Kraj

A co, jeśli Polki i Polacy głosowali świadomie?

Załóżmy, że ponad 6 procent z nas świadomie oddało głos na agresywnego antysemitę. Że młodzi ludzie faktycznie popierają deregulację i niskie podatki, a wykup kawalerki starszego pana nie budzi powszechnego oburzenia. Wtedy zaczniemy rozumieć polskie społeczeństwo.

Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich i ich badania sondażowe dają sporo informacji o tym, jak głosowały różne grupy wiekowe, płciowe, osoby z miast i wsi.

Wiemy, że frekwencja była rekordowa (67,31 proc.) i rozłożyła się dość równo między różne grupy wiekowe. Ucina to głosy narzekającym, że młodych nie interesuje polityka i życie społeczne. Zainteresowała ich na tyle, żeby iść na wybory. Największa frekwencja była w grupie wiekowej 50–59 lat i wyniosła 74,5 proc., a potem w grupie 18–29 lat, gdzie wyniosła 72,8 proc.

A co, jeśli młodzi są skrajnie liberalni?

W grupie 18–29 lat najlepsze wyniki uzyskali Sławomir Mentzen (34,8 proc.) i Adrian Zandberg (18,7 proc.). Młodzi postawili na młodych facetów – młodych jak na warunki polityki. Większość głosowała na radykalnie konserwatywnego kandydata Konfederacji, ale dobry wynik zrobił niechodzący na kompromisy lewicowiec z Razem.

Nieraz słyszymy, że młodzi głosują na kandydatów radykalnych, a potem z tego wyrastają. To załóżmy teraz, że młode Polki i młodzi Polacy głosowali świadomie. Że nie jest tak, jak często mówią komentatorzy, że młodzi życia nie znają, nie mają dzieci, nie chorują, więc nie wiedzą, jak ważna jest publiczna ochrona zdrowia. Albo jak ważne są usługi publiczne, bo na razie wszystko dostawali za darmo – mieszkali u rodziców, a szkołę mieli od państwa. Dlatego młodzi głosowali kiedyś na Korwina, a dziś na Mentzena.

Szok po finale Eurowizji, szok po pierwszej turze wyborów prezydenckich

Tylko co z tymi, którzy wybrali Zandberga? Może oni jednak już rozumieją, że dostęp do mieszkań to sprawa ważna?

Śmiałe założenie, że ludzie głosowali świadomie, każe skonfrontować się z tym, że część młodych ma poglądy libertariańskie, a inna część chciałaby nowoczesnej socjaldemokracji. Jasne, że ludzie zmieniają zapatrywania, więc i młodzież może swoje zmienić – ale nie musi. Wyniki dwóch kandydatów spoza duopolu PO-PiS mogą pokazywać, że stary, dobrze znany podział na Polskę socjalną i Polskę liberalną będzie miał innych aktorów na politycznej scenie.

A co, jeśli są wśród nas antysemici?

Grzegorz Braun dostał 6,34 proc. głosów. „X” przy jego nazwisku na karcie postawiło ponad milion dwieście tysięcy osób. I znów pewnie usłyszymy, że nie wszyscy ci wyborcy wiedzieli, jakie dokładnie poglądy ma Braun. Po prostu spodobał im się facet z gaśnicą i pomyśleli, że jest wygadanym trollem politycznym.

Załóżmy jednak, że wyborczynie i wyborcy Brauna oddali świadomie głos na antysemitę, homofoba, ksenofoba, który gardzi Unią Europejską i Ukrainą. Jeśli tak założymy, coś nam to powie o Polsce i Polakach. Dowiemy się, że są wśród nas ludzie uważający Żydów za gorszych, gejów i lesbijki za niegodne praw człowieka, a ponadto nie razi ich przemoc. Uznają, że można wejść na wykład historyka zrobić rozpierduchę i rozwalić mównicę, stoi, że można wejść do szpitala i zaatakować lekarkę. Po prostu w Polsce mieszka dużo antysemitów i przemocowców.

Przypadek jedynej gminy, gdzie wygrał Mentzen, czyli bezpieczeństwo znowu nie dowiozło

Wciąż jest tak, że stwierdzenie „Polacy uczestniczyli w Holocauście” wywołuje oburzenie niemal powszechne. Badacze z nowej szkoły historii Holocaustu, tacy jak Jan Grabowski, Barbara Engelking, Jan Tomasz Gross czy Anna Bikont, nie są powszechnie słuchani w Polsce.

Na Campusie Rafała Trzaskowskiego prowadziłam kiedyś spotkanie z Anną Bikont. Campus to nie jest konserwatywna impreza promująca antysemityzm, ale kiedy podczas tamtego spotkania młodzież zabrała głos, ciarki przeszły mi po plecach. Młodzi mężczyźni, bo tylko panowie się odzywali, opowiadali, że Anna Bikont przesadza, bo przecież – tu parafrazuję: „Polacy i Żydzi żyli w idealnej zgodzie, a potem przyszli Niemcy i zaczęli Żydów zabijać”. Mówili też, że Polacy ratowali Żydów i koniec kropka. Taką campusowa młodzież miała wiedzę o historii. Ich rodzice i dziadkowie pewnie mają podobną.

A co, jeśli mieszkania wykupował, kto mógł?

Rafał Trzaskowski dostał 31,36 proc. głosów, a Karol Nawrocki 29,54 proc. Sprawa kawalerki pana Jerzego nie zaszkodziła kandydatowi PiS. Może usłyszymy, że żelazne elektoraty głosują z żelazną konsekwencją, więc gdy Jarosław Kaczyński mówi, że trzeba głosować na Nawrockiego, to pisowski elektorat tak zagłosuje.

A teraz załóżmy, że ludzie zagłosowali na Nawrockiego, bo sprawa kawalerki w ogóle nie ma znaczenia – ani moralnego, ani prawnego. Kto miał szansę wykupić mieszkanie komunalne, wykupował i gdyby miał taką szansę dzisiaj, również by wykupił. Kto miał szansę zdobyć mieszkanie taniej, bo ktoś znajomy znał kogoś znajomego, kto mógł pomóc dogadać się z seniorem, najczęściej pewnie z takiej okazji korzystał. Mieszkanie to cenne i coraz rzadsze dobro, więc kto mógł czy może je okazyjnie zdobyć, po prostu to robi.

Kawalerka Karola Nawrockiego to śliska sprawa, ale historia najnowsza uczy nas, że gdy państwo pozwala uwłaszczać na prywatyzacji zasobów publicznych, ludzie to robią. Część z tych prywatyzacji to był czysty kryminał. Część to było zwykłe skorzystanie z okazji.

A co, jeśli partie znamy głównie z filmików?

W czasie kampanii przed druga turą wyborów prezydenckich zapewne usłyszymy, że wyborcy i wyborczynie nie znają programów kandydatów, że głosowali na podstawie powierzchownej wiedzy czerpanej z fejsa (starsi) czy tiktoka (młodzi).

A co, jeśli partie polityczne już dawno nie są partiami programowymi, które mają pewien stały zestaw wartości i przekonują do nich ludzi? Może zamiast programów, których nikt nie czyta, partie wypuszczają dziś tylko uproszczone przekazy prezentowane w krótkich filmikach. A rezygnując z programowości, nakręcają tendencję do odchodzenia od niej.

Znamy oficjalne wyniki wyborów. Przyszła wiosna dla alt-rightu

Nic więc dziwnego, że wyborcy i wyborczynie wiedzę o politykach czerpią z ich filmików i z krótkich postów na platformach społecznościowych. Ci, którzy chcą zagłosować świadomie, szukają informacji o kandydatach i kandydatkach tam, gdzie ci politycy ją prezentują. Zamiast więc opowiadać o niedoinformowanych wyborcach, może lepiej założyć, że są najlepiej poinformowani, jak się da w świecie współczesnej polityki.

Założenie, że Polki i Polacy głosowali świadomie, każe przyjrzeć się na serio nie tylko politykom, ale społeczeństwu, w jakim żyjemy. Możliwe, że właśnie dowiedzieliśmy się o nim czegoś bardzo ważnego.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij