Twój koszyk jest obecnie pusty!
Adrina ’89, czyli problemy striptizerki
– Jak to było ten pierwszy raz, na estradzie?
- Jak to było ten pierwszy raz, na estradzie?
- Nie ma co ukrywać: wstydziłam się. Nie patrzyłam na publiczność, starałam się wsłuchać w muzykę i nie myśleć o tym, co robię. Mój debiut był o tyle łatwiejszy, że wcześniej występowałam na scenie w “normalnych” programach. Sporo tańczyłam w domach kultury, jeździłam z kabaretem, chodziłam też do szkoły baletowej.
Nie dawało to satysfakcji?
Nie dawało pieniędzy! Pieniędzy nie miałam też z pracy zawodowej. Z wykształcenia jestem technikiem-ekonomistą. Za pracę otrzymywałam gorsze, niewiele ponad 30 tys. zł. Czy ja jestem gorsza od innych? Dlaczego mam sobie nie pozwolić na czekoladę, pomarańcze czy banany! A czy moje dziecko musi chodzić szaro, nieładnie ubrane?
Czy pani teraz pieniądze nie są dla pani problemem?
- Nie martwię się przynajmniej o podstawowe sprawy. Nie zastanawiam się nad tym, czy kupić mleko chude, czy pełnotłuste i ile znowu będę musiała zapłacić za prąd. Jasne, że chciałabym mieć lepszy samochód. “Maluch przestaje mi wystarczać.
- O umiejętnościach striptizerek, o ich figurze, urodzie mówi się niezbyt pochlebnie.
- Przecież my wszystko musimy robić same. Nie współpracuje z nami choreograf czy kostiumolog. Ja na przykład niedawno uszyłam sobie własnoręcznie kozaczki z białego skaju ze srebrnymi ozdobami. Potrzebne mi są do “numeru” pod muzykę Michaela Jacksona. Sama też wymyślam taniec odpowiedni do danej melodii. A co do urody, to wszystko zależy od tego, co się komu podoba.
Fragment wywiadu Jana Zielarza ze striptizerką Adriną – kwartalnik “Natura
naturyzm”, 1989.


















Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.