Z samych grantów Krytyki Politycznej nie rozwiniemy. Dlatego prosimy was o pomoc. Bez waszego wsparcia nie zrobimy nic więcej.
Tym razem nie będziemy komentować polityki, analizować życia społecznego ani doszukiwać się przejawów walki klas w dziełach klasyków literatury. Opowiemy wam za to o naszej pracy. Prosząc o wsparcie, którego naprawdę potrzebujemy, choć dotąd niezwykle rzadko się o nie zwracaliśmy.
Oboje jesteśmy w Krytyce Politycznej od dekady. Zaczęliśmy w czasach, gdy nie rozbił się jeszcze samolot, a Ludwik Dorn robił za twardą prawicę. Kiedy pierwszy raz przyszliśmy do redakcji, mieściła się ona w wynajętym mieszkaniu przy warszawskiej ulicy Chmielnej. Dołączyliśmy do zespołu, który wydawał czasopismo, organizował debaty, zaczynał wydawać książki i mniej więcej raz na dzień wrzucał do sieci jakiś komentarz lub zaproszenie. Wszyscy robili wszystko, a work-life balance był, delikatnie mówiąc, zaburzony. Pracowaliśmy od świtu do nocy, a napędzały nas pasja, energia, chęć zmiany świata oraz regularny autowyzysk. To ostatnie słowo traktowaliśmy z ironią i na serio jednocześnie – jako zobowiązanie wobec przyjaciół, lewicy, Polski, idei zmiany (takiej naprawdę dobrej). Normalna sprawa w naszej organizacji pozarządowej nowego typu.
Przez 16 lat Krytyka Polityczna urosła. Zdobyliśmy sporo grantów i ponad 200 tysięcy czytelników. Ale nadal nie stać nas na oczekiwane przez współpracowników wynagrodzenia i opłacenie kosztów redakcji. Z zewnątrz wygląda to inaczej: Krytyka jawi się jako potężna instytucja. A jednak powiedzieliście nam niedawno w ankiecie czytelniczej, że naszym największym sukcesem, obok konsekwentnego stania na straży lewicowych wartości, jest… przetrwanie. A my nie chcemy po prostu trwać. Chcemy się rozwijać i zmieniać świat.
czytaj także
Co to znaczy? Po pierwsze, z faktu, że latami wiele i wielu z nas pracowało dla idei po kosztach nie wynika, że możemy cały czas domagać się heroicznego zaangażowania od naszych autorek i autorów. Po drugie, zmieniły się czasy, niestety na gorsze. Coraz mniej naszych starszych kolegów i koleżanek – ekspertek, komentatorów, analityków, ludzi znających się na tym, o czym piszą – ma etaty w swych macierzystych instytucjach. Dla naszych rówieśniczek i rówieśników oraz osób z młodszego pokolenia stałe i bezpieczne zatrudnienie to ewenement. Praca poniżej stawek rynkowych lub pro bono to dla nich po prostu mniej czasu, by zarabiać na życie. Nie chcemy stawiać paywalla: nasze artykuły udostępniamy czytelnikom za darmo, aby jakościowe treści były dostępne dla wszystkich. A one po prostu kosztują.
My nie chcemy po prostu trwać. Chcemy się rozwijać i zmieniać świat.
Logika komercyjna w takiej sytuacji sugeruje zamknięcie dostępu, reklamę lub teksty sponsorowane (dla niepoznaki nazywane czasem „reklamą natywną”). Nie chcemy iść tą drogą. Do tej pory wsparło nas finansowo niecałe kilkaset osób – doceniamy i dziękujemy – choć czyta nas co miesiąc 200 tysięcy! To nawet zrozumiałe, bo przecież otwarcie i wprost nigdy was o finansowe wsparcie internetowego dziennika nie prosiliśmy, nie licząc kilku nieśmiałych banerów na witrynie. Dziś jednak mamy świadomość, że z samych grantów Krytyki Politycznej nie rozwiniemy. Dlatego prosimy was o pomoc. Bez waszego wsparcia nie zrobimy nic więcej.
Dzięki wsparciu z zagranicznych fundacji udało nam się przetrwać trudny moment, w którym utraciliśmy dotacje ze środków publicznych. Te pieniądze są jednak uzależnione od waszej pomocy. Grantodawcy zachodni stosują prostą zasadę: dadzą nam złotówkę, jeśli sami zdobędziemy dwie.
KP nie jest partią, ani tubą innej partii czy grupy interesu. Nie będziemy obsługiwać środowiskowych niesnasek i niszowych traum. Zależy nam na wpływie na opinię publiczną. Mamy własne poglądy, ale nie mamy w dzienniku oficjalnej „linii”. Często się spieramy i wiele spraw widzimy inaczej. Nie tylko dlatego, że red. Sutowski nocami ogląda PRL-owskie Dzienniki Telewizyjne i kocha serial W labiryncie, a red. Wiśniewska zdecydowanie woli filmy przyrodnicze o orkach. Jedno z nas pasjonuje się historią i ekonomią, drugie filmem i feministyczną kulturą. W redakcji toczymy boje o to, na kogo warto głosować i gdzie w polityce szukać nadziei. Na kolegiach podrzucamy różne tematy, spieramy się, od której strony je ugryźć, zawsze mając nadzieję, że uda nam się czytelnika zaskoczyć. I że sami się czegoś ze swojej witryny dowiemy.
Oboje stoimy tu, gdzie jesteśmy, bo chcemy zmieniać świat. Własną głową i klawiaturą laptopa. Bo ważne są dla nas europejska demokracja i prawa człowieka, rozwój i sprawiedliwość społeczna, świeckość, różnorodność i szacunek dla mniejszości. Najbliższy rok będzie ważnym rokiem podwójnych wyborów, w których te kwestie powinny wybrzmieć mocno i głośno. W polskiej sferze publicznej, rozjeżdżanej przez walce komercji i plemiennej polaryzacji potrzeba głosu takiego, jak Krytyka Polityczna. Wypływającego z wartości, wolnego od plemiennego dogmatyzmu, szanującego inteligencję czytelnika i dostępnego dla wszystkich zainteresowanych.
czytaj także
Chcielibyśmy publikować więcej wywiadów z Mądrymi i Zaangażowanymi tego świata, wysyłać w Polskę i świat więcej autorów, by nie pisali tekstów wyłącznie zza biurka, tworzyć grafiki i podcasty, dostarczać czytelnikowi analiz, których twórcy wiedzą najwięcej na dany temat, wreszcie reagować szybciej i bardziej błyskotliwie na to, co dzieje się dookoła. Bez tego będziemy stać w miejscu, czyli się cofać.
Dziś wspiera nas jedna osoba na 13 tysięcy czytających stronę Krytyki Politycznej. Musimy się rozwijać, żeby dotychczas dobra Krytyka była w przyszłości jeszcze lepsza. Aby nie tylko przetrwała, ale by wciąż zmieniała rzeczywistość na lepszą. Jeśli nam pomożecie, to uda nam się to wspólnie zrealizować. Dlatego dziś prosimy: zacznijcie regularnie wspierać Krytykę Polityczną finansowo.