostu ludowi polskiemu, śląskiemu i biednemu takie rzeczy się nie zdarzają.
A jeśli może zdarzyło się to Aloisowi, to ostatecznie nie zostanie zbrukany homoseksualnym stosunkiem. Autor nie pozwoli mu posmakować innej możliwości, tak jak pozwolił mu na chwilową fascynację polskością czy polizanie życia arystokracji. Usytuowanie pomiędzy – narodami, klasami – znajduje literackie odbicie w wyrazistych alternatywach, w których bohater nie potrafi się odnaleźć. Natomiast opcja homoseksualna jest nieprawomocna i jednak wykluczona, nie ma więc też szansy na „pomiędzy”. Wydaje się, że bardziej wykluczona przez autora niż samego bohatera gotowego na różne eksperymenty.
czytaj także
Czy rzeczywiście nie da się tego opisać w tak jasny sposób jak w kwestiach narodowości czy problemów związanych z awansem klasowym? Nadal się nie da? Nadal trzeba to ukrywać za fasadą ostentacyjnej męskości tej literatury? Bo mamy tu te wszystkie męskie zabawki – wojna, rewolucja, broń, walka, okrucieństwo, honor, czasem jakiś fajny samochód, przygody itp. I ostatecznie wszystkie te queerowe tropy, o których piszę, łatwo uznać za pewne udziwnienia, które mają dodać powieści pikanterii, uczynić ją bardziej atrakcyjną, są takimi trochę perwersyjnymi smaczkami o wadze mniejszej niż prawdziwe problemy – klasy i narodu.
Jasne, żyjemy w kulturze w dużej mierze homofobicznej, co polega także na ukrywaniu, wypieraniu i przemilczeniach. Czytelnikom pozostawię odpowiedź na pytanie, czy Twardoch bardziej wypiera, czy queeruje.