Podsuwając nam oferty kursów i szkoleń związanych z AI, algorytmy dbają o naszą przyszłość w realiach późnego kapitalizmu. A raczej o utrzymanie systemu kapitalistycznego przez przystosowanie ludzi do funkcjonowania w jego kolejnej odsłonie.
Im bardziej upowszechnia się dostęp do generatywnych sztucznych inteligencji, takich jak ChatGPT, tym więcej osób martwi się o swoją przyszłość. Czy całe grupy zawodowe wylądują na bezrobociu, a nasze dotychczasowe obowiązki przejmą roboty? To mało prawdopodobne. Automatyzacja pracy w skali, która doprowadziłaby do pozbawienia mas ludzi możliwości zarobku, byłaby olbrzymim zagrożeniem dla kapitalizmu. Nie tylko ze względu na prawdopodobne zamieszki, jeśli nie rewolucję, ale też recesję, która nastąpiłaby, gdyby ludziom zabrakło środków potrzebnych do napędzania konsumpcji. Czy możemy więc spać spokojnie?
Z badań przeprowadzonych przez NASK wynika, że Polacy obawiają się sztucznej inteligencji (AI), a z drugiej strony upatrują w niej wielu korzyści. Ponad 42 proc. chciałoby też poszerzyć swoją wiedzę i kompetencje w tym zakresie.
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o sztucznej inteligencji, ale baliście się zapytać
czytaj także
Na coraz bardziej powszechnym lęku korzystają marketingowcy i szkoleniowcy. Z pewnością nie brakuje wśród nich pasjonatów chcących przekazać nam użyteczną wiedzę, ale warto trzymać się zasady, która głosi, że jeśli coś brzmi zbyt pięknie, powinniśmy zachować sceptycyzm. Tak jest również w przypadku nauki programowania: opowieści o zawrotnej karierze w IT, do której przygotujemy się bez większego wysiłku w ciągu kilku miesięcy, nawet jeśli nie mamy żadnych zdolności w zakresie nauk ścisłych, należy włożyć między bajki.
Czy nadążysz za botem?
Powstają ostatnimi czasy dziesiątki kursów, webinarów i szkoleń związanych ze sztuczną inteligencją. Ich twórcy przekonują nas, że dzięki takiej pomocy przekwalifikujemy się na jeden z „zawodów przyszłości”. Sporym zainteresowaniem cieszą się propozycje dotyczące copywritingu wykorzystującego boty, którym wystarczy zadawać precyzyjne pytania, by wygenerowały kreatywne i angażujące treści. Z każdej strony widzimy mniej lub bardziej wprost sformułowane komunikaty: śpiesz się, bo jeśli zostaniesz w tyle, rynek pracy nie będzie cię potrzebować. Zapłać kilka, kilkanaście, czasem kilkadziesiąt tysięcy – i przestań obawiać się jutra.
Algorytmy ewidentnie doszły do wniosku, że jako osoba parająca się pisaniem mogę być zainteresowana zabezpieczeniem swojej przyszłości i skorzystać z tego rodzaju ofert – bo od kilku miesięcy wciska mi je w postaci wszechobecnych reklam. Podobne obserwacje ma wielu moich znajomych. Artystki bombardowane są propozycjami szkoleń z wykorzystywania AI w UX (skrót oznaczający doznania użytkownika przeglądającego daną stronę w sieci, wynikające między innymi z jej estetyki).
czytaj także
Osoby z branży IT otrzymują oferty nauki kodowania ze wsparciem sztucznej inteligencji. Absolwentki historii, filozofii czy filologii angielskiej trafiają na oferty kursów i szkoleń mających zrobić z nich „inżynierki podpowiedzi”, zwane też zaklinaczkami AI. Zadaniem tych ostatnich jest trenowanie botów tak, by w odpowiedzi na pytania użytkowników zwracały wyniki możliwie najlepsze pod względem trafności i poprawności. Generatywnej AI można wydawać polecenia, ale jeśli nie potrafimy odpowiednio ich formułować, wyłapać i poprawiać ewentualnych błędów, korzystanie z efektów tej współpracy może być ryzykowne.
Prof. Dariusz Jemielniak, wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego i Harvardzie, który zajmuje się między innymi rozwojem nowych technologii, uważa, że postępuje on zbyt szybko, by móc za nim nadążyć dzięki kilkutygodniowym czy kilkumiesięcznym kursom. – Konstruowanie promptów wydawało się ciekawą opcją, ale już widać, że poradzi sobie z tym któraś z kolejnych iteracji botów – mówi. W anglojęzycznych mediach nie brakuje opinii ekspertów, którzy twierdzą, że wiele zawodów związanych z AI to obietnica kariery na kilka lat. Bot nauczy się naśladować pracę inżyniera podpowiedzi i doskonalić bez jego pomocy. To samo może dotyczyć copywritingu i innych zawodów związanych z marketingiem.
Prof. Aleksandra Przegalińska, współautorka pierwszego w Polsce programu studiów poświęconych sztucznej inteligencji w zarządzaniu, uważa, że kursy i szkolenia są warte naszej uwagi i mogą zapewnić dużą przewagę na rynku pracy. – To, że kursów lawinowo przybywa, dla mnie jest dobrą wiadomością. Oznacza, że ludzie chcą się uczyć, mierzyć z nową rzeczywistością. Musimy wspólnie zapanować nad tą technologią, bo zdemokratyzowana będzie znacznie bezpieczniejsza. Myślę, że ten popyt wynika nie tylko z lęku, ale też apetytu. Z drugiej strony widać brak adekwatnych propozycji w ramach edukacji szkolnej. Nauka posługiwania się AI powinna znaleźć się w programie zajęć z informatyki i darmowych kursów dla uczniów.
Kiedy na Wiejskiej zasiądą awatary? [rozmowa z Aleksandrą Przegalińską]
czytaj także
Prof. Przegalińska zgadza się, że część zawodów związanych z AI, które przez najbliższe lata będą cieszyć się ogromnym powodzeniem, może nie przetrwać na dłuższą metę. – Nie znaczy to jednak, że nabyte umiejętności staną się nieprzydatne. Myślę, że będzie zachowana pewna ciągłość. Osoby pracujące w IT na pewno nie mają się o co martwić. To zawsze był obszar nieustannych zmian.
Nie zwlekaj, AI nie poczeka
– Ukończenie kursów może pomóc nam w stosowaniu tych technologii w swoim zawodzie, ale raczej nie pozwoli się przekwalifikować – uważa prof. Jemielniak. – Księgowy czy magazynierka mogą nauczyć się poprawnie używać narzędzi generatywnej AI, ale to oznacza tylko tyle, że w przyszłości wciąż będą w stanie obsługiwać komputer i inne niezbędne do pracy narzędzia.
Wynika z tego, że podsuwając nam oferty kursów i szkoleń dostosowanych do wykształcenia i zawodu, algorytmy próbują zadbać o naszą przyszłość w realiach późnego kapitalizmu. A raczej o utrzymanie systemu kapitalistycznego poprzez przystosowanie ludzi do funkcjonowania w jego kolejnej odsłonie.
– Uważam, że absolutnie każdy zawód kreatywny będzie używał generatywnej AI, i to w naprawdę niedalekiej przyszłości. Na początku rewolucji technologicznej największą przewagę będą miały osoby, które szybciej opanują nowinki. Później to się wyrówna, bo na skalę masową konkurowanie bez użycia AI po prostu nie będzie możliwe – mówi Jemielniak.
czytaj także
– To trochę jak z manufakturą obuwia. Wciąż da się robić buty ręcznie, ale niewielu szewców, poza najwybitniejszymi, jest w stanie się z tego utrzymać. Warto się zapisywać na kursy, ale też samodzielnie poznawać te technologie. Oczywiście, nic nie zastąpi rzetelnych studiów. Na Akademii Leona Koźmińskiego mamy kierunek związany z AI, ale uczymy raczej tworzenia systemów opartych na sztucznej inteligencji na potrzeby biznesu niż używania botów.
– Pracownicy takich branż jak opieka zdrowotna, finanse i produkcja mogą potrzebować narzędzi napędzanych przez AI do analizowania danych i podejmowania bardziej świadomych decyzji. Specjaliści z takich dziedzin jak marketing, obsługa klienta i HR mogą wykorzystywać boty i wirtualnych asystentów do komunikacji z klientami i pracownikami – to już nie prof. Jemielniak, tylko ChatGPT. Ten trik, polegający na konfrontowaniu potencjalnych klientów i klientek z możliwościami chatbotów przez publikowanie stworzonych przez nie treści ofert, stosuje wiele firm oferujących płatne kursy i szkolenia.
Prof. Przegalińska uspokaja: – Myślę, że ta zmiana będzie znacznie łagodniejsza, niż wynikałoby z powszechnego larum, jakie obserwujemy zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Lęki nie są zupełnie nieuzasadnione, ale mamy czas, żeby się przystosować. Oferty kursowe są na razie nieustandaryzowane, trochę od Sasa do Lasa. Ci, którzy zaczną szybciej, będą mieli szansę zostać liderami i liderkami tych zmian, ale nie są to rzeczy nie do nadrobienia.
Mniej czy więcej pracy bez sensu?
Jemielniak zaznacza, że rozwój technologiczny wytworzy nowe rodzaje bullshit jobs, które są immanentną cechą kapitalizmu. W wywiadzie dla portalu Culture.pl zarysowuje jeszcze jedną, alternatywną wizję przyszłości: „Musiałaby nastąpić radykalna zmiana systemu, idąca w kierunku jakiejś formy gospodarki socjalistycznej, albo przynajmniej uniwersalnego dochodu podstawowego, żeby to miało ręce i nogi. […] Nie mieliśmy jeszcze w historii sytuacji, żeby postęp technologiczny wyeliminował trwale dużą grupę ludzi z rynku pracy”.
Po sieci krąży mem z hasłem: „Jeśli jesteś na sztucznym etacie, to ci sztuczna inteligencja roboty nie zabierze”. Słynny antropolog David Graeber poświęcił zjawisku „pracy bez sensu” całą książkę, w której przekonuje, że połowa istniejących zawodów nie wnosi do społeczeństwa niczego pozytywnego, a wręcz bywa szkodliwa. W latach 30. XX wieku Keynes przewidywał, że pod koniec stulecia będziemy pracować piętnaście godzin tygodniowo, ale rozwój gospodarki kapitalistycznej z wykonywania pracy zrobił cel sam w sobie.
Prof. Przegalińska twierdzi z kolei, że powszechna dostępność AI ma szansę wyeliminować wiele obecnych bullshit jobs, wykonując za ludzi najbardziej żmudną, niesatysfakcjonującą pracę, a jednocześnie tworząc zapotrzebowanie na ciekawsze zajęcia, które mogą wykonywać tylko ludzie. Jednak pewien odsetek bezrobocia zawsze istniał i tutaj nie należy spodziewać się drastycznych zmian.
Jeśli więc martwimy się o swoją przyszłość zawodową, nabycie umiejętności związanych z AI powinno nas uspokoić. Mogą nam to ułatwić dofinansowania ze środków publicznych lub programów unijnych – Urzędu Pracy czy PARP. Na YouTubie można znaleźć wiele darmowych tutoriali dla grup zawodowych. Przegalińska poleca też grupy na Discordzie, w których użytkownicy dzielą się wiedzą i darmowymi materiałami, oraz kursy z ofert instytucji akademickich.